Fahrenheit nr 59 - czerwiec-lipiec 2oo7
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Literatura

<|<strona 16>|>

Podróż do zeszłego roku

 

 

(opowiadanie nadesłane na konkurs „Fantastyczna zagadka”)

 

Asuren wbiegł zdyszany na stację. Rozejrzał się nerwowo po peronach w poszukiwaniu zawiadowcy, który jednocześnie pełnił funkcję biletera dla spóźnionych podróżnych. Na szczęście znajdował się niedaleko i chłopak ruszył w jego kierunku, starając się uspokoić przyspieszony oddech.

– Chciałbym kupić bilet – oznajmił już prawie normalnym głosem, kiedy zrównał się z odzianym w błękitny uniform mężczyzną.

– Dokąd pan sobie życzy? – spod majestatycznie zwisającego wąsa dał się słyszeć tubalny głos.

– Do zeszłego roku.

– Proszę bardzo. Szesnaście piruenów się należy. Pociąg do zapomnienia to ten żółty, o tam. Radziłbym się pośpieszyć, zaraz odchodzi.

– Wiem, dzięki! – Asuren prawie wyrwał bilet z ręki zawiadowcy i pędem puścił się w stronę właściwego peronu. Wskoczył do wagonu, zatrzasnął z hukiem drzwi i chwilę potem przeciągły gwizd obwieścił odjazd.

Kolej temporalna została wynaleziona i wprowadzona do użytku w mieście G. półtora roku temu i natychmiast zyskała popularność. Szczególnym zainteresowaniem cieszyła się wśród nieszczęśliwie zakochanych, którzy leczyli rozdarte serca, wybierając się na wycieczkę niepamięci do wczoraj, do zeszłego miesiąca, do minionej jesieni i tym podobnych. Dziwacznie skonstruowany środek lokomocji, pokonując przestrzeń, przemieszczał się jednocześnie w czasie. Jednak nie w czasie obiektywnym, a w subiektywnej pamięci zakochanego, który, znajdując się coraz bliżej stacji docelowej, zapominał o wydarzeniach objętych okresem, na jaki opiewał bilet. I gdy pociąg wreszcie zatrzymywał się w miejscowości X, ów nieszczęsny podróżnik nie miał pojęcia ani o swoim złamanym sercu, ani nawet kim jest ta piękna dziewczyna, której zdjęcie ma w kieszeni koszuli.

Skutkiem ubocznym niezwykłej przejażdżki było zaskoczenie pasażerów, pojawiające się tuż przed końcową stacją, jakim cudem, do cholery, znaleźli się w pociągu, po co i dokąd właściwie zmierzają. Aby zaradzić kłopotliwym sytuacjom, zmodyfikowano zawiły sposób funkcjonowania kolejowego wehikułu czasu. Odtąd podróżni pamiętali, że właśnie utracili część wspomnień.

Asurena również dręczyło coś, co pragnął wykreślić z życiorysu. Nie była to jednak niewłaściwie ulokowana strzała Amora. Sprawa wyglądała znacznie poważniej – chłopak dopuścił się kradzieży i bynajmniej nie zamierzał odpowiadać z tego tytułu przed sądem. Usunięcie niechcianych wspomnień stanowiło idealne rozwiązanie problemu. Nawet gdyby został złapany i posadzony przy wariografie, policjanci nie byliby w stanie udowodnić mu naruszenia prawa. Mówiłby prawdę, twierdząc, że jest niewinny.

Asuren zakładał, że szanse schwytania go są nikłe – nikt się przecież nie kręcił w pobliżu miejsca przestępstwa. Jednak... no cóż, zawsze lepiej się zabezpieczyć, zwłaszcza że wykrywacze kłamstw generacji F spędzały sen z powiek niejednemu delikwentowi. Były tak doskonale skonstruowane, że nie istniała możliwość świadomego zatajenia przed nimi prawdy. Ze względu na niezawodność pięćdziesiąt lat temu zostały prawnie uznane w G. za ważny środek umożliwiający obiektywną ocenę winy. W każdej sprawie, w której wymiar sprawiedliwości nie dysponował jednoznacznymi dowodami, skazanie mogło nastąpić wyłącznie na podstawie satysfakcjonujących wyników badania na wariografie.

