strona główna     -     bieżący numer     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
A.Mason
strona 14

Okiem wiecznego malkontenta

Społeczeństwo szczęśliwe


Zauważyliście? Mamy rok 2002. Żyjemy w fantastycznym świecie. W świecie, w którym, według pisarzy sprzed dwudziestu, trzydziestu lat, mieliśmy już odbywać regularne loty na Marsa. Ba! A nawet jeszcze dalej. Dlaczego nie latamy? Przecież w ciągu ostatnich dwudziestu lat zmieniło się tak wiele pod względem technologicznym? I ciągle się zmienia. Jakie mamy tego przejawy? Człowieka bez pralki, lodówki, czy kuchenki dziś bardzo trudno uświadczyć.
O AUTORZE
A.Mason - Eeee, nie ma co o nim napisać. Bubek i cham, w dodatku upierdliwiec nieżyciowy. Jest jak wsza na... no wiecie. Jeśli kiedyś go spotkacie, uciekajcie w popłochu. Problemowy człowiek, wiecznie malkontenci, nic mu się nie podoba.
Jest jeszcze telefon, telewizor, a i komputer zmierza do tego, żeby stać się meblem w każdym domu. Nosimy przy sobie karty kredytowe, karty telefoniczne, karty biblioteczne. Większość z nas ma na ręce zegarek, często elektroniczny. W samochodzie coraz więcej elektroniki, domy zaopatrzone w domofony, rynki miast w kamery video. Latarnie zapalają się i gasną o określonej porze, w sklepach są pozakładane alarmy. Wystarczy się rozejrzeć, a natychmiast zauważamy, że wokół nas rozprzestrzenia się technika. Wkrada się w nasze życie, a my tego nawet nie zauważamy, a nawet jeśli, to po prostu ignorujemy.

 

Czy powinniśmy się bać tego, że sprawdzą się "prognozy" pisarzy? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Faktem jest, że z dnia na dzień przybywa "paranoików" wszędzie węszących spiski, uważających, że jesteśmy śledzeni na każdym kroku. Przez kogo jesteśmy według nich śledzeni? Tego, tak naprawdę, żaden z nich nie mówi. Ot, policja, rząd, FBI, CIA, dział marketingu w Microsofcie, konsorcja i mafie. Pomóc w tej obserwacji mają podobno współczesne zabawki - chip na karcie kredytowej, telefon komórkowy, błędy w kodach programów, samochód, a nawet pralka. Społeczeństwo kontrolowane - bardzo ładnie brzmi to sformułowanie. Ładnie i bardzo groźnie. Przykładów takich społeczeństw mamy całą masę w literaturze fantastycznej. Wielki Brat czuwa. Strach się bać, co może się z nami stać, jeśli sprawdzą się przepowiednie fantastów-pesymistów. A przecież one się już zaczynają spełniać. Oczywiście, nie zawsze dosłownie, nie przypuszczam, żeby "spełnił się" świat serwowany nam na przykład w "Przenicowanym świecie" Strugackich, czy w Zajdlowym "Limes Inferior". Są to światy niemal zupełnie różne od naszego. Ale jednak! Pewne cechy naszego, ludzkiego, charakteru były, są i będą takie same. Ot, choćby lenistwo. Nie podoba nam się, że ci, którzy nas obserwują, zbierają informacje po to, aby nas wykorzystać. Komputer, telewizja, radio, prasa - to wszystko to są ich narzędzia. Zapytajmy pierwszą lepszą osobę, czy jest zadowolona z programu telewizyjnego. Zdecydowana większość odpowie "Nie, telewizja robi wodę z mózgu". Różne są narzędzia wykorzystywane do obserwacji i kontroli społeczeństwa. Ludzie zdają sobie z tego dobrze sprawę. A jednak nasze dzieci oglądają telewizję po kilka godzin dziennie. My korzystamy z bankomatów, lubimy komputery. Na pytanie, po co z nich korzystamy, skoro przynoszą przede wszystkim szkodę, pada jedna odpowiedź "A jak żyć bez komputera, karty kredytowej, telewizora? Jak skazać dziecko na odosobnienie, tylko z tego powodu, że nie mogło obejrzeć nowego odcinka Pokemonów". Otóż to! W jaki sposób? Czy potrafimy sobie wyobrazić, że na świecie nie ma komputerów, telefonów, pralek, lodówek, itd., itp.? Nie. Bo to oznaczałoby nowe średniowiecze i upośledzenie. Ludzie są leniwi i wygodni, sama myśl o rezygnacji z czegokolwiek budzi w nich nieodparty strach. A w dodatku jesteśmy istotami społecznymi - jak zostałby nazwany przez otoczenie człowiek, który dobrowolnie rezygnuje z wszystkich udogodnień, jakie daje nam tak zwana cywilizacja? Szurnięty maniak? Świr? Czy można chcieć dobrowolnie wystawić się na pośmiewisko? W imię czego? Wolności? Możliwości podejmowania decyzji samemu za siebie? Przecież człowiek został obdarzony wolnością, mamy nawet napisane to w konstytucji. A jednak nie jesteśmy w pełni wolnymi ludźmi. Bo tak naprawdę jesteśmy uzależnieni od innych. Jak bardzo? Bardzo. Człowiek musi zarobić na życie, zarobić na utrzymanie rodziny, a w jaki sposób może to zrobić? Czy ktokolwiek jest dziś samowystarczalny? Może i tak, ale samowystarczalność oznacza tylko jedno - "powrót do średniowiecza". No, może trochę przesadzam, bo jeszcze nie tak dawno temu można było wybudować sobie dom i żyć z tego, co się upolowało. Ale dziś? Kiedy każdy zając, nawet ten biegający po polu, objęty jest ochroną? Ach tak, można jeszcze próbować nastawić się na "rolniczy" tryb życia. Ciągle kosztuje to jednak całą masę wyrzeczeń. Ilu z nas jest w stanie to zrobić? Zrezygnować z wygody i zniewolenia, kosztem przeogromnych wyrzeczeń?

