Science fiction, fantasy & horror - a first polish sf&f web periodic







Pole Miki

copyright © by Mason und Nakonieczny, 1999

     Zdaje się, że tekstem o snach wywołaliśmy pewien ferment. OK. Publikujemy parę fragmentów listów, które do nas dotarły na ten temat:

(1)

     Próbowałem, ale nie mogę. Nie potrafię napisać jakiegoś sensownego wstępu, dlatego opiszę mój niedawny sen: Pewnej nocy śnił mi się jakiś nienadzwyczajny sen, takie tam pętanie się po nie-świecie, kosmos, gwiazdy, planety. W pewnym momencie coś zwróciło moją uwagę. Tym czymś było powstanie nowej gwiazdy i planet wokół niej. Na jednej z planet zacząłem obserwować powstawanie życia. Stałem nad brzegiem jeziora i obserwowałem kijanki, które przemieniły się w jaszczurki. Jaszczurki wyszły na ląd i po "chwili" zaczęły się zmieniać w... krasnoludki! Przez chwilę patrzyłem na ich życie w małej (sięgającej mi do kolan) wiosce, którą wybudowały, i nagle zdałem sobie sprawę, że śnię. Niektórzy ludzie zamieniają się wtedy w bogów, ale ja nie. Ja zacząłem się zastanawiać kim te krasnoludki są? Kosmici? Zwierzęta? Dziwna logika mojego snu zamieniła się w jeszcze dziwniejszą logikę moich przemyśleń. Cała akcja stanęła w miejscu. Nie miałem wpływu na nic poza moimi myślami. żadnego ruchu, tylko myśleć, analizować. Zacząłem sobie przypominać coraz więcej faktów z mojej "wędrówki", a mój umysł każdy z nich analizował i domagał się kolejnych porcji danych. Wiedziałem, że śnię, ale poza myśleniem nie mogłem nic zrobić . Fizycznie czułem jak mój mózg pracuje, jak powoli zaczyna się przegrzewać. Zacząłem bać się, że się spali. W pewnym momencie zauważyłem, że powoli zaczyna mi brakować informacji i że wiem już wszystko. No i ruszyło się. To znaczy znowu stałem nad wioską krasnoludków, z tym że miałem dosłownie pustą głowę. Nie mogłem sobie przypomnieć żadnego "bajta danych", które przecież przed chwilą sobie zdefragmentowałem w mojej głowie. Postanowiłem przyglądnąć się jednemu z krasnoludków i sięgnąłem po niego ręką... Podałem jemu rękę, powiedziałem "witaj" i byłem już krasnoludkiem. Dalej był już znowu sen, z tym że bez świadomości, że śnię.

A. Mason
-----------------------------------------------

(2)

