strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Tomasz Pacyński 451 Fahrenheita
<<<strona 02>>>

 

451 Fahrenheita

 

 

I tak minął rok. To już jedenaście numerów, odkąd pojawił się w sieci reaktywowany Fahrenheit (czyli Fahrenheit Reloaded). W tym jeden podwójny, wakacyjny, o czym nie należy zapominać. Narobiliśmy się przy nim, bo i co to za praca, kiedy wszyscy siedzą na walizkach, Falcon grzeje silniki a GIN czyści spluwy. Ech, powinniśmy wystąpić o dodatek za pracę w warunkach szkodliwych dla zdrowie. Nieważne, przyzwyczajeni jesteśmy.

Cały ten wstępniak będzie ohydną autoreklamą. Ostrzegam o tym od razu, ale pozwolę sobie też nadmienić, że przeczytanie jest obowiązkowe.

Przez ostatni rok opublikowaliśmy tekstów, precyzyjnie mówiąc, od cholery. Różnych, jak wiedzą zapewne ci, którzy jednak je czytają. Liczba opowiadań, polskich i zagranicznych była taka, że papierowe periodyki mogą się schować. Które, to nie będę pokazywał palcem, bo i po co, wszyscy i tak wiedzą. Dla ułatwienia dodam, ze wszystkie. No, może prawie wszystkie.

Z publicystyką też nie najgorzej. Przynajmniej jej dużo. Baron niestrudzony w wykazywaniu Wyższości Pingwina Nad Wszystkim Innym. Andrzej Pilipiuk już od miesięcy piłuje gałąź na której siedzi, informując wszystkich, jak napisać bestsellera. Ciekawe, co będzie, kiedy dopiłuje do końca. Czy tylko potłucze sobie rzyć, jak spadnie, czy wszyscy zaczniemy pisać bestsellery? Ostatnio dołączył też do nas Romek Pawlak, który robi jakieś dziwne rzeczy z żółwiami. Nawet nie pytajcie jakie, może lepiej nie wiedzieć. Ewentualnie przeczytajcie, ale na własną odpowiedzialność. To nie wszyscy, naturalnie, ale o tych mniejszy wstyd napisać. Są też tacy, którzy tańczą tango...

Dział recenzji, od niedawna pod kierownictwem wampira, też jak na razie się sprawdza. W każdym razie nie zanotowaliśmy przypadków pobicia naszych recenzentów. Nie było też prób przekupstwa. Nie było, no, ile razy jeszcze mam powtarzać? Na wszelki wypadek zaznaczę, że naprawdę przyniesienie ordynarnej wódki nie gwarantuje pozytywnej recenzji. Warto też pamiętać, że recenzent nie koza, kwiatków nie pije. Wróżek Okróżek już dostał naganę za niedwuznaczne sugestie w horoskopach, powiedzmy sobie szczerze, na granicy wymuszenia. I kocówę, bo nie chciał się podzielić. Wygląda na to, że układ gwiazd był tego dnia wyjątkowo nieprzychylny.

Jest dobrze. I takiej wersji będziemy się trzymać. ZgrED wprowadza nowy system motywacyjny, może nie całkiem nowy, bo sprawdzony już w minionym okresie. Bodźce ekonomiczne słabo skutkują, ważniejszy jest duch kolektywny. Wspólna praca dla lepszego jutra. Aby Fahrenheit rósł w siłę, a redaktorzy żyli dostatniej. Ojciec niczem, matka niczem, a ja, kurwa, motorniczem.

Jak widać, nie można przedawkować, apele i masówki niosą określone niebezpieczeństwo. Ot, na przykład wampir, onegdaj złożył samokrytykę i sam wywiesił się w gazetce ściennej, pod wielkim tytułem "Nasi bumelanci". Cały dzień tam przewisiał. Dlatego też, za podszeptem Literaturoznawcy będziemy też testować subtelniejsze metody wschodnie. ZgrED kończy pisać czerwoną książeczkę. Pierwsze trzy tomy już poszły do redakcji, następne w zapowiedziach na przyszły rok.

Jest dobrze, będzie lepiej. Przed nami następne numery Fahrenheita.

 

Tomasz Pacyński

 

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Zatańczysz pan...?
Spam(ientnika)
Ludzie listy piszą
HOR-MONO-SKOP
Romuald Pawlak
Andrzej Pilipiuk
W. Świdziniewski
Piotr K. Schmidtke
Adam Cebula
Łukasz Małecki
Łukasz Orbitowski
Konrad Bańkowski
Paweł Laudański
Adam Cebula
T. Zbigniew Dworak
Łukasz Orbitowski
Magdalena Kozak
Krzysztof Kochański
Tomasz Duszyński
Konrad Bańkowski
Bartuss
XXX
Tomasz Pacyński
Robert J. Szmidt
Agnieszka Hałas
Jacek Piekara
Alexander Brajdak
 
< 02 >