Od Redakcji
Zdarzyło się tak, że tuż po 6 grudnia pewnego roku jechałem tramwajem z synem swoim Maciejem, lat 5. Jechaliśmy do warsztatu samochodowego po odbiór naprawionego wozu. Jechalim, jechalim i nagle Maciej zadaje takie bardziej egzystencjalne pytanie: "A tatuś, czy Mikołaj to jest, czy go nie ma?". Na to ja: "A nie dostałeś prezentu?". On: "Tak, ale Ewka powiedziała, że to rodzice podkładają". Ja: "M-mm... Wiesz.... Moim zdaniem, to jest...". Ale sam czuję, że nie napieram, no bo jak? Z jednej strony – wiem, że nie ma. Z drugiej strony – jest. Sam dostałem krawat pod poduszkę. I tak coś memłam, zagaduję, wykręcam i skręcam. I NAGLE!!! Do tramwaju wsiada MIKOŁAJ! Kurde, czerwona szata, broda, pastorał. Jak żywy. Żywy! Ja: "A... wi... dzisz?.." Maciej – oczy w słup i odchodzi ode mnie. Załamany. A Mikołaj... Chodzi po wagonie, rozdaje cukierki. Atmosfera się robi świąteczna, radosna. Jest pięknie. Mikołaj podchodzi do Macieja, daje mu cukiereczka, Maciuś dziękuje, ale widzę, że światopogląd mu walnął o glebę. A Mikołaj... Podchodzi do mnie. I mówi cicho: "Panie magistrze, dla pana też mam cukierka". Znam głos. Mikołaja. Studenta swojego. Patrzę mu w oczy. "Czy to pan, panie... Michalak?". "No ja, panie magistrze". "A co pan tu robi?" – inteligentnie. On, protekcjonalnie: "Zarabiam na życie. Nawet pan nie wie, jak fajnie płacą. A ile pakują żarcia. A wódy?!?!". I tak dalej. Dwa przystanki. Mikołaj wysiadł. Maciej podchodzi do mnie. Buźka w podkowę. "No to ja już nie wiem!" – mówi. "A Ewkę zabiję!". I po chwili: "A o czym rozmawiałeś z Mikołajem?". Ja, bezczelnie: "On powiedział, że mnie pamięta jak byłem dzieckiem, bo byłem bardzo grzeczny i zawsze mi z przyjemnością przynosił prezenty!". Maciej – popatrzył nieufnie. Przestałem gadać, żeby nie przegiąć. Pointa. Kochani Czytelnicy. Nie traćcie w Nowym Roku światopoglądu! Nie dajcie się kiwać Ewkom! Mikołaj jest! Tak długo jest, jak długo w niego wierzycie. Tak długo jak wierzycie w nas, tak długo będzie Fahrenheit. Tak długo będziemy fantazjować, z Wami, dla Was, i dla siebie, oczywiście. Wszystkiego najlepszego Fahrenheita w Nowym Roku.
Wasza Redakcia
|
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||