    Sen. Marzenia senne, jako czysta artystycznie forma, przeciwna do czysto użytkowej jawy. Wynurzenia ae z przydługim wstępem za to bez zakończenia:
     Ten prosty, trzyliterowy wyraz, niedoceniony na codzień , mieści w sobie o wiele więcej treści, niż się to na pierwszy rzut oka wydaje. Co bowiem myślimy, mówiąc: "sen"? odpoczynek? spokój? Rzeczywiście od strony fizycznej i psychicznej, sen zaspokaja nasze potrzeby pozwalając się odprężyć, nabrać sił - nasz mózg przeprowadza wtedy swą defragmentyzację, porządkuje a nawet usuwa część zbędnych plików. Nie będę się tu zresztą zajmował fizjologiczną stroną zagadnienia, gdyż jest ono w tym momencie dla mnie marginalne. I tak, gdyby nie wieloletnie badania różnych nudzących się ludzi, nic bym o tym nie wiedział.
     Pozwolę sobie na małą dygresję. Czy Ktoś patrząc na człowieka z boku ("Ktoś" zależy od czytelnika: są ludzie dla których idea kosmitów jest prześmieszna w stosunku do idei boga - i vice versa oczywiście) nie byłby zdziwiony, że on, tak jak reszta żywych istot na tej planecie, po zapadnięciu zmroku, lub przy najbliższej po tym okresie okazji, zaczyna spowalniać procesy życiowe, staje się otępiały kładzie się, i zapada w stan wegetacji, z którego wyrwany bardzo nietypowo się zachowuje. ( Co ciekawe, ta idea, trochę tylko odmieniona, samym ludziom wydaje się dziwna czy straszna - wampiry śpią w dzień, zombie zapadają i budzą się ze śmierci.... itp.) Stan ten wydaje mi się - zdaję sobie sprawę, że jest to zdanie całkowitego laika - od strony fizycznej całkowicie niepotrzebny. Organizm ludzki jest w stanie regenerować siły podczas zmniejszonej aktywności, i tak całkowite wyłączanie go jest jakby nadmiarowe. Być może konstrukcja naszych mózgów wymaga by pochodziły trochę na jałowym biegu? Jednak da się zauważyć, że gdy człowiek ma jakiś trudny do rozwiązania problem, lub przeciwnie - jest czymś pozytywnie podekscytowany - ma wyraźne kłopoty z zaśnięciem, a potrzeba snu wyraźnie maleje. Dodatkowo nie zdaża się raczej, by idąc spać mieć problem nie rozwiązany, a budzić się z gotową odpowiedzią - człowiek rzeczywiście ma większy dystans do danej sprawy i jest bardziej spokojny, ale:
     1. Osoba odpowiednio nerwowa potrafi wrócić do stanu sprzed snu w ciągu kilku minut.
     2. Nie raz zdarzało mi się budzić w równie podłym nastroju jak ten w którym się kładłem.
     Należy zresztą zauważyć, że gdybyśmy potrafili (niektórzy są w stanie się tego nauczyć - przez jogę, modlitwę, hobby) oddalić swoje myśli na kilka godzin od danego tematu, efekt mógłby być bardzo podobny.
     Innym problemem dla mnie jest to, czy sen jest wspólny dla wszystkich istot żywych, czy nie? Ma to dość poważne znaczenie, ponieważ zakładając, że nasz praprzodek, mocząc się w oceanie (sorry wszyscy ortodoksyjnie wierzący, ale Wy i tak nie potrzebujecie odpowiedzi na takie pytania, bo macie jedną uniwersalną "Bóg tak chciał", więc nie będę się tu dalej z wami patyczkował) zawierał w sobie to sprytne urządzonko do przerobu dwutlenku węgla na tlen i węgiel, to rzeczywiście miał dwa wyjścia - albo posuwać całe życie za słońcem, robiąc dziennie te 40 000 km ( być może zresztą przy takiej próbie pierwsze jednokomórkowce wtoczyły się na ląd? ;)) co nawet zakładając że istniał wtedy jeden kontynent i odpadał slalom z amerykami i afryką jest raczej trudne do wyobrażenia, albo nudzić się kilka godzin dziennie, wybrał to drugie. On musiał. Ale jego potomkowie pozbawieni chlorofilu? Może ktoś wie coś na ten temat - czy proste jedno- lub kilkukomórkowce śpią? I nie pytam się, czy pod wieczór kładą łepek na jaśku przykrywając się kołdrą, lecz czy mają w swoim króciutkim żywocie moment całkowitej stagnacji? A czy organizmy nieporównanie większe, lecz żyjące jeden dzień, jak jętki jednodniówki, też śpią? Czy sen przypisany jest do cyklu dzień-noc, czy jest proporcjonalny do wielkości i długości życia stworzenia?
