Postać genialnego, momentami pomylonego wynalazcy mogłaby już zostać uznaną za archetypową. Wynikiem pracy takiej skomplikowanej osobowości czasem bywa coś zupełnie niefunkcjonalnego w rodzaju perpetuum mobile. Istnieje także fascynująca grupa doniosłych wynalazków, które z różnych powodów przepadły, nawet jeśli mogły sprawdzić się bardzo dobrze.
Niewydarzone wynalazki możemy podzielić na kilka grup. Pierwszą z nich reprezentują urocze zabawki, które nie zostały zapomniane mimo swojej śmieszności, a dziś mają miejsce w zbiorach osobliwości. Są to na przykład różne maszyny, które w momencie, kiedy skłonicie głowę w geście powitania, automatycznie uniosą wasz kapelusz. Jedno takie urządzenie z końca XIX stulecia opatentował w roku 1896 Amerykanin James C. Boyle. Ta mała maszyna potrafiła podnieść kapelusz, a potem nałożyć go z powrotem na głowę.
Kolejną grupę tworzą historie twórców pozbawionych możliwości upowszechnienia swych wynalazków (albo finansowego wsparcia). Szaleni naukowcy nie byli z reguły zbyt biegli w sprawach marketingowych. Ich serca mogła jeszcze ogrzać myśl, że zrealizowana została chociaż idea, nawet jeśli w większości przypadków dochodziło do tego dawno po śmierci wynalazcy (np. taki Mendel mógłby coś o tym opowiedzieć).
Najbardziej paradoksalną jest jednak inna kategoria, a tą są wynalazki powstałe w niewłaściwym miejscu albo czasie. Na przykład Grek Heron już około roku 100 p.n.e. w starożytnej Aleksandrii wynalazł coś w rodzaju silnika parowego, ale o praktyczne wykorzystanie swojego wynalazku w ogóle nie zabiegał (starożytna nauka była, w przeciwieństwie do nowożytnej, mniej związana z technologią). Heron wysłał urządzenie swojemu królowi jedynie jako ciekawą zabawkę. Co jeszcze dziwniejsze, pomysłu nie wykorzystał nikt inny. W podręcznikach historii pisze się, że brak zainteresowania silnikiem parowym i związaną z nim mechanizacją wynikał z niskiej ceny pracy niewolniczej. Ten argument nie jest jednak w pełni przekonujący.
Jakie byłyby losy świata, gdyby w okolicy przełomu starej i nowej ery zaczęły jeździć pierwsze pociągi? Tego oczywiście nie wiemy. Zamiast odpowiedzieć, możemy przyjrzeć się jeszcze ciekawszemu przykładowi: Charlesowi Babbage’owi, niespełnionemu wynalazcy pierwszych komputerów w XIX wieku. Słowo „komputer” jest w tym przypadku uzasadnione, ponieważ w przeciwieństwie do prostych „liczydeł” za maszyną Babbage’a stały algorytmy rozwiązania problemów, wykorzystujące pętle utworzone z serii kart perforowanych (programy pisała Augusta Ada Lovelace, córka angielskiego poety, Lorda Byrona. Na jej cześć nazwano język programowania – ADA).
Nadmienić przy tym warto, że Babbage nie tylko wyprzedził swoją epokę, podobnie jak Heron, lecz mógł nadać historii zupełnie inny bieg – jego komputery nie były elektromagnetyczne, ale mechaniczne, przy czym energii miał im dostarczać silnik parowy. Nawet dziś powraca się do myśli o mechanicznych komputerach, przy czym idee te znalazłyby zastosowanie przede wszystkim w nanorobotach.
Babbage’owi nie powiodło się po części z powodu zmiennej fortuny, a po części z powodu własnej niesystematyczności. Udział w niepowodzeniu miały także techniczne kłopoty poprzedzające budowę maszyny składającej się ze stalowych walców z tysiącami małych trybików. W tamtych czasach osiągnięcie potrzebnej precyzji stanowiło problem, tryby musiały do siebie idealnie pasować.
Mimo to komputer Babbage’a mógłby działać: w 1960 roku grupa Brytyjczyków, chcąc uczcić sławnego wynalazcę, stworzyła maszynę według jego wytycznych. Niestety, nawet w czasach, kiedy do upowszechnienia się PC było jeszcze daleko, stalowe walce nie mogły już konkurować nawet z komputerami zajmującymi całe piętro budynku...
Wspomniałem o najbardziej znanych niewydarzonych wynalazkach. Jednak nawet to, że jakiś wynalazek zapuści początkowo korzenie, jeszcze nic nie znaczy. Technologie ulegają zapomnieniu, wiele udogodnień w chwili kryzysu staje się luksusem. Zniknąć mogą nie tylko abstrakcyjne pojęcia w rodzaju teorii względności, ale także praktyczne doświadczenia, jak na przykład wytwarzanie haczyków na ryby – w Tasmanii ta technologia odeszła w niepamięć, kiedy wyspa oddzieliła się od kontynentu australijskiego.
W starożytności powstała cała masa wynalazków, które wyprzedziły swoją epokę – na minojskiej Krecie na dysku z Fajstos napis nie był wyryty, ale wytłoczony. Mimo to na Gutenberga trzeba było czekać kolejne trzy tysiące lat.
Po napadzie Dorów Grecy niemal zupełnie przestali pisać, a później musieli przejąć pismo na nowo od Fenicjan.
Czasem trafimy na technologie, które w danym czasie nie miały prawa istnieć – np. na starożytnym Bliskim Wschodzie ogniwa galwaniczne były znane i nawet używane przy pokrywaniu złotem – ale nie rozpowszechniły się.
Oczywiście, idąc tym tropem, możemy dojść do myśli o jakichś dotąd nieznanych cywilizacjach albo bezpośrednio do Obcych. Prawda jest jednak prostsza: to odkrycia, które nie trafiły ani w dobry czas, ani w miejsce.
Na zakończenie kilka kuriozalnych wynalazków:
Spadochron przeciwpożarowy
Amerykanin Benjamin B. Oppenheimer wynalazł to urządzenie jeszcze w 1879 roku, ale było ono później stopniowo udoskonalane. Gdybyście kiedyś uwięźli w płonącym budynku, możecie przypiąć sobie spadochron do głowy, wzuć wzmacniane buty i skoczyć z okna. Czy wasz kręgosłup wytrzymałby szarpnięcie spadochronu, o tym się już nie wspomina.
Okulary dla kurcząt
Okulary Amerykanina Andrew Jacksona Jra, opatentowane w 1903 roku, nie poprawiały wzroku kurczętom, ale miały je chronić przed dziobaniem przez pozostałe.
Czekoladowe płyty gramofonowe
Wynalezione w 1903 roku przez niemiecką firmę Gebruder Stollwerck dla miłośników czekolady. Najpierw sobie płytę odtworzycie, potem możecie ją zjeść.
Poklepywacz dzieci
Thomas V. Zelenka z Kalifornii opatentował to urządzenie w 1971 roku. Było przymocowane do boku kołdry, a elektryczny silnik poruszał „dłoń” w rękawicy, która klepała pupę dziecięcia. Usypianie dzieci jeszcze nigdy nie było tak proste.
Kaszlące pudełko papierosów
Zaproponował je w 1972 roku Amerykanin Lewis R. Toppel. Kiedy otworzyło się pudełko, słychać było kaszel, który miał przypominać o niebezpieczeństwie palenia.
Ze słowackiego tłumaczył A. Mason