Fahrenheit XLIX - grudzień 2oo5
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Literatura

<|<strona 19>|>

Każdemu się mogło zdarzyć

 

 

dedykowane Glumowi

 

– No to mam przesrane... – rzucił, siadając na zydlu przed kominkiem. – To wszystko chyba mi się śni...

Spojrzał raz jeszcze na swoje dzieło i zaczął się histerycznie śmiać. Wszystko wskazywało na to, że to jednak nie sen.

Minęła dłuższa chwila zanim się opanował. Wreszcie wziął się w garść.

– Musisz się pozbyć ciał – wydał sam sobie polecenie, prostując się. – Zaciągnij je do szopy i powycieraj całą krew...

Szybko obliczył, że ma jeszcze jakieś trzy, cztery godziny.

– To pieprzona kupa czasu, więc się opanuj i myśl! – rzucił w powietrze, szorując posadzkę. – Dasz radę, dasz radę, dasz...

Czynności wykonywał machinalnie. Szybko, precyzyjnie i bez żadnego udziału mózgu. Wreszcie ocknął się z tego swoistego transu. Minęła godzina, a on nie uprzątnął nawet połowy bałaganu. Znów się denerwował. Ręce zaczęły drżeć, nie mógł powstrzymać się od rzucania na boki niespokojnych spojrzeń. Jeszcze chwila i wpadłby w panikę, lecz zdołał się opanować.

– Do szopy ze zwłokami – znów odezwał się wewnętrzny głos zimnego rozsądku. – Trzeba sprzątnąć dowody!

– Jestem mordercą... – jęknął żałośnie.

– To było w samoobronie! – usprawiedliwiał się przed sobą, ciągnąc ciała do szopki na podwórzu.

– Tak, nie masz sobie nic do zarzucenia – szeptał. – Każdemu mogło się zdarzyć... – Zastanowił się nad tym co przed chwilą powiedział i znów wybuchł histerycznym śmiechem.

Szybko się jednak uspokoił i wrócił do pracy. Wreszcie mógł usiąść spokojnie. Był potwornie wyczerpany. Zarówno psychicznie jak i fizycznie. Siedział znów na zydlu przed kominkiem i analizował na chłodno to, co się wydarzyło.

– Co się stało, to się nie odstanie... Po prostu się stało... Stało się... – powtarzał, ciężko oddychając. – Każdy inny zrobiłby na moim miejscu dokładnie to samo. Tak... Dokładnie to samo...

Nie była to oczywiście do końca prawda, po prostu nie każdy miał możliwości zrobienia tego. Nie każdy w końcu nosi zawsze przy sobie jedenastostrzałowego Glocka 19. Nie każdy wyjmuje go i odbezpiecza przed wejściem do domu. No, ale w końcu nie każdy jest maniakiem militarystą.

– Tak, zabiłem! No i co z tego? Miałem prawo! – Tłumaczył się, choć w okolicy nie było nikogo, kto mógł go wysłuchać. – Miałem prawo się bronić! Tak, bronić...

Na szczęście nie miał teraz czasu, by rozwodzić się nad moralnymi aspektami swojego czynu. Pozostała mu mniej więcej godzina do chwili przyjazdu żony wraz z dziećmi. Nie mógł dopuścić, by zorientowali się, co się stało.

Zaczął wycierać plamy lepkie plamy z podłogi i mebli. Gdy skończył, rozpalił w piecu brudnymi szmatami i zaplamioną koszulą. Wziął szybki prysznic i przebrał się. Raz jeszcze ogarnął wzrokiem pokój, kiedy usłyszał w oddali silnik samochodowy.

– Nie ma to jak domek z dala od cywilizacji – Uśmiechnął się krzywo i ruszył w kierunku drzwi. – W pobliżu nie ma nikogo, kto usłyszałby strzały i takie tam... – dokończył, wychodząc rodzinie na spotkanie.

Dzieci rzuciły mu się na szyję. Później wszyscy zabrali się za odgrzewanie przywiezionych potraw wigilijnych. Była to już najwyższa pora, pierwsza gwiazdka od dawna świeciła na niebie.

– Skoro przyjechałeś wcześniej, mogłeś co nieco przygotować, leniu jeden... – droczyła się z nim żona.

– Kochanie, miałem dziś po prostu zabójczy dzień... – tłumaczył się. – Po prostu nie dałem rady...

Dzieci, zmęczone podróżą, szybko zaczęły ziewać. Nie kładły się jednak spać, mając nadzieję, że może zdołają się doprosić prezentów jeszcze tego wieczoru.

– Nie ma mowy! – odezwała się wreszcie ich mama. – Mikołaj przyniesie prezenty w nocy, jak będziecie już spać. Marsz do łóżek!

– Mamusiu, jesteśmy już za duże na te bajki o Świętym Mikołaju... – protestowała jedna z córek. – On przecież nie istnieje...

– Już nie... – mruknął pod nosem, wspominając ciemny kształt, kulący się przy kominku. Jutro będzie musiał pomyśleć, jak pozbyć się z szopy ciał grubasa i ośmiu reniferów.

 


< 19 >