strona główna     -     konkurs     -     archiwum fahrenheita     -     stopka redakcyjna     -     napisz do nas
 
Mariusz Czylok
Początek Poprzednia strona 41 Następna Ostatnia

Huan Baton

 

 

1.

 

Huan Baton wąchał kwiaty od spodu. Cieniutka warstwa gleby przykrywała całe jego ciało, jak cieplutka kołderka. Odpoczywał.

Kiedy dotarł do niego pierwszy sygnał, napiął mięśnie. Nie był jeszcze pewien czy dobrze go odczytał.

Drugi sygnał - ostry i przenikliwy - dotarł do mózgu i Huan wiedział już, że czas działać. Coś się zdarzyło. Coś złego. Trzeba będzie coś naprawiać, korygować. A to zadanie należało do niego - do Huan Batona, nadczłowieka.

Wyszedł spod ziemi i wyczyścił swoje ubranie z kamieni i trawy. Od kilku dni nie padało i ziemia była sucha, więc nie był zbyt pobrudzony, jak to często miało miejsce, gdy wąchał kwiatki po deszczu.

Sąsiadka - Fanta Magoria - nie przerywając pielęgnacji ogródka z obrzydzeniem spojrzała bardzo brzydko na Huana i pokręciła głową z politowaniem. Przyzwyczaiła się już do fanaberii sąsiada i nie komentowała ich już w inny sposób, jak tylko kręceniem głowy. Wygodnie tak...

Huan Baton poszedł do domu i wszedł pod prysznic.

Założył czyste rzeczy i pozawieszał na sobie złote łańcuchy. Uszy ozdobił złotymi kolczykami. Przejrzał się w lustrze i zadowolony z tego co osiągnął, wyszedł naprawiać świat. Nie wiedział jeszcze jak ciężkie zadanie przypadnie mu do odrobienia tego dnia.

 

2.

 

Młody mężczyzna czuł się obserwowany; śledzony. Patrzył na ludzi idących za nim ulicą. Tłum pieszych i dziesiątki samochodów. Mężczyźni, kobiety i dzieci. Nie zauważył, żeby ktoś szedł za nim. Dlaczego sądził, że ktoś go obserwuje? Może ma przewidzenia?

 

3.

 

Wait - takie imię nosiła w tym roku i była mężczyzną - szedł za chłopakiem od jakiegoś już czasu. Upatrzył go sobie jako ofiarę i podążał jego śladem. Nie obawiał się niczego, a już najmniej tego, że mężczyzna zorientuje się, że jest śledzony. Wait, ubrany całkiem na biało: koszula, spodnie i buty, był niewidzialny dla ludzkich oczu. Oczywiście oprócz chwil, gdy chciał aby być zauważonym. Ale wówczas dla kogoś kto tego doświadczał, był to ostatni widok przed śmiercią.

Wait zabijał ludzi. Bez litości.

 

4.

 

DZIEŃ ÓSMY. SZALONA ZIEMIA. SZALENI LUDZIE. I KTOŚ...

Gdzieś w innym miejscu...

Huan Baton wszedł do sklepu. Szukał.

Chodził pomiędzy ludźmi. Bez sensu. Przechodził od regału do regału. Obok półki z kosmetykami zatrzymał się i intensywnie obserwował kobietę, która próbowała rozwiązać samodzielnie problem: co kupić? Płatki mydlane, czy też nitki mydlane? A może zrezygnować powinna zarówno z nitek, jak i z płatków i kupić mydło? A jeżeli mydło to jakie?

- Przepraszam panią bardzo - odezwał się Huan. - Nie chciałbym pani przeszkadzać w tej trudnej dla pani chwili, ale mam pytanie, które chciałbym właśnie pani postawić. Jeżeli nie byłoby to dla pani zbyt uciążliwe, to bardzo proszę o skromną chociaż odpowiedź.

Brwi kobiety powędrowały ku górze. Troszeczkę wcześniej oczy kobiety łaskawie zatrzymały się na obliczu Huana. Włożyła do koszyka szare mydło o nazwie BRUDNY JELEŃ.

