strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Andrzej Pilipiuk Publicystyka
<<<strona 13>>>

 

Piszemy bestsellera (16)

 

 

"To nie talent lecz chęć szczera produkuje bestsellera" – red. Maciej Parowski

 

W dzisiejszym odcinku chciałem początkowo opisać choroby zawodowe gnębiące pisarzy, jednak przejrzawszy sobie dotychczas napisane odcinki, stwierdziłem, że pora wreszcie zająć się bardziej konkretnie fabułą i budowaniem napięcia.

A zatem mamy w planach napisanie naszej pierwszej książki, która przynieść ma nam sławę i kupę forsy, tudzież Zajdle, Sfinksy, Nautilusy, Śląkfy, oraz w przyszłości nagrody Nike i Nobla. Wiemy, od czego zacząć, wiemy, co zawrzeć w pierwszym akapicie i na pierwszej stronie. Ale co zrobić, aby zawładnąć niepodzielnie uwagą czytelnika, i sprawić, by nie mógł oderwać się od naszego dzieła? Istnieje kilka metod – prostych jak konstrukcja cepa a jednocześnie pierońsko skutecznych...

Metoda linearna: jest najczęściej stosowana i nie wymaga szczególnego wysiłku przy pisaniu. Opisujemy sobie na spokojnie, akcja rozwija się jak sznurek kłębka. Coś się dzieje, kolejne wydarzenia wynikają wprost z poprzednich. Jest łatwa, prosta i przyjemna – ale z drugiej strony, stosując ją, uzyskujemy fabułkę prostą i miałką, a zmuszenie czytelnika do jej przeczytania musimy poprzeć dużym kunsztem warsztatowym. Z reguły książki tego typu tworzone są wedle jednego schematu. Jest cel, trzeba zebrać drużynę i wykonać misję. Po drodze można zmagać się z przeciwnikami. Jej rozwinięciem jest metoda stopniowego przybliżania. Tu bohater zdobywa pewną wiedzę, potem uzyskuje nowe informacje, które pozwalają mu dokładniej rozumieć, co się naprawdę dzieje, wreszcie odkrywa prawdę ostateczną – która może się nieco różnić od pierwotnych o niej wyobrażeń. Jej dobrym przykładem jest trzecia część przygód Heńka Garncarza Więzień Azkabanu. Harry najpierw dowiaduje się, że świr, zbiegły z wiezienia dla czarodziejów, ma ochotę go zlikwidować. Potem wydaje się, że faktycznie grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo. Następnie poznaje nowe szczegóły – Syriusz okazuje się zdrajcą i mordercą. Wreszcie w scenie finałowej z okruchów informacji złożona ostaje prawda – różniąca się od dotychczasowych przypuszczeń. Przy tego typu narracji napięcie buduje się właśnie dzięki temu, że czytelnik dostaje kawałki i jego zadaniem jest wraz z głównym bohaterem złożenie ich do kupy.

W podobny sposób powstają Samochodziki – zarówno te oryginalne Nienackiego, jak i ich kontynuacja, której jestem współtwórcą. Pojawia się zagadka historyczna – najczęściej zadaniem bohaterów jest odnalezienie tytułowego artefaktu. Zaczynają więc robotę detektywistyczną – trzeba ustalić losy przedmiotu i jego właścicieli, wydedukować miejsce ukrycia lub złamać szyfr prowadzący do skrytki. Część tajemnicy ukryta jest w przeszłości... Idziemy naprzód, nie napotykając po drodze na żadne szczególne zapętlenia ani fajerwerki. Czasem bohaterowie trafią na nowy szczegół, który popycha nas kawałek do przodu – i tyle.

Jeszcze inaczej zrobił to Orson Scott Card w cyklu o przygodach Endera. Tam elementy kluczowe dla akcji ukryte zostały w swojego rodzaju prologach – przypisach do każdego z rozdziałów. Czytelnik użyteczną wiedzę o bohaterach czerpie z fragmentów dialogów, listów, raportów etc.

Metoda retrospektywna jest bardzo ciekawą i dającą ogromne możliwości odmianą metody linearnej. Zastosował ją na przykład Wiktor Suworow w powieści Kontrola. Książka zaczyna się od wyjątkowo brutalnej sceny – oprawcy, członkowie radzieckiego wywiadu wojskowego, mordują w lesie główną bohaterkę. Mordują ją przez dobrych kilka stron, ona – choć stoi na z góry przegranej pozycji – stawia zaciekły opór, między innymi łamie głównemu katu nogę w kolanie. Niestety, nie na wiele się to zdaje – prolog kończy się strzałem w jej potylicę. Cała reszta książki to... retrospekcja. Poznajemy wydarzenia, które rozegrały się wcześniej. Dziewczyna – Nastia, komsomołka, zapisuje się do klubu spadochronowego, zostaje powołana do kadry, tam werbują ją do pracy wywiadzie, przechodzi mordercze szkolenie, wreszcie zostaje skierowana do prawdziwej pracy – ma rozpracować spisek w łonie NKWD i odzyskać urządzenie kontrolne do systemów łączności, które towarzysze spiskowcy sobie przywłaszczyli. Wszystko, co jej zlecono, wykonuje wzorowo. Jest duszą i ciałem oddana swojemu zwierzchnikowi (a z prologu wiemy, że to on będzie ją katował i to jemu złamie nogę...) oraz towarzyszowi Stalinowi. Przez ostatnie pięćdziesiąt stron czytający dostaje kota. Dziewczyna wszystko robiła jak trzeba, za co te bydlaki ją zamordowały!? Autor osiągnął poziom absolutnie mistrzowski – nie sądzę, żeby znalazł się człowiek, który potrafiłby przerwać czytanie końcówki...

Metoda linearna złożona także ma swoje uroki. W tym przypadku akcję prowadzimy wielowątkowo. Jak, nie przymierzając ja, w Kuzynkach lub Księżniczce. (A podejrzałem to sobie w powieści Wybór Wiktora Suworowa). Po kilkunastu stronach opisów losów jednego bohatera, zostawiamy go w jakimś interesującym miejscu i wykonujemy skok do wątku równoległego. Sposób ten jest prosty, wręcz prymitywny – ale efekty daje niezłe.

Generalnie fatalnym błędem byłoby niewolnicze trzymanie się jednego schematu fabularnego. Najlepsze efekty uzyskamy kompilując dwie lub kilka metod.

Wreszcie pojawiają się ciekawostki zoologiczne, przynależne głównonurtowej literaturze współczesnej, w których fabuły i napięcia brak, bohaterowie istnieją sobie a muzom, a o wybitności danej książki dowiadujemy się z recenzji pisanych w pijackim widzie przez niedorżniętych krytyków literackich...

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Hormonoskop
Ludzie listy piszą
Galeria
Idaho
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Zimniak
Romuald Pawlak
Piotr K. Schmidtke
Eryk Remiezowicz
Adam Cebula
Adam Cebula
Adam Cebula
Tadeusz Oszubski
Adam Cebula
Iwona Surmik
Magdalena Kozak
Marcin Mortka
Alastair Reynolds
P. Nowakowski
Kaim
XXX
Steven Erikson
Neil Gaiman
Paul Kearney
Romuald Pawlak
 
< 13 >