strona główna     -     konkurs     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
Fahrenheit Crew
strona 06

Recenzje


reklama

Wysyłkowa księgarnia internetowa
www.fantastyka.now.pl

 

 

Szukasz książek z gatunków science-fiction, fantasy i horror lub komiksów? Gier figurkowych, fabularnych i karcianych? Zajrzyj do nas, znajdziesz prawie trzy tysiace pozycji, w tym trudnodostępne.

 

Na stronie księgarni procz tego konkursy, informacje o nowościach i zapowiedziach wydawniczych. I, co ważne, sprawdź nasze ceny:-)

 

Zapraszamy do zakupów.

 


 

Zapraszamy właścicieli serwisów i stron internetowych (nie tylko fantastycznych) do naszego Programu Partnerskiego. Szczegóły na stronach księgarni fantastyka.now.pl


 




Książka

Nie władaj moją nocą,
nie kradnij moich snów

 

Na Ziemi, po trzech latach przebywanie w pisaniu, ujrzał światło dzienne ulubiony detektyw Owen Yeates - Marlowe przyszłości. Jakże bliska jest mi ta tematyka. Wyrosłam na małych książeczkach w czarnych okładkach z rysunkiem jamnika u dołu strony, na zeszytowych wydaniach polskich kryminałów epoki socjalizmu, a przede wszystkim na Agacie Christie i Joannie Chmielewskiej. Nie wiedzieć po piątej stronie kto zabił i dlaczego - to najważniejsze. A gdy jeszcze mamy wiew przyszłości? - to już szczyt tego najważniejszego.

Jak to u Dębskiego - rozleniwiona narracja, bez dłużyzn, ciekawie poprowadzona, wiążąca idealnie przeszłość z przyszłością, w całkiem "normalny" kryminał wplatająca elementy fantastyczne.

Zaczyna się od telefonu starszej damy do bezrobotnego chwilowo Yeatsa. W epoce szalonej komputeryzacji, gdy każdy ma w domu spinacz łączący go z zasobami globu, owa dama korzysta z yellow pages i stacjonarnego telefonu. Posiada ponadto limuzynę i zakontraktowanego szofera. Sprawa, którą ma rozwikłać Owen, wydaje się być banalnie prosta. Ot, ktoś starszej damie kradnie pamiątki po zmarłym mężu, zapalonym hobbyście kolekcjonującym gadżety baseballowe - pałki, karty, puchary. Kradnie, korzystając z wehikułu czasu, kradnie bowiem ktoś z przeszłości.

Nie w tym tkwi jednak clou powieści, gdyż nie zdradzałabym tak beztrosko zakończenia. Ważnym elementem jest lodówka, a właściwie sen o tejże.

Starsza dama jest zbulwersowana, gdyż jej osobisty modysta ma takie same sny, jak ona, o lodówce właśnie, i to się damie nie podoba. Sny wszakże są prywatne, niedostępne obcym i wara od nich nawet utalentowanym kapelusznikom. A gdy Owen zaczyna się sprawą interesować - rozpętuje się jego prywatne piekło. Pościgi, wylatujące w powietrze domy, bijatyki, uprowadzenia - słowem dużo dobrej akcji. I w to wplatane elementy rodem ze szpiegowskich filmów, powiedzmy - przyszłościowych szpiegowskich filmów.

Podobała mi się ta książka. Lubię, gdy czyta się coś jednym tchem, gdy można zachłysnąć się powieścią i odłożyć ją dopiero po przeczytaniu ostatniego wyrazu. A moim zdaniem warto.

Bo warto zastanowić się, czy jest możliwe, by ktoś próbował zawładnąć naszymi snami, naszą prywatnością, i osobiście nie życzę sobie absolutnie żadnych władców moich nocy.

 

P. Astrachańska

 

EuGeniusz Dębski

Władcy nocy, złodzieje snów

Fabryka Słów, 2002





Książka

Obyś żył w ciekawych czasach!

 

Wydawnictwo Prószyński i S-ka zaczęło nas ostatnio rozpieszczać. Zdaje się, że przed chwilą dostaliśmy do rąk "Muzykę duszy", a już raczy się nas nowym tomem cyklu Świat Dysku. Jak tak dalej pójdzie mamy szansę dogonić pod względem pratchettyzmu resztę świata, albo przynajmniej Czechów, którzy swemu tłumaczowi Discworldu składają już chyba regularne ofiary z piwa i dziewic.