     A może nasz prakomórzec też żył zbyt krótko, by doczekać choćby jednego zachodu słońca? To by znaczyło, że jest ten cykl rzeczywiście przypisany tylko długodystansowym stworzeniom, a na dodatek, że rośliny i zwierzęta wytworzyły go sobie niezależnie. I tu też nasuwa się kolejne pytanie - skoro istnieje tyle sposobów na przystosowanie się do życia w nocy, bez światła słonecznego - dlaczego żywe stworzenia nie uzależnione od słońca tak jak rośliny, odczuwają potrzebę snu, który jest im niezbędny? Można by pomyśleć, że sen jest czymś w rodzaju używki - odprężający, uspokajający, nierzadko halucynogenny?
     To jednak była tylko i wyłącznie dygresja, której nie mogłem sobie odpuścić, a która tak naprawdę nie ma dla dalszej części tego tekstu znaczenia - chyba tylko jako wstęp. Nie jestem wcale przeciwnikiem spania, ani entuzjastą jego usunięcia z życia ludzi. Wręcz przeciwnie. Sen moim zdaniem pozostaje w stosunku do jawy w takim związku jak obraz "abstrakcyjny" (w szerszym znaczeniu niż technika malarska) w stosunku do zdjęcia. Jawa, w pełni przewidywalna (w każdym razie statystycznie) wymaga od nas przede wszystkim czynności koniecznych - musimy oddychać, patrzeć, wąchać, słuchać, myśleć, jeść, pić, wydalać, rozmnażać się i last but not least - spać. Nie jest to żadna nowość - życie jest po prostu użytkowe. To jak oddychamy, patrzymy, wąchamy itp. jest już naszą sprawą, ale bez względu na to czy nasze życie świadome jest pięknym, czy brzydkim, zawsze pozostaje zdjęciem. Aby życie kontynuować musimy te czynności robić. Jawa jest więc czymś w rodzaju nędznej fotki lub pięknej artystycznej fotografii - która jednak zawsze przedstawia człowieka. Co więcej, jest to fotografia której sami nie jesteśmy w stanie zbyt dobrze zobaczyć, a różni ludzie też mogą ją różnie odbierać (Oczywiście, jeśli do kogoś nie dociera za bardzo wizualizacja, może spróbować wyobrazić sobie człowieka jako smaczny lub nie jogurt, pięknie lub nieprzyjemnie pachnące perfumy etc.) Na dodatek codzienność i rutyna dnia codziennego nie pozwalają nam cieszyć się duchową stroną "jawnych" czynności - tylko człowiek podtopiony lub duszący się, pozna radość z oddychania, tylko spragniony poczuje przyjemność przełykania wody i tylko osoba wychodząca w lato z autobusu poczuje jak przyjemnie pachną kwiaty :). Także myślenie raczej rzadko przynosi nam satysfakcję jako czynność - raczej jej skutki - zarówno kiedy czytamy książki, jak i kiedy dzięki pomyślunkowi udaje nam się osiągnąć jakiś cel. Właśnie ta celowość jest największą wadą jawy. Nawet zachowania pozornie bezsensowne, często wykonywane są po to by użytkowość, celowość wszystkich czynności odrzucić. Nie można jednak nie zauważyć, że w ten sposób te pozornie bezcelowe posunięcia, nabierają bardzo głębokiego sensu. Na przykład pisząc ten tekst, nie myśląc nawet o publikacji czy dajmy na to zarobku, jestem w stanie zająć się czymś na kilka godzin, czymś nowym dla mnie, zajmującym i jakże jednak celowym - ot, choćby jako zapełnienie sobie wolnego czasu (poprawienie stylu? wprawki przed czymś bardzo poważnym? odsunięcie złych myśli? znalezienie życiowej filozofii? itp.) .Tak czy siak, nie ma możliwości by zmienić, lub zanegować użytkowy charakter działań "jawnych".
     Oczywiście, wiele osób twierdzi, że sny są bardzo znaczące. Dzięki nim przepowiadano przyszłość, leczono problemy seksualne, jeszcze inną sprawą jest mnogość dzieł sztuki, powstałych w mniejszym lub większym stopniu jako doskonały plagiat snu (plagiat snu zawsze jest doskonały - można się tylko domyślać, że jest on jego kopią). Jednak wykładni snów jest tak dużo, że można pokusić się o ich ignorowanie.
