Aglomeracja
Moje palce przeczesywały Przyparcie, łamiąc wszelkie zasady dobrego labiryntu. Ignorując jego komplikację, po prostu pozwalałem płynąć opuszkom nad chaotycznym schematem. Może łamałem zasady, a może odkrywałem nowe rozwiązania. Gęste pocałowało mnie w twarz, a zimny wiatr stał się nagle znośniejszy. Smakowałem językiem brudną wilgoć Pod i kwaśną wilgoć Nad.
Świat jest podzielny. Wszystko składa się z mniejszych elementów, a wszystko składa się z mniejszych elementów. Przyparcie stworzone jest z sypkiego piasku i dźwięku, który splata maleńkie ziarenka. Pod składa się z dźwięku, wilgoci i ziemi. Nad składa się z gęstego i dźwięku. Dźwięk i materia są tutaj elementarne.
Podążając Wyższym Pod nie idę prosto. Proste rozwiązania nie są najlepsze. Najprościej jest gubić przestrzeń, kontrolować ją pamięcią. Skąd mam wiedzieć, że cały czas nie chodzę w kółko, czy ktoś nie podkłada mi pod stopy nowych znaków zapytania?
Opiszę wam największy z nich. Tak gigantyczny, że czasem nazywam go nawet wykrzyknikiem. Wiążący w sobie niewyczerpane pokłady dźwięku i materii. W zasadzie nie wiem, czy istnieje jeszcze coś poza nim. Przecież nie jest potrzebne.
Moje miejsce snu i odpoczynku znajduje się niedaleko Przyparcia. W zasadzie jest to jego bliźniacza kopia, Bliskość. Bliskość też z zewnątrz zdaje się być jednym wielkim labiryntem, za przejście którego nagrodą jest szaleństwo. Ma do zaoferowania tysiące Westchnień, prowadzących bliżej Nad. Gdzieś w połowie Pod i Nad spoczywa Dom. To słowo wbrew pozorom nie określa nic innego, jak Stałość. Stałość ma tylko jednego Pana Dźwięku, a panem tym jestem ja. Dom jest moim królestwem. Nie myślcie jednak, że nikt inny nie ma tam wstępu: Szemszmery i Ciągi są moimi częstymi gośćmi. Nigdy też nie zostają na dłużej, ale zawsze można na nie liczyć.
Czasem wprost zapraszam Ciągi do siebie. Uchylam Wiatropuszcza i słyszę je płynące Pod. Ciągi muszą bez przerwy się poruszać, zupełnie jak ludzie. Jednak ludzie, przystając, nie zasypiają w milczeniu. Osobiście uważam, że Ciągi są zimnymi maszynami walczącymi z wiatrem, ale zachowuję te przemyślenia dla siebie. Nie wiem, czy ludzie są gotowi na taką wiedzę.
Sam wykrzyknik przypomina czasem kostkę rubika. Nie mówię, że w i d z i a ł e m kiedyś coś takiego; chodzi jednak o ruchomą układankę, którą musimy ułożyć według k o l o r ó w . Ludzie ślepi radzą sobie z tym śpiewająco.
Koniec
|