strona główna     -     konkurs     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
Anna Studniarek
strona 17

Cechy dobrego tłumacza
fantastyki  (i nie tylko)

 

Każdy czytelnik literatury fantastycznej zetknął się najpewniej ze złymi tłumaczeniami. Idiomy traktowane dosłownie, niezrozumienie oryginału lub niezręczności stylistyczne mogą zepsuć lekturę najlepszego nawet tekstu. Oczywiście, jest też wielu tłumaczy bardzo dobrych, stanowiących gwarancję udanego przekładu, lecz jak wszędzie przykłady negatywne najbardziej rzucają się w oczy.

Jaki więc powinien być doskonały tłumacz fantastyki (i nie tylko)? Oto podstawowe kwestie, na jakie zwrócę uwagę w swoim artykule: znajomość języków, dociekliwość, znajomość dziedziny, do której odnosi się tekst, oczytanie, rzetelność i pomysłowość. Wspomnę również o instrumentarium tłumacza.

I jeszcze uwaga formalna - w tekście stosuję naprzemiennie "język oryginału" - "język przekładu" oraz "język angielski" - "język polski", ponieważ ten kierunek tłumaczenia jest najpopularniejszy, lecz moje spostrzeżenia dotyczą również innych par języków.

Pierwszą i podstawową cechą dobrego tłumacza jest bez wątpienia doskonała znajomość języka ojczystego. Wprawdzie pewien znany tłumacz stwierdził publicznie, że on musi znać tylko język obcy, bo od polskiego to on ma redaktorów, lecz jest to pogląd, delikatnie mówiąc, odosobniony. Przez znajomość języka ojczystego rozumiem tu znajomość wszystkich jego warstw - od gramatyki do stylistyki. W wypadku gramatyki, czyli zupełnych podstaw, tłumacz musi na przykład wiedzieć, jakim przypadkiem rządzi określony czasownik i z jakim przyimkiem się łączy. Może się to wydawać banalne, lecz błędy gramatyczne zdarzają się w tekstach szeroko rozpowszechnianych - na przykład w warszawskich autobusach straszy naklejka "Proszę, ustąp mi miejsce" (podczas gdy czasownik "ustępować" wymaga dopełniacza, nie biernika). Oczywiście, tłumaczowi mogą zdarzać się wątpliwości i potknięcia, ale powinien mieć wówczas świadomość swojej niewiedzy i skorzystać z odpowiedniego słownika.

Kolejną, niezwykle ważną warstwą języka jest frazeologia. Niestety, łamanie stałych związków frazeologicznych zdarza się bardzo często, również w tekstach oryginalnie pisanych po polsku, czego przykładem jest powszechny błąd "odnieść porażkę". Odnosi się zwycięstwo, porażki można doznać. Oczywiście, istnieją uzasadnione przypadki łamania związków frazeologicznych - na przykład wtedy, gdy tak postępował autor oryginału. Z frazeologią łączy się idiomatyka - dla tłumacza bardzo ważna jest znajomość idiomów, przysłów czy powiedzeń występujących w jego języku ojczystym, aby był w stanie znaleźć odpowiednie tłumaczenie dla idiomów występujących w oryginale. Nie zawsze jest to możliwe, jednak w kręgu kultury europejskiej wiele idiomów wywodzi się z tych samych źródeł (tradycja antyczna, Biblia) i wobec tego mają swoje odpowiedniki w wielu językach (np. sword of Damocles - miecz Damoklesa).

Przydatna okazuje się również znajomość różnych odmian języka ojczystego - gwar, dialektów, języków zawodowych, slangów - ponieważ bohaterowie w tłumaczonej powieści czy komiksie nie zawsze mówią piękną poprawną angielszczyzną, lecz na przykład posługują się specyficznym językiem marynarzy lub uczniowskim slangiem. Pytanie, czy szkocką gwarę należy zastępować gwarą góralską pozostaje tu otwarte, opinie wśród teoretyków i czytelników są w tej kwestii podzielone, lecz zawsze warto zastosować odrobinę stylizacji, choćby jedno charakterystyczne słowo, które podkreśli specyfikę postaci.

W związku z powyższymi punktami dobry tłumacz powinien dużo czytać w swoim języku ojczystym, i to nie tłumaczeń, gdyż one tylko mogą utrwalać błędy, lecz dzieł oryginalnych, nawet klasycznych.

Drugą, nie mniej ważną cechą dobrego tłumacza jest znajomość języka, z którego tłumaczy. Nie chodzi tu bynajmniej o znajomość słownictwa, ponieważ po to wymyślono słowniki, by sprawdzać wątpliwe określenia. Bardziej przydaje się znajomość skomplikowanych konstrukcji składniowych (np. zdania z inwersją), które mogą zostać przez tłumacza źle zinterpretowane i przez to zaburzyć przekaz informacji. Niektóre zdania w języku angielskim są tak skomplikowane, że przydatny okazuje się ich rozbiór logiczny, choć naturalnie uczęszczanie na zajęcia z gramatyki opisowej nie jest niezbędne dla przyszłego tłumacza.

