strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Jacek Inglot Literatura
<<<strona 29>>>

 

Mrs Robinson i inne rzeczy

 

 

Któż bowiem z ludzi wie, co jest w człowieku,

prócz ducha człowieczego, który w nim jest.

św. Paweł, I List do Koryntian

 

Mr Jones obudził się w radosnym nastroju. Wstał rześko i błyskawicznie wykonał nieobowiązkowy acz zalecany zestaw ćwiczeń gimnastycznych. Ubrany w lekki dres wybiegł z willi, obiegł trzy razy basen, potem zajrzał do skrzynki na listy i zabrał pokaźny stos korespondencji. Ucieszył się, ponieważ świadczyło to o tym, że o Mr Jonesie pamiętano tu i ówdzie. Dobry nastrój trochę go opuścił, kiedy, przeglądając dokładniej przesyłki, spostrzegł, że w dziewięćdziesięciu procentach są to zamaskowane i ucharakteryzowane na listy reklamówki. Z drugie strony wzruszyło to nieco Mr Jonesa – tyle instytucji chciało go widzieć jako swego klienta. Podszedł do ustawionego w ogrodzie stolika ze śniadaniem. Cudowny zapach jajek na szynce + świeża sałata + masło + dżem morelowy + camembert + mokka natychmiast poprawiły mu humor. Mr Jones był urodzonym optymistą. Był idiotą.

Na szczęście nie wiedział o tym, dlatego mógł bez przeszkód wykonywać obowiązki zawodowe, obywatelskie i towarzyskie. Jeden z listów wyraźnie odstawał od reszty – jakby autentyk. Zaciekawiony otworzył kopertę, ze środka wypadło kilka złączonych kartek. Nagłówek głosił:

Szanowny Mr Jones,

Ponieważ nie podano adresu autora, zajrzał na ostatnią stronę. Podpisu pod listem nie było. W pierwszym akapicie stało:

Nie jest istotne, czy jest nas wielu, czy jeden. Liczba mnoga naszej wypowiedzi to czysto formalny chwyt, mający podkreślić wagę wystosowanego do Pana posłania. Naprawdę istotne, Mr Jones, jest to, że świat zmierza ku końcowi.

Mr Jones poczuł się rozczarowany – znowu ktoś nudził konia jednym z dawno zużytych sloganów. Ziewnął, pociągnął spory łyk aromatycznej kawy, zastanawiając przy tym, co za licho kazało jakiemuś popaprańcowi obdarzać spokojnych ludzi kretyńskimi memoriałami, bo...

– Do diabła, zawsze wylezie ktoś, któremu nie pasuje, ci przeklęci sekciarze i te trzy grosze, wtykane wszędzie, gdzie popadnie, nawet teraz i tutaj, w roku 2014, kiedy wszystko zaczęliśmy na nowo i mamy pokój, rozbrojenie, wyprawę na Marsa i miskę ryżu dla każdego żółtka, niezależnie, czy pracuje, czy leży i kiedy każdy porządny człowiek jak ja może spokojnie zarobić na żarcie, video, sieć, samochód i seks, no więc, do cholery, o co jeszcze chodzi?

O Pana, Mr Jones, tylko o Pana.

Mr Jones, znudzony, rzucił tekst na stolik i spojrzał na ogródek sąsiadów. Mrs Robinson zaczynała wielkie pranie. Wyniosła między drzewka wielką balię pełną brudów i, rozebrana do bikini, napełniała ją wodą. Uważała, że ręczne pranie to bardzo przyjemna czynność, której nie chciała się wyrzec na rzecz Wielkiej Automatyki. Twierdziła, że pranie mechaniczne, kiedy to samo można zrobić z przyjemnością ręcznie, jest bez sensu. Sama Mr Robinson była bez sensu.

