numer XLIV - styczeń-luty 2005
| ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
451 Fahrenheita
Generalnie jest tak, że nie wiadomo, o czym pisać. Nie, przepraszam, nie wiadomo, kto ma napisać. W zasadzie, jak się tak głębiej zastanowić to jedyne, co wiadomo, to po co pisać, lub, innymi słowy, dla kogo pisać. Dla czytelników, którzy są i którzy nawet domagają się kolejnych numerów. Tymczasem proces produkcyjny jakoś nie daje rady sprostać zapotrzebowaniu. Właśnie ten demon... Krąg podejrzanych zawęził się wtedy dość poważnie. Od pewnego bowiem czasu moce przerobowe Redakcji ograniczyły się do osób czterech. Przy czym jedna zajmuje się zapełnianiem pisma treścią, a reszta – resztą. Kolegialnie wytypowano więc osobę obciążoną obowiązkami najbardziej. Rzeczona osoba, wzruszywszy ramionami nie przyznała się do konszachtów z siłą nieczystą, ale za to powiedziała, że skoro demonem można się wysługiwać, to proszę bardzo, ona chętnie skorzysta. Może od tego będzie lepiej. Na hasło "będzie lepiej" część redakcji oddaliła się w pośpiechu w bliżej nieokreślonym kierunku wydając przy tym okrzyki znamionujące przerażenie i najwyższą panikę. Rzeczona osoba, która spowodowała nierozważnie to całe zamieszanie, ponownie wzruszyła ramionami. Następnie stwierdziła, że ponieważ nie da się na szybko ustalić kierunku w jakim oddalili się współpracownicy – redaktorzy, a numer złożyć trzeba, to niech demon pokaże co potrafi i zrobi coś w kwestii składu. Demon pokazał. Przyciągnął z otchłani wyklętego składacza. A może przeklętego? Co by nie mówić, taki całkiem w porządku to ten składacz nie był, a właściwie nie jest – bo został. Do pracy nad składem zabrał się od razu, a efekty tej pracy okazały się być bardziej w porządku niż on sam. Pozostali w miejscu pracy redaktorzy nawet nie protestowali przeciwko dość specyficznemu zapachowi spalenizny, który pojawił się w pomieszczeniach redakcji wraz ze składaczem. Zaprawdę powiadam wam, nadchodzi siedem lat chudych. Teraz na pytanie "kiedy będzie lepiej?" można odpowiadać – "już było". Nie jest fajnie, tym bardziej, że lat tłustych wcale nie było siedem. Siedem, to tylko grzechów głównych. Ze szczególnym uwzględnieniem grzechu lenistwa. |
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||