strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Fahrenheit Crew Literatura
<<<strona 03>>>

 

Literatura

 

 

W redakcji bez wyraźnej przyczyny zaczęło odbijać. Najpierw Naczelny odbił flaszę. Nie pierwszą zresztą, bo jak zaczął w noc sylwestrową, to tak się rozpędził, że odbija do dziś, a Sekretarz redakcji ledwie nadąża z podawaniem butelek. Potem pojawił się Pierwszy, a widząc, co się święci, odbił słoik z marynowanymi śledziami. Te schodzą nieco wolniej, bo reszta towarzystwa z trudem dotrzymuje kroku Naczelnemu, żeby się jego wysiłki i zawartość butelek nie zmarnowały. A że czekają długo, to i nie pierwszej świeżości rybki się trafiają, więc kiedy Rzecznik to wszystko wymieszał, próbując przy tym wyjaśniać, dlaczego znów coś nie tak się powiedziało publicznie, choć przed lustrem szło jak po maśle, to i jemu się odbiło. Ode mnie odbiła się papierowa kulka. GIN mówi, że tylko je skręca.

W każdym razie, jak zawsze, panuje zdrowy i przytulny chaos, a nad tym chaosem unosi się duch... znaczy wampir i złowieszczo się przygląda. Zaczepiany, udaje, że myśli, wobec czego Szefowa powróciła do swojej koncepcji użycia ciapa i strącenia wampira na bardziej sprzyjający dyskusji poziom. Ze strony Sekretarz redakcji padło zaraz votum separatum, bo podobno na stanie są tylko kapcie, a do tego oba lewe, bo te do pary gdzieś się zawieruszyły. Wampir pozostał gdzie był, ofuknięty tylko przez Naczelnego, między jednym odbiciem a drugim, że monotonnie kołuje w jedną stronę, na co dla urozmaicenia wykręcił ósemkę. Bywa złośliwy.

Panująca od ściany do ściany atmosfera ciężkiej pracy musiała się dobrze roznosić po okolicy, bo w końcu obudziło się to coś, co krwiopijca przywlókł ze spaceru. Wyczłapało spod biurka Naczelnego, przeciągnęło się i coś zaczęło mamrotać. Mówi tak jak wygląda, a jak wygląda, lepiej nie mówić. W każdym razie zapadła konsternacja, a atmosfera zmieniła się na tyle gwałtownie, że nawet wampir stracił panowanie nad lotem i musiał awaryjnie lądować na kinkiecie.

Jeśli chodzi o zaskoczenie, to na tym się skończyło. Nie z takimi przeszkodami redakcja dawała sobie radę w przeszłości, a jeśli chodzi o zaskakiwanie, to mamy żelazną zasadę, której trzymamy się, jak zaprzyjaźniony z redakcją Wania swojej pałki baseballowej – w czasie jednej bitwy dajemy się zaskoczyć tylko raz. Potem już nie ma taryfy ulgowej.

W praktyce sprowadziło się to do tego, że kiedy to coś odezwało się po raz drugi, znalazło się już na linii ognia wszystkich giwer, jakie GIN miał przy sobie (niewiele, bo na luzie, ale i tak za tajemnicę, w jaki sposób radzi sobie z tym arsenałem dwoma rękami, niejeden wywiad oddałby wszystko), dzidy Sekretarz redakcji i żądła Szefowej, a wampir był w połowie podkopu (twierdzi, że chciał zaminować). Z takimi argumentami się nie dyskutuje i nawet ów dziwoląg zdaje się zrozumiał.

No, ale nic to. Przyszedł luty i nowy numer, który w niejasnych okolicznościach wykluł się, kiedy wszyscy mieli odwróconą uwagę. W tym miesiącu: Gacek, Girovsky, Oszubski, Raven, Surmik. Miłej lektury, jak zawsze.

 

Wasz Literaturoznawca

 

Mówi, że jest Metatronem i że będzie przemawiać głosem redakcji. Rzecznik płacze w jednym kącie, a Pierwszy zwija się ze śmiechu w drugim. Wiosna już, czy co?

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Zatańczysz pan...
Spam(ientnika)
Wywiad numeru
Hormonoskop
Piotr K. Schmidtke
Andrzej Zimniak
Adam Cebula
Konrad Bańkowski
Andrzej Sawicki
W. Świdziniewski
Romuald Pawlak
Andrzej Pilipiuk
Piotr Zwierzchowski
Adam Cebula
Tadeusz Oszubski
Raven
Iwona Surmik
Michał Gacek
Jozef Girovsky
MPK
Anna Brzezińska
Feliks W.Kres
Ben Bova
Kir Bułyczow
Andreas Eschbach
Andrzej Pilipiuk
Eryk Algo
 
< 03 >