menu      strona główna      kontakt z redakcją



Copyright © by Jacek Martykowski, 2000













    Zamiast zwyczajowej recenzji z filmu dostępnego w wypożyczalni wideo, chciałem się w tym miejscu podzielić pewnymi frustracjami. Otóż telewizja kablowa, którą abonuję, Wizja 1, od dłuższego czasu szeroko (i przesadnie) reklamowała "Weekend science - fiction" na swojej antenie (czy raczej kablu).
     Z dużą przyjemnością zaczęłem oglądać stary film "Startrek", z nostalgii właściwie niż z ciekawości i... dość szybko przyjemność się skończyła. Nie będę już wspominać o drobnym fakcie, że film przerywany jest spotami reklamowymi, które są dużo bardziej głośne niż poziom dźwięku w filmie (chyba chodzi o rozbudzenie widzów i zmuszenie ich do przełączenia się na inny kanał). Problem w czym innym. Każdy amerykański film ma specjalne miejsca (wyciemnienia na przykład), w których powinno umieszczać się reklamy. Zwykle są to te fragmenty filmu gdzie napięcie rośnie. Na przykład: "Już wiem kto zabił Kowalskiego!" - mówi detektyw. Wyciemnienie, reklama i wracamy do filmu. Detektyw mówi: "Kowalskiego zabił Jan Nowak!!!"
     I wszystko w porządku. Niestety Wizja 1 postanowiła nieco ten schemat zmodyfikować. Docieramy do sceny kulminacyjnej, wyciemnienie, reklamy (ubogie, niestety, ubogie) i... film rusza, a w tym momencie lektorka zaczyna zapowiadać następny program... Nie słychać aktorów, nie wiem kto zabił "Kowalskiego", przestaję zupełnie rozumieć o co chodzi.
     Czekem cierpliwie, może się jednak coś wyjaśni. Owszem. Nowa scena kulminacyjna, blok reklamowy (właściwie bez reklam, chłopcy z Wizji 1 nie zarobili na tym ani grosza, chodzi chyba tylko o to, żeby za wszelką cenę zdenerwować widza) i... nasza kochana lektorka zagłusza aktorów, którzy wyjaśniają znaczenie kluczowej sceny. Pani czytająca tekst "ponad filmem" myli się zresztą okrutnie. Zapowiada właśnie, że już za chwilę zobaczymy coś zupełnie innego. Nie wiem co właściciele Wizji rozumieją pod określeniem "chwila". Do następnego programu pozostała jeszcze godzina...
     Cóż, ten dziwny styl lekceważenia widzów i traktowania ich jak roślinki, sprawił, że postanowiłem wziąć udział w audio-tele:
     "W jaki sposób zachować zdrowie psychiczne?":
a) dłubać w nosie
b) śpiewać głośno o brzasku
c) zrezygnować z abonowania pakietu Wizja 1?
Ja wybrałem...
sposób najbardziej pewny!

    Nie żebym się czepiał. Chciałbym jednak, jeśli można prosić, żeby przestano mnie w moim własnym kraju traktować jak amerykańskiego, klinicznego kretyna...
    "Stanisław Lem mówi właśnie o istocie bytu" - ale nie słychać bo lektor zagłusza: "w następnym programie zobaczycie państwo jak jeden facet wkłada sobie do dupy nogę od stołu i popierduje przez wywiercony wcześniej w nodze otwór..."

Jacek Martykowski


        
menu      strona główna      kontakt z redakcją