numer XLIII - grudzień 2004
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Literaturoznawca Literatura
<<<strona 03>>>

 

Literatura

 

 

Eh, grudzień! Święto Jul za pasem i znowuż trza nowe obietnice noworoczne sobie składać, z których zazwyczaj naście procent uda się wypełnić. Ale nic to, z Amigassonem sobie obiecaliśmy, że po Julu do domu wrócimy, by wraz z koleżkami po fachu, zaraz na początku wiosny, apiać łupić co się da. I nic więcej sobie nie obiecujemy – bo to głupota, obiecać sobie coś, co jest nie do spełnienia. No, a łupienia wiosną jesteśmy pewni, że się spełni. I nam będzie przyjemniej i sumienie czyste.

W redakcji – cisza. No, nie do końca cisza. Szefowa skupiona, klepie zawzięcie w klawiaturę. Sekretarz też silnie wpatrzona w monitor. Naczelny w milczeniu coś przegląda na swoim komputerze – twierdzi, że morduje. W życiu nie widziałem tak kiepskiego mordowania. Chyba, że tę myszkę chce klikaniem zamordować. Rzecznika gdzieś wymiotło. Podobnież wyskoczył na konkurs recytatorski sag islandzkich w oryginale. Powodzenia. Jedynie Ojciec Założyciel, jak zawsze w iście bojowej postawie – drzemie z butelką piwa na brzuchu.

A wszystko to przez forum... Chociaż nie, właściwie to przez Wampira.

Siedzieliśmy sobie spokojnie przy kawie i ciasteczkach (właściwie to tylko Szefowa siedziała przy tych ciasteczkach i kawie – jakiś felieton kleciła. Reszta siedziała przy... no, przy czym innym. Przy stole, na przykład). Późnojesienne słoneczko mile wkradało się przez otwarte okno, przypominając nam o minionym lecie. Dzbanki z piw... eee... kawą zgodnie krążyły między redaktorami, a Rzecznik przymierzał się do kolejnej już recytacji Sagi o Njalu (nawet Thorbajt Amigasson ma już jej dość). Naczelny na chwilę podszedł do swego komputera – robi to przynajmniej raz dziennie, żeby nikt mu nie zarzucił, że nie pracuje. I wtedy... RYMS!!! Coś dużego, skórzastego wpadło przez okno i wyrżnęło w podłogę, pozostawiając mały krater.

Niewiasty podniosły pisk, Ojciec Założyciel zrobił tulipana z... no, dzbanka do kawy, gotów drogo sprzedać swe życie, a Rzecznik zakrztusił się w połowie recytowanego zdania. Ja z Amigassonem spokojnie na to wszystko patrzyliśmy. Często redakcji fajerharta zdarzają się różne przypadki. Dziwne, że owa redakcja do takich przypadków jeszcze nie przywykła i za każdym razem reaguje mniej więcej tak samo – niezbyt skrywaną paniką.

Minęła chwila i ledwo zdążyłem się przyjrzeć temu komuś, który wpadł przez okno, gdy pisk i krzyki redakcji fajerharta się wzmogły.

– Zaczyna się – westchnął ciężko Thorbajt. I faktycznie. Wszyscy rzucili się na stwora przybyłego zza okna. Rzucili się, ale jakoś tak inaczej. Mniej wrogo, a raczej z uśmiechami.

– No tak – powiedziałem do Amigassona. – Wampir wrócił.

I zaiste, redakcja tarzała się w radosnych uściskach z wampirem po podłodze. Nawet Szefowa zapomniała o tym, że swojego czasu wyżarł jej rybki z akwarium i uciekł z żyrandola. Zaraz się jednak uspokoili, otrzepali i zaczęły się ploty z Wąpierzem.

Po tym walcowaniu redakcyjnego chodnika tylko Naczelny był niepocieszony. Jak rzucał się na Wampira, to strącił komputer na podłogę. Teraz, drapiąc się w łysą głowę, powiedział:

„Forum” się zjebało...

Podbiegłem więc, i szybko postawiłem „Forum” na biurku, dziwiąc się, że Naczelny dał swojemu komputerowi takie durne imię.

Naczelny machnął tylko ręką i kiedy wszyscy namiętnie gadali z wampirem, spokojnie zaczął grzebać przy swoim „Forum”. Wampir w skrócie opowiedział, co się z nim działo ostatnimi czasy. Otóż był na placówce w „królestwie fajfokloków” i zdaje się, że nadal tam jest, bo twierdził, że zaraz musi wracać. Obiecał też fajerhartowi swoje teksty, co niezwykle wszystkich ucieszyło.

W końcu, żegnany serdecznymi pocałunkami, odleciał przez okno, a redakcja jęła żywo rozprawiać o całym zajściu. I rozprawiała tak przez cały miesiąc, więc numeru październikowego nie było – tylko od razu listopadowy. Znaczy się byłby i październikowy, gdyby się „Forum” nie zjebało... Naczelny tak zajął się tym „Forum”, że nie dopilnował załogi. Za ta jak już naprawił „Forum” to okazało się lepsze od poprzedniego, a nawet się rozmnożyło! Teraz cała redakcja siedzi przy swoich „Forumach” i namiętnie klepie.

Właśnie Naczelny pyta się, czy Szefowa nie chce trochę pomordować. Szefowa odpowiedziała, z dziwnym błyskiem w oku, że chętnie pomorduje wszystkie działy. Ja, na takie same pytanie Naczelnego, odpowiedziałem, że owszem, też mogę pomordować, ale we własnym klimacie. Myszką czy klawiaturą to się zamacham na śmierć. A taki topór to już coś.

Po wymordowaniu przez Szefową działu literatury w tym miesiącu poczytamy sobie: Tomasza Franika, Joannę Łukowską, Tadeusza Oszubskiego, Andrzeja Sawickiego, Toroj i Stanisława Truchana.

 

Litraznawca

 

Okładka
Spis Treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Permanentny PMS
Ludzie listy piszą
Andrzej Zimniak
Adam Cebula
Piotr K. Schmidtke
Andrzej Pilipiuk
W.Świdziniewski
K. Night Coleman
M.Kałużyńska
Adam Cebula
Adam Cebula
M.Koczańska
Adam Cebula
Tadeusz Oszubski
Toroj
Tomasz Franik
Stanisław Truchan
Joanna Łukowska
Andrzej Sawicki
GW
Feliks W. Kres
Tomasz Pacyński
Dariusz Spychalski
Marcin Mortka
 
< 03 >