strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Tomasz Pacyński 451 Fahrenheita
<<<strona 02>>>

 

451 Fahrenheita

 

 

Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w numerze styczniowym należy pisać jakieś głupoty o nowym roku. Przecież w końcu Fahrenheit to nie jest pismo dla przedszkolaków, a poważni czytelnicy powinni się już przyzwyczaić do kalendarza gregoriańskiego, w którym, dziwnym zbiegiem okoliczności, na przełomie grudnia i stycznia zmienia się ostatnią cyferkę roku. Przecież w końcu można to raz na zawsze zapamiętać, prawda? Przynajmniej wampir nic z tej okazji nie zawracał, on pamięta jeszcze czasy, kiedy upływające dni karbowało się na kiju. Zdążył przywyknąć.

Ale reszta nic, nawet ZgrED, który, by policzyć, ile ma lat, każe całej redakcji zdejmować buty, bo inaczej palców nie wystarcza. Nienauczalni, psiakrew.

Literaturoznawca wypisuje jakieś bzdety, w dodatku zdradza istotne tajemnice redakcyjne. Co kogo obchodzi, z czego GIN robi kulki? I tak tekstów dostajemy tyle, że tuż pod bokiem otworzyły się dwa nowe składy makulatury, chociaż podobno się to wcale nie opłaca. Co kogo obchodzą butelki? Przecież nie wszystko jeszcze można dostać w kartonikach.

Czy nie można choć raz z okazji Nowego Roku powiedzieć prawdy? Dobrze, skoro nikt nie chce, to chociaż ja spróbuję...

GIN kota nie udusił. Ale po traumatycznych przeżyciach zarówno kot, jak i GIN nie są już tacy sami jak kiedyś. I tak zresztą wykręcili się obaj tanim kosztem, gorzej bywa w teatrach. Kolega był, to opowiadał. Kulturalnie miało być, a okazało się, że Murzyn dusi kobietę. Kompletny upadek obyczajów.

Rok dwa tysiące czwarty ma być lepszy i w to wierzę. Tym bardziej, że ma być lepszy od dwa tysiące piątego. Przynajmniej tendencja pozostaje zachowana, jest coś stałego na tym świecie.

My też staramy się utrzymać tendencję. Obecny, trzydziesty czwarty numer jest też wyraźnie lepszy. Zgadnijcie, od którego. Nie, to było zbyt łatwe. A wszystko przez Was, drodzy czytelnicy. Delikatne aluzje o łapówkach nie działają, trzeba tak od razu otwartym tekstem. I też nic, wpędzacie nas tylko w koszta. Naczelny już kupił magnetofon, a nawet dwa, cyfrowy i analogowy. Tylko zupełnie nie rozumiem, dlaczego zaczyna się jąkać, chyba za bardzo się wczuwa w rolę.

Pora chyba na życzenia, skoro wszyscy, to i ja też. Co prawda ZgrED się zaprezentował osobno – przeczytajcie "Od redakcji", tym razem nie są to zwyczajowe ogłoszenia, że nie zwracamy niezamówionych tekstów oraz pożyczek. Ale czemu mam być gorszy? Skoro i tak wszyscy życzą tego, co i tak się nigdy nie spełnia... Zwłaszcza spełnienia marzeń.

Moje będą szczere, jak najszczersze. Życzę wszystkim wrogom, osobistym i zbiorowym, żeby Was w tym nadchodzącym roku pokręciło. Zobaczycie! Jak mawiał Szwejk: nigdy nie było tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Dla pewności lepię figurki z wosku. A jak dostanę kawałek węgla, to i na ścianach obórki cudności wymaluję. Jeśli łańcuch nie będzie za krótki. Wine is fine, but whiskey’s quicker. Just say Ozzy!

Wszystkiego, kurde, najlepszego!

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Od Redakcji
Bookiet
Recenzje
Zatańczysz pan...
Spam(ientnika)
Hormonoskop
Wywiad
W. Świdziniewski
Andrzej Pilipiuk
Paweł Laudański
Piotr K. Schmidtke
Tomasz Pacyński
Adam Cebula
Romuald Pawlak
Adam Cebula
Konrad Bańkowski
Adam Cebula
Zbigniew Zodaj
Tomasz Olczyk
Jerzy Grundkowski
Grzegorz Czerniak
Piotr Lenczowski
Miłosz Brzeziński
XXX
Dominika Materska
EuGeniusz Dębski
 
< 02 >