"Obyś żył w ciekawych czasach!" - to jedno z cięższych przekleństw, jakie można rzucić nieprzyjacielowi. I niewątpliwie takie ciekawe czasy nastały dla Imperium Agatejskiego, leżącego na odległym Kontynencie Przeciwwagi. Dla wyjaśnienia: kontynenty na Dysku nie są rozłożone równo, więc aby cały interes nie omsknął się ze słoniowych grzbietów, bogowie urządzili to tak, że jeden z kontynentów został wyładowany nadmiernie złotą rudą. Stamtąd właśnie pochodził, spotkany w "Kolorze magii" Dwukwiat - pierwszy (i jedyny) turysta. Po powrocie do domu napisał książeczkę, noszącą niewinny tytuł "Co robiłem w czasie wakacji", a od której zagotowało się w całym Imperium, zamieszkanym przez ludzi uładzonych, grzecznych i zahukanych. Jakby nie dość było tych niepokojów, aktualny cesarz umiera, kandydaci do tronu gotują się do walki, a do Zakazanego Miasta Hunghung zbliża się duma heroicznej geriatrii, czyli Srebrna Orda pod wodzą słynnego Cohena Barbarzyńcy alias Dżyngis Cohena. Ordyńcom nie przeszkadza ani podeszły wiek, ani stosunek sił siedem do 100... (tu dużo zer). Im więcej przeciwników, tym lepiej, bo wtedy depczą sobie po nogach. Poza tym kompania Cohena ma naprawdę bardzo długie doświadczenie w byciu barbarzyńskim herosami.

Wielbiciele maga Rincewinda spotkają nareszcie swego ulubieńca, przebywającego na urlopie od czasu tomu "Czarodzicielstwo". Jak zwykle Rincewind ma zarówno koszmarnego pecha, za sprawą którego wpada w ciągłe tarapaty, jak i niewiarygodny talent do ucieczek.

Jak zwykle u Pratchetta znajdziemy mnóstwo inteligentnego humoru oraz cięty, chwilami szyderczy wręcz dowcip. Dobrze jest orientować się w tak zwanej kulturze wysokiej, aby docenić wszelkie smaczki tej książki, ale jeśli jest się mało jeszcze bywałym w świecie trzynastolatkiem, nie będzie to żadną przeszkodą. Terry Pratchett pisze po prostu dla wszystkich.

Czy ta powieść jest dobra? Tak! Czy jest zabawna? Znowu - tak! Ale... podczas lektury chwilami uśmiech mi rzedł, kiedy zdawałam sobie sprawę, co się kryje na samym dnie fabuły. Doprawdy, trzeba mieć ten niesamowity talent i specyficzne poczucie humoru, żeby napisać komedię... o państwie totalitarnym. Właśnie tak. O tym są "Ciekawe czasy". Imperium Agatejskie otoczone dokoła murem to sama esencja Chin. Portret Pana Hunga można postawić na jednej półce z wizerunkami Lenina, Stalina i Mao Tse Tunga. Raz po raz w tekście powtarza się "wolę umrzeć niż...", a zaraz potem autor bezwzględnie ukazuje bezsens takich deklaracji, gdyż należy żyć i robić swoje. Ogólnym klimatem tom ten najbliższy jest znanym już nam "Pomniejszym bóstwom". Inteligentny humor, wartka akcja, a jednocześnie okazja do refleksji. Zdecydowanie polecam na długie, zimowe wieczory.

 

Ewa Białołęcka

 

 

Terry Pratchett

Ciekawe czasy (Interesting times)

Warszawa 2003

Prószyński i S-ka

tłumaczył Piotr Cholewa







Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Konkurs
Bookiet
Recenzje
Komiks
Stopka
A.Mason
Paweł Laudański
Andrzej Pilipiuk
W.Świdziniewski
Adam Cebula
Tomasz Pacyński
Rafał Ostuda
EuGeniusz Dębski
Tomasz Pacyński
Adam Cebula
Maja Kossakowska
Rafał Kosik
Grzegorz Buchwald
K. i K. Urbańskie
Ondřej Neff
Michal Jedinák
KRÓTKIE SPODENKI
nonFelix
Adowity
 

Poprzednia 06 Następna