(Spam) ientnika
Aliści okazało się, że tocośtam zaraz zaczęło wprowadzać swoje porzundki. Zaczął, w swoim mniemaniu – czy co owototam miało – elegancko: starł kurze. Kura się wpieprzyła, bo rysowała to od dwóch lat. Kura to kochanka Kurka, jeśli jeszcze nie przedstawiłam. Oficjalny status – Kurka Wodna. Magmaxcztery walnął się kiedyś palcem w młotek i zaklął tak właśnie, a miał drugi taki sam palec, ale z lewej ręki, na zaklęciu przywołania na mojej ...65 stronie. I przywołał. A jak już przywołał, to nie chciało mu się szukać zaklęcia odwołania i tak zostało. Nawiasem mówiąc, to też woda na młyn innych nieudanych mieszkańców naszego panthaddeum, ale jak kiedyś em-end-em-cztery się wkurzy i znajdzie to zaklęcie – rozpiździaj będzie niekiepucho! Ale, bierzmy się do adremu. Starł Kurze, ta się rozgdakała, rozszlochała. Kurk się obudził i zleciał z podsufitki. – Czego, kurka wodna?! – zwrócił się ostrymi słowy do wątka. – Starł mi! – wrzasnęła Kurka Wodna. – Nie ciebie pytam! – ryknął wkurczony Kurk. – Widzę, że ci starł! Czego ją ruszasz, pacanowski? – Ja się nie nazywam Pacanowski, tylko... – Gównomieobchodzi! – padła nieco histerycznie wyartykułowana odpowiedź. Tocoś zmrużyło kaprawe gałki. Jakby mogło, to by Kurka zabiło, ale wiedziało, że niechby tylko spróbowało. Migiem się opamiętało. – Przecież wynagrodzę – wymamrotało. – Odtworzę... Poproszę Magola... – Magola?! – jęknęły razem oba wątki zachwycone, że oto mają kabla na przybysza. – Patrzcie, jak się spoufala, cham jeden! Tu, akurat, muszę im przyznać rację. Cham to to-to było, na pewno. Ale nie głupi cham, już się zorientowało, że pieprznęło głupio, i że dało innym oręże w łapy. Runęło na kolana. – Łaskawco! – przywaliło łbem w stół, na którym przytupywał Kurk. Tłusty, szeroki jak kanapa w terenowej Hondzie URC 757, zad, wypięło w moim kierunku. Po raz pierwszy tak naprawdę pożałowałam, że nie mam nóg. Stóp. Kulasów! Czegokolwiek do kopania? Szpadli? Ale – ha! – nie miałam, więc się temuczemuś udało. – Bogini! – jęczało tymczasem ono w kierunku Kurki Wodnej. Połechtana, poruszyła głową w dół i w górę, okręciła się na pięcie, zapominając okręcić głowę, przez co się omal nie zadusiła, odkaszlała, puściła pawia (a wierzcie mi – widok kury, a nawet kurki wodnej puszczającej pawia nie należy do przyjemnych!) i skondufowana ukryła łepek pod skrzydłem. Kurk jeszcze się desperował, truchtał, podskakiwał, ale – chałtura, bez przekonania. W duchu uznał, że jak Kurka Wodna się nie patrzy, to po co tracić dech i pierze? Incydent został zarzygany, powiedziałabym. No i dobrze, powiedziałabym w innym miejscu, ale ponieważ byłam nie w tym miejscu, a w tamtym, to jednak powiedziałabym, że zarzygany. Kurk pogardliwie machnął ogonem przed nosem obsmarkanego – bo przecież siąkał i płakał – wątka, i odleciał na podsufitkę. Tocośtam podniosło się z klęczek i puściło oko do kolegów po fachu: "widzieliście, jak go załatwiłem?!". Nawet tamtych, a w niejednym zadku trzymali jęzory, zemdliło lekko. Ten zaś mistrz intrygi podszedł do nich i powiada: – Cieszyłem się zasłużoną sławą wątka oryginalnego. Tak, podkradał ze mnie kto mógł, mimo żem sądownie obwarował swoje prawa do przemyśleń i całego swojego wnętrza. No i się, głupek, doczekał – wszak mówił do innych wątków, co też sobie rościły prawa do oryginalności. – Do umysłu też? – zapytał podejrzliwie wątek Drugi Udany (dodawałam zawsze "jakoby" między jego imiona, ale to moja – cii! – tajemnica. I ujawnię od razu sekret drugi, żeby było mięsiście: jestem złośliwa i stronnicza!). – Umysł ubezpieczyłem też! – nadęło się tocośtutam. – No toś dużo nie zapłacił! – ryknął wątek Drugi Udany. – Bo za małe się mało płaci, a za nic, to w ogóle!!! Rozrechotali się okrutnie. A ja tym razem nie wstawiłam "jakoby" między jego imiona. Sromotny Knedel powlókł się do swojego kąta, błyskając ponuro gałami. I oby tak zostało, oby już z niego nie wyłaził. Czego i Wam życzę.
|
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||