     Psychologia czy psychoanalityka mają równie wielu krytyków co klakierów, a są to dziedziny na tyle nowe, że możemy się w nich spodziewać niejednej zmiany. Dziwne zresztą wydaje mi się, że nasz organizm, dając nam zawsze tak jawne wskazówki (gdy chcemy pić nie pomylimy tego z głodem) w tej jednej sprawie staje się nagle wyrocznią delfijską, której wypowiedzi interpretować można na tyle sposobów. Wróżbami i horoskopami zajmę się może innym razem, gdy będę miał ochotę napisać paszkwil. Sen jest niesamowicie skomplikowaną konstrukcją, w której może wystąpić jeden czy dwa elementy bardzo mocno związane z rzeczywistością. Ale w takiej masie losowych elementów zawsze ma prawo wystąpić coś co wiąże się z "Jawą" - jest to jak rzucanie kostką - nie tak znów rzadko zdarza się, że wyrzucamy ten numer, który mamy w pamięci - tu ilość możliwości jest co prawda nieporównywalnie większa, ale i "ilość rzutów" podczas jednego snu - także. Inną sprawą jest, że występują one na ogół w stanie pobudzenia organizmu - a to z powodu stresu, a to innych przyczyn. Występują wtedy ogólne zaburzenia snu i w takich wypadkach odbicie rzeczywistości w śnie bywa wyjątkowo mocne. Jednak sen odbija rzeczywistoś po pierwsze bezmyślnie, po drugie nierzadko zupełnie zniekształcając sens jaki dana rzecz ma w jawie - wplata aktualność jako jeszcze jeden element swojej mozaiki, tak jak artyści w swe często zupełnie niezrozumiałe dzieła wplatają symbole jasne dla niemal każdego - nie pomagają jednak one ich zrozumieć, a wręcz przeciwnie. Występowanie w snach elementów wiążących je z rzeczywistością jest zresztą całkowicie naturalne. Osobiście sny, w których występowałyby elementy w ten czy inny sposób całkowicie fanastyczne znam tylko z książek lub filmów mistyczno - horrorowatych, w których rzeczywiście występują jakieś całkowicie nierealne elementy. Ponieważ jednak te elementy są na ogół ważne dla fabuły utworu, nie można ich traktować inaczej, niż jako artystycznej manipulacji. W moich snach wszystko jest rzeczywiście niesamowitym koktajlem, udziwnionym i niesamowitym, ale zawsze są to rzeczy realne w swym pochodzeniu. Nawet, jeśli jest to fantastyczny potwór - jest to albo istota zapożyczona - na ogół z kilku źródeł, albo mój własny oryginalny pomysł (np. rysunek) na ogół jednak z czymś zmieszany. Myślę, że najlepszym dowodem na to, że sen jest czystą formą, oddziałując na nas tylko estetycznie i emocjonalnie jest fakt, że sen sam w sobie nic nam nie daje. Można w nim doszukiwać się związków z rzeczywistością, można je rozstrząsywać, lecz o ile głód ma dla nas wyraźny cel, powodu istnienia marzeń sennych możemy tylko domniemywać lub nie - i nic to nie zmieni.
     W sumie doznaniowo i estetycznie na jawie najbardziej przypominają sny surrealistyczne obrazy, jednak :
     1. Sen tworzony jest przez nas samych, z elementów nam dobrze znanych, przez co najbardziej nawet dziwny sen jest nam bliższy i naturalniejszy, bardziej dopasowany niż najbardziej nawet pasujący nam czyjś obraz.
     2. Sen może być niespójny tematycznie i emocjonalnie, co jest przyjmowane zupełnie naturalnie przez śniącego. Podobnie może wygladać seria obrazów, jednak o ile pojedyńczy obraz może być niemal w pełni przyjęty przez kogoś innego, o tyle bardzo wątpliwe jest zaakceptowanie jako logicznego ciągu serii nie powiązanych z sobą, niespójnych pod rzadnym względem dzieł sztuki.
     3. Wychodząc z nas samych, sen jest w stanie w dużo większym stopniu na nas oddziaływać - potrafimy się go przestraszyć, lub może on wywołać w nas bardzo pozytywne wibracje - co przez inne rodzaje sztuki osiągane jest z trudem i tylko u pewnych grup ludzi, sen działa natomiast bez względu na różnice intelektualne czy emocjonalne.
     OK. Dość tego pseudointelektualnego pierdolenia. Masz jeszcze na koniec tekst ICP, przeczytaj sobie do poduszki (( :)
    
