strona główna     -     konkurs     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
Fahrenheit Crew
Początek Poprzednia strona 05 Następna Ostatnia

Bookiet

 

 

Fantastyczny grecki dramat

Świat gdzieś ponad, gdzieś w przyszłości. Fantastyka bez wątpienia. Powieść to chyba zbyt wielkie słowo, zważywszy rozmiar, jak i formę. Samo dziełko, bez względu na to jak je sklasyfikować, utrzymane jest w tonie żartobliwym, miejscami komediowym. Tak mniej więcej pokrótce można scharakteryzować "Rękopisy Platona" autorstwa Petera Ackroyda.

Wspomniane odstępstwo od formy to połączenie monologu, dialogu i spisów na wzór słownika, tworzonych przez tytułowego Platona - oratora z Londynu przyszłości, badacza wieków minionych. U czytelnika, nawykłego do obcowania z tekstem monolitycznym, w którym rozdział stanowi najbardziej zauważalną wyrwę, może to wywołać uzasadniony niepokój. Pod tym względem bliżej "Rękopisom..." do greckiego dramatu, niż powieści jako takiej.

Swobodnej formie, wtóruje równie frywolna treść, podobnie zwiewna i niedopowiedziana. A wszystko składa się na specyficzną atmosferę świata idei i myśli dążących krętymi ścieżkami, pośród wypaczonych obrazów znanej nam rzeczywistości. W tej ostatniej warto się orientować, jako że bez pardonu sięga Ackroyd do elementów naszej kultury. Tu chyba należy doszukiwać się głównej siły tej książki, ale i niebezpieczeństwa największego. Można sporo stracić.

Poza tym czysta przyjemność. Krótka chwila ponad światem, ze zdystansowanym do niego przewodnikiem.

 

ro

 

 


 

Peter Ackroyd

Rękopisy Platona

Przekład: Tomasz Bieroń

Zysk i Sk-a, 2003

 

 

 




reklama

Wysyłkowa księgarnia internetowa www.fantastyka.now.pl

 

 

Szukasz książek z gatunków science-fiction, fantasy i horror lub komiksów? Gier figurkowych, fabularnych i karcianych? Zajrzyj do nas, znajdziesz prawie trzy tysiace pozycji, w tym trudnodostępne.

 

Na stronie księgarni procz tego konkursy, informacje o nowościach i zapowiedziach wydawniczych. I, co ważne, sprawdź nasze ceny :-)

 

Zapraszamy do zakupów.

 


 

Zapraszamy właścicieli serwisów i stron internetowych (nie tylko fantastycznych) do naszego Programu Partnerskiego. Szczegóły na stronach księgarni fantastyka.now.pl

 

 

 

 



Buick złapał gumę

Taki Stefek to ma dobrze. Siedzi sobie w Stanach, dolców ma więcej, niż jest wszy we wszystkich slumsach świata, i te dolary mnożą się z każdym klepnięciem w klawiaturę. Poprzednia powieść, "Łowca snów" nie mogła być już gorsza, potem Stefek uraczył nas niezłym zbiorkiem "Wszystko jest względne" i wreszcie przyszedł czas na nową książkę. "Buick 8" wyróżnia się mało "kingową" objętością, ale te 335 stron to i tak za dużo, bo pomysł, wraz z zawiązaniem, rozwiązaniem i wszystkim po środku zmieściłby się na trzydziestu.

Przed wydaniem napominano, że "Buick 8" to nawiązanie do "Christine", co jest oczywistą bzdurą. Stefek chwycił się kliszy z bramą do innego świata (tytułowa fura), co wyszło mu nieźle, i książka przypomina pędzący samochód, który zwalnia bez hamulca, aż do zatrzymania się w szczerym polu. Rok temu pojawiły się takie filmy, jak "Smakosz" i "Resident Evil", składające się wyłącznie ze środka. Dla odmiany, "Buick 8" to kilkadziesiąt stron wstępu i zakończenie.

Oddając sprawiedliwość, trzeba stwierdzić, że King nie wali już w bęben poprawności politycznej, pisze jakby sprawniej niż ostatnio, na pewno zwięźlej, a za parę scen z "Buicka 8" dałbym urwać sobie palec, gdybym to ja przelał je na papier. Inna rzecz, że za taką "Grę Gerarda" uciąłbym sobie sześć metrów jelita, wzorem niejakiego Wypycha (Kielce).

Co smutne, potwierdza się obserwacja, że King utracił kontakt ze światem współczesnym, czy to za sprawą dolców, czy mgły na oczach. "Biuck 8" jest kolejną książką dziejąca się w czasach młodości pisarza, które zna, czasem rozumie i potrafi pięknie opisać ("Serca Atlantydów"). Niestety, odnoszę wrażenie, że o współczesności nie potrafi powiedzieć już niczego ciekawego i wielka szkoda, bo nawet z "To!" można było dowiedzieć się więcej o prowincji w Stanach niż z przewodników.

Oczywiście, "źle" u Kinga, to piątka z plusem dla wielu autorów horrorów i gdyby taki Masterton popełnił "Buicka 8", oszalałbym ze szczęścia. Spadek formy Stefka próbowałem tłumaczyć zgubnym w skutkach zerwaniem z nałogiem, problemami ze wzrokiem, wierzyłem też naiwnie, że pisze po nocach powieść życia a z czegoś żyć musi. Na to wygląda, że Stefkowym opus magnum jest "Mroczna wieża", czyli kolejny zawód, większy, bo siedmiotomowy. Też fajnie.

