Dżinn z Tonikiem

Hej, hej, wietrze wiej... Tfu! Coś mi się pomyliło.

Chciałem powiedzieć: "Cześć"

I od razu muszę coś wyjaśnić: zwykle pisze tu Tonik, ale w tym numerze zajął się wstępniakiem. Ja robię w zastępstwie. Nie wiem dlaczego Tonik się tak spieszy i już teraz składa Wam życzenia świąteczne. Spoko, Fahrenheit jest przecież interaktywny, zawsze można wkleić życzenia do numeru, na przykład 2 nanosekundy przed samą Wigilią, a potem, błyskawicznie je wyciąć, już w dwa dni po świętach. Spytacie na co aż dwa dni? Na wyleczenie poświątecznego kaca, Kochani, my też jesteśmy ludźmi.

A propos świąt. Pamiętam że, za socjalizmu święta były często jedyną okazją do zobaczenia w telewizji jakiegoś filmu science fiction... Podobno "władza" nadawała świetny program, żeby odciagnąć ludzi od Kościoła... Nie wiem jak z Kościołem, ale jeśli chodzi o podkreślenie wagi świąt to osiągali efekt zupełnie odwrotny. Właściwie dzięki ówczesnej telewizji dzieliłem święta na "prawdziwe" i "nieprawdziwe". "Nieprawdziwe" to 1 maj, 22 lipiec i tym podobne. Bynajmniej ani z powodów politycznych, ani klerykalnych - tylko w telewizji same pochody, w radiu zakaz puszczania zachodniej muzyki, nic tylko chlać. Wtedy nie chlałem bo byłem dzieckiem. W związku z tym nie wiem jak udało mi się dożyć dnia dzisiejszego...

A propos chlania. Tonik, jak się denerwuje, strzela setkę Champagne de Visoc’74 (sprawdźcie sami co napisał we wstępniaku, tyle, że z tym kawiorem to przesada, widziałem jak zagryza ogórkiem). Ciekawe co pił za socjalizmu? Przecież Champagne de Visoc’74 w roku, dajmy na to, 1975 był ochydnym sikaczem, pewnie jeszcze bez bąbelków...

Wiem, wiem, teraz powinienem powiedzieć co sam tankuję. Zaraz odnajdę jakąś pełną butelkę i Wam poakażę. Tylko odgarnę te wszystkie puste... Moment, może jest za skrzynkami po piwie? Szlag, stłukłem kolumnę rektyfikacyjną! Sekundę, muszę odsunąć chłodnicę, palnik i te wszystkie rurki, żeby uniknąć dalszych strat... Jest! Nie, szlag, ta też pusta. Zaraz... może za workami z cukrem i drożdżami? Co tak śmierdzi? Czy zacier może się zwarzyć? No gdzie ona jest, do cholery?! Przysiągłbym, że jeszcze jedna pełna była. No naprawdę była! Przestańcie tak na mnie patrzeć! Pewnie kot wypił. Eeeee... niby jak wyjął korek? Chociaż, jakoś tak dziwnie na mnie patrzy... No, zaraz, jeśli w pokoju jest kot, to skąd tu tyle myszy? Spasione, białe, wielkie jak psy skaczą mi po biurku, łażą po klawiaturze. O! Jedna właśnie się na mnie gapi. Czego ty chcesz, cholero? A kysz! Sio! O żesz ty... Żartowałem! Przestań na mnie szczerzyć te kły... Ludzie! Ratunku!!! Czy mysz może zjeść człowieka???

A pójdziesz ty wreszcie!

Złaź z sufitu, zarazo!

Kot, kot... ratuj! Przestań się gapić i wyłap je wszystkie wreszcie!

Jak to które? Łap tą, która właśnie przelatuje ci nad głową!

No dobra, kończę bo się nie dogadam z tym głupim zwierzakiem.

Gin.