     Super Balls
    
     "Yeah, you give sax lessons. Why not to spend the night? I am only to
     spend the night? I play music of the night. No, no, I'm not awake in
     the day. Read my lips, scary. Aww, man, why you guys in the goddamn,
     Yellow Pages then, the fuckin, the goddamn, what's it, no, it's the
     Weekly. In paranthasees, 'No gig too scary'. And that's just what I am.
     Scary."
    
     Look up in the sky, it's a bird, it's a plane
     Nah, bitch, Super Balls, is the name
     And I come from a far away planet
     Southwest Del Ray, goddamn it!
     And it's the land of the smog-filled maniacs
     Super Balls, and concrete nutsacs
     You know that fat lady skank that always bothers you
     I'm here to fuck her, yo, that's what I do
     So tell me where the hoes is at
     The fat loopy bitches with the lumpy backs
     Super Balls ain't scared of a fuckin' thing
     Hold your belly up and I'll stick you with my Super Wang
     So, who's next, the bitch with the rubber eye
     It won't shut, and now she can't find a guy
     It scared everybody off, so I guess my duty calls
     BITCH!!!!!!!!!! Call me Super Balls
    
     Ain't no bitch to fat
     Ain't no bitch to whack
     Ain't no bitch to ugly
     For Super Balls, woowoo!
    
     (powyższy refrenik śpiewają panienki, w stylu mniej więcej ulicy sezamkowej (( :)
    
     I met a girl looked a lot like a turkey
     So I fucked her and her neden went bublabublabubla
     Cuz I could give a motherfuck about looks
     I just jock up another one for the books
     I know this bitch fat round like a beachball
     You can roll her up, and bounce her off the wall
     We played ball, shoot hoops, she can hold steady
     Then I stick my dick down in the fat patty
     Just cuz no one calls your home
     Don't mean that you're all alone
     Just call Super Balls to the rescue
     Now here's what I'm a do
     I might stick my big toe in your butthole
     And then tickle your neden with my other toes
     Ugly bitches in need, I crash through their walls
     Big daddy J Violent Super Balls
     Ain't no bitch to fat (yeah, motherfucker)
     Ain't no bitch to whack (better ask somebody)
     Ain't no bitch to ugly
     For Super Balls, woowoo!
     "It's a bright mid-summer day in Metropolis, and there's not much
     news fit to televise at Galaxy Communications. Where, in his
     office, Clark Kent is monitoring the twelve o'clock news."
     "Uh uh, it goes thump thump thumpin against your clit"
     "Harder, harder!"
     "Lois Lane, ace reporter for Galaxy Communications, opens Clark's
     door and looks in."
     "When the hell do I get something out of this?"
     It's down, it's down with the clown
     Fuck fat bitches and charge by the pound
     I gets paid and I bought a new Lexus
     Cuz I fucked a bitch bigger than Texas (yeeehaw!!)
     Super Balls don't care where his nuts at
     One night, I found em in your mom's butt crack
     You was playin Nintendo upstairs
     I had my dick stickin in your mom's butt hairs
     Granny walked in, puffing on a jay
     "Pfft, my pussy's turning grey"
     She asked if I would mind dipping in the sugar walls
     I said it ain't no thing for Super Balls
     Super Balls is in the motherfucking house!!!
     Ain't no bitch to fat
     Ain't no bitch to whack
     Ain't no bitch to ugly
     For Super Balls, woowoo!
    
     Dobranoc
     A. Nakonieczny

na górę