SPAM(ientnika) 3
Zaklęcie puściło dopiero po trzech dniach. Co by o nim nie mówić, Mag Max IV (gdybym miała oczy za każdym razem wymawiając to miano, rysowałabym spojrzeniem sufit) jest bardzo sprawnym magiem. Nawet nie magiem, a Magiem. Kiedy odzyskałam ostrość widzenia, dwa wątki pokazywały sobie co lepsze swoje kawałki. To znaczy, im się wydawało, że to są lepsze kawałki. No, z nich najlepsze, ale generalnie to syf. Kto jak kto, ale ja, księga, się na tym znam. Jeden pokazywał postacie, ale smutnawe: dziewuchy dwie, jedna w stalowym biustonoszu, jakby z dwu chochelek do sosów, i w gatkach metalowych... Ciekawe, czy ze stali Zeptera? Nierdzewne powinny być, bo inaczej w razie czego... A! Może właśnie dlatego się zrodziło powiedzenie: "Stara miłość nie koroduje"? Druga dziewucha z kolei na jakąś najadę czy inną nirwanę stylizowana: zgrzebne giezło, choć może i nie giezło tylko giemza?.. Nieważne. Takie coś, co się wlecze za ową drudzinką, czepia gałęzi, moknie łatwo, schnie tygodniami, tak że owa nimfa ciągle chodzi otoczona zapachem pleśni i mokrych szmat. Obie pikne nad podziw. Oczka wyraziste, noski proste, włosy długie, piersi strome, wszystkie cztery, palce długie, nogi kształtne, przynajmniej u tej, co taka oblachowana, bo u tej elfkowitej – nie widać, tylko stópki. Bo heroinka ma z kolei okute sandalety jakieś, takie do kopania w krok. Drugi obejrzał, pochwalił jak trza, i zaczął do demonstracji swoich kilku kluczowych scen. – Ta, powiadam ci, najdłuższa scena seksi w fantastyce ostatnich lat! – szeptał do ucha. I przysięgłabym, że ocierał się przy tym o wątek pierwszy. Czy one mają jakąś płeć? Wtedy nagle do izby wpadł Mag Max IV. Za nim wleciał pieprzony Kurk. Komoda od razu się rozdarła: – Witaj Magu Maksie Czwarty! Serdecznie wita... – A co mi tu – łache robi?! – warknął czule. – Wiadomo, że serdecznie, bo jak nie, to porąbię na drzazgi, a mam taki fajny, kurna, toporek... Z przyjemnością popatrzył, i ja też, jak komoda zamyka japę. Mag wyciągnął z kieszeni coś jak brudną chustkę do nosa, i nie tylko do nosa. Strzepnął tym, a to coś się rozwinęło, wydłużyło i pojawiła się jakaś taka piździura dziwna, ni to chuda i długa, ni to pękata i niska. Ale po chwili jakby się zdecydowała i zrobiła się jednak niska, przysadziska i pękaska. Oczka to-to miało małe i takie bardziej świńskie, pysk ponury, gembe wykrzywioną kącikami w dół. – Nowy wątek – rzucił Mag Max IV i sobie poszedł. Czyli rozpłynął w powietrzu. Zanim zdążyłam się zamknąć, pojawił się znowu i zawołał wesoło: – Wyeksplowatowany do cna. Zero oryginalności. Przestąpiło to-to na krzywych kulasach, wpiło się cwanymi oczkamy w komodę, przysięgłabym, że oszacowało, że tam coś może być ciekawego i prędzej czy później albo zaskarbi sobie jej przychylność, albo się włamie do niej. I bezczelnie coś wyżre: ciasto, dżem, parówki?.. I nie zaspokoi się byle ilością, jak już to całą blachę, cztery słoiki, dwanaście parówek... – Mogę wam coś opowiedzieć – burknęło totocoś. I potoczyło dokoła mętnym tępym spojrzeniem wypełnionym jednakże przekonaniem, że usłyszy zachwycony chór wujów. Wątki udomowione jakby poraziło piorunem. Przychodzi jakaś butna maszkara i chce od razu spotkanie autorskie se załatwić. Gnida. Wesz. Pomyślały wątki, każdym po jednym słowie, jak je znam, bo ciężko myślą. Wzięłam na siebie ciężar podjęcia walki. – Tylko spróbuj – powiedziałam. – Mam tu kilka zaklęć, tak cię obrobię, że do końca życia nie otworzysz pyska, a jak nawet otworzysz, to nie uleci z niego ani atom dźwięku. – Dźwięki nie mają atomów! – warknęło cośtoto. – A chcesz, żebym przetestowała twoje oświadczenie na tobie samym? – zapytałam słodkim głosem. Coś doń dotarło. Nabzdyczyło się i, pociągnąwszy nosem z elegancją knura, odwróciło i podeszło do wątków. – Witam kolegów po fachu – powiedziało i zaszuflowało obu. Oczywiście, piździelce, zamiast pogonić tocośto, coś mruknęli, coś syknęli. I się pogodzili. Ciekawam, ile wytrzymają. Kiedy poznają, że ich robią w walca? Ale przecież nie pierwszego dnia?! |
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||