Na taras domu Robinsonów wyszedł Robinson Junior, dziesięcioletni szczeniak o cofniętej brodzie, namiętny wielbiciel swojej mamy i polowania na wróble. Trzymał w ręku pneumatyczny pistolet z lunetą i rozglądał się krwiożerczo po okolicy. Ponieważ nigdzie nie było nawet śladu wróbla, jął podglądać swoją mamę, która właśnie walczyła z brudem na koszulkach juniora. Robinson senior stał pod prysznicem i ryczał bawolim głosem I’m singing in the rain. Zniesmaczony Mr Jones opuścił wzrok na kartkę.

I co Pan na to, Mr Jones?

– Bzdury – mruknął i spojrzał znowu na teren sąsiadów. Mr Robinson, wypięta w jego kierunku apetyczną połową ciała, rytmicznie tarła kołnierzyki seniora. Zauważył, że podczas tej operacji dolna część kostiumu opadała coraz niżej i niżej, aż ukazały się prawie całkowicie dwie białe, miękkie półkule. Mr Jones chciał od dawna Mrs Robinson...

– Tak podejść od tyłu, zedrzeć te szmatki, ścisnąć przednie oporządzenie, pognieść powoli, żeby stwardniały, potem w dole, wejść szybko, bez ceregieli, ażeby zabolało, żeby jej krzyk usłyszał w łazience ten pacan Robinson, kiedy będzie u szczytu, kiedy ja będę.

Młody Robinson jak zahipnotyzowany gapił się na tyłek matki. Ta, nieświadoma niczego, prała dalej. Z domu wylazł leniwie Robinson senior, czkając radośnie. Podszedł do żony i, puszczając oko do patrzącego na to Mr Jonesa, wsadził jej rękę między pośladki. Mrs Robinson warknęła gniewnie i trzasnęła go mokrą koszulą w twarz. Odskoczył, pełen idiotycznego chichotu. Pokazał żonie nieprzyzwoity gest, a potem wskazał na dom. Ale Mrs Robinson wolała pranie.

...azaliż nie jesteś nieczystością samą? Wejrzyj w siebie i powiedz, co tam znajdujesz, poza skłonnością do kopulacji i dobrego żarcia. Ale co jeszcze, Mr Jones?

Mr Jones wyszczerzył zęby niczym zgłodniały szakal. Miał ochotę wykastrować i zagłodzić wszystkich sekciarzy, popów, Żydów i jajogłowych. Miał też ochotę zerżnąć Mrs Robinson. I nie miał ochoty na myślenie. Mówili, że to osłabia potencję, nie ci oczywiście, którzy...

 – Kurwa, włażą do duszy z buciorami i pytają, co jeszcze, jakby coś musiało być, jakby nie wystarczało, że jestem ja, Jones, i jest moje konto, karty kredytowe i wszystkie dupy, które miałem i będę miał a duszę to możecie sobie wsadzić albo oddać na pożarcie klechom.

Mr Jones mniemał, iż jest ateistą, i nie wierzył w nic, poza stopami procentowymi i swoim powodzeniem u kobiet. Mrs Robinson prała zajadle dalej a Mr Jones pogrążał się w ocean czarnych myśli, bo przecież...

 – Dobrze jest, jak jest, kiedy mam, co chcę mieć, a poza tym jak może być inaczej?

Musi być inaczej, Mr Jones. Świat będzie chaosem, o ile Pan i setki Pańskich braci w stylu życia i "niemyślenia" nie zrozumie, że koniec tego świata staje się w Was, w tej chwili i w tym miejscu. A jest to jedyny świat, jaki mamy. Co będzie, jeśli zabijesz go do końca? Tak, Ty jesteś mordercą świata!

Mr Jones zawył i trzasnął z wściekłością w stolik, wywalając na ziemię wszystkie te delicje, które tak uwielbiał spożywać, no bo...

– Czego, do kurwy nędzy, ode mnie chcą?

To proste – abyś polubił siebie. Tak naprawdę to lubisz mnóstwo rzeczy, ale siebie nie. Jak można lubić kogoś, kto składa się z popędu, konta i mokki na śniadanie?

