Fahrenheit XLVIII - październik-listopad 2oo5
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Literatura

<<<strona 33>>>

Tajemnica krzywych zwierciadeł

(Tajomstvo krivých zrkadiel)

 

 

Leży tu jak kawał mięsa. To okropne, patrzeć na faceta, kiedy tak leży, zupełnie nagi. Ten ma przynajmniej powód – nie żyje już od godziny. Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie chce mi się od razu sprzątać ciał. Wolę przy nich posiedzieć.

To był typowy samiec. Kiedy w barze przysiadł się do mnie, widział mnie jako długowłosą, wysportowaną blondynkę. Prawie Pamelę, ale z mniejszymi piersiami. To była jedyna rzecz, która mnie w nim zainteresowała. Nie zapamiętałam nawet jego imienia. Najchętniej bym go posłała do diabła. Nie chciał nic, absolutnie nic, choćby odrobinę wyjątkowego. Nie zwrócił uwagi na zielone oczy, tygrysie paznokcie, długie rzęsy. Nic. Tylko włosy, cycki i bicepsy.

No, ale trzeba przyznać, że i on ćwiczył. W łóżku był nawet niezły. Dostarczył mi energii, jak półtora przeciętnego urzędnika. Taki bonus zawsze cieszy. A policja w mieszkaniu zastała biedną trzydziestolatkę, której facet zszedł na zawał podczas stosunku.

 

***

 

Znów siedzę w tym samym barze. Taki błąd popełniam po raz pierwszy, ale zupełnie świadomie. Już mnie nie bawi wędrowanie po Starym Mieście i czytanie menu w każdym barze, niczym biedna studentka. Zanim przyjdzie kelner, rzucam okiem po najbliższych stołach. Zastanawiające, jaka śmietanka potrafi się tu zebrać. Może opłaciłoby się do kogoś przysiąść?

Sporo moich „przyjaciółek” przesiaduje stale właśnie w tym barze. I wychodzi im to na dobre. Jak zawsze – są zalety, ale i wady takiego postępowania.

Idzie. Ten jest cool. Wysoki, wysportowany. Ma styl. Ciemnoniebieska koszula pasuje do jego oczu. Bardzo ładnych oczu.

Patrzą na mnie, kiedy się przysiada. Ten facet to naprawdę niezły okaz. Mam rude włosy, niebieskie oczy, piegi, czwórka w biuście i mały, ale jednak brzuszek. Ma gust.

– Czy znajdą się tu dwa wolne miejsca?

Przytakuję. Przez prawie pół godziny ma minę, jakby na kogoś czekał, nerwowo spogląda na zegarek. Potem uderza.

– Czemu tak ładna babka siedzi w barze sama?

Spoglądam na niego ponuro. Odchodzę do baru, zamawiam Becherovkę i wracam. Wypijam jednym haustem, patrzę w te jego piękne oczy, i nawijam:

– Ech, czasem zdarza się, że człowiek trafi na prawdziwą świnię.

– Zwiał?

– Razem z kartą – przytakuję.

– Nie ma pani pieniędzy?

– Na to jeszcze mnie stać.

– Nie szkodzi, czy mogę pani postawić?

Wzruszam ramionami.

– Bechera?

Przytakuję.

On także nie czeka na kelnera. Wraca po chwili od baru. Niesie także dla siebie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że tu siedział o suchym pysku.

– Cześć. Jestem Iwan.

– Cześć... Tamara.

Po drugiej kolejce chwyta moją dłoń. Patrzę na nią, ale oczywiście jej nie odsuwam. Po trzeciej łapie mnie za kolano. Przesuwam prawą nogę odrobinę bardziej w prawo. Gładzi mnie po udzie. Kiedy dotknie całkiem już mokrych majtek, cicho szepczę:

– Pójdziemy do mnie? Mam świetną turecką kawę.

 

***

 

O kawie już nie pamiętamy. Gdy tylko zamykają się za nami drzwi, opiera mnie piersiami o ścianę. Gładzi po plecach, ściąga bluzkę. Zmieniamy pozycję – teraz o ścianę opiera się on, a ja o niego tyłkiem. Głaszcze i miętosi moje piersi, a jego język szaleje w moim uchu. Kiedy wsuwa rękę pod majtki, wstrzymuję go.

– Zaczekaj, wezmę prysznic.

