first sf, f & horror  polish  web  zine         numer 18        lipiec - sierpień 00


menu

wstępniak
kontakt
komunikat
galeria
literatura
interaktywna powieść
antykwariat / ogłoszenia
linki
erotyka
nagroda elektrybałta

dudek
dudek (2)
dydo
gierasimiuk
mason
rybicki
wróbel
zieliński

cebula
sędziak
ragnarok
blugenwitz


  Tomasz Piotr Rybicki
  Przygody tajnego agenta 000






copyright © Tomasz Piotr Rybicki

e-mail: t.rybicki@elka.pw.edu.pl



...czyli jak czerwony kapturek pokonał Złego agenta WILK'a.

Część Druga


Chatka wciąż podskakiwała. W górę, w dół. W górę - gwałtowne spotkanie z podłogą, w dół - z bliska oglądał sufit (2cm). "Jeszcze trochę a będę poobijany jak renkloda w dżemie. Sprawdźmy PETA.....frak, lakierki, zestaw stereo, mini wyrzutnia rakiet ziemia - ziemia, sztuczne wymioty....., detonator pocisków nuklearnych....króliczek maskotka, dmuchana, pneumatyczna tratwa... to może się przydać. Napompuję tratwę, która zajmie całą dostępną przestrzeń i zamortyzuje ruchy chatki..." Jak pomyślał, tak zrobił. Energicznym ruchem wyjął pakunek, zdecydowanym ruchem zerwał opakowanie ochronne, szybko przeczytał instrukcję obsługi, po czym.....CO? " ..>używać w warunkach domowych, przy zgaszonym świetle i zasłoniętych zasłonach....Model elastyczny, replika z dokładnością do 1cm...< ....dziwna ta tratwa...", po czym pociągnął za linkę odbezpieczającą. Z głośnym sykiem pękło opakowanie, balon rósł szybko. " Co on taki mały?" W końcu przestał. 000 zdębiał. Na podłodze, u jego stóp leżała pełonowymiarowa, naturalnej wielkości dmuchana, gumowa kobieta. Kolor jego twarzy przez chwilę odpowiadał jego ksywce. Ale i tak nikt nic nie widział, bo kaptur zasłaniał. Czym prędzej, co nie było proste w warunkach ruchu niejednostajnie przyśpieszonego w kierunku na przemian zgodnym i przeciwnym do kierunku siły grawitacji pozbył się kompromitującego obiektu.
     Nagle chatka zatrzymała się. Z wewnątrz widoczne to było faktem nieobijania sobie ośrodków myślenia przez 000 (jeden w głowie, drugi w spodniach). Kraty w oknach zniknęły, drzwi się otworzyły.
     Próbowaliście kiedyś jedną ręką pocierać głowę, a drugą jednocześnie brzuch? W przeciwnych kierunkach? A głowę i pierś (piersi) ? A głowę i ...miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę? Więc to właśnie robił Czerwony Kapturek. Mało tego, on jeszcze wychodził (czytaj wytaczał) się z chatki.
      -"A....kogo ja widzę. Agent 000" Ostatnie słowo było wypowiedziane z taką nienawiścią, że aż było ją czuć, skapującą na ziemię i wypalającą wszystko dookoła. " Witam w Sinej Dali, Czerwony Kapturku!. A teraz oddaj koszyczek!"
     -"Nie ma mowy , WILK'u. Nie zdobędziesz go, nawet torturami!"
     -"Jeszcze zobaczymy. Do sali tortur".
     Mimo iż WILK próbował wszystkiego, najstraszliwszych tortur, najokrutniejszych mąk, nic nie
     zdołało złamać kapturka. Do czasu.
      - " A teraz coś specjalnie dla Ciebie, Kapturku. Maraton filmów o Lassie."
     - "Nie, błagam, tylko nie Lassie" - błagał Kapturek- "powiem wszystko, nazwiska, adresy, skrzynki kontaktowe, tylko nie Lassie, proszę!"- prosił kapturek
     - " Następna dobę spędzisz w towarzystwie owczarka szkockiego. To będzie moja zemsta. A koszyczek i tak odzyskam. Jutro." - rzuci WILK i odszedł zamykając za sobą drzwi.
     Kapturek wisiał na ścianie. Został przywiązany za ręce i nogi. W przeciwległą ścianę wmontowano 37'5 calowy telewizor marki Panasonix, Maraton rozpoczął się. Wnet na ekranie pojawiła się czołówka.
      Agent był szkolony na okoliczność wykorzystania podzielności uwagi, tudzież multitaskingu. Trenował prawie codziennie, sumiennie uczęszczając do wychodka z gazetą pod pachą, toteż mógł swobodnie rozmyślać nad swoją sytuacją, jednocześnie (niestety!) podziwiając wyczyny psa. Wtem wpadł na doskonały pomysł. Spojrzał nienawistnie na łańcuch utrzymujący lewą rękę i spopielił go jednym spojrzeniem. Następnie usiłował spopielić drugi, przytrzymujący druga rękę, ale nie wcelował, spopielając wyłącznik światła. Instalacja zawrzała, zagotowała się i spopieliła. Jako że instalacja elektryczna w komnacie powiązana była z instalacją w zamku całym, całą elektrykę szlag trafił. Telewizor był na baterie. " Hau hau" rzekł Lassie z ekranu. Wnet zapaliło się oświetlenie awaryjne, kapiąc wszędzie woskiem. 000 wytężył wzrok i spopielił drugi łańcuch. W tym momencie spotkał się z twardym przyjęciem podłogi, gdyż o ile ręce uwolnił, nogi pozostały skrępowane, około metra nad poziomem głowy agenta w obecnej sytuacji. Zakląwszy szpetnie i cokolwiek bełkotliwie wskutek upadku, uwolnił nogi. Wstał i chwiejnym krokiem skierował się do drzwi.
