strona główna     -     okładka numeru     -     spis treści     -     archiwum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Agnieszka Kawula Publicystyka
<<<strona 22>>>

 

Magiczny świat

 

 

Ludzi od zarania dziejów przyciągało to, co było związane ze sferą tajemnicy, sytuacji przerastających rzeczywistość. Narodziły się zaklęcia, wiara w moc sprawczą wyższej siły, działanie czegoś, co nazywamy magią. Homo sapiens zawsze potrafił sobie wytłumaczyć to, co nie wytłumaczalne. Kiedy biednemu kupcowi nie szły interesy, usiłował wyjaśnić ten fakt złośliwością bogów i szukał antidotum na pecha. Kiedy niewiasta łzy roniła z wielkiej miłości, niestety nieodwzajemnionej, oczywiście zawsze pod ręką znalazł się mag, który zaradzić potrafił na podły stan odpowiednim specyfikiem. Innym razem trafiał się ktoś, kto zazdrościł sąsiadowi majątku, a nie mogąc tego przeboleć, zwracał się w kierunku magii. W tym miejscu należy nadmienić, że magia obecnie znaczy coś zgoła odmiennego, niż w starożytności. W wiekach dawnych było to zjawisko integralnie związane ze sferą ludzkich myśli i zachowań. Magiczne formuły, które dziś uważamy za czary czy zabobon, w starożytności opierały się na założeniach, które uważano za naukowe. Zatem cel magii był zbliżony do celu nauki. Pożytkowanie i zmienianie natury, poznawanie rządzących nią praw i posługiwanie się tą wiedzą do swoich celów.

 

Magia, wszędzie magia.

W antycznym świecie grecko-rzymskiej kultury, magia była zjawiskiem powszechnym, można ją było spotkać wszędzie, w każdym aspekcie życia codziennego. Na bazarze najłatwiej było natknąć się na wróżbitę czy astrologa, który sprzedawał swe cenne wiadomości na temat konstelacji niebieskich, albo spotkać się z "fachowcem" od magicznych ziół i zaklęć, oferującym swe magiczne usługi, a także, jak sam twierdził, skuteczne produkty. Kiedy już wychodziło się z rynku, można było zobaczyć budynki pięknie zdobione magicznymi mozaikami albo rzeźbami, które oczywiście miały chronić od wszelkiego zła i nieszczęścia. Nie mogło też zabraknąć ludzi obwieszonych magicznymi amuletami, naszyjnikami czy pierścieniami.

 

Papirusowe różności.

Dzięki ekspedycji Napoleona na Wschód w latach 1799-1801 i odczytanie pisma egipskiego 1822 roku, cywilizacja starożytnego Egiptu stała się bardziej zrozumiała dla Europejczyków. Trochę w cieniu tych wydarzeń znalazło się odkrycie greckich papirusów magicznych. Dawne praktyki magiczne można śmiało przyrównać do dzisiejszej sztuki gotowania. Gotować każdy może, ale nie każdy się do tego nadaje. Papirusy zawierają magiczne zaklęcia (a jakże!), receptury do sporządzania substancji i odpowiednich formuł, opisy rytuałów, hymny do bogów. Przed dzisiejszym czytelnikiem owych papirusów rozpościera się cała gama barw magii antycznej. Można tam wyczytać różności. Jedne bawią, inne mrożą krew w żyłach.

 

In vino veritas.

Każda drobnostka mogła stać się celem magicznych zabiegów. Ot, chociażby, takie przyziemne sprawy jak troska o dobre wino. Źródła opisują pewną chrześcijańską (!) procedurę magiczną, która miała zapobiegać skwaśnieniu wina. (W końcu to bardzo ważna sprawa i warto o winie pamiętać). Otóż należało wyskrobać na jabłku słowa psalmu: skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan (34, 9), po czym wrzucić je do beczki z winem i sprawa załatwiona!

Papirusy zawierają także szereg komicznych receptur i pomysłów magów. Te były prawdopodobnie przeznaczone na specjalne okazje typu uczta czy sympozjum. Dzięki takim zaklęciom można było jeść do woli czosnek i nie wydzielać przykrych woni, wystarczyło tylko wcześniej ugotować i zjeść porcję buraków. Jednak to tak naprawdę mały problem. Na przykład, aby dużo pić i się nie upić (uwaga dla wszystkich imprezowiczów), wystarczy zjeść (o zgrozo!) świńskie płuco, a wtedy alkohol nie wprawiał w stan upojenia.

