numer XLIII - grudzień 2004
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Magdalena Kałużyńska Publicystyka
<<<strona 16>>>

 

PKP

 

 

Inaczej: „pięknie, k..., pięknie”. Moim zdaniem obie wersje sformułowania są do przyjęcia, z tym, że skrótowa bardzo kojarzy się z krajową organizacją ds. komunikacji dalekobieżnej torowej. Ale może w tym urok, żeby się kojarzyć z kolejnictwem. Nieważne. Skrót występujący w tytule bardzo zapadł mi w serce, ponieważ całkowicie oddaje mój stan wewnętrzny w momencie, kiedy otwieram rachunek za telefon komórkowy, sprawdzam stan konta albo wykonuję inną, bolesną czynność, na przykład tankuję samochód. Czynności są tym bardziej bolesne, im bardziej perspektywa ich kompletnego wykonania wiąże się z pozbawieniem mojego portfela (vel konta) nieoczekiwanie abstrakcyjnej sumy pieniędzy. Sumy jakby zupełnie nieadekwatnej do ilości dóbr materialnych, które sobie mogłabym za tą sumę kupić. Stan takowy i PKP na końcu języka utrzymuje się permanentnie i powinnam się już dawno do szarganych mną emocji przyzwyczaić. Nie przyzwyczaiłam się jednak i w chwilach słabości (czując nieoczekiwany – brzydko mówiąc – upływ gotówki) mam w zwyczaju wpadać w szał, oczywiście, rwać włosy z głowy, tupać, zgrzytać zębami i kląć jak przysłowiowy szewc. W momencie kiedy szał uniesień minie, ocieram pot z czoła, poprawiam ubranie i, niewiele myśląc, udaję się do najbliższego sklepu o odpowiednim (dla moich potrzeb) profilu handlowym, żeby zakupić (za resztkę pieniędzy, no bo niby za co?) ryzę papieru i długopisy. Jeżeli zdziwi kogoś takie moje zachowanie, pragnę wyjaśnić, że mnie takie zachowanie nie dziwi. Kartki gładkiego papieru przydają się jak najbardziej, również przydają się długopisy i nie nabywam tego rodzaju asortymentu z byle jakiego widzimisię. Artykuły wyżej wymienione są mi po prostu potrzebne tak w życiu codziennym, jak zawodowym. Jakoś tak się dzieje, że nigdy nie ma papieru oraz długopisów za dużo, więc wniosek jest prosty a zakup jak najbardziej sensowny. I dla kolejnego wyjaśnienia dodam, że kilka lat temu sklepy o tego rodzaju (odpowiednim dla mnie) profilu handlowym nosiły piękną nazwę „artykuły piśmienniczo-papiernicze”. Obecnie noszą ładną nazwę „artykuły biurowe”. Zmieniła się nazwa przybytku, jak również jego zawartość. Nie ma co deliberować nad czasem przeszłym. Zdrowo myślący człowiek skojarzy fakty, wyciągnie historyczne wnioski i stwierdzi, że zmiana szyldu była jak najbardziej korzystna i przez to adekwatna do zmiany asortymentu na sklepowych półkach. I w tym właśnie problem. Dlaczego? Już śpieszę z wyjaśnieniem. Nie, najlepiej będzie, jak przybliżę scenkę rodzajową.

Otóż pewnego dnia dopadł mnie szał z powodu wyciekającej gotówki. Atak przebiegł prawie bezboleśnie, nie licząc miejsca na osobistym czole, w które to miejsce pacnęłam się osobistą dłonią, artykułując przy tym zdanie w stylu: „pięknie, k..., pięknie, głupia babo”. Po ustąpieniu objawów udałam się oczywiście do sklepu (o odpowiednim profilu handlowym) z zamiarem dokonania zakupów za tak zwaną resztkę gotówki. Nie musiałam robić listy owych zakupów, ponieważ odkąd pamiętam, były to dwie pozycje: ryza papieru i kilka długopisów. Weszłam do sklepu, stanęłam przy ladzie, poczekałam, aż przyjdzie do mnie ładna pani, uśmiechnęłam się do niej również ładnie i wyrecytowałam wielokrotnie wypróbowaną formułkę:

– Ryzę papieru i kilka czerwonych długopisów poproszę.

Pani patrzyła się na mnie przez chwilę, potem zmarszczyła czoło i spytała:

– Jaki ma być papier i dokładnie ile długopisów?

Pytanie padło jak najbardziej słusznie i stanowiło element zawężenia asortymentu z bogatej oferty i przez to naprowadzenia pani na odpowiednie artykuły.

– Ryza papieru A4 i pięć czerwonych długopisów.

Po tej wypowiedzi nie nastąpiła żadna reakcja motoryczna u pani za ladą. Za to padło kolejne pytanie:

– Proszę określić współczynnik wsiąkliwości papieru i rodzaj długopisów.

Nie mogłam zarzucić kobiecie, że była niegrzeczna. Jej ton głosu nie wykazywał żadnych emocji. Za to ja zaczynałam się zastanawiać. I to nie nad współczynnikiem wsiąkliwości papieru. Doszłam do kilku dziwnych wniosków. Ale o tym kiedy indziej.

– Nie wiem, jaki ma być ten współczynnik – odpowiedziałam po chwili i zgodnie z prawdą.