Uciekinier poprawił przekrzywiony plecak i – przyglądając się bez cienia sympatii mijanym po drodze smutnym twarzom nieszczęśliwie zakochanych – ruszył korytarzem w poszukiwaniu pustego przedziału. W kolejnym wagonie znalazł miejsce dla siebie i z ulgą zrzucił z ramion bagaż, po czym wygodnie rozparł się na siedzeniu. Wiedział, że od tej chwili wspomnienia z ostatniego roku będą zacierały się coraz bardziej w jego pamięci. Za chwilę zapomni o twarzy bogatej i aroganckiej staruszki, która zasłabła w parku dziś rano i którą okradł bez skrupułów, korzystając z nadarzającej się okazji. Śledził Famy Raust od dłuższego czasu i mógł pogratulować sobie szczęścia, że zaniemogła akurat w chwilę po podjęciu z pobliskiego banku sporej sumy pieniędzy. Nie będzie też pamiętał, że – nie chcąc wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń – przywłaszczoną kwotę podzielił na części i ulokował na kilku od dawna posiadanych rachunkach, ani o tym, że karetkę do potrzebującej wezwał dużo później, może nawet zbyt późno. Nikt w miasteczku nie lubił Famy, Asuren nie miał więc wyrzutów sumienia. Zresztą nawet gdyby miał, to za chwilę i one rozpłynęłyby się we mgle niepamięci. Chłopak wiedział jedno: kiedy dojedzie do stacji docelowej, będzie innym człowiekiem, z wyjątkowo kiepskim rokiem wyciętym z życiorysu i z pokaźnymi oszczędnościami, zgromadzonymi na różnych kontach bankowych, choć nie będzie kojarzył, skąd się tam wzięły.

Mijały kolejne godziny, a on rozmyślał o przyszłości, gdyż przeszłość powoli bledła i traciła zarysy rzeczywistości. Najpierw znikały z jego biografii drobne szczegóły, potem coraz ważniejsze fakty. Ekspres znienacka zatrzymał się, a następnie ruszył ponownie, ale Asuren nie zauważył tego, pochłonięty snuciem fantastycznych wizji nowego, lepszego życia. Dopiero gdy drzwi do przedziału rozsunęły się i do środka weszło dwóch umundurowanych policjantów, odzyskał poczucie teraźniejszości.

– Dzień dobry! – zdjęli czapki i przywitali się grzecznie.

– Dzień dobry! – Z niepokojem przyjrzał się funkcjonariuszom, mgliście kojarząc jakąś staruszkę, nielegalnie zdobyte pieniądze i chęć wykiwania stróżów prawa. Mężczyźni jednak nie zwracali na współpasażera uwagi. Wyższy, chudzielec pałąkowatej postury, usiadł przy oknie i skupił się na obserwowaniu mijanego krajobrazu, zaś jego niższy i tęższy kolega wygrzebał z aktówki „Roczniki kryminalne miasta G.” i zagłębił się w lekturę. Czas płynął powoli, pociąg dla odmiany pędził, a podróżni pochłonięci byli własnymi sprawami.

– Ohydztwo! – wymamrotał nagle zaabsorbowany książką policjant i pokręcił głową z niesmakiem.

– Hę? – Tyczkowaty oderwał się od kontemplacji migającego za szybą świata i półprzytomnie spojrzał na partnera. – Co mówisz?

– Czytam właśnie o morderstwie pani Ceenter. Pamiętasz sprawę?

– W ubiegłym roku było o tym głośno, ale szczegółów już nie kojarzę. Zdaje się, że sprawca nigdy nie został skazany?

– Niestety. Posłuchaj tylko: „Zwłoki najbogatszej mieszkanki G., Tare Ceenter, lat 48, zostały znalezione 14 lipca rano w Parku Municypalnym. W toku śledztwa ustalono, że dzień wcześniej ofiara została brutalnie pobita, a następnie uduszona”.

Przysłuchującemu się rozmowie Asurenowi mignął przed oczyma obraz zakrwawionego ciała. Wzdrygnął się z obrzydzeniem.

– Potworność! – szepnął ze zgrozą.

– Ma pan rację. – Zgodził się tęgi policjant. – Trzeba być pozbawionym skrupułów sukinkotem, żeby z zimną krwią ukatrupić niewinnego człowieka.

