strona główna     -     konkurs     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
Adam Cebula
strona 18

O tym jak dr hab. Drzewiński
magią się zajmował

 

Pisywanie wszelkiego rodzaju relacji jest bardzo kłopotliwe. Najgorzej, gdy chodzi o wszelkiego rodzaju spotkania, jak to się mówi, gadane. Nie sposób oddać atmosfery. Wychodzi, że odbywa się nudna nasiadówa, a gdy nie ma piwa i innych napojów wyskokowych nawet nie sposób doprawić całości cieszącymi wszystkich aluzjami. Tymczasem sprawy miały się inaczej: publiczność czekała niecierpliwie, co też za rewelacje im przygotowano, zaś bywalcy niespokojnie lustrowali salę, sprawdzając, jacyż to dziwni goście się tym razem pojawią i co też zmalują. I owszem, pojawił się człowiek z laską i dzwonkiem rowerowym przymocowanym do niej.

 

Kim jest Andrzej Drzewiński, chyba wszyscy wiedzą: jeden z naszych najlepszych pisarzy SF. Wiedzą przynajmniej nieco starsi czytelnicy i lamentują przy każdej możliwej okazji, że ostatnio mało pisze. Mam tu pocieszającą plotkę: pracuje nad kolejnym opowiadaniem Karety Wrocławskiego, która to grupa ciągle działa.

 

 

Andrzej jednak jest przede wszystkim fizykiem, pracownikiem naukowym PAN, specem od teorii ciała stałego. Jednak w ramach swej naukowej działalności nie zapomina nigdy o fantastycznych koligacjach. Jak sądzę, uprawianie i nauki, i fantastyki ma wspólne korzenie: doskonałą zabawę. Oczywiście, i jedno, i drugie na pewnym etapie przeradza się w żmudną robotę, ale tak już na tym świecie jest. Zawdzięczamy mu napisaną wspólnie z Jackiem Wojtkiewiczem, adiunktem na Uniwersytecie Warszawskim (znanym także jako Mezon) unikalną na naszym rynku popularyzatorską pozycję ,,Opowieści z historii fizyki''. Andrzej ubarwia nasze tradycyjne LOF-y, dzielnie przygotowując wykłady o najnowszych teoriach kosmogonicznych.

 

 

Zaś w swej pracy rokrocznie przygotowuje otwarte dyskusje panelowe dotyczące związków fantastyki i nauki. Spotkania te odbywają się w ramach Festiwalu Nauki, imprezy z założenia popularyzatorskiej. Formuła ta zapewnia nieodmiennie wysoką frekwencję, na wielką salę wykładową Instytutu Niskich Temperatur na Niskich Łąkach podążają szacowni profesorowie, docenci, adiunkci, studenci, dziennikarze żądni sensacji, fani gatunku, przypadkowi widzowie, oraz nieodmiennie, wszelkiej maści nawiedzeńcy, którzy dzielnie starają się zakłócić planowany przebieg zdarzeń. Jak wspomniałem, dopisał jak najbardziej człowiek z laską, z którą najwyraźniej rozwijał znaczną prędkość, bo przymocował do niej dzwonek. A może moja interpretacja jest nadinterpretacją, w każdym razie ktoś taki na dyskusji poświęconej związkom magii i nauki musiał się pojawić. Miał też telefon komórkowy, lecz sądzę, że wobec powszechności sprzętu należałoby raczej powiedzieć, że na przykład główny prelegent i moderator, czyli Drzewo, nie miał. Ja też.

 

W tym 2002 roku (rzecz działa się, dla kronikarskiej dokładności, 20 września wygodnym wieczorkiem) w dyskusji udział wzięli dr Bogusław Bednarek - polonista filolog, jak siebie określił, kulturoznawca, Feliks W. Kres - pisarz, gdyby ktoś nie wiedział, i prof. dr hab. doktor Piotr Garbaczewski - fizyk teoretyk, człowiek straszliwie oczytany, także w literaturze SF i F.

 

Gdy się zastanowić, musimy przyznać, że jest coś fascynującego w tym, że w stechnicyzowanym świecie XXI wieku następuje tak totalny odwrót od racjonalizmu, powszechna potrzeba niezwykłości, niemal akceptacja, a w każdym razie potrzeba magii. Cały ten prąd kulturowy zawierający film, malarstwo, muzykę i oczywiście literaturę jest jakimś znakiem czasu, wskazówką co do tego, gdzie ludzie chcą iść, do czego tęsknią, jak ma wyglądać świat, który chcą sobie zbudować.

 

Zamiast relacji prezentującej wnioski i stanowiska powiem tyle, że momentami panowała wspaniała atmosfera poszukiwania. Takie chwile zdarzają się, gdy młodzi ludzie, zazwyczaj w wieku licealnym, odkrywają, że dostępni są im wielcy filozofowie, że mogą się wdzierać na ich terytoria, oceniać, podważać, tworzyć własne teorie, gdy czują, że mogą się równać z największymi, że wreszcie świat stoi przed nimi otworem. Trwa to zazwyczaj rok, dwa, może trzy, czasami jeszcze strzeli magicznym płomieniem przy okazji pomaturalnego spotkania, ale zazwyczaj pozostaje już tylko we wspomnieniach. Gdy jednak człowiek, siedząc na widowni i słuchając mądrych ludzi, cokolwiek rozumie, zwłaszcza, gdy rozprawiają o rzeczach tyleż ważnych, co mu bliskich, ma ochotę wykrzyknąć "och, jak przyjemnie jest cokolwiek wiedzieć!" (cytuję z pamięci). I taką przyjemność można było mieć, uczestnicząc w tym spotkaniu.



dr hab. A Drzewiński z katedry rozpoczyna Poważne Seminarium na tematy Całkiem Niepoważne.
Szanowne gremium dyskutantów. Od lewej dr Bogusław Bednarek polonista, Feliks Kres, pisarz, prof. doktor Piotr Garbaczewski, fizyk teoretyk.
Feliks Kres rozkłada ręce.
Na widowni znani fantastycy: Jacek Inglot (wiadomo, wiadomo!) i Jacek Izworski (autor książki Gwiezdne Szczenię).
Nad dyskutantami ukazywały się dziwne obrazy...


Koniec




Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Konkurs
Bookiet
Recenzje
Komiks
Stopka
A.Mason
Paweł Laudański
Andrzej Pilipiuk
W.Świdziniewski
Adam Cebula
Tomasz Pacyński
Rafał Ostuda
EuGeniusz Dębski
Tomasz Pacyński
Adam Cebula
Maja Kossakowska
Rafał Kosik
Grzegorz Buchwald
K. i K. Urbańskie
Ondřej Neff
Michal Jedinák
KRÓTKIE SPODENKI
nonFelix
Adowity
 

Poprzednia 18 Następna