451 Fahrenheita
Za oknem paskudnie i zimno, jak wiadomo: listopad, niebezpieczna dla Polaków pora. Można złapać grypę albo i zapalenie zatok. A jakby tego mało było, to jeszcze Osama się odgraża. W ogóle świat staje na głowie, Chińczycy zamiast kopiować oprogramowanie, skopiowali Sojuza. Który, o dziwo, zadziałał, i pewien oficer Ludowej Armii Wyzwoleńczej obleciał Ziemię, nawet kilka razy. Zapewne robił przy tym "biip, biip", niczym pierwszy radziecki sztuczny satelita. Nie ma się z czego śmiać, Chińczyki trzymają się mocno. Zresztą cała sprawa, potraktowana na świecie z pełnym zażenowania pochrząkiwaniem, że przecież nie ma w zasadzie o czym mówić, jest dość znamienna. Przyszłość nie w technologii Open Source, jak chcą jedni, ani nie w produktach wielkich korporacji, jak woleliby drudzy. Przyszłość w tym, co pracowity naród za Wielkim Murem w cichości skopiuje i rzuci na rynek. Bo naprawdę nie ma się z czego śmiać. Skoro Chińczyk potrafi, to i inni też. GIN zaczął zbierać puste beczki po benzynie, zaczepia ludzi i podpytuje o właściwości niesymetrycznej dwumetylohydrazyny. Doprowadził do tego, że każdą flaszkę po otwarciu przezornie obwąchujemy, czy nie zajeżdża przypadkiem charakterystycznym smrodkiem azotków czy innych substancji hypergolicznych. Mogłoby się skończyć tak, jak w kawale o dwóch pracownikach kosmodromu Bajkonur, co to ukradli... No dobrze, dowcip stary, więc nie będę go opowiadał. Ale ZgrED popada chyba w manię prześladowczą, bo sam sobie nalewa. Zadziwiające, dotąd tylko narzekał, że nikt go nie zabawia. Napisali, że chiński kosmonauta został wybrany z wielu, bo osiągał najlepsze wyniki w szkoleniu. Przynajmniej to dobre, u nas nie będzie problemu, i tak Literaturoznawca najchudszy, więc wybór jest prosty. Kapsuła też pewnie będzie mała, na miarę możliwości, zresztą nie produkuje się większych kubłów na śmieci. Na pewno nie wyślemy więc w przestrzeń Cole... dowolnego wampira, za duży. Nawet Amerykanie zrezygnowali z malowania zbiorników wahadłowców, po co marnować paliwo na nadawanie pierwszej prędkości kosmicznej iluś tam kilogramom farby? Co prawda przez to Columbia wróciła we fragmentach, bo pianka izolacyjna namokła, ale i tak się pewnie opłacało. Kapitaliści potrafią liczyć, w przeciwieństwie do Chińczyków i GINa. Utylizacja promu wycofanego z eksploatacji niewątpliwie kosztuje drożej. A i tak zieloni pewnie mieliby zastrzeżenia i wymusili taką procedurę, ze wszystkim by się odechciało. GIN nie oszczędza, u nas pianka nie namoknie, aluminiowa folia do grillowania będzie w sam raz. Zarówno w przypadku pomyślnego, jak i nie niepomyślnego odpalenia, GIN pomyślał o wszystkim. U nas liczy się człowiek, przede wszystkim, i bezpieczeństwo. Trening i przygotowanie astronauty. Co mi przypomina, że trzeba wyłączyć już pralkę i wyjąć Literaturoznawcę. Program wirowania się skończył i teraz zaczął się płukać. Nie szkodzi, będzie jak znalazł na wypadek wodowania, tym bardziej, że jako sprzęt ratowniczy przewidzieliśmy nadmuchiwaną kaczuszkę. Na pontonik z niebieskimi wiosełkami nie starczyło kasy, przeznaczyliśmy ją na paliwo. Czekajcie na odliczanie.
|
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||