strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Łukasz Małecki Publicystyka
<<<strona 17>>>

 

Metoda koprofilityczna

 

 

Jest coś na rzeczy z tym upadkiem kultury, a jeśli nawet kultura się nie stacza, jak niektórzy sugerują, to z pewnością też nie wznosi się na wyżyny. Mówią jedni: bo dresiarze, bo pustki w filharmonii, bo muzyka do dupy i nikt babciom nie ustępuje miejsca w tramwaju. Jak się postarają, to jeszcze udowodnią, że statystycznie dresów sprzedaje się więcej niż dżinsów i garniturów razem wziętych i będzie faktycznie przedsionek piekieł.

Co by nie mówić, zabawne to nie jest i niektórzy oświeceni ludzie wpadli na słuszny skądinąd pomysł: trzeba o tym pogadać. Razem się zbierzemy, mózgi wytężymy i jak bum cyk cyk będzie lekarstwo, bo my nie byle kto. Jak pomyśleli, tak zrobili i się... wywrócili. Problem faktycznie twardy jak zbrojona betonowa ściana, tylko że zanim go jeszcze musnęli, przypadkiem pozderzali się swoimi – jeszcze twardszymi – głowami.

A szkoda, bo aż serce rośnie, gdy się widzi, że brać z forum Fahrenheita tak oczytaną i że się zagłębia w problemy, jakich trudno doszukiwać się w zwyczajnych codziennych rozmowach, tu czy tam, zahaczając nawet o filozofię lub antropologię. Serce rośnie, gdy się patrzy, z jakim to czyni oddaniem, szkoda tylko, że z nie mniejszą pasją każde twierdzenie strony przeciwnej zbija za pomocą tak zwanej metody koprofilitycznej, której postulat streszcza się w dwóch słowach – gówno prawda.

W żadnym razie nie chciałbym, aby mnie posądzono o załatwianie się do własnego gniazda. Problem jest o wiele bardziej złożony i generalnie dotyczy wszelkich internetowych forów oraz list dyskusyjnych. Zaskakujące, iż jego diagnozy można odnaleźć w antropologii filozoficznej autorów piszących pół wieku temu. Według Gehlena na przykład brak powszechnie uznawanej instytucji opiniotwórczej skutkuje nadmierną potrzebą wyrażenia Ja – własnej subiektywności i w konsekwencji brakiem podstawy do jakiejkolwiek dyskusji. Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować krótki fragment jego wykładu, do którego chciałbym jeszcze za chwilę nawiązać:

 

"W dobrze funkcjonujących instytucjach sytuacje drażliwe i subiektywne tarcia są neutralizowane, ponieważ można się porozumieć na płaszczyźnie merytorycznej. Obecnie zaś nie można ich usunąć za pomocą tak zwanych otwartych dyskusji. W ten sposób dochodzi do paradoksu: im większy użytek ludzie robią z fundamentalnej wolności wyrażania opinii, czyli akceptują swój subiektywizm, tym mniej wynika stąd prawdziwego kontaktu..."

 

Pozwolę sobie również zadać retoryczne pytanie dla wyłuszczenia meritum sprawy: jakie współczesne medium jest najmniej – jeśli w ogóle – zinstytucjonalizowane i pozwala w sposób wręcz nieograniczony wyrażać własną subiektywność?

Gehlen w swych rozważaniach idzie dalej i, co ciekawe, jeszcze celniej antycypuje typowe dla internetowego dialogu zjawiska:

 

"... Jeśli więc chcemy utrzymać kontakt, trzeba dyskusję skierować na sprawy podrzędne. Komunikacja bowiem powstaje tam, gdzie na marginesie pozostawia się rzeczy istotne, i właśnie dlatego ona do niczego nie doprowadza..."

 

To nie jest ironia, ale stwierdzenie faktu – pewnie większość z nas zna fora, na których trudno doświadczyć jakichkolwiek kłótni, bo przeważnie tematem dyskusji są stringi i gołe tyłki ich właścicielek.

Spekulacje Gehlena zwracają uwagę na ten aspekt problemu, który przynajmniej w pewnym stopniu leży poza zasięgiem naszego działania. Temat jest o wiele szerszy i wręcz domaga się bardziej drobiazgowego rozpatrzenia właśnie w kontekście Internetu, a także postmodernizmu (który – co delikatnie sugeruje Gehlen – może być między innymi wynikiem rozluźnienia się stosunków między społeczeństwem, a instytucją i jej odciążającą funkcją). Na pewno jednak nie ma na to miejsca tutaj, w tym z założenia quasi-umoralniającym tekściku.

Umoralniającym, bo drugi aspekt problemu leży jak najbardziej w naszej gestii. Jakby to poetycko ująć – najwyraźniej żyjemy w czasach zdominowanych przez wykrzykniki i kropki, a na znaki zapytania reagujemy jak wściekły pies na wodę. Pięknie jest wszystko wiedzieć i można o tym marzyć, dopóki rzeczywistość nie zaczyna się nam mieszać ze snem. Konia z rzędem temu, kto udowodni, że pojęcia moralne mają wartość subiektywną, bądź obiektywną! W przeciągu dwóch tysięcy lat głowili się nad tym najwięksi filozofowie i choć żaden nie przedstawił rozstrzygającego dowodu, my wiemy lepiej. Zaczynają się swojsze racje i metoda koprofilityczna. Znaczy – wiemy tyle, że nie czujemy się zobowiązani do zadawania jakichkolwiek elementarnych pytań typu: a dlaczego tak?, a jak to się ma do tego?, a jak to wytłumaczyć?, et cetera. Bo niby po cóż pytać o założenia fałszywej koncepcji, skoro nasza jest z założenia prawdziwa?

Od razu przychodzi mi na myśl taka anegdotka, której autora, niestety, nie pomnę: "Oto filozof – nie udzielił żadnej odpowiedzi, ale jak on pytał...". I chciałbym, żeby słowo "filozof" rozumieć tutaj w jego pierwotnym, etymologicznym znaczeniu.

Chyba niektórzy z nas zapomnieli, że pierwszym warunkiem sformułowania jakiegokolwiek twierdzenia jest poprawne postawienie pytania. Nie pytamy, bo najwyraźniej wiemy, czym jest to, o czym rozmawiamy, a jeśli wiemy, tośmy, po pierwsze, naiwni, a, po drugie, do dyskusji nam daleko jak stąd do granic wszechświata (w optymistycznym wariancie gdzieś ta granica jest). Sokrates by się uśmiał nad metodą takiego dowodzenia, a gdyby jeszcze wiedział, że dzielą nas od niego dwa milenia z hakiem, to by się ze śmiechu popłakał. Albo z rozpaczy – trudno odgadnąć.

A później – jeśliby tylko miał na tyle rozsądku – odszedłby w siną dal, nucąc ostatnie słowa pewnej piosenki:

Oi’, where’s the fucking bar, John?!

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Zatańczysz pan...?
Spam(ientnika)
Ludzie listy piszą
HOR-MONO-SKOP
Romuald Pawlak
Andrzej Pilipiuk
W. Świdziniewski
Piotr K. Schmidtke
Adam Cebula
Łukasz Małecki
Łukasz Orbitowski
Konrad Bańkowski
Paweł Laudański
Adam Cebula
T. Zbigniew Dworak
Łukasz Orbitowski
Magdalena Kozak
Krzysztof Kochański
Tomasz Duszyński
Konrad Bańkowski
Bartuss
XXX
Tomasz Pacyński
Robert J. Szmidt
Agnieszka Hałas
Jacek Piekara
Alexander Brajdak
 
< 17 >