- Tak? - kobieta była troszeczkę zaskoczona. Mężczyzna stojący obok niej był młody i przystojny. Tylko to złoto. Te łańcuchy. No i kolczyki w obu uszach.

-Jaki odgłos wydaje ziemniak gdy rośnie?

 

5.

 

ZNOWU KTOŚ... OBSERWUJE ŚWIAT I MYŚLI O DESTRUKCJI. O OGNIU, WODZIE, ZIEMI I POWIETRZU. ZBIERA SIŁY DO ATAKU.

Młody mężczyzna zwolnił i obejrzał się. Nikogo. Dziwne... Czuł, że cały czas ktoś za nim podąża. Ktoś go obserwuje. Co się dzieje? Skręcił w boczną uliczkę i przyspieszył. Mimo wszystko, tak na wszelki wypadek.

 

6.

 

Wait szedł za chłopakiem. Jego długie białe włosy zaczesane do tyłu spięte zostały kolorową gumką.

Kiedy mężczyzna przyspieszył - Wait również. Kiedy tamten skręcił w wąską uliczkę - Wait zrobił to samo i pomyślał, że zbliża się zakończenie tej sprawy. Sprawa - tak właśnie myślał o tropionym mężczyźnie. Istota zwana Waitem nie traktowała inaczej ludzi. Tylko jako drobny epizod.

 

7.

 

W lesie panował spokój. Promienie słońca przemykały przez konary drzew i docierały do ziemi. W powietrzu unosił się zapach zgnilizny.

Mały grzybek został brutalnie zadeptany czarnym butem należącym do czarnego mężczyzny. Chwilę potem na ziemię upadł czarny worek z napisem wyhaftowanym czerwoną nitką. Napis głosił: PIEPRZYĆ TO WSZYSTKO.

Sekundę później, obok worka usiadł ubrany całkiem na czarno Murzyn. Miał prawie dwa metry wzrostu. Jego pozbawiona włosów głowa oparła się na worku i Murzyn momentalnie zasnął. Nie potrzebował snu, ale w tej chwili nie miał lepszego zajęcia.

 

8.

 

WAIT, MURZYN I RET. TO NIC NIE ZNACZĄCE ISTOTY, WOBEC MNIE. JA JESTEM KTOŚ. TEN, KTÓRY PANUJE NAD TYM WSZYSTKIM, ALE KTÓRY NIE ROBIŁ TEGO OD ZAWSZE. TYLKO TEN HUAN, KTÓREGO SPOSTRZEGAM TAK WYRAŹNIE. Z NIM MUSZĘ SIĘ LICZYĆ I MUSZĘ GO ZASKOCZYĆ. MUSZĘ TO DOBRZE ZAPLANOWAĆ.

Huan czytał w myślach. Potrafił to robić, ale pod warunkiem, że natrafiał na ich ślad. Tym razem było to trudne do zrobienia, gdyż po przeniknięciu warstwy skóry i kości czaszki u kobiety, nie natrafił nawet na nikły ślad inteligencji.

Pustka. Brak jakiejkolwiek szarej komórki. Wycofał się szybko i uśmiechnął się.

- Słucham? - spytała kobieta, a Huan uśmiechnął się jeszcze szerzej, ukłonił się i przeprosił.

A potem szybko wyszedł ze sklepu. Irracjonalne zachowanie. Trudno. Takie życie.

 

9.

 

Wait był coraz bliżej swojego obiektu. Postanowił być już widzialnym dla mężczyzny i tak też się stało. Nie było świadków jego transformacji, więc obyło się bez okrzyków przerażenia.

Już niedługo, myślał Wait zbliżając się do mężczyzny na wyciągnięcie ręki, zostanę panem życia i śmierci.

 

10.

 

Czym są narodziny życia? Czym jest śmierć? Dlaczego te dwa najważniejsze wydarzenia podczas egzystencji człowieka na ziemi są tak bardzo ważne?

Śmierć jest końcem życia. Ale czy życie jest tylko drogą do śmierci? Śmierć jest początkiem nowego życia. Wiecznego...

Ale... żeby żyć wiecznie, najpierw trzeba umrzeć.

