Copyright © by Kazimierz Przybysz, 2000

Kazimierz Przybysz

 DYSTANS


8
    Dzięki cyfrze 8 Aleksander reżyser Ford nakręcił "Ósmy dzień tygodnia". Wcześniej Marek Hłasko napisał scenariusz, dając przypuszczalnie wyraz tęsknocie za ośmiodniowym tygodniem. Byłyby z tym jedynie same kłopoty. Na nazwę ósmego należałoby przecież rozpisać konkurs. Z nagrodami.
     Hłasko poznał na planie tego filmu swą późniejszą żonę Sonię (oczywiście Niemkę). Na to małżeństwo złożyło się 8 i serce do filmowej roboty.
     Film całe lata półkownikował. Przypuszczalnie władzom nie spodobał się tytuł. Znając filmowców sądziły, że artyści nawołują do tygodnia ośmiodniowego, w którym niedziela i dzień ósmy byłyby wolne. A przecież autorzy w zawoalowany sposób opowiedzieli się za wydłużaniem czasu pracy. Pracowałoby się siedem dni w tygodniu, a z tego ósmego można by w razie czego zrezygnować. Jest to kolejny przykład niewłaściwego zrozumienia przez władze intencji artystów.
     Gdy w końcu film trafił na ekrany, nie wzbudził już wielkiego zainteresowania publiczności. Temat stał się lekko nieaktualny. Zaczęto już wdrażać do użytku wolne soboty i nikt nie był zainteresowany odgrzewaniem kontrowersyjnej dyskusji o ośmiodniowym tygodniu.
     Niemniej jednak nasze leksykony wzbogaciły się o jedyne dzieło na literę ó.
     Ford przewidział w swym filmie erę marketowego zbawienia. Film jest czarno-biały. Tylko jedna scena została zrobiona w kolorze. Bohaterowie żyją w szarej rzeczywistości lat pięćdziesiątych. I nagle trafiają do enklawy dobrobytu - do domu towarowego. Wówczas robi się kolorowo. Po wyjściu znowu robi się szaro. Ten film czasami wyświetla telewizja. Socjalistyczni mecenasi okazali się na tyle hojni, że rzucili trochę grosza na kilkadziesiąt metrów barwnej taśmy. Niestety, mecenasi współcześni czasami żałują grosza na kolor i bywa, że ten film jest w telewizji cały czarno-biały.
     Ilustracją obliczenia średniej arytmetycznej z 8 i 9 jest sławny film Felliniego "8 i 1/2". Niegdyś zwycięsko konkurował do Oscara z "Nożem w wodzie" Polańskiego. W odróżnieniu od dzieła Forda cały film jest czarno-biały. Jest to kolejny dowód wyższości socjalizmu nad kapitalizmem. Zachodni producenci poskąpili paru lirów na kolor dla Felliniego. A przecież "Ósmy dzień ..." powstał parę lat wcześniej niż dzieło Felliniego. Nasz reżyser miał przy tym jasną koncepcję i w jego filmie występuje przyzwoita, pełna liczba. Natomiast Fellini wykazał się artystowskim niezdecydowaniem i pozostał w pół drogi między osiem i dziewięć.
     Osiem jest wybitnie filmową liczbą. To dzięki niej miliony filmowców amatorów na całym świecie kręciły filmy na kultowej taśmie 8 mmm. Dla niepoznanki była to taśma o szerokości 16 mmm. Niestety nie był to ósmy cud świata. Najpierw naświetlało się jedną połówkę. Potem wyjmowało się z kamery szpule, odwracało i trzeba było kręcić na drugiej połowie. Następnie należało film wywołać i przeciąć na pół. I kleić, kleić, kleić. Nie do wyobrażenia obecnie, gdy do kamery wkłada się kasetę video i film można wyświetlać dopiero co zarejestrowany obraz bezpośrednio z kamery. A potem kasować, kasować, kasować.
     Z ery klejenia przeszliśmy do ery kasowania. Można kasować filmy, komputerowe pliki, komputerową pamięć. Można kasować błędy. Starej korespondencji już nikt nie pali. Dawniej ustawiało się ją na stosie i podpalało. Po spaleniu niektórych listów czuć potem było piekielną woń siarki. Teraz starą korespondencję można skasować jednym kliknięciem myszy, ustawiwszy uprzednio co najwyżej na stosie komputerowej pamięci.
     Są tylko pewne kłopoty z kasowaniem własnej pamięci. No i z kasowaniem życiowych błędów.