Oczywiście, nieodzowna jest znajomość idiomatyki języka obcego, gdyż inaczej w tłumaczeniach pojawiają się kwiatki w rodzaju "pokażemy ci liny" ("we will show you the ropes" - czyli "wprowadzimy cię w tajniki zawodu"). Takie dosłownie tłumaczone idiomy zdecydowanie utrudniają lekturę i rozpraszają czytelnika. Ponieważ jednak znajomość wszystkich idiomów języka obcego nie jest możliwa, tłumacz powinien mieć świadomość, że jeśli tłumaczenie dosłownie nie pasuje do kontekstu, określone wyrażenie może mieć również charakter idiomu i wobec tego należy je sprawdzić. Swoją rolę odgrywa także znajomość stylistyki języka obcego, która pomaga tłumaczowi określić, czy autor używa eleganckiego języka literackiego, języka potocznego, a może dialektu z Wessex, i wybrać odpowiednią strategię tłumaczenia.

W odniesieniu do poprzedniego punktu, bardzo ważną cechą tłumacza jest jego dociekliwość. Tłumacz nie może poddawać się rutynie i podążać utartymi koleinami. Jeżeli tylko w przekładzie coś zgrzyta, dobrze znany odpowiednik dobrze znanego słowa nagle nie pasuje do kontekstu, należy sprawdzić, czy owo słowo nie ma jeszcze jakiegoś innego, mniej popularnego lub zgoła archaicznego znaczenia. Np. "wall" (od razu narzuca się tłumaczenie "mur" lub "ściana"), ma specyficzne znaczenia w heraldyce, różnych dziedzinach sportu, anatomii, mikrobiologii, jak również jest nazwą gatunku motyli (Lassiomata). Podobnie powinien postąpić tłumacz z wszelkimi dziwnie brzmiącymi wyrażeniami, które mogą się okazać idiomami.

Innym ważnym problemem są pojawiające się w tekście nazwiska i nazwy własne (nawet w fantastyce częste są odniesienia do rzeczywistych osób i miejsc). Moim zdaniem należy je bezwzględnie sprawdzać, jeśli tylko pojawią się jakieś wątpliwości. Angielskie imiona, a raczej ich skrócone wersje, nie zawsze określają płeć (np. Pat, Alex, Nicky czy Sam) i jeśli chcemy uniknąć kwiatków w rodzaju "książka Robina Hobba" czy "spotkanie z Patem Cadiganem", lepiej upewnić się, jakiej płci jest dana osoba. Podobnie warto sprawdzić, czy występujące w tekście nazwy geograficzne nie mają swoich polskich odpowiedników ("nad piękną modrą Danubą").

Dla każdego tłumacza ważna jest znajomość dziedziny, którą się zajmuje. W wypadku tłumaczenia tekstów fachowych jest to znajomość prawa, medycyny, budowy sprężarek, itp. Tłumacz fantastyki ma trudniejsze zadanie. Jeżeli zajmuje się tłumaczeniem hard s-f, może potrzebować wiedzy z zakresu np. fizyki kwantowej, jeśli cyberpunk, to informatyki, a jeśli fantasy, to broni, wojskowości czy żeglarstwa. Tłumacz fantasy powinien wiedzieć na przykład, że pola znaczeniowe "sword" i "miecz" nie pokrywają się do końca, gdyż o ile "sword" zgodnie z definicją może być zakrzywiony, o tyle "miecz" zasadniczo nie. Czasem jednak tłumacz zostaje zaskoczony i na przykład w powieści fantasy pojawiają się archaiczne metody wytopu stali. Na takie przypadki też trzeba być przygotowanym, dobrze więc mieć listę kontaktów do znajomych zajmujących się różnymi dziedzinami nauki, by móc w razie czego skorzystać z ich wiedzy.

Równie ważną cechą tłumacza powinno być oczytanie, i to zarówno w samej fantastyce, jak i literaturze ogólnie. W literaturze, nie tylko fantastycznej, częste są mniej lub bardziej rzucające się w oczy odniesienia do innych utworów. Dobry tłumacz powinien takie odniesienia zauważyć i odpowiednio przetłumaczyć. Na przykład w pierwszym tomie "Amberu" w rozważaniach Corwina pojawia się zdanie: "something's rotten in the kingdom of Denmark", co tłumaczka (bo wbrew pozorom pierwszego tomu nie tłumaczył Piotr W. Cholewa) przełożyła jako "coś się psuje w państwie duńskim". Owszem, jest to bliskie oryginałowi, lecz w polszczyźnie funkcjonuje wersja "źle się dzieje w państwie duńskim" i to ona jest rozpoznawana przez czytelników. Zachowanie odniesienia nie zawsze jest jednak możliwe - w pewnej powieści w tytule rozdziału pojawił się zwrot "but we skip the partridge in the pear tree". Wspomniane "partridge in the pear tree" to fragment siedemnastowiecznej angielskiej pieśni, w Polsce nieznanej, wobec czego konieczne okazało się zastąpienie go innym zwrotem.