Czy w takim układzie życie ma sens? Czy żyje się tylko po to aby umrzeć?

 

11.

 

OJ LUDZIE!!! NIE WIECIE CO WAS CZEKA. GDY BĘDĘ JUŻ GOTOWY, NIC WAS NIE BĘDZIE MOGŁO URATOWAĆ.

Ret miał dwa metry wzrostu. Był dobrze zbudowany. Miał na sobie czerwoną skórzaną kurtkę i takie same spodnie. Włosy w kolorze marchewki tworzyły na jego głowie czerwony grzebień. Miał ponury wyraz twarzy.

Stał nad śpiącym Murzynem i zastanawiał się jak to dobrze by było gdyby go teraz zabił. Niestety, było to niemożliwe. Murzyn był taką samą istotą jak Ret. Był nieśmiertelny. Znajdował się na najniższym szczeblu drabiny władzy wśród nieśmiertelnych, zajmował się tylko ciałami pozbawionymi dusz. Grabarz.

Czarna twarz śpiącego skierowana ku niebu nie wyrażała żadnych uczuć. Zresztą Ret nie spodziewał się ujrzeć na twarzy Murzyna jakichkolwiek uczuć. Sam był podobny do niego i niestety był od niego uzależniony.

Wzruszył ramionami. Odwrócił się i odszedł w las.

 

12.

 

Huan wyszedł ze sklepu i zatrzymał się przed wejściem niezdecydowany co dalej robić. Jedno było pewne: musiał wyjść ze sklepu. Nie dlatego, że coś mu kazało to zrobić, ale dlatego, że wszedł do sklepu. A wiadomo przecież, że jeżeli ktoś gdzieś wchodzi, musi potem wyjść. Najwięcej na ten temat mogą powiedzieć informatycy, ale to już zupełnie inna historia.

Obok Huana przeszedł szybkim krokiem młody mężczyzna. Huan nie zwróciłby na niego uwagi gdyby nie dziwny osobnik, który szedł za nim. Coś w nim było dziwnego. Wysoki, ubrany w białe rzeczy. Długie białe włosy spięte w kucyk i szalone spojrzenie maniaka. Psychopata...

Teoretycznie Wait - gdyż on to był - powinien być niewidzialny dla ludzi i tak właśnie w tym momencie było, ale Huan Baton był nadczłowiekiem i między innymi widział więcej niż inni.

Coś tutaj nie grało. Zaintrygowany tym patrzył za tą dwójką, aż do momentu gdy skręcili w jedną z bocznych uliczek.

Ruszył za nimi.

 

13.

 

Murzyn nie spał. Obserwował Reta jak odchodzi.

OBSERWUJĄ JEDEN DRUGIEGO, A NAD NIMI JEST JESZCZE KTOŚ. CZYLI JA. OBSERWUJĘ WAS, ALE WY O TYM NIE WIECIE. NIE PRZEJMUJCIE SIĘ TYM, JUŻ WKRÓTCE NIE BĘDZIECIE MIEĆ ZMARTWIEŃ.

Murzyn wiedział o istnieniu Reta, tak samo jak o istnieniu Waita, ale nigdy do tej pory ich nie spotkał, ani nawet nie widział. Dzisiaj było to po raz pierwszy, kiedy zobaczył, że to nie tylko legenda.

Patrzył za odchodzącym między drzewa Retem, zastanawiając się dlaczego ten czerwony zabiera ciała. To że on sam zabiera dusze i to co z nimi później robi, było normalne, ale po co Retowi ciała? Co on z nimi robi? Nie rozumiał tego.

W każdym razie Ret jest dla mnie nieszkodliwy, pomyślał, niech chodzi i czeka aż wykonam swoją pracę. Tak samo jak ja czekam aż Wait wykona swoje zadanie.

Zamknął oczy i zasnął. Chociaż nie musiał.

 

14.

 

I ZNOWU UMRZE CZŁOWIEK. BARDZO DOBRZE.

W chwili gdy mężczyzna zdał sobie sprawę, że znalazł się na wyludnionej ulicy było już dla niego zbyt późno na ratunek.

