strona główna     -     konkurs     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
A.Mason
strona 14

Okiem wiecznego malkontenta

Globalizacja literatury?


Istnieję sobie na tej planecie bardzo krótki czas. Jeśli spojrzę na niektórych redaktorów Fahrenheita, to nawet dużo krótszy, niż krótki. Nie miałem okazji przeżyć zbyt wiele, by zebrać doświadczenia. Dzięki temu mam to szczęście, że wszystko, na co się natknę, dziwi mnie, jest dla mnie nowe. Kiedy zacząłem czytać fantastykę? - nie pamiętam. Nie pamiętam też jak trafiłem na opowiadania Janusza Zajdla. Najprawdopodobniej były to któreś z opublikowanych w antologii "Stało się jutro". Wtedy jeszcze jakoś mi one umknęły. Aż trafiłem na antologię jego opowiadań, była to "cegiełka" z Wydawnictwa Poznańskiego. To wtedy zachwyciłem się pisarstwem Zajdla. Dziś, gdyby mnie spytać dlaczego, odpowiem: dlatego, że to była dla mnie nowość. Dopiero przekrój opowiadań, po tym, jak miałem za sobą już "Diunę", "Cieplarnię" i inne powieści czy opowiadania zagraniczne, dopiero ta właśnie antologia uzmysłowiła mi, jak odległe problemy są poruszane w tamtych dziełach. Wtedy właśnie uświadomiłem sobie, jak dalekie nam, Polakom, są problemy Amerykanów, Brytyjczyków, a nawet Rosjan. Mimo iż poruszali oni tematy ogólnoludzkie, my - Polacy jesteśmy inni. Co ciekawe, nie potrafiły tego zrobić (uświadomić) opowiadania i powieści na przykład Borunia i Trepki, którzy przecież jednak znacznie głębiej, bo w Polsce, często osadzali akcje swoich dzieł. Wydaje mi się, że to była wina zbyt wyraźnego u nich dydaktyzmu, przed którym ja, nastolatek, uciekałem jak przed ogniem. U Zajdla tego nie było, a jeśli nawet, to wyjątkowo rzadko. Nie odczuwało się tego. Co ciekawe, wiele z jego dzieł było osadzanych w realiach AMERYKAŃSKICH! Dlaczego? Powiedzmy sobie szczerze, autorzy byli wtedy zafascynowani Ameryką i musiało to znaleźć odbicie w ich dziełach. Zafascynowani byli i czytelnicy, czyli także ja.

A dziś? Dziś fascynacja Stanami Zjednoczonymi, jako krajem Wolności już dawno minęła. A nawet wziąwszy pod uwagę ostatnie wydarzenia, zamieniła się u niektórych wręcz w nienawiść. Jednak USA są ciągle potęgą i stale są o krok przed resztą świata (czy to w dziedzinie militarnej, czy lotów kosmicznych, filmu czy Internetu). Mit Ameryki nie zaginął, chociaż nieco zmienił swoje oblicze. Zalew amerykańskich filmów ma także swoje odbicie w literaturze. Młodzi autorzy (i nie tylko, zdarza się to i tym starszym) osadzają akcję swoich tekstów w Polsce. W większości przypadków im się to chwali, bo przecież nic fajniejszego dla czytelnika, niż móc przeczytać opowiadanie mające swoją akcję dwieście metrów dalej, dwie ulice od domu. A ja, czy jestem z tego powodu zadowolony? Po części tak, bo pisze się o Polsce, ale z drugiej strony... Dlaczego o Polsce pisze się w amerykański sposób, dlaczego "wypełnia się" opowiadania amerykańskimi stereotypami!? Armia USA jest najlepsza na świecie, ale czy jest idealna? A jednak żołnierz przyszłości wygląda i działa jak Marines, czy inny komandos. W najlepszym przypadku jak amerykański żołnierz z Wietnamu. Identycznie w opowiadaniach wygląda system szkolenia, można zaobserwować tak samo głupie odzywki. A przecież my mamy GROM. Wystarczyło pooglądać kilka filmów o nim, żeby zobaczyć jak bardzo różnią się żołnierze polscy i amerykańscy. Kolejny częsty błąd to prowadzenie akcji. To, co sprawdza się w kinie, nie zawsze sprawdza się i na papierze, a jednak autorzy czasem o tym zapominają. Superszybka akcja, trochę wybuchów, główny bohater - zwykły człowiek, który odbył zasadniczą służbę, a zachowuje się i działa jak zawodowy komandos. Tu coś rozpieprzy, tam walnie jakimś komentarzem, to znów uratuje świat przed wielkim konfliktem atomowym. I jakoś to leci. Tylko że takie coś, to się znacznie lepiej ogląda w kinie. Przynajmniej jest bardziej ciekawie (szczególnie gdy w głównej roli obsadzą Lindę).