Co ważne dla panów, żeby dostać erekcji, kiedy się tylko zapragnie, mag radził zmielić pieprz, pomieszać go z miodem i nałożyć na "to miejsce", z którego chciało się zrobić użytek.

 

Cud tu, cud tam.

Mówiąc już troszkę poważniej, antyczni cudotwórcy potrafili też władać zjawiskami atmosferycznymi. Do najsławniejszych chyba cudów doszło za panowania Marka Aureliusza w drugim wieku naszej ery, przez komentatorów nazwanych "cudem pioruna" i "cudem deszczu". "Cud pioruna" zdarzył się, gdy ufortyfikowany obóz rzymski zaatakowali Germanie, posługując się machiną oblężniczą. Dziwnym trafem piorun uderzył w machinę i ta stała się grobem dla tych, którzy nią kierowali, a obóz rzymski wyszedł z opresji zwycięsko. "Cud deszczu" miał miejsce w 172 r., kiedy to armia rzymska została oblężona przez Kwadów w górzystym terenie. Wróg miał przewagę liczebną i lepszą pozycję. Dni były upalne, a Rzymianie, pozbawieni wody, chcieli już prawie kapitulować. Wtedy to nadciągnęła gwałtowna burza i ulewa. Żołnierze rzymscy zdołali nie tylko ugasić pragnienie, ale i napoić swoje zwierzęta. Natomiast wezbrane potoki spowodowały olbrzymie straty wśród nieprzyjaciela. Opowiadano potem, że pewien mag egipski towarzyszący Aureliuszowi, wywoływał zaklęciami swoje duchy, a zwłaszcza potężnego boga Thot-Szu.

Kiedy patrzę zatem za okno i widzę deszcze, chmury i w ogóle zdaję sobie sprawę z tego, że lato nam nie sprzyja tej jesieni, dochodzę do wniosku, że jakiś mag by się zdał, by zastany stan rzeczy zmienić na lepsze. Cóż, nie żyjemy w czasach Marka Aureliusza, kiedy to cuda pogody się zdarzały.

 

Gdzie cezura?

Płynna była granica między magią a uzdrawianiem. Za przykład niech posłuży znana nam dobrze jemioła, której to przypisywano właściwości lecznicze, ale też i magiczne. Pliniusz Starszy przekazał nam opis zbierania jemioły. Biało ubrani druidzi zbierali złotym sierpem jemiołę ściętą z dębów, zagarniając ją w białe płótna. Towarzyszyły temu obrzędowi białe byki, które następnie składano w ofierze. Pliniusz podaje, że według druidów jemioła leczyła wiele chorób, jej napar miał być skuteczny przeciw bezpłodności ludzi i zwierząt, stanowił też środek przeciw truciźnie. W starożytnym świecie trudno było w przypadku uzdrowienia odróżnić przyczynę naturalną od boskiej czy magicznej.

Ale wróćmy do naszych papirusów. W świecie antycznym ciężko czasem oddzielić zaklęcie magiczne od religii, postawę maga od postawy wyznawcy mistycznego kultu. Magia bywała przecież szczególną, często teologicznie pogłębioną, wyrafinowaną religijną wiedzą, swoistą metafizyką. Poszukiwała przeżycia boskiej tajemnicy. Magowie nie tylko stosowali zaklęcia, ale też modlitwy, które także mają swoje miejsce na magicznych papirusach. Należy jednak rozgraniczyć magię od religii. Miały ze sobą wiele wspólnego, ale różniły się w zasadniczym punkcie. Magia szuka sposobów zawładnięcia siłami nadprzyrodzonymi i zmuszenia ich do działania, religia natomiast czci je i stara się owe siły przebłagać czy udobruchać.

Ceremonie magiczne często przypominały ceremonię religijną. Poprzedzały ją długie posty, okres wstrzemięźliwości seksualnej, a także poświęcenie miejsca ceremonii i instrumentów. Magowie unikali na przykład ubrań z owczej wełny oraz butów, sandałów i pasów ze skóry. Wszystko, co pochodziło z zabitych zwierząt, było dla nich nieczyste. Nosili rzeczy płócienne czy lniane. Niestety, wiele rytuałów i ceremonii opisanych w papirusach jest trudno zrozumiałych. Jak na przykład to, że zaleca się wypowiedzenie magicznej formuły raz we własną dłoń, siedem razy w stronę słońca, uderzenie się w twarz, splunięcie i przeniesienie kciuka od nosa w stronę czoła. I bądź tu człeku mądry, i dowiedz się, co to wszystko znaczyło i dlaczego było tak komiczne.