Idealny tłumacz powinien być rzetelny, to znaczy: niezależnie od tego, co tłumaczy - czy wielkie dzieło, czy też kolejne sztampowe fantasy dla młodzieży, tom 23, powinien to robić najlepiej jak potrafi i jak pozwalają mu okoliczności. Wbrew pozorom tłumaczenie sztampowych czytadeł czy książek ze świata gier to duża odpowiedzialność, ponieważ ich czytelnicy często nie sięgają po inną literaturę. Może okazać się, że po lekturze tekstu przetłumaczonego niechlujnie, pełnego kalk z języka angielskiego, uznają, iż tak właśnie mówi się i pisze po polsku, i takie też formy będą stosować.

Wreszcie ważną cechą tłumacza jest jego pomysłowość. Tłumaczenie bardzo rzadko polega na przekładaniu słowa po słowie, zdania po zdaniu, gdzie jedyną trudnością jest znalezienie odpowiedniego słowa w słowniku. W tekstach często pojawiają się różnego rodzaju gry słów czy też "mrugnięcia okiem", które tłumacz powinien wychwycić i odpowiednio przetłumaczyć (oczywiście, zwykle trzeba wymyślić własną grę słów, opartą na języku ojczystym). Najlepszym przykładem są tu tłumaczenia powieści Pratchetta w wykonaniu Piotra Cholewy. Najlepszym przykładem, jak nie należy tego robić, są tłumaczenia cyklu Xanth, rojące się od przypisów "nieprzetłumaczalna gra słów" (inna sprawa, czy Xanth w ogóle jest przetłumaczalny i czy warto go tłumaczyć).

Na koniec kilka słów o instrumentarium tłumacza. Podstawowym narzędziem tłumacza jest oczywiście słownik, i to nie jeden. Przede wszystkim słownik dwujęzyczny (w moim wypadku angielsko-polski). Czasami tłumacz doskonale wie, co znaczy dane słowo, ale nie potrafi go wyrazić w swoim języku ojczystym i wówczas słownik dwujęzyczny jest niezastąpiony. W wielu wypadkach można od razu wykorzystać w tłumaczeniu rozwiązanie podane przez słownik, jednak często służy on tylko jako inspiracja do dalszych rozważań. Jednak na samym słowniku dwujęzycznym nie należy polegać, ponieważ nie zawsze zawiera on wszystkie znaczenia danego słowa, czasem też wprowadza w błąd (niechlubnym przykładem był tu słownik angielsko-polski Stanisławskiego, w którym pojawiły się takie kwiatki jak "vulnerable - zranliwy"). Dlatego też tłumacz potrzebuje również słownika jednojęzycznego, a najlepiej kilku (np. brytyjski i amerykański). Dobrym rozwiązaniem jest słownik na płycie CD, który ułatwia wyszukiwanie fraz i wyrażeń. Do tego zestaw słowników fachowych z dziedzin, jakimi się tłumacz zajmuje (np. słownik wojskowy, słownik uzbrojenia historycznego i słownik żeglarski dla tłumacza fantasy).

Dobry tłumacz powinien też mieć pod ręką słownik języka polskiego lub poprawnej polszczyzny, żeby mieć do czego sięgać w wypadku wątpliwości, np. na temat odmiany niektórych rzeczowników (zefir - dopełniacz zefira czy zefiru? - pierwsza forma dotyczy postaci z mitologii, a druga wiatru). Przydatny okazuje się również słownik frazeologiczny. Największy i najpełniejszy słownik Skorupki nie był uzupełniany ani poprawiany od lat sześćdziesiątych, lecz mimo wszystko jest godny polecenia.

Ostatnim narzędziem przydatnym tłumaczowi jest Internet - największy przyjaciel i największy wróg tłumacza jednocześnie. W Internecie jest wszystko, wobec tego można tam znaleźć również liczne przykłady nieprawidłowego użycia poszukiwanych wyrażeń czy błędne wyjaśnienia. Mimo to zalety Internetu są niezaprzeczalne. Można znaleźć w nim słowa i wyrażenia, których nie uwzględnia żaden papierowy słownik, dowiedzieć się, skąd pochodzą poszukiwane cytaty (gdzie indziej można by znaleźć "Iliadę" po angielsku?), a czasem nawet znaleźć ich uznane tłumaczenia, sprawdzić nazwy własne i nazwiska. Wreszcie w Internecie działa kilka list dyskusyjnych i jedna newsowa (pl.hum.tlumaczenia), które służą pomocą tłumaczom.



Koniec




Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Konkurs
Bookiet
Recenzje
Nagroda F
Wywiad
Stopka
Listy
Galeria
Andrzej Pilipiuk
Anna Studniarek
Adam Cebula
Tomasz Pacyński
Wróżek Okróżek
EuGeniusz Dębski
nonFelix
Eryk Ragus
Fahrenheit Crew
Paweł Laudański
A.Mason
Adam Cebula
Tomasz Duszyński
Aleksandra Janusz
Jerzy Grundkowski
A.Kozakowski
A.Pavelková
Ondřej Neff
KRÓTKIE SPODENKI
Andrzej Świech
[XXX]
 

Poprzednia 17 Następna