Zaskakujące, że nie idzie za mną. Zupełnie mnie tym rozbraja. Powoli zaczynam sobie uświadamiać, jak bardzo go pożądam.

Wchodzę do pokoju. Siedzi na kanapie i ogląda mecz. Kładę się obok, wyłączam telewizor i przyciągam go do siebie. Po chwili ocierania się przez materiał, zsuwam mu spodnie, a potem podciągam spódnicę i zdejmuję majtki. Wchodzi we mnie dosyć twardo. Nie przeszkadza mi to, przeciwnie – bardziej podnieca. Bierze mnie klasycznie, potem od tyłu... Stale mam wrażenie, jakby miał trochę za dużo energii. Teraz moja kolej. Chwilę bawię się jego brodawkami, podnieca go nawet mój język w jego pępku... Kiedy biorę do ust, skupiam się tylko na tym, że strasznie chcę z niego wyssać całą energię. I to jak najszybciej. Popełniam błąd.

 

***

 

Najgorsze, że w takiej chwili człowiek potrafi być strasznie fałszywy. Kobieta myśli, że jest dla niego najważniejsza na świecie. A mi właśnie wtedy przypomina się ta jedna jedyna scena.

 

Mam chyba dziesięć lat. Siedzę na kanapie, ojciec obok mnie. Czytamy gazety, i wtedy ojciec obraca się do mnie:

– Masturbowałeś się?

Wyraz winy na mojej twarzy jest dla niego najlepszą odpowiedzią. Czochra mi włosy.

– Nie musisz się tego wstydzić. Robią to wszyscy. Ty musisz tylko szczególnie uważać. I myśleć o tajemnicy. Wiem, że przy tym ciężko jest myśleć o czymkolwiek, ale dasz sobie radę, nie bój się.

Spróbujcie powiedzieć dziesięciolatkowi słowo „tajemnica”. Nie pozbędziecie się go, dopóki nie wyrwie z was najdrobniejszych szczegółów. Mój ojciec zdradza tylko najważniejsze rzeczy.

– Tajemnica Krzywych Zwierciadeł. Wiesz, to, co robiłeś, daje ci wielką moc. Ludzie widzą cię tak, jak chcą cię widzieć. Będą cię pragnąć.

– Dlaczego?

– Tylko pięknych ludzi się lubi. Każdy się z nimi chce przyjaźnić, rozmawiać, chce ich...

– Niee. Dlaczego tak będą mnie widzieć?

– Dlatego.

– Dlatego?

– Tak. I mnie ojciec kiedyś tak odpowiedział. To wszystko ma także drugą stronę.

– Coś mi grozi?

– Nie coś. Ktoś. Taki jak ty. Nawet ty sam siebie nie możesz zobaczyć, widzisz tylko to, co chcesz widzieć. Nigdy się przy tym nie zaspokoisz. Nie możesz. Dlatego musisz być uważny. Na razie to wszystko, co powinieneś wiedzieć.

Macam ręką po twarzy.

– Ale...

– Tak, to, co widzisz, możesz i poczuć, dotknąć, pogładzić. Wszystkiego się dowiesz dopiero, gdy będziesz miał wystarczająco dużo energii. Dowiesz się nie tylko o sobie – zobaczysz prawdziwą twarz wszystkich członków naszego Zakonu. Tę energię musisz pozyskiwać od nich, niemal równych tobie. Niemal, bo to ty jesteś silniejszy. Nasz ród jest w Zakonie Krzywych Zwierciadeł już długo, dlatego wielu przejrzysz o wiele wcześniej niż oni ciebie. Ale nawet wtedy musisz walczyć. I być ostrożnym. Nikomu o tym nie powiesz, bo ludzie czarodziejów nie lubią. Braliście już to na historii?

Chyba nie wyglądam zbyt pewnie, bo dodaje:

– Jeśli mi nie wierzysz, znajdź dwa zwierciadła i obejrzyj swoje plecy. Jest tam jedyna rzecz, której nie jesteśmy w stanie ukryć.

Od tego czasu skórę nad prawą łopatką widziałem już wielokrotnie. I wiem, dlaczego zawsze mieliśmy tylko jednego lekarza rodzinnego.

 

***

 

Nawet nie zauważam, kiedy zmienia pozycję na 69. Że mnie podnosi, a nogi układa przy twarzy. Wszystko to stwierdzam dopiero w momencie, kiedy we mnie wchodzi twardym językiem. Ma szczęście, że mu właśnie liżę, bo głośno zgrzytam zębami i syczę. Nie jest tam chyba nawet dwóch minut, a cała trzęsę się z pożądania. Wtem zanurza we mnie dwa palce, krąży nimi, językiem tańczy przy wejściu. Napinam się niczym łuk, wzdycham i opadam na niego.

 

***

 

Pierwsze, co czuję po przebudzeniu, to silny ucisk na nadgarstkach. Próbuję poruszyć dłońmi, nie mogę. Czuję sznury. Poruszam nogami, to samo. Ivan siedzi na skraju kanapy i cudownie się uśmiecha.

– Dzień dobry, księżniczko. Mam dla ciebie niespodziankę.

Obraca się, a mną targa nieprzyjemny dreszcz. Na plecach ma wytatuowany czarny, pofalowany prostokąt. Raz jeden komputerowy maniak zapytał się mnie, kto nosi drugą część tego znaku Windows.

Powoli wyrzuca z siebie słowo za słowem:

– Dokładnie... tak... Zakon... Krzywych... Zwierciadeł.

Coś mi jednak nie pasuje.

– Tak, złotko. Ja wiem, tego znaku nie można ukryć. Dlatego przez całą noc nie rozebrałaś mnie całkowicie.

Fakt. Dopiero teraz widzę go pierwszy raz bez koszuli.

Z ohydnym uśmiechem mi szepcze do ucha:

– Tak, tak, złociutka. Przyszła kryska na Matyska. Chciałaś całej mojej energii, a teraz stracisz swoją. Ale to już będzie ci obojętne. Jeśli się kiedyś tam na górze spotkamy, powiem ci, jak naprawdę wyglądasz. I jak wyglądam ja. Bo to ja złamię Tajemnicę Krzywych Zwierciadeł. Ja, słyszysz, ja! – prawie piszczy – To ja poznam prawdziwe oblicza czarodziejów. I swoje własne. Może mi nie będzie się podobać. No cóż, taki nasz los. Dobrze o tym wiesz. A twoja energia będzie ostatnią krop...

Przypominam sobie stary trik z filmów i próbuję uderzyć go głową w twarz. Jest przygotowany, świnia! Odsuwa się o ułamek sekundy wcześniej. Pluję mu w tę krzywo uśmiechniętą mordę. Podnosi rękę, ale nie uderza. I znów ten ohydny grymas na jego twarzy.

– No, no. Dziecinka będzie się opierać. Naprawdę chcesz, żebym ci przywiązał głowę? To nie będzie potrzebne. No nic, sama chciałaś.

Chwyta mnie za włosy i gryzie w szyję. Przestaję się opierać, gdy tylko zaczyna ssać brodawki, napięte jakby miały pęknąć. Galopuje językiem po mojej łechtaczce, drażni wargami i palcami... to mnie doprowadza do szaleństwa. Ostatni raz uświadamiam sobie, jak łatwo się poddaję temu bydlakowi. Kiedy mi liże pępek, jestem napięta, podniecona, gotowa wykrzyczeć, jak bardzo pragnę, aby ten gad wrócił do tej gorącej studni między moimi nogami. Ale tam już jest jego penis. Wchodzi i wychodzi, przez chwilę pragnę, żeby mnie wziął z boku, albo od tyłu, żebym go dosiadła w tempie, które mi odpowiada. Zaraz potem jest mi już wszystko jedno. Przeżywam orgazm za orgazmem.

 

***

 

Spoglądam na nią. To była naprawdę niezła laska. Gdyby się mogła zobaczyć, byłaby dumna. Och, znów malinka na szyi. Następnym razem będę musiał bardziej uważać, nie potrzeba mi żadnych blizn... W tym momencie dociera do mnie, że żadnego następnego razu nie będzie. Zbieram się na odwagę i wchodzę do łazienki.

Wychodzę wstrząśnięty. Otwieram okno. Na szczęście mieszkała wysoko. Siadam na gzymsie. Pomału opuszczam się, ręce jednak kurczowo trzymają się okiennic. Po chwili puszcza lewa, potem prawa dłoń. Zoraną bliznami twarz ozdabia uśmiech.

 

Z języka słowackiego przełożył A. Mason

 


< 33 >