 

Magiem być...

Wypadałoby nadmienić, że szary obywatel i jeszcze zwyklejszy śmiertelnik nie zachowywał się podczas religijnych uroczystości tak, jak to czynili magowie, których zachowania zostały skrzętnie odnotowane w papirusach. I tak mag potrafił udusić małą menażerię ptaków, czy zjeść zdechłego kurczaka. Jedną z takich magicznych ceremonii pozwolę sobie opisać, bowiem w swej specyfice jest szalenie oryginalna. Nakazuje się w niej zachować czystość na siedem dni wcześniej, po czym w wyznaczonym dniu należało udać się na miejsce, z którego akurat wycofał się Nil, zanim czyjakolwiek noga w nim nie stanie. Przed wschodem słońca naokoło ołtarza wykopywało się rów. Kiedy już połowa tarczy słonecznej była ponad horyzontem, trzeba było rozpalić drewnem oliwkowca ogień na ołtarzyku z dwóch cegieł. Gdy słońce jaśniało już w całej okazałości, mag obcinał głowę tłustego białego koguta bez skazy, którego przyniósł pod swoim lewym ramieniem (ciekawe, co by było, gdyby się pomylił i biedne zwierzę wylądowało pod prawym ramieniem?). Podczas dekapitacji przytrzymywał go kolanami, a łepek wyrzucał do rzeki. Wypijał trochę krwi zwierzęcia, reszta skapywała do prawej ręki. Ciało koguta lądowało na płonącym ołtarzu. Po wszystkim mag wchodził do rzeki w szatach, w których przybył, a wychodził z wody, idąc tyłem. Przebrany w świeże rzeczy odchodził bez oglądania się za siebie. Na koniec miał jeszcze wziąć niewielką porcję żółci sowy i piórem ibisa wetrzeć ją sobie w oczy (ależ komplikacje!). W ten sposób magiczne wtajemniczenie dobiegało końca. Sens i cel tej ostatniej sceny nie jest znany naukowcom. Pewne jest jednak, że w skutek takich zabiegów magowie rzekomo zaczynali "widzieć".

 

Tabliczki nie są gorsze.

Magia miała przeogromny wpływ nie tylko na życie, ale także na wyobraźnię mieszkańców cywilizacji grecko-rzymskiej. Łatwo można dojść do tego wniosku na podstawie metalowych tabliczek z wygrawerowanymi na nich zaklęciami. Zagrzebane w ziemi, wrzucone do studni, źródła czy morza, umieszczane w grobach, miały jakoby wchodzić w bliski kontakt z duchami przedwcześnie zmarłych i z demonami podziemnymi. Niezwykle bogaty materiał usystematyzowano na początku XX w. Podzielono je na kilka kategorii: tabliczki sądowe, procesowe, erotyczne, zaklęcia z walk gladiatorów, agonów woźniców, biegaczy, zapaśników, przeciw rywalom w interesach, skierowane przeciw kradzieży i oszczerstwu.

 

Przejawy sportowej "miłości".

Antyczny świat był targany potężnymi mocami, silniejszymi niż bogowie czy wojny. W zasadzie można powiedzieć, że od wieków wiele się nie zmieniło, choć może teraz wygląda to trochę inaczej. Grecy i Rzymianie rządzili się ostrą rywalizacją o dobra materialne i prestiż. Plotka, zazdrość, zawiść i nienawiść były na porządku dziennym. I tak tabliczki zawierały w związku z tym formuły mrożące krew w żyłach. Posłużę się znowu przykładem. Zaklęcie miało sprawić, że Czerwoni nie zwyciężą w wyścigu. Czar zostaje rzucony na woźniców, ich konie, szczególnie na te części ciała woźniców, które potrzebne im były podczas zawodów:

Zaklinam cię [...] pomóż mi na torze [...] zwiąż wszystkie członki, nerwy, ramiona, przedramiona, przeguby, ścięgna woźniców fakcji Czerwonych, Olympusa, Olympianusa, Skortiusa i Juwenusa. Torturuj ich rozum, serce, zmysły tak, aby nie wiedzieli co czynią; Wydłub im oczy aby nie mogli widzieć – ani oni ani konie, które będą prowadzić, Kallidromus, Egypus i wszystkie, które będą z nimi zaprzężone, i Lampadius, i Maurus Lampadiusa, Chryzaspis, Juba, Palmatius, Superbus, Bubalus, Censorapius, Eris i wszystkie inne konie, które z nimi będą biegły i które będą z nimi zaprzężone, aby wyprzedzając [wszystkich] nie mogli odnieść zwycięstwa [...].

