POEZJA

Dziś poetka z Wielkiej Brytanii, Gosia Wnukowski, a potem Adam Fetter, z kraju :-)

Gosia Wnukowski

"Na dwóch ławkach"

Po drugiej stronie czerwonego klombu
siedzi taka sama kobieta
obserwuje stada wróbli,
karmi gołębie i milczy.
Znam ją.
Moim czekanie odmierza minuty,
drewniane dłonie obrosły bluszczem:
słysząc jej oddech nie poszukam siebie
w obawie że nie spotkam nikogo.

"Na werandzie"

Pokłoniły się powieki zmęczone
snu nadchodzącemu
i myśl ledwie dotknięta
marzeniem -
wpuściła ciebie drzwiami od ogrodu.
Ciepłe palce musnęły ramion
śladem słońca
co przyszedł po trawie
zapach róż potrącił biel firanek.
Szumy drzew sączyły sen powoli:
nie wiem jak długo stałeś
pijąc mijający czas dowoli.
Rozbudziłeś usta cichym pocałunkiem
o zapachu rozgrzanych malin...

"Nie ma cię."

Ze spokojem zbieram pogubione płatki
lwich paszczy.
"Wzrokiem szumiącym - Moja ojczyzna"
Wodzisz za mną wzrokiem szumiącym
powieką co spada ciepłym liściem
z jesiennego drzewa.
Cóż mam ci więcej powiedzieć,
że mojej miłości już nie ma.
Gdyby bywało prościej i piękniej,
i gdyby od spojrzeń jaśniało w niebie
może bym noc w powietrzu pachnąca
za obcą mi przyjęła.
Może bym zdarła kolor czerwieni
z zachodzącego krwawo słońca
i z szmeru wiatru bym słuchała
jak bardzo jestem tutaj obca.
Wszystko już dawno zapomniane
i serce przyrosło do innego drzewa.
Czemu więc wodzisz wzrokiem szumiącym...
na pytań setki znam odpowiedź,
lecz nie wiem czy...
miłości we mnie już nie ma.

"Wędrując"

Zgubiona krokiem
ciemnej strony istnienia,
wśród kiści wiszących akacji,
przygarniam ciszę napotkanego deszczu.
I piję spokój pierwszych kropel.
Chłonę samotność ulic.
Zapach lawendy
cieniem wędrując za mną
przeniknął myśli manowce
mijane krokiem zmęczonego wędrowca.
I smutek to będzie mało
kiedy nikogo nie spotkam.

"Porcja kolejnego śniegu - Ojcu"

Pamiętam jak wszedłeś do domu
z rozczesanymi od mrozu włosami
i głośnym: buch, buch
otrzepałeś powiększone od bieli buciory.
Z podobnym do mojego uśmiechem
powiedziałeś: przydałoby się więcej śniegu.
Czasem wnosiłeś trochę błota
co pachnie na zmianę wiosną i jesienią.
Krzyki z ulicy wystawały ci spod płaszcza.
Na lato nie zdołałam wymyśleć innych snów...
utknęły gdzieś
w porcji kolejnego śniegu.


Sławomir Adam Fetter


"JESZCZE JEST CZAS"

Nad głową nieba strop wykleił ktoś gwiazdami
Wyjętymi wprost z dziecinnej wycinanki,
I na aksamicie miękkiej nocy
Księżyc z blachy po konserwie, przybił ponad nami
Błyszczący, ciężki swym spokojem
W oparach blasku świetlistego
Tak nisko, że my we dwoje
Moglibyśmy go dosięgnąć ręką.

Zaplątani w ciszy rozkojarzeń
Dufni w dziwną moc człowieczą na próżno
Ze splątanych ścieżek życia próbujemy razem
Przejść na drugą stronę poprzez ciemność.
Wciąż szukamy swego Boga
I pytamy siebie w pełnej gestu mowie,
Czy jest jeszcze dla nas czas,
Czy jest jeszcze gdzieś ostatni człowiek?

A po nocy straszy kot
Płonący snopem strasznych iskier
I ten drugi któremu ktoś
Oczodoły krwawe pozostawił
Nad otwartym pyskiem,
Więc już nie dziw się niczemu
Ni kotom gorejącym, ni ptakom bez skrzydeł,
Lecz zmiłuj się nad psem
Przywiązanym do drzewa i pomóż
Bo Bóg już był na Ziemi
I skonał bez winy pod krzyżem.

"POCIĄG"

Gonię wizje własnych marzeń
Ukrytych gdzieś za horyzontem,
I czuję jak napina się właśnie
Wydęty serca bąbel.

Gdzieś tam po drogach krzywych
Jak twarz zmieniona płaczem
Jeżdżą pociągi pełne nadziei
Płosząc stada srebrnych gazel.

Mój pociąg rozdziera ciszę
Turkotem stalowych twardych kół
Mój pociąg ciężko dysząc
Uwozi mnie poprzez morza martwych pól.

Tam gdzie różanopalca Eos
Bogini świtu cudownego
Z promieni słońca harfę dźwięku
Unosi aż pod niebo.

Tak jadę rozdrożami torów
Wygiętych ukosem w przestrzeń
I tylko wzrok pełznie po szybie wagonu
I nie wiem już: byłem czy jestem?