 

A jednak, nie jest tak łatwo. Przecież pięćset lat temu nie było ludziom wiadomo nic o tych "naszych" nowinkach technicznych. I czy wtedy nie było zniewolenia? Było. Nie da rady porównać, większe, czy mniejsze. A więc o co chodzi? Chodzi o to, że technika, to najwyżej narzędzie, niekoniecznie oznaczająca zniewolenie. Narzędzia można wykorzystywać zarówno dobrze, jak i źle. I problem w tym, że czujemy, że te narzędzia wykorzystywane są źle, przeciwko nam. Boimy się tego, że jesteśmy źle kierowani, że jesteśmy stale monitorowani, że ktoś podejmuje za nas decyzje, których my podjąć nie chcieliśmy. Dlaczego tak się tego boimy? Ponieważ znamy ludzi. Przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał się wzbogacić naszym kosztem. Wyzyskać, omamić i opanować. Boimy się i nic nie robimy. A przecież i my mamy narzędzia, przy pomocy których możemy walczyć ze zniewoleniem. Mamy narzędzia, ale nie potrafimy jednak z nich skorzystać. Skoro ktoś obserwuje nas, to dlaczego my nie poobserwujemy jego? Jeśli ktoś działa na naszą niekorzyść, to dlaczego nie obrócić narzędzi, z których korzysta przeciwko niemu? Przecież mamy taką możliwość. Mamy też przewagę - Wielki Brat jest jeden, a nas przecież cała masa.

 

No i co? No i nic. Dalej tu siedzimy i narzekamy. Bo narzekać jest łatwo, zrobić coś, znacznie trudniej. A do tego dochodzi jeszcze strach. Boimy się, żeby przypadkiem nie wyszło jeszcze gorzej dla nas. Dziwimy się głupocie człowieka, który z kosą zamiast na pole, na drogę wychodzi. A może to nie głupota, może to bezsilność? A może to nie jest wcale zły pomysł, w końcu ruszyć dupę i zrobić coś? Cokolwiek, byle tylko wydobyć się z marazmu i przestać pogrążać w bagnie. Ktoś stuknie się w głowę, przecież to nielogiczne, jak się w bagnie zacznie poruszać, to szybciej zacznie się pogrążać i łatwiej utonie. A więc co? Czekamy na pomoc? I krzyczymy? Może ktoś nas usłyszy, gdzieś z daleka. Cóż z tego, że możliwe, że jesteśmy jedynymi rozumnymi istotami w tym wszechświecie...





Koniec




Spis treści
Wstępniak
Celem wyjaśnienia
Wywiad numeru
Bookiet
Recenzje
Zakużona Planeta
Galeria
Stopka
Tomasz Pacyński
A.Mason
Adam Cebula (1)
Adam Cebula (2)
Anna Brzezińska
Tomasz Pacyński
Tomasz Duszyński
Piotr Lenczowski
Konrad Bańkowski
Grzegorz Żak
KRÓTKIE PORTKI
Elizabeth Moon
H.P.Lovecraft
 

Poprzednia 14 Następna