Shrek

 

 


 

Stephen King

Buick 8

Prószyński i S-ka, 2003




Zatopiony świat

Do książki tej podszedłem z ostrożnością, wywołaną - paradoksalnie - przez reklamę na czwartej stronie okładki. Widnieje tam cytat ze Stanisława Lema - "...a jednak dobrze napisane bywają powieści Ballarda". Jakkolwiek szanuję Mistrza i znam jego zasługi dla polskiej literatury, nadmierny mistycyzm i przeintelektualizowanie literatury SF - nader częste w późnych dziełach Lema - uważam za zjawisko co najmniej niestrawne. Skoro jednak już wziąłem do ręki, zacząłem czytać.

Książka zapowiada się nieźle - świat, w którym zmiany klimatyczne zmusiły ludzkość do osiedlenia za kołem polarnym; świat, w którym miasta zamieniają się w laguny i jeziora pośród zamieszkałych przez gady puszcz; ekspedycja biologów i wojskowych, wykonujących bezsensowną pracę kreślenia map i zbierania informacji na temat nowych gatunków roślin i zwierząt; mutacje pojawiające się pod palącym słońcem i cofające biosferę Ziemi o miliony lat wstecz; tajemnicza choroba trawiąca członków wyprawy - czegóż więcej trzeba, by napisać dobre SF?

Nie jestem pisarzem, by choć próbować udzielić odpowiedzi na to pytanie, lecz jedno wiem na pewno - Ballard owego "czegoś" nie znalazł. Tajemnica choroby wyjaśnia się już po pierwszych kilkudziesięciu stronach. Nowe tajemnice się nie pojawiają, natomiast ujęć tej jednej jedynej nie wystarcza, by zbudować atmosferę napięcia, ujęcia owe są jednak na tyle podobne, że wyśmienicie budują atmosferę nudy. Po kolejnych kilkudziesięciu stronach następuje zmiana nie tyle akcji, co scenografii - wojskowa część wyprawy powraca do bazy pod koło polarne, pozostawiając biologów na miejscu. Piszę o wojskowych jako o scenografii, bo tym właśnie są te postaci - tłem, które różni się od iguan oblegających Lagunę Londyn tym, że ponazywane jest ludzkimi imionami.

W ciągu kilku stron, podczas których mija kilka miesięcy - co jest niezłym kontrastem w stosunku do kilku dni zapełniających pierwszą połowę powieści - także nie dzieje się nic.

W końcu jednak pojawia się zwiastun akcji - niesamowity korsarz, wydobywający z zatopionych miast skarby, żywcem wyjęty z kart powieści przygodowej sprzed dwóch stuleci. Z kart tej samej książki pochodzi jego świta - Murzyni o imionach w rodzaju "Admirał" czy "Wielki Cezar", nie potrafiący skleić sensownego zdania po angielsku. Pewne znamiona akcji pojawiają się, gdy ów awanturnik osusza lagunę i rozpuszcza po zatopionym mieście swoich ludzi - jednak przedstawiane już wówczas przez autora wydarzenia są tak surrealistyczne, że ocierają się nieledwie o realizm magiczny, który trwa, trwa i trwa... aż do obrzydzenia. Aż do końca, skonstruowanego tak, jakby samego Ballarda znudziła jego twórczość.

"Zatopiony świat" jest zlepkiem pomysłów i konwencji, który po prostu nie trzyma się kupy. Brak tu wyraźnie zarysowanych postaci, brak jasno umotywowanych działań. Wywody i smętne przemyślenia bohaterów sugerują podtekst psychologiczny, jednak trudno znaleźć w powieści jakąkolwiek analizę wnętrza postaci - trudno wręcz znaleźć cokolwiek do analizy, ponieważ treść książki na tej płaszczyźnie to nudne powtarzanie tego samego, z użyciem niemal tych samych słow.

Ostatecznie - nie polecam. Dodam jeszcze tyle, że może to być wynik choroby zawodowej - autor niniejszej recenzji jest skromnym programistą, który wedle stereotypów powinien mieć problemy z komunikacją ze światem zewnętrznym - może i to być przyczyną, że komunikaty nadawane przez Ballarda uważam za nudne, napisane z niezdrowym przerostem formy nad treścią, co gorsza, formy płytkiej i nieporadnie opisanej.

 

Marcin "Weecioo" Witek

 

 


 

J.G. Ballard

Zatopiony świat

Rachocki i S-ka, Pruszków 1998







Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Konkurs
Bookiet
Recenzje
Spam (ientnika)
Komiks
Stopka
Hor-Mono-Skop
Ludzie listy piszą
Martin Králik
Adam Cebula
D'Bill
Idaho
Andrzej Pilipiuk
Ewa Białołęcka
Tomasz Pacyński
Eugeniusz Dębski
Tadeusz Oszubski
Artur Skowroński
Jaroslav Mostecký
KRÓTKIE SPODENKI
nonFelix
Adam Cebula
Necrosis
XXX
Ktokolwiek widział...
 

Poprzednia 05 Następna