Obejrzał się i ujrzał białego potwora: olbrzyma z wykrzywioną grymasem nienawiści twarzą. Sekundę później wszystkie myśli umknęły w nicość i leżał na ulicy ze złamanym karkiem.

Wait uwielbiał to robić. Znowu zabijał.

Mężczyzna leżał na ulicy jak worek zgniłych ziemniaków. Wait rozejrzał się wokół - nikt nie zauważył całego zdarzenia. Nikt nie widział jak zabija. Trochę szkoda. Zresztą i tak nie miało to znaczenia. I tak by zabił. Nawet gdyby był obserwowany. Dla zwykłego śmiertelnika mogło to wyglądać zupełnie naturalnie, ot mężczyzna potknął się i upadając skręcił kark.

 

15.

 

Cieniutka granica dzieli życie od śmierci. W każdej chwili możemy ją przekroczyć, ale w przeciwieństwie do wielu innych granic, tę możemy przekraczać tylko w jedną stronę. Bardzo rzadko przytrafia się ludziom powracać do życia. Nic nowego.

 

16.

 

Murzyn otworzył nagle oczy. Obudził się boleśnie uderzony impulsem śmierci.

Ktoś umarł. Gdzieś...

Wait wezwał kogoś do świata zmarłych. Mężczyznę, młodego... jakaś wolna dusza, którą trzeba zabrać...

Poderwał się na nogi i podniósł worek z trawy. Zarzucił go na plecy i ruszył w stronę lasu. Chwilę potem rozpłynął się w powietrzu, tak jakby go wcale tutaj nie było.

 

17.

 

Zwłoki mężczyzny leżały na asfalcie jak wyrzut sumienia. Wait patrzył przez chwilę na trupa i wreszcie przeszedł na drugą stronę ulicy. Ukrył się tam za kubłami na śmieci. Pozostało mu tylko czekać. Nigdy do tej pory tego nie robił, ale wiedział, że nie będzie czekał długo.

 

18.

 

Murzyn bezbłędnie znalazł miejsce, gdzie zginął mężczyzna. Pojawił się tam nagle, w pewnej odległości od trupa. Rozejrzał się i wreszcie ruszył w jego stronę. Szedł wolno rozwiązując po drodze swój worek. Gdy stanął obok denata rzucił worek na jego twarz. Przez chwilę tak stał nic więcej nie robiąc. Obserwował jak dusza mężczyzny powoli wpełza do worka.

Dusza miała na sobie śmieszny czerwony sweterek. Nie wiedzieć dlaczego, ale rozbawiło to Murzyna.

Gdy operacja przechodzenia duszy z ciała do worka dobiegła końca, Murzyn podniósł worek i zawiązał go. Wtedy obok niego pojawił się Wait. Ich spojrzenia skrzyżowały się nad trupem. Murzyn zarzucił worek na plecy.

 

19.

 

W głębi lasu Ret odebrał sygnał.

Ciało... dusza... Wait... Murzyn... ciało... oczyszczone zwłoki, Wait zabrał życie, Murzyn duszę i zostało ciało. Czyste. Bez duszy.

Ciało...

 

20.

 

Huan przez jakiś czas szedł za Waitem, aż zakręciło mu się w nosie. Kichnął i coś wypadło mu na dłoń, którą zasłaniał nos. To coś zaczęło szybko powiększać się, więc Huan Baton zabił to błyskawicznie. Wolał nie ryzykować, ale i tak nie zauważył jednego odprysku, który wpadł do studzienki kanalizacyjnej i tam powiększył się do zastraszających rozmiarów. To coś żywiło się zmarnowanymi szansami oraz zwykłymi iluzjami życia, ale nie pogardzało również straconymi marzeniami. Cały ten pokarm znajdował się w studzience. Na świecie jest przecież cała masa debili.

To coś, jako dorosły osobnik, rozerwało kawałek asfaltu i studzienkę wychodząc na powierzchnię. Kilka sekund później leżało martwe na asfalcie. Huan Baton potrzebował jednak troszeczkę czasu aby to coś zabić. I wówczas zgubił Waita.

