Literatura

Copyright © by Krzysztof Mandrysz  





Jak się robi rewolucję?




    Wychodzę z domu przez okno, gdybym skorzystał z drzwi wyszło by drożej. Idąc po chodniku korzystam z niebieskich płytek, są w złym stanie, ale tańsze od zielonych. Nawet na chodniku panuje konkurencja. Kapitalizm sięgnął bruku. Staram się nie rozglądać na boki, nigdy nie wiadomo który widok jest odpłatny. Na szczęście dostrzegam oczyszczacz powietrza , omijam go szerokim łukiem, czyste powietrze jest cholernie drogie. Jest bezpiecznie, wszyscy pracują, albo śpią. To zasługa socjalizmu anglosaskiego. Zniesiono opiekę socjalną, co pozwoliło obniżyć płace, masy ludzi uzyskały pracę, najwyższe dobro ludzkości. Bezrobocie spadło poniżej 5%. Sprywatyzowano wszystkie, dotąd państwowe, dziedziny życia. Nie ma bezrobotnych, ale nie ma też chorych. Opieka zdrowotna jest zbyt droga, płace nie pokrywają kosztów leczenia. Ubezpieczalnie dla biednych dawno już zbankrutowały. Chorzy po prostu umierają. Idę na spotkanie które ma to zmienić. Czytałem trochę o dawnych czasach i choć nie bardzo rozumiałem sposobu życia tamtych ludzi, to czułem, że wolałbym żyć wtedy.
    Do budynku wchodzę przez okno w piwnicy. Na górę idę już spokojnie. W małej ciemnej izbie siedzi troje ludzi. Ładna brunetka Iza, Bil i Edmund.
    - Cześć mówię - a oni kiwają głowami. Okna są zasłonięte, za korzystanie z nich trzeba płacić właścicielom. Prawie wszystko jest własnością jakieś firmy, ludzie są zbyt biedni by kupić coś na własność, więc wynajmują.
    - Czy już wiesz jak się robi rewolucję? - pyta Iza
    - Wiem - odpowiadam z dumą, dotarcie do tych informacji w sieci kosztowało mnie parę godzin czasu i o wiele więcej pieniędzy.
    - Trzeba namówić ludzi, by zaatakowali rząd i sami rządzili. Wtedy zmieni się prawa i wszystko będzie wspólne.
    - I co potem? - pyta Bil
    - Potem ...- mówię zbity z tropu i naglę dostaję olśnienia - potem każemy im płacić za wykorzystanie naszego pomysłu, co najmniej 10 dolarów na głowę.
    - Albo i 20 - rozmarza się Edward
    - To chodźcie musimy opatentować nasz pomysł zanim zrobi to ktoś inny..
    Ruszamy pełni nadziei, że wreszcie wybijemy się od dna, że też będziemy posiadać biznes w naszym dającym równe szanse kapitalizmie.
    
    KONIEC

Krzysztof Mandrysz







     spis treści
     kontakt z autorem