Pani jeszcze bardziej zmarszczyła czoło. Nadal jednak stała za ladą i nie wykonała nawet najmniejszego kroku w stronę regału, na półkach którego leżały upragnione przeze mnie ryzy papieru. Leżały tam. Widziałam, że leżały.

– Zależy, na co będzie narażony i do czego ma finalnie służyć... – mruknęła pani po dłuższym zastanowieniu i wykonała jedną czynność. Podrapała się za uchem. Palcem.

Na końcu języka miałam odpowiedź, z propozycją przeznaczenia poszukiwanego papieru. Jednak powstrzymałam się od jakiejkolwiek artykulacji. Ponieważ i zważywszy na okoliczności, mogłabym dostać artykuł zgodny z propozycją przeznaczenia. Jednak zupełnie inny od zamierzonego, chociaż również celulozowy.

– Ma służyć do pisania po nim. A pisać po nim mam zamiar czerwonym długopisem. Najlepiej takim. – Wskazałam palcem półkę, gdzie stały przezroczyste opakowania zbiorcze z długopisami właśnie.

Pani spojrzała w tamtym kierunku.

– To mi niewiele mówi – westchnęła i przestąpiła z nogi na nogę. – Mamy kilka rodzajów czerwonych długopisów. Jaki ma być konkretnie?

Z licencją na zabijanie – pomyślałam.

Czułam fizyczne zmęczenie po niedawnym ataku szału (z powodu wyciekniętej gotówki) i nie miałam najmniejszego zamiaru wpadać w szał kolejny. Odetchnęłam kilka razy.

– Najlepiej czerwony... – zaczęłam, ale nie dane mi było dokończyć.

– Tak, to wiem. – Uśmiechnęła się pani, przerywając moją niezwykle spokojną wypowiedź. – Chodzi mi o coś innego. Jednorazowy czy z wymiennym wkładem? Grubopiszący, średnio czy cienko? Atramentowy czy żelowy? Chowający się automatycznie czy ze skuwką?

W pewnym momencie straciłam jakiekolwiek poczucie. I przyznam, że powyższych pytań było o wiele więcej. Z braku cierpliwości przytoczyłam tylko te, moim zdaniem najważniejsze. Mój pobyt w sklepie skończył się po mniej więcej godzinie. Wyszłam z ryzą papieru o standardowym współczynniku wsiąkliwości i pięcioma sztukami czerwonych żelowych, nie rozmazujących długopisów. Każdy miał skuwkę. Wyszłam ze sklepu, a jakże. Z zakupami, a jakże. Lecz czując tępy ucisk w klatce piersiowej, zdałam sobie sprawę, że nabyłam również stan przedzawałowy.

Na trzęsących nogach wróciłam do domu. W drzwiach przywitała mnie Muza. Bez słowa wręczyłam jej siatkę i poszłam do kuchni. Przydreptała za mną, po drodze strącając skrzydłami obrazki ze ściany wąskiego przecież korytarza. Położyła zakupy na stole.

– Jeżeli tyle czasu i nerwów zabrało kupienie ryzy papieru i długopisów, to nie wiem, czy będziesz w stanie kupić sobie nowy komputer, na przykład.

– A po cholerę mi nowy komputer? – warknęłam. – Hemingway potrzebował tylko ołówka i kartek papieru.

– Tak, ale czy to był zwykły papier, czy ze zwiększonym współczynnikiem wsiąkliwości? I nie wiesz, czy...

Muza nie dokończyła. Cisnęłam w nią dzbankiem z gorącą kawą. Naczynie przeleciało przez skrzydlatą sylwetkę i traf chciał, że rozbiło się na stole, zalewając ryzę papieru.

– Pięknie, k..., pięknie – wymamrotałam.

 

Dziewczyna w sklepie wspomniała coś o tym, na co ma być papier narażony. Jak również pytała się, czy dodatkowo zafoliować, żeby nie zamókł w czasie transportu. Przypomniałam sobie o tym dopiero, kiedy wyrzucałam rozmiękłe, zabarwione na brązowo kartki. Żelowe długopisy nie ucierpiały. Bo miały skuwki.

I jeszcze jedno. Naprawdę wielkiej wiedzy i odpowiedzialności wymaga pisanie ołówkiem. Ileż to szczegółów, ileż danych technicznych... Odpowiednia twardość grafitu, z jakiego drewna zrobiony, czym najlepiej ostrzyć i pod jakim kątem przyciskać do papieru. No właśnie, do jakiego papieru?

No bo chyba nie do zwykłego...

 

Okładka
Spis Treści
451 Fahrenheita
Literatura
Bookiet
Recenzje
Spam(ientnika)
Permanentny PMS
Ludzie listy piszą
Andrzej Zimniak
Adam Cebula
Piotr K. Schmidtke
Andrzej Pilipiuk
W.Świdziniewski
K. Night Coleman
M.Kałużyńska
Adam Cebula
Adam Cebula
M.Koczańska
Adam Cebula
Tadeusz Oszubski
Toroj
Tomasz Franik
Stanisław Truchan
Joanna Łukowska
Andrzej Sawicki
GW
Feliks W. Kres
Tomasz Pacyński
Dariusz Spychalski
Marcin Mortka
 
< 16 >