      Za trzecim razem udało mu się wcelować w otwór drzwiowy. Na odchodnym usiłował spopielić telewizor. Spalił tort służący do topienia torturowanego w ściekającej na jego widok ślince, dwa kandelabry i swoje buty, gdy spojrzał na nie kiedy przebiegła po nich mysz, zanim podskakując na oparzonych nogach trafił w telewizor. Zmieniwszy buty udał się na poszukiwania Złego Agenta WILK'a.
      Był w Sinej Dali. Poznał to po kolorze ścian i sufitu. "Bueeee - nienawidzę fioletowego" - pomyślał i raźno pomaszerował w głąb korytarza. Wtem nadepnął na coś miękkiego i śliskiego. Prawa noga wyjechała spod niego, natomiast lewa pozostała w miejscu. Co nie przeszkadzało naszemu bohaterowi stracić równowagi i z głośnym łomotem uderzyć sapiterium o ziemię. Coś miękkiego poleciało do przodu i rozmazało się na przeciwległej ścianie, malowniczo w niej ściekając. Zakląwszy głośno i niecenzuralnie na temat płciowy 000 zaczął szukać równowagi. Leżała w pobliskim koszu obok pewności siebie, przykryta wisielczym humorem. Podniósł ją, oczyścił z brudu i pomaszerował raźno dalej.
      Chciał znaleźć WILK'a i podyskutować z nim na różne tematy. Miał już przygotowany argument. Kij do (na) palanta dzierżył w dłoni. Wkrótce jednak zmienił zamiary.
      Korytarz doprowadził go do Tajnego Garażu Pojazdów Naziemnych. Wnet wybrał sobie pojazd, odpowiedni do swego temperamentu. Czerwone ferrari stało zaparkowane obok dystrybutora bezołowiowej. Wprawnym okiem ocenił je jako model 18273 B z telefonem komórkowym, przenośnym laserem, popielniczką , wyrzutnią broni biologicznej składowanej w ołowianym pojemniku pod siedzeniem kierowcy (skarpetki) i platynową blondynką na wyposażeniu. Niestety, model 18273 B nie posiadał radia. Spojrzał na drzwi wyjazdowe z garażu. Spojrzał na ferrari. Spojrzał na stalowe, wzmocnione żelbetonem drzwi do garażu. Spojrzał na ferrari. Spojrzał na zbrojone, stalowe, wzmocnione żelbetonem, ważące kilka ton, z wyłącznikiem radiowym, znajdującym się w sterówce pilnowanej przez kilkunastu uzbrojonych strażników drzwi. Spojrzał na stojące nieopodal filigranowe autko marki Mack. Miało radio. No i wraz z przyczepą, ciągnik siodłowy Mack miał kilkanaście ton przewagi masowej nad drzwiami. Pieszczotliwie nazywany przez swoich kierowców Rozgniataczem stanowił postrach autostrad.
      Już po chwili agent 000 mknął przez drogi i pola, a każdą minutą oddalając się od Sinej Dali. Radio grało jakiś wesoły mjuzik, kierowcy małych autek osobowych z panicznym strachem uciekali sprzed maski Mack'a, o właśnie jeden nie zdążył....Dwanaście kilometrów dalej 000 zatrzymał swój pojazd. Pogrzebał w Podręcznym Ekwipunku Tajnego Agenta (PETA). Dmuchana .....tratwa, pilot od telewizora, podręcznik fizyki molekularnej, sznurowadła świecące w nocy, dwa jajeczka częściowo nieświeże, instrukcja obsługi reaktora atomowego, podanie o pierwszą randkę....jest! Zdalny Detonator Konstrukcji Wzniesionych Przez Wrogów Ojczyzny. Zaprogramował na Siną Dal i nacisnął Mały Czerwony Guzik. Głośne BUM targnęło powietrzem. Wzruszony otarł łezkę rozrzewnienia i z piskiem dwunastu kół ruszył w trasę. Żegnały go wdzięczne (za kolejne uratowanie świata zapewne) spojrzenia kierowców sprasowanych samochodów.

     Ciężarówka wesoło mknęła autostradą. Agent słuchał swojego ulubionego programu To I Owo, Czyli Co Tajny Agent Wiedzieć Powinien. Właśnie omawiano rozbrajanie sexbomby, kiedy audycję przerwały wiadomości z ostatniej chwili:
     - Uwaga, uwaga, podajemy wiadomości z ostatniej chwili. Autostradą E7 mknie pod prąd szalony kierowca...
      "A bo to jeden?? Wszyscy!" - zauważył agent i skupił się na unikaniu zderzeń z większymi ciężarówkami.

     Zbliżała się noc. Agent podróżował już od wielu godzin. Autostrada była już pusta. Mimo olbrzymiej mocy silnika, ciężarówka zaczęła stopniowo zwalniać. -"Co do k*****" - wyraził swe zdziwienie Czerwony Kapturek. W końcu ciężarówka stanęła. Mimo usilnych prób silnik nie startował. Wtem agent zobaczył okrągły obiekt opuszczający się na ziemie z gwiazd. Po chwili ufo wylądowało. Od samochodu dzieliło je tylko kilka metrów. Powoli otworzył się właz i jasne światło zalało asfalt. W świetle zamajaczyła sylwetka...

Koniec Części Drugiej


do góry
menu