Poważne zastrzeżenia mam także do fantasy. Tu już nie amerykański, ale ogólnoświatowy miszmasz można obserwować. No, może przesadzam - europejski. Nasi twórcy zapominają jakby o tym, że mieliśmy zawsze bardzo dobrych żołdaków, a nawet armie (chociaż trudno tak nazywać na przykład wojowników z plemienia Polan), zapominają o tym, że bitwa pod Grunwaldem nie była jedyną zwycięską w naszej historii. A większość bitew w naszych powieściach przypomina właśnie tą jedną, znaną chyba głównie z filmu (Krzyżaków, albo Walecznego Serca). Zdaję sobie też sprawę, że konwencja fantasy jest taka, a nie inna, ale dlaczego większość naszych autorów lepiej zna mitologię grecko-rzymsko-wikińsko-germańsko-tolkienowską, niż naszą własną? Czy rzeczywiście nasi bogowie, nasze legendy i podania są aż tak mało atrakcyjne, że trzeba mieszać w bóstwach? Na Twaroga! ;-) I dlaczego panteon bóstw tak bardzo przypomina ten z Xeny wojowniczej księżniczki?

Jaka jest przyczyna, że nasza literatura fantastyczna jest rzadko kiedy tak naprawdę nasza? Być może jest to wina pokutujących wokoło stereotypów, a może po prostu wina lenistwa naszych autorów? Bo znacznie łatwiej jest opisać zmyślone bóstwo na podstawie tego, co zapamiętało się ze szkoły, czy tego, co widzi się w filmach, niż zająć się tematem nieco poważniej, poczytać, poszukać... W końcu kto by sobie zawracał głowę w byciu zgodnym z realiami, to może chyba tylko taki Sapkowski, który także się bawi. Bo czy powieść zgodna z realiami to dalej będzie fantastyka, czy już może powieść historyczna? Ale z drugiej strony, dlaczego tak się boimy tej nazwy - POWIEŚĆ HISTORYCZNA? Czy rzeczywiście jest to tak straszne? Wygląda na to, że tak, bo wystarczy na okładce to napisać, a już tnie się 70% czytelników.

Co na końcu? Na końcu chciałbym życzyć naszym autorom 30% naszych potencjalnych czytelników. No, chyba jednak przesadziłem, 10000000 czytelników? Chyba nawet Sapkowski nie ma tylu w Polsce :-)





Koniec




Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Konkurs
Bookiet
Recenzje
Komiks
Stopka
A.Mason
Paweł Laudański
Andrzej Pilipiuk
W.Świdziniewski
Adam Cebula
Tomasz Pacyński
Rafał Ostuda
EuGeniusz Dębski
Tomasz Pacyński
Adam Cebula
Maja Kossakowska
Rafał Kosik
Grzegorz Buchwald
K. i K. Urbańskie
Ondřej Neff
Michal Jedinák
KRÓTKIE SPODENKI
nonFelix
Adowity
 

Poprzednia 14 Następna