strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Andrzej Zimniak Publicystyka
<<<strona 15>>>

 

Flirt zaczepno-obronny

VIRTUAL (NON)REALITY

 

Zaczepnie flirtują: Pantera, Guziec, Fernando i Phyllis

Broni się: Andrzej Zimniak

 

Guziec: Robisz wycieczki na nie swoje tereny VR, więc czy wiesz, o czym piszesz?

AZ: Robię wycieczki na tereny fantastyki, a te są moje, podobnie jak twoje. VR to świat wyimaginowany, wylęgły tylko w wyobraźni, choć będący odbiciem realnej rzeczywistości. Według takiej definicji dziś do VR należałoby zaliczyć wszelkie wyobrażenia, marzenia senne, majaki i halucynacje, ale także seanse filmowe czy światy fikcji literackiej. Dodatkowy wymóg interaktywności, czyli wpływu woli uczestnika na przebieg wydarzeń, prowadzi do lemowskich stanów fantomatycznych, czyli życia w świecie sztucznie wygenerowanym wokół nas, a może bezpośrednio w naszych umysłach. Przy wysokim poziomie dostępu, a więc dużych możliwościach wpływania na kształt otocznia, oraz przy odpowiednio silnym natężeniu bodźców, taki świat mógłby stać się rajem, albo – piekłem.

Fernando: Czy świat fantomów może wpływać na nasz?

AZ: Dziś nie, ale nie jestem pewien, co będzie jutro. Na razie świat VR jest rozłączny wobec rzeczywistości, co oznacza, że łączność jest tylko pośrednia, poprzez wpływ na umysł podróżnika. Przy takim rozumieniu np. potoczne sformułowanie "wirtualny pieniądz" nie ma sensu, bo ów pieniądz ma realną siłę nabywczą i naprawdę istnieje, choć nie jako brzęczące monety, lecz w postaci jak najbardziej materialnego, magnetycznego zapisu. Podobnie jest z rejestrem długów czy wierzytelności, których wszak nikt nie uważa za wirtualne, zwłaszcza jak ma komornika na karku.

Phyllis: A co powiesz o snach?

AZ: Senne marzenia w chwili ich trwania w żadnym stopniu nie wpływają na otoczenie śpiącego, i vice versa. Chociaż czasami coś może zakłócić sen, np. ostre dźwięki, które bywają przekładane na oniryczne obrazy. Analogicznie, zakłócenia w aparaturze generującej VR mogą zaburzyć doznawane wrażenia. Gdyby kiedyś jakieś wirtualne życie rozwinęło się w sieci internetowej, awaria sieci mogłaby stanowić apokalipsę dla jej mieszkańców.

Pantera: Czyżbyś sugerował, że kiedyś światy się wymieszają, czyli jakiś gustowny potwór wylezie z RPG i narozrabia na Marsalkovska Street?

AZ: Marzy ci się Conan Amoroso? Pozostańmy przy nadziei! Sadzę, że kiedyś możliwe będzie się odwzorowanie ludzkiego umysłu w pamięci maszyny, czyli coś, co moglibyśmy dziś porównać z wgraniem inteligentnego programu na twardy dysk. Taki program żyłby sobie w wirtualnej rzeczywistości owego dysku, który stwarzałby mu pełną symulację świata, ale mógłby także "wyglądać" na zewnątrz, używając odpowiedniego interfejsu, i badać otoczenie. Dobry program nie pozwoli na rozróżnienie między obydwoma światami. Kto wie, może obecnie cały kosmos jest zimny, nieprzyjazny i pusty, a Ziemia ze swoją ciepłą otuliną atmosfery, niebieskimi oceanami i życiem organicznym jest jedynie wirtualnym istnieniem, zamkniętym w jakimś obwodzie na pustynnej i nagiej trzeciej planecie? Przy takim założeniu nasze życie jest w pełni wirtualne, a wyglądamy na zewnątrz i robimy małe kosmiczne wycieczki na Księżyc i Marsa w świat rzeczywisty, do paskudnego realu. Warto podkreślić, że w takim układzie aktualne pozostanie pytanie, kto stworzył ów obwód i zaprogramował ziemską biosferę.

Guziec: O rany! Czy mój wnuk będzie żył na hard dysku jako elektryczna sinusoida, a jak się wnerwi, zwiększy mu się tylko amplituda? Takie makabreski opisywałeś w opowiadaniu Na końcu będzie słowo, jeśli dobrze pamiętam.

AZ: Kto wie, czy tak się nie stanie, chociaż osobiście nie wierzę, że wszyscy i na stałe pogrążymy się w wirtualu. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że ludzie przed śmiercią będą mogli "skopiować się" do komputerów i tam żyć w lepszym lub gorszym substytucie świata, który zapamiętali. Przez specjalny interfejs będą kontaktować się ze swoimi bliskimi, i będzie to łączność obustronna. Może kiedyś w ten sposób będziemy rozmawiać z cyfrowymi duchami swoich przodków? Doskonałość aparatury i programów będzie wyznaczała stopień wiarygodności duchów naszych bliskich.

Pantera: Ale w jaki sposób poznasz, że w tej rozmowie sam nie występujesz jako duch?

AZ: Masz rację, nie poznam, chyba że otaczający mnie świat zacznie się sypać, gdy moje wymagania przekroczą sprawność systemu. Podobną sytuację opisywał Snerg w powieści Według łotra.

