Copyright © by Rafał Donica, 1999

"Zagubieni w kosmosie" - czy zagubiony widz?

  • Tytuł oryginalny: "LOST IN SPACE"
  • Tytuł polski: "ZAGUBIENI W KOSMOSIE"
  • Rok produkcji: 1998
  • Obsada: Gary Oldman, William Hurt, Matt LeBlanc, Mimi Rogers, Heather Graham
  • Reżyseria: Stephen Hopkins
  • Scenariusz: Akiva Goldsman
  • Zdjęcia: Peter Levy
  • Muzyka: Bruce Broughton
  • Efekty specjalne: Nick Alder
  • Kierownictwo produkcji: Mace Neufeld, Bob Rehme, Richard Saperstein, Michael De Luca
  • Producenci: Mark W. Koch, Stephen Hopkins, Akiva Goldsman, Carla Fry
  • Dystrybucja w Polsce: VISION

Niezwykle efektowne kino science-fiction. Dwa razy więcej efektów specjalnych niż w słynnym "Parku Jurajskim". Tak głosi napis na okładce filmu. Nie kłamie, ale nie jest też do końca prawdziwy. Rzeczywiście "Zagubieni w kosmosie" to efektowne kino SF. Może efektów specjalnych jest rzeczywiście dwa razy więcej niż w "Parku Jurajskim". Ale czy to wystarczy? Nie zawsze ilość idzie w parze z jakością, czego najlepszym przykładem jest właśnie ten film. W "Parku Jurajskim" mieliśmy 10-15 minut fenomenalnych efektów wizualnych, tutaj mamy ich więcej, lecz i różni je wiele. Twórcy "Zagubionych w kosmosie" najwyraźniej zachłysnęli się efektami komputerowymi, robiąc wszystkie ujęcia trickowe w jeden sposób - na komputerze. Drażnią już niektórych sceny, gdy aktor musi udawać że coś widzi lub trzyma w rękach, a co jest później dorabiane komputerowo. Mamy tu do czynienia z efektami podobnymi do tych, jakie zastosowano w filmie "Mortal Kombat" lub "Gwiezdne wrota". Niby wiele kolorowych fajerwerków na ekranie, a mnie wciąż bardziej podoba się kukiełkowy Yoda z "Gwiezdnych Wojen". A jeżeli już jesteśmy przy "Gwiezdnych wojnach" to nie sposób pominąć faktu, że kilka scen przypomina te ze "Star Wars", szczególnie przelot przez pękającą planetę i sceny walk z początku filmu. Fabuła, z nią sprawa ma się o wiele lepiej. Już biegnę donieść o co w tym wszystkim chodzi. Ziemia w przyszłości (ile to już razy było). Na ziemi zaczyna brakować miejsca dla ludzi (gdzie ja już to słyszałem?), ludzie postanawiają skolonizować inną planetę (to też jakbym znał). Na tym kończą się standardy w scenariuszu, może jeszcze tylko to, że mamy złego bohatera i dobrych bohaterów. Ludźmi którzy mają zbadać planetę Alpha Prime, zostają: rodzina Robinsonów - tu nasuwają się skojarzenia ze słynnym Robinsonem Crusoe, który prawie samotnie mieszkał na bezludnej wyspie. W ekspedycji znajduje się jeszcze pilot - w tej roli Matt LeBlanc, znany u nas z serialu "Przyjaciele", szalony Doktor Smith - Gary Oldman (Piąty element, Leon-zawodowiec, Bram Stokers Dracula), a całości przewodzi głowa rodziny, czyli profesor Robinson - William Hurt (Odmienne stany świadomości, Przypadkowy turysta) Wszyscy bohaterowie na skutek sabotażu dokonanego przez doktora Smitha, lądują gdzieś w innym wymiarze, gdzie odnajdują statek ... wysłany im z pomocą, a który nosi ślady jakby tu był od dwudziestu lat. Trafiają też na dziwną formę życia, metalowe pająki. W końcu lądują na jakiejś planecie, gdzie syn Robinsona zaczyna konstruować wehikuł czasu. Nasi bohaterowie muszą też walczyć ze zwariowanym "Robotem" i przezwyciężyć konflikty rodzinne, żeby w finale uratować się dzięki wehikułowi czasu, spotykając po drodze zmutowanego po ugryzieniu "pająka", doktora Smitha i spotkać syna doktora Robinsona starszego o dwadzieścia lat. To tyle jeśli chodzi o fabułę. Choć jest dosyć oryginalna i wciągająca, łatwo się w niej pogubić. Co do aktorów, to ani Gary Oldman, ani William Hurt, nie wzbili się na aktorskie wyżyny. Ja na przykład wolę Oldmana w roli psychopatycznego policjanta z "Leona zawodowca", a Williama Hurta w roli doktora, z filmu "Odmienne stany świadomości" Ogólnie aktorzy grają na poziomie, scenariusz potrafi wciągnąć, efekty specjalne choć nieco naciągane, nieodmiennie cieszą oko. Dla każdego fana science-fiction ten film to pozycja obowiązkowa.

Rafał Donica


WSPOMNIENIA...

"Obcy - ósmy pasażer Nostromo" (Z cyklu "Wielkie klasyki science fiction")

"...Handlowy statek kosmiczny "Nostromo". Załoga - siedem osób. Ładunek - dwadzieścia milionów ton wzbogaconej rudy. Kurs - Ziemia..."

Statek Nostromo po odebraniu intrygujących sygnałów z kosmosu, zbacza z wyznaczonego kursu i ląduje na planecie z której sygnał pochodził. Kilka osób z załogi udaje się na zwiad. Na planecie natrafiają na dziwnie opustoszały statek, a pod pokładem na tysiące dziwnych jaj. Jeden z członków załogi (Kane) zostaje zaatakowany przez istotę podobną do skorpiona, która właśnie wykluła się z jednego z nich. Oficer Ripley (Sigourney Weaver) nie pozwala wnieść poszkodowanego na pokład Nostromo. Jednak jej zakaz zostaje zlekceważony, a obca forma życia dostaje się na pokład statku, przyczepiona do twarzy Kane'a. Po jakimś czasie robak umiera i wydaje się, że wszystko wróciło do ładu. Jednak podczas śniadania, z klatki piersiowej Kane'a wydostaje się potwór. Zaczyna się walka z potworem, własnym strachem i uszkodzonym androidem. Koszmar przeżywa tylko Ripley, w finale wyrzucając Obcego w kosmiczną przestrzeń.

Tak skrótowo przedstawia się akcja jednego z najbardziej znanych filmów światowego kina. Dzięki temu filmowi zaczęła się wielka kariera dwóch osób. Pierwsza to Sigourney Weaver (wystąpiła jeszcze w trzech częściach "Obcego") druga, sam Obcy.

Dzięki temu filmowi, słowo "Obcy" jest przez większość ludzi kojarzone raczej ze straszliwym potworem z filmu, aniżeli z "obcym" w sensie "nieznajomym". Scena przyjścia "Obcego" na świat została sparodiowana przez samego Mela Brooksa. Miało to miejsce w filmie "Kosmiczne jaja" (Space Balls), a faceta, z brzucha którego "Obcy" miał przyjemność wyjść, zagrał ten sam aktor co w oryginale. Widząc "Obcego" po wyjściu, zdążył powiedzieć tylko "O Boże, znowu ty...?

Tak, tak...niewiele jest filmów tak głęboko zakorzenionych w umysłach ludzi. Wokół "Obcego" wywiązał się cały biznes. Powstają gry na ten temat, komiksy, kontynuacje, a słowo "Obcy" przewija się bardzo często w rozmowach na temat SF czy UFO.

Ridley Scott pokazał wielką klasę bardzo zręcznie pokazując strach człowieka przed niewiadomym. Pokazał duchowe wnętrze ...ale i wnętrze dosłownie, w scenie wyjścia "Obcego" z brzucha ofiary ;-) Żeby dużo nie pisać, powiem tylko tyle: ALIEN to wielki klasyk gatunku, naprawdę wart obejrzenia! Brawa dla Scotta za reżyserię, dla Sigourney Weaver za wspaniałą i niezapomnianą rolę Ripley, dla Jerry'ego Goldsmitha za doskonałą, klimatyczną muzykę, dla H.R. Gigera za wykreowanie postaci "Obcego", dla ekipy od efektów specjalnych za tchnięcie życia w gumową kukłę, oraz dla samego "Obcego" za to że po prostu jest...chociaż nie chciałbym mieszkać z nim pod jednym dachem ;-)

Film powstał w roku 1979 i do dziś jest obrazem który ogląda się z zapartym tchem, efekty specjalne szokują realizmem... szkoda że takie filmy już dziś nie powstają.

  • 20TH CENTURY FOX:
  • Tytuł oryginalny: "ALIEN"
  • Tytuł polski: "OBCY - ÓSMY PASAŻER NOSTROMO"
  • Rok produkcji: 1979
  • Obsada: Tom Skerrit, Sigourney Weaver, Ian Holm, John Hurt
  • Reżyseria: Ridley Scott
  • Scenariusz: Dan O'Bannon
  • Zdjęcia: Derek Vanlint
  • Muzyka: Jerry Goldsmith
  • Efekty specjalne: Carlo Rambaldi (animacja głowy Obcego), Brian
  • Johnson i Nick Allder, Roger Dicken (animacja małego Obcego)
  • Producenci: Gordon Carroll, David Giller
  • Dystrybucja w Polsce: IMPERIAL