Nie ma jak przejaw zdrowej rywalizacji...

 

Intymniej

Magia starożytna wywoływała silne emocje we wszystkich swoich aspektach. W artykule jej poświęconym nie powinno zabraknąć także kwestii erotycznych. Sporządzano czary dla pozyskania czyichś względów, łaski, przychylności, dla przerwania więzów miłości albo przyjaźni, podzielenia i narzucenia wrogości. Inne czary z kolei hamowały gniew. Oczywiście zaklęcia zaklęciami, ale często towarzyszyły im obrzędy i przeróżne działania. Na przykład, jeśli udało się skrawkiem materii nakryć kopulujące jaszczurki (!), można było sporządzić z niego potężny czar miłosny. Stosowano też bardziej radykalne metody. Do mikstur podawanych kobietom, dodawano czasem męskie nasienie. Inne zaklęcie miłosne nakazuje zebranie trochę żółci odyńca, soli, attyckiego miodu i wszystko razem wymieszać, a następnie posmarować miksturą penisa, po czym można go używać zgodnie z przeznaczeniem.

Ciekawie się czyta też takie zaklęcie:

Zaklinam cię, Teodotis córko Eus, na ogon węża, na paszczę krokodyla, na rogi barana, na jad osy, na wąsy kota, na członek boga, abyś nie mogła mieć już nigdy stosunku z żadnym mężczyzną, czy od przodu czy od tyłu, ani ssać go; abyś nie miała przyjemności z żadnym prócz mnie, i tylko ze mną, Ammonionem, synem Hermitaris [...]. Niech Teodotis, córka Eus, nie próbuje żadnego mężczyzny oprócz mnie Ammonina, i niech będzie [mi] uległa jak niewolnica, niech szaleje z pożądania, niech frunie w powietrzu szukając Ammoniona, syna Hermitaris; niech udo będzie blisko uda, niech genitalia będą blisko genitaliów, niech trwają w nieustającym, trwającym całe jej życie stosunku [...]

Po prostu żyć, nie umierać z takimi zaklęciami. Zastanawiające jest, jak to było z ich mocą sprawczą? Najczęściej w zaklęciach tego typu nie szuka się miłości, ale seksu i zaspokojenia potrzeb ciała.

 

Koniec końców.

Naukowcy zdają sobie sprawę z tego, jak wiele zagadnień historii antycznej magii pozostaje dla nich jeszcze tajemnicą, co gorsze, może nią pozostać na zawsze. Na temat magii wiadomo wiele, ale w porównaniu z ogromem niedomówień i pytań wydaje się, że nie wiadomo nic. Magowie zginęli bezpowrotnie wraz ze swoim światem i kulturą. Pozostała po nich garstka czegoś, co dawniej żyło pośród ludzi, było czymś naturalnym, budziło lęk, ale i dawało ukojenie. Pozostała tak naprawdę odrobina magii, dzięki której możemy mieć mgliste pojęcie jak żyło się w epoce starożytnej, jednak fakty są wystarczająco wyraźne, żeby budziły podziw dla niegdysiejszej kultury grecko-rzymskiej.

 




 
Spis treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Ludzie listy piszą
Permanentny PMS
Joanna Kułakowska
Adam Cebula
Adam Cebula
M. Kałużyńska
Piotr K. Schmidtke
Andrzej Zimniak
Andrzej Pilipiuk
J. W. Świętochowski
Tomasz Pacyński
Idaho
Agnieszka Kawula
W. Świdziniewski
Romuald Pawlak
Adam Cebula
Adam Cebula
Tadeusz Oszubski
M. Koczańska
Tadeusz Oszubski
Magdalena Kozak
Magdalena Kozak
Jolanta Kitowska
Miłosz Brzeziński
K. A. Pilipiukowie
Andrzej Filipczak
Tomasz Witczak
PanTerka
Andrzej Ziemiański
EuGeniusz Dębski
Richard A. Antonius
Zbigniew Batko
 
< 22 >