Phyllis: Czy kreacja światów wirtualnych pozwoli na zrealizowanie odwiecznych marzeń o utopii i krainie wiecznej szczęśliwości, gdzie nie krępują nas już prawa fizyczne, nasze ciało się nie starzeje, możemy kształtować siebie i przestrzeń, w której żyjemy wedle własnych potrzeb? Jednym słowem, czy będzie to raj?

AZ: Rozwój technologii umożliwi realizację części tych marzeń, ale raj pozostanie jeszcze daleko. Niestety, stworzymy świat zamknięty, coś na kształt węża połykającego własny ogon. Chyba że twórczy program będzie generował zmiany, wprowadzając nowe jakości, a te zaczerpnie z zewnątrz, z realu. Inna rzecz: symulacja musi być naprawdę doskonała, bo taki świat potrzebuje miłości, tradycji, więzi rodzinnych i przyjacielskich, a także – niestety – bólu i śmierci. Bez tego wszystkiego stanie się namiastką, obszarem bezkarnego spełniana podpowiedzi najgorszych instynktów, wylęgarnią psychopatów.

Guziec: Nie strasz, bracie, bo i tak najpierw strzeli cię ptasia grypka!

AZ: Nie mieszaj wątków, lwie zanzibarski. Chcę powiedzieć, że wirtualna rzeczywistość, traktowana jako przestrzeń życiowa, nie może być jakąś komputerową strzelanką, chyba że zostanie zaprogramowana jako przedsionek piekieł.

Fernando: Czy nauka może przybliżyć nas do prawdziwej wiedzy o świecie, czy będzie dostarczać zasłon dymnych i szumu informacyjnego? Napoczynasz ten problem w opowiadaniu Rozpakuj ten świat, Evitt.

AZ: Oczywiście, wiedzy dostarczy nam tylko nauka i technologia, ale interpretacji i wartościowania musimy dokonać na wielu płaszczyznach, nie tylko naukowych. Jestem wyznawcą nauki i uważam, że stale przybliża nam rzeczywisty obraz świata. Naukę często wini się za ludzkie wady, jak głupota czy agresja, albo zarzuca się jej, że nie spełniła marzenia o wiecznej szczęśliwości. To nieporozumienie, bo nauka przywdziewa znacznie skromniejsze szaty. Nauka jest jedynie sposobem obserwacji świata, weryfikowalnym i pozwalającym na wyciąganie wniosków, kierunkujących dalsze obserwacje. Tylko tyle! Zastosowanie, wartościowanie, poszukiwanie sensu i celu oraz indywidualne poczucie szczęścia to sprawy niesłychanie ważne, ale do nich nauka nie rości sobie pretensji.

Phyllis: Twoi bohaterowie nie są specjalnie sympatyczni ani szlachetni, raczej zdeformowani i gruboskórni, natomiast historie, które każesz im przeżywać, są ciepłe i często wzruszające. Jak ci się udaje dokonać takiego zabiegu?

AZ: Sorry, Winnetou, ale to tajemnica warsztatowa. Mogę powiedzieć tyle, że przecież każdy ma w sobie coś wartościowego i wzruszającego, tylko trzeba poszukać. Nie lubię literatury malkontenckiej, skrajnie pesymistycznej – u mnie zawsze jest jakieś światło w tunelu. Tak piszę, bo tak widzę świat. A jak to robię? Klucz dostaje się w darze, odpowiednie drzwi trzeba już znaleźć i otworzyć samemu.

Pantera: Mówisz o życiu wirtualnym, a co to jest życie w ogóle? Przenosząc je na dysk, oddzielisz ciało od świadomości, formę od treści, materię od duszy. Czy to jest w ogóle możliwe?

AZ: Samo życie – jeśli zastanowić się na tym fenomenem w aspekcie kosmosu, gwiazd i planet, które znamy, i na których chaotycznie przebiegają procesy geologiczne – jest czymś niesłychanym, wyjątkowym, chciałoby się rzec – wybrykiem natury. Nie wiemy, czy w kosmicznej skali jest regułą czy wyjątkiem, czy siłą sprawczą były immanentne cechy materii, czy w jego zaistnieniu jest celowość, czy może stanowi istotne ogniwo w ewolucji wszechświata. Paradoksalnie, nie rozumiejąc tego zjawiska, być może przeniesiemy je kiedyś na inny poziom istnienia. Może ta droga nie skończy się ślepo? Wbrew chwalcom bezmyślnej materii uważam, że gloryfikacja człowieka i jego osiągnięć jest głęboko humanistyczna. Może, zmieniając świat na nasz sposób, dokonujemy czegoś naprawdę ważnego?

 

Marzec 2004

===============

Wiodące pytania zostały tematycznie wyselekcjonowane z kolekcji. Imiona, ksywy i etykiety są zmienione lub nadane przez AZ.

Jeśli chcesz dołączyć do Flirtu, prześlij pytanie(a) na adres redakcja@fahrenheit.net.pl, wtedy jest szansa, że zostanie ono włączone do dyskursu.

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Wywiad
Hormonoskop
Paweł Laudański
W. Świdziniewski
Adam Cebula
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Zimniak
Piotr K. Schmidtke
Adam Cebula
Marcin Wroński
M. M. Kałużyńska
Dawid Kain
Tomasz Witczak
W. Świdziniewski
PO
Gustav von Urhebers
David Drake, Eric Flint
Pat Cadigan
Tomasz Piątek
Alastair Reynolds
 
< 15 >