Mr Jonesem znowu zatrzęsło, sięgnął po kubek z kawą, ale oblał sobie tylko dres marki "Tiger", co go wprawiło w taką furię, że wpakował cały stolik wraz z manelami do basenu. Mrs Robinson przerwała pranie i patrzyła nań z ciekawością. Ukłonił się grzecznie i uśmiechnął. Dostrzegł kątem oka, że młody Robinson obserwował teraz biust matki, z którego zsuwał się stanik. Mrs Robinson wróciła do prania a Mr Jones do lektury.

Najważniejszy jest spokój, Mr Jones. Nie wszystko jeszcze stracone. Musisz odwrócić się "od siebie" a zwrócić "do siebie". Zejdź w głąb własnego istnienia a odnajdziesz prawdziwego siebie – SIEBIE, jaki byłeś kiedyś, nim ta cywilizacja zrobiła z ciebie to, czym jesteś teraz – konsumenta seksu i dobrych wódek, ersatz człowieka. Ale bez obawy, to wszystko można jeszcze...

Mr Jones zamyślił się, po raz pierwszy od 11 lat i 214 dni. Zszedł w głąb. Było to jak skok w czarną pustkę, ponieważ poza wspomnieniami ze wspaniałych pijaństw, wspaniałych orgazmów i wspaniałych pieniędzy nie było tam nic. Aż dopiero na dnie...

– Ja jestem! Jestem!

Brawo, Mr Jones, to już jest COŚ!

Mr Jones czuł, że to rośnie, że powoli wypełnia go, pochłaniając kilometry wewnętrznej pustki. Po chwili COŚ doszło do Mr Jonesa i w tym momencie spojrzał on na świat inaczej. COŚ stało się z jego optyką, drobny feler, przesunięcie powodujące, że widział świat innym niż przedtem. W przypadku Mr Jonesa przymiotnik "sapiens" przy "homo" ponownie zaczynał być aktualny. Wypełniony CZYMŚ, chciwie czytał dalej.

Zyskuje Pan z każdą chwilą, Mr Jones, ale proszę nie myśleć, że to już koniec. NIE, TO DOPIERO POCZĄTEK! Aby utrwalić i pogłębić zmiany, potrzebuje Pan pomocy. Pamiętaj, Agency of Soul Renovation pamięta o Tobie! Agency of Soul Renovation jest najlepsza w swojej dziedzinie. Pomagamy szybko, skutecznie i tanio! Pamiętaj, 1648 Ponti Avenue...

COŚ trzasnęło z hukiem i Mr Jones znowu patrzył na świat oczami sytego bawołu. Mrs Robinson kończyła pranie. Przyleciały skądś wróble i Robinson junior przestał podglądać matkę, wybierając polowanie. Mr Robinson włączył na full telewizor i bawił się kanałami. Mr Jones dostał epileptycznych drgawek. Mr Robinson zaczął z kolei dręczyć radio, z głośnika popłynęło: ...koniec tego świata staje się w Was, w tej chwili i w tym miejscu. A jest to jedyny świat, jaki mamy... Wtedy stało się kilka rzeczy na raz, nie wiadomo dokładnie w jakiej kolejności. Mr Jones zerżnął Mrs Robinson, zarżnął Mr Robinsona, poderżnął sobie gardło brzytwą Mr Robinsona, a juniora wykopał przez okno. Nie słyszał, kiedy spiker czytał: Nadaliśmy słuchowisko pt. "Mrs Robinson i inne rzeczy" autorstwa... , ale doprawdy trudno orzec, czy ma to jakieś znaczenie.

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika )
Hormonoskop
Andrzej Sawicki
M. Koczańska
EuGeniusz Dębski
Grzegorz Żak
Andrzej Ziemiański
Adam Cebula
Jacek Inglot
Adam Cebula
Zbigniew Ceglarski
EuGeniusz Dębski
Łukasz Orbitowski
Kareta Wrocławski
Adam Cebula
Andrzej Drzewiński
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
T. Graf v. Mannsky
J. Grzędowicz
Robert J. Szmidt
Jacek Inglot
Jacek Inglot
Michał Studniarek
Drzewiński, Inglot
Marcin Przybyłek
 
< 29 >