– Czemu ktoś to zrobił?

– Pewnie dla kasy – sarknął siedzący przy oknie mundurowy. – Tacy zawsze mordują dla kasy.

– „Feralnego dnia pani Ceenter podjęła w banku dużą sumę pieniędzy, a następnie, wykazując się całkowicie niezrozumiałą nieroztropnością, postanowiła wracać ze swoim majątkiem przez park” – Pyzaty przeczytał kolejny ustęp.

Asuren przymknął powieki i natychmiast ujrzał obwieszoną biżuterią kobietę w średnim wieku leżącą bez życia w krzakach. Najstraszniej wyglądały jej wielkie, wybałuszone w przerażeniu oczy.

– Jakbym tam był – jęknął oszołomiony ostrością wizji. – Straszne uczucie!

Ekspres zwolnił bieg. Zbliżali się do stacji docelowej.

– „Zwyrodnialec, który obserwował ofiarę od dłuższego czasu, skorzystał z nadarzającej się okazji, zaciągnął Tare Ceenter w ustronne miejsce, pobił do nieprzytomności, a następnie udusił.”

Pociąg zwolnił jeszcze bardziej, a chłopak zbladł i zaczął trząść się jak w febrze. Stróże prawa umilkli i spojrzeli na niego badawczo.

– Wszystko w porządku? – chudy nachylił się nad rozdygotanym współpasażerem.

– Tak, tak... – wystękał Asuren, choć zimny pot spływał mu po plecach, a głowa pękała pod naporem pojawiających się znikąd obrazów pełnych krwi, przemocy i wielkiego szmalu.

– „Najprawdopodobniej na widok przechodzącego nieopodal patrolu policji morderca wpadł w panikę, porzucił łup i zbiegł z miejsca przestępstwa. Z uwagi na brak jednoznacznych dowodów sprawa została umorzona, a zbrodniarz wciąż przebywa na wolności” – zakończył lekturę krągły mężczyzna i z hukiem zamknął „Roczniki”. – Niebezpieczny człowiek – podsumował ponuro.

– Przestępcy, którzy raz zasmakują w zbrodni, często uderzają ponownie. – Kościsty gliniarz skrzywił się nieprzyjemnie. – Ciągnie ich do podobnych ofiar, podobnych miejsc...

Rozgorączkowany chłopak poderwał się z miejsca.

– A jeżeli znów zaatakuje?!

– Już to zrobił. – Krępy mundurowy schował książkę do aktówki. – Na szczęście funkcjonariusze od dawna dyskretnie obserwowali podejrzanego i zdążyli udzielić poszkodowanej kobiecie pomocy.

– Mój Boże! – Asuren opadł z powrotem na siedzenie. – Dlaczego nie aresztujecie psychopaty?

– Ba! To nie takie proste. Wprawdzie policjanci dość szybko domyślili się, kto odpowiada za śmierć pani Ceenter, jednak byli bezsilni w obliczu przepisów, które stanowią wyraźnie, że przy sprawach poszlakowych wyłącznie dowód z wykrywacza kłamstw pozwala na definitywne orzeczenie o winie, a co za tym idzie, na skazanie sprawcy. Dusiciel z parku okazał się na tyle sprytny, że dzień po zabójstwie wsiadł do pociągu zapomnienia i wymazał z pamięci niechciane wydarzenia z poprzedniego wieczoru. Rozumie pan? Nawet gdyby został aresztowany, i tak wykrywacz kłamstw potwierdziłby, że mówi prawdę, uważając się za niewinnego...

– Między nami, bo o tym nie mówi się głośno – chudy uniósł lewą brew konspiracyjnie – wprowadzenie kolei temporalnej znacznie obniżyło skuteczność działania wymiaru sprawiedliwości. Podróże w niepamięć potrafią zniweczyć nawet wielomiesięczne wysiłki funkcjonariuszy, a badanie na wariografie zwyczajnie traci rację bytu w obecnej sytuacji. Niestety, na zmiany w prawie przyjdzie pewnie jeszcze długo poczekać...

Wyobraźnia Asurena pracowała na pełnych obrotach, a on sam czuł się, jakby za chwilę miał eksplodować od nadmiaru wrażeń. Gdy tylko zamykał oczy, natychmiast przenosił się na miejsