© copyright by J.Sneaker

e: sneaker_x@poczta.onet.pl

Mały traktat o naturze czasu

Poniższy, krótki artykuł powinien ostudzać zapały fantastów zapędzających się "z motyką na słońce".

Chciałbym w tym krótkim artykule obalić większość mylnych i fantastycznych teorii czasu, a dokładniej podróży w czasie. Z zagadnieniem podróży w  czasie spotykałem się już od dziecka. Bardzo lubiłem filmy lub komiksy, w  których za pomocą przeróżnych wehikułów czasu bohaterowie odbywali wycieczki w przeszłość bądź w przyszłość. W każdym z nich, pojazdy służące do owego celu i  zasada ich działania były różne. Twórcy tych historii prześcigali się w pomysłowości opierając swe opowieści o nieodkrytą jeszcze fizykę. Najczęściej w  takiej fabule występował szalony naukowiec (fizyk lub matematyk), który odkrył jakieś rewolucyjne reguły czasu. Co ciekawsze teorie te są poniekąd z życia wzięte. Rzeczywiście wielu naukowców popiera poglądy na temat możliwości podróży w czasie.
     Najbardziej utrwaloną i  uniwersalną tezą jest zagadnienie równoległości czasu. Wielu twierdzi, że czas jest równoległy i wszystko dzieje się w tym samym czasie. Utrwalił się już taki obraz, że czas jest jak kręgi powstałe po wrzuceniu kamienia do wody, które rozprzestrzeniają się w nieskończoność ze wspólnego źródła. I  w  opowieściach o  przenoszeniu się w  czasie, wynaleziona zostaje maszyna pozwalająca przeskakiwać sobie po tych "kręgach". A więc i tu zachodzi pewien rodzaj paradoksu, o którym w dalszej części.
     Teoria "kręgów na wodzie" stwarza pozory wiarygodności, lecz tę i  inne fantastyczne teorie obala czysta logika. Ja chciałbym przedstawić tutaj czas trochę inaczej. Według mnie porównywanie czasu do efektów kamienia wrzuconego w wodę jest mylące. W mojej teorii zamiast wody posłużę się piaskiem.
     Otóż czas jest siłą postępującą jednostajnie do przodu w niezrozumiałej jeszcze przestrzeni. Przestrzeń tę porównam do nieskończonej pustyni, a czas jest jak wóz jadący po tej pustyni w niezmiennym kierunku. Cały odcinek drogi jaką przebywa ten wóz ma gdzieś swój początek, lecz może nie mieć końca jeśli ta pustynia jest nieskończona. Ślady pozostawiane przez koła wozu na piasku są przeszłością. Czyli jadąc na wozie, oglądając się za siebie zobaczymy ślady co jest logiczne. Te ślady to historia. Natomiast przed wozem nie ma śladów, no bo i skąd, wóz tam jeszcze nie dotarł. Jest tylko bezmiar przestrzeni, bedącej gruntem dla "wozu -  czasu". Jak więc można przenieść się w przyszłość? Jak możliwe jest udanie się w miejsce bądź sytuację, która nie istnieje. Czym kierowali się twórcy opowieści o podróżach w przyszłość bądź w przeszłość?
     Wracając do wodnych kręgów sytuacja jest podobna. W jaki sposób można przeskoczyć na krąg, który jeszcze nie powstał?
     Przyszłość jeszcze nie istnieje, lecz istnieje przeszłość. Jednakże przeszłość to tylko ślad pozostawiony na "piasku". Nie można więc wysiąść z  wozu, który jest siłą nadającą sens trwaniu i  udać się w ślad przeszłości. W filmach czy książkach traktujących na ten temat, podróżnicy, którzy przenieśli się w przeszłość nie mogą ingerować w wydarzenia mające wtedy miejsce by nie naruszyć "continuum czasowego". Ale dokładniej to samo ich pojawienie się w  przeszłości byłoby już paradoksem o fatalnych skutkach.
     Jeśli więc kiedykolwiek uda się ludziom stworzyć maszynę o mocy potężniejszej od czasu to i  tak możliwe będą tylko dwa scenariusze:
     Wyprzedzając czas - czyli udając się w przyszłość skazalibyśmy się na trwanie w  pustej przestrzeni. I  w  tej przestrzeni musielibyśmy czekać, aż dobiegnie nas czas. Jaki byłby sens tej podróży?
     A przeszłość? Możliwa byłaby tylko obserwacja śladów pozostawionych przez czas. Obserwacja wywołanych obrazów z historii, bez uczestniczenia w tych wydarzeniach.
     Jednak w  obu przypadkach powrót do teraźniejszości nie byłby możliwy, bowiem nie możliwe jest idealne sprecyzowanie trafienia w ruchomy cel.
     Zdając się więc na czystą i  prymitywną logikę, należałoby porzucić wszelkie plany i marzenia o pokonaniu czasu, bo jest to cel bezsensowny. A  czas zmarnowany na badania nad głupim wymysłem lepiej poświęcić na szczytniejsze cele.

J.Sneaker