Gdy go odnalazł, ujrzał leżącego na ulicy mężczyznę, a nad nim stojących dwóch olbrzymów - białego i czarnego. Między tymi dwoma właśnie rozpoczęła się walka. Wyczuł również obecność kogoś bardzo groźnego. Kogoś kto zagrażał wszystkim.

 

21.

 

W chwili gdy Ret zjawił się obok trupa, walka już trwała. Czerwone włosy ustawione w czub zafalowały na lekkim wietrze. Zdziwił się, że Wait i Murzyn walczą ze sobą. Nigdy nie dochodziło do spotkań Istot, a cóż dopiero mówić o walce. Wait zabijał, Murzyn zabierał dusze, a Ret zjawiał się potem i zabierał ciała. A teraz ci dwaj walczyli. Przez parę chwil Ret stał patrząc na tę nierealną scenę walki.

Te kilka sekund wystarczyło aby Wait zauważył Reta i próbował kopnąć go w twarz. Ret sprytnie zszedł z linii ciosu i wykonał swoje zadanie - zabrał ciało i zniknął.

 

22.

 

Huan szedł w stronę walczących. Ujrzał pojawiającego się znikąd czerwonego punka, który po zwinnym uniknięciu wymierzonego przez Waita kopniaka zabrał trupa i zniknął.

Zabrał trupa? Zniknął? Troszeczkę to dziwne.

Biały i Murzyn walczyli ze sobą nie odnosząc ran. Huan zatrzymał się parę kroków od nich.

- Wiem - powiedział nagle, - że nie jest wskazane abym wtrącał się do walki panów, ale czy mogę zadać wam pytanie?

Zarówno Wait, jak i Murzyn potraktowali Huana jak powietrze.

- Aha... - mruknął Huan, ale nie przywykł do takiego traktowania.

- Czuję się troszeczkę lekceważony, ale tłumaczę to sobie tym, że w tej chwili jesteście panowie bardzo zajęci własnymi sprawami. Czy nie uważacie, że walcząc ze sobą możecie zrobić sobie krzywdę? Nie przypuszczam, aby...

- Zamknij się - odezwał się Wait i kosztowało go to utratę przeciwnika. Murzyn wykorzystał moment nieuwagi Waita i rozpłynął się w powietrzu. Aby tego dokonać potrzebował chwili koncentracji, której nie mógł mieć podczas walki. Wait stracił cierpliwość i pozwolił sobie na moment dekoncentracji.

Wait opuścił ręce i spojrzał teraz uważniej na Huana.

Dlaczego ten człowiek mnie widzi. Nikomu się to nie udaje jeżeli ja sam tego nie chcę, a właśnie teraz tego sobie nie życzę. Zaintrygowało go to i postanowił na razie nie zabijać Huana. Nie wiedział jeszcze, że Huana nie tak łatwo zabić.

 

23.

 

Ret znalazł się w martwej strefie. Nie był ani teraz, ani wcześniej, ani potem. Był w sam raz, czyli w strefie bez czasu. Po zwłokach wyprutych z życia i z duszy nie było już śladu. Całe ciało trafiło do mixa i zostało przerobione na mielone. Ret zastanawiał się co się stało, dlaczego Wait i Murzyn walczyli? Dlaczego Wait chciał i jego kopnąć?



Czytaj dalej...



 


Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Konkursy
Bookiet
Recenzje
Spam (ientnika)
Komiks
Wywiad numeru
Stopka
Hor-Mono-Skop
Ludzie listy piszą
Adam Cebula
Adam Cebula
Adam Cebula
Andrzej Pilipiuk
Tomasz Pacyński
W. Świdziniewski
Konrad Bańkowski
Idaho
Piotr Schmidtke
Taka Naka
Ostuda, Bańkowski
Paweł Laudański
Krzysztof Kochański
Kot
Andrzej Świech
Cezary Frąc
Grzegorz Buchwald
Ondřej Neff
Mariusz Czylok
Adam Cebula
RBD
W. Podrzucki
Jacek Piekara
Artur Baniewicz
Roger Zelazny
Instrukcja obsługi
Dawid Brykalski
 

Poprzednia 41 Następna