Fahrenheit nr 53 - czerwiec-lipiec 2oo6
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
451 Fahrenheita

<|<strona 02>|>

451 Fahrenheita

 

 

Jest! Rodził się w bólach, ale spróbujcie rodzić w takie upały. No, nie jest łatwo. Pić się chce, żaluzje na porodówce nieopuszczone, bo położna afrykańskie klimaty lubi... Po prostu Jumbo Africa. Wszyscy powyjeżdżali. Nikt nie zajrzy, czoła nie obetrze, za rękę nie potrzyma, tętna płodu nie sprawdzi, nie pocieszy, nie napoi. Naczelna czasu nie ma, pakuje się. Sekretarz już spakowana i nóżkami przebiera, żeby tylko na samolot zdążyć. I leż tu, biedna Redakcjo, i ródź. Nowy Fahrenheit pcha się na ten świat, a Redakcji pot oczy zalewa, bóle łapią, w ustach wyschło i nikogo, nikogo, kto by sprawdził, czy dziecko zdrowe, bez wad, czy aby do inkubatora nie trzeba. Mus to mus. Jak to mówił Kiwaczek: „Rodziliśmy, rodziliśmy i urodziliśmy”. No, w każdym razie coś w podobie. Urodziliśmy. I to jest fakt. Niezbity. Wystarczy wklepać http://www.fahrenheit.net.pl, i jest. Podobny jak dwie krople wody do... ekhm... rodziców, śliczny, zdrowy, nowy numer Fahrenheita. A nie było łatwo. Albowiem natura postanowiła zrobić wszystko, żeby tylko dziecko się nie narodziło.

Długo wyczekiwane i szybko wyklęte upały zawisły nad głowami redaktorów i autorów. Myśli się plątały, palce nie trafiały w klawisze, przegrzane komputery odmawiały posłuszeństwa. Nie pomagały ani wentylacja, ani klimatyzacja, ani chłodzone napoje... Po prostu Jumbo Africa. Nawet komputery, spryskane wodą, a chłodna była, z lodówki, przestawały reagować na cokolwiek. Dziwne. Nawiasem mówiąc, to nie jest w porządku, żeby Gwiazdka była bez śniegu, a w wakacje było lato, w dodatku gorące. Jakieś proporcje należałoby chyba zachować. Trochę przyzwoitości! Ja osobiście, bardzo proszę, żeby mi się to nie powtórzyło! Zgadzam się na upały, ale Boże Narodzenie ma być bajkowe. Mrozu tak ze dwa, trzy stopnie, zero wiatru, wilgotność powietrza niewielka i dużo, dużo śniegu. Śnieg, śnieg, skąd by tu wziąć trochę śniegu? Wybudowałabym igloo w ogródku, przykryłabym czarną folią w celach ochronnych i leżałabym tam, nie wystawiając nosa. Byłoby pięknie. A, i w marcu poproszę wiosnę, nie mrozy jakieś, nikomu do szczęścia niepotrzebne, ale wiosnę z wszystkimi atrybutami... I jesień ma być długa, złota, bez szarug i innych paskudztw. Deszcze, wiem, wiem, potrzebne są, bardzo proszę, ale nocami. W dzień zamawiam liście bajecznie kolorowe, słońce złote i babie lato tańczące na łąkach. Kilka grzybków też by się zdało i żeby zakazu wstępu do lasu nie było. Potem... No dobrze, listopad, niech już będą te szarugi, ale z umiarem, wyczuciem i zaraz, trochę później, śnieg, śnieg, śnieg... To są moje warunki, nie podlegające negocjacjom. Nie ustąpię ani o włos. I dam ja wam skakać, żeby orbitę zmienić. Mowy nie ma, już i tak jest wystarczająco ciepło! Zachciało się im! Tunezji! A to do tanich linii, albo innego last minute i wyjeżdżać! Do ciepłych krajów! Ja tu chcę mieć klimat umiarkowany! Taki ma być i nie ma dyskusji.


< 02 >