WSTĘPNIAK

Przyznam się, że na wstępie (skoro "wstępniak" to na wstępie siłą rzeczy) chciałbym zwrócić waszą uwagę na tekst Radosława Kota "Wyższa kotologia" w dziale Publicystyka. To recenzja antologii "Trzynaście kotów" - książki nie mam i nie czytałem, więc nie będę się wypowiadał, chciałbym jednak coś dodać o tych panach i paniach, którzy mają futro, cztery nogi, wąsy i ogon...

Zanim zacznę, muszę sie przyznać, że mam kota (tu wszyscy, którzy żyją z kotami pod jednym dachem nastroszą się okrutnie i będą mieli rację) - oczywiście źle się wyraziłem: nie "mam" tylko "żyję z kotem" powinienem powiedzieć i proszę bez żadnych podtekstów...
Powiedzenie "mam kota" dla wszystkich tych co je znają może oznaczać jedynie nieudolny wymiennik słowny powiedzenia "mam fioła", "jestem wariatem", "jestem fanem czegoś", "lubię coś bardzo"... Mieć kota (w sensie posiadać to zwierzę) to oczywista niemożliwość. "Mój kot ma mnie", byłoby stwierdzeniem bliższym prawdy. Dlaczego? Wyjaśniam w punktach:

W związku z powyższym mam jednak straszne podejrzenie! Wszyscy członkowie redakcji Fahrenheita mają koty! Pełne sto procent obsługi ma w domu jakiegoś kociego władcę i zachodzi podejrzenie, że (ciiiiiiiiiii...) to ONE kazały nam stworzyć Fahrenheita! Ale po co? Nie mam pojęcia! Nie wiem jak przeniknąć ich tajne plany... Piszę te zdania szybko i błyskawicznie postaram się przesłać to na serwer, zanim mój kocur nie pojawi się w pokoju! O rany! Pojawił się! Czy one mają zmysł telepatyczny?... Hm... Fajna pogoda, choć trochę mroźno. Gdzie jest Skrót do FTP? Może nie zauważy co robię? Tra la, la...Tra, la, la... Kici, kici. Chcesz wątróbki? Tylko nie naciskaj DELETE!!! Miałem właśnie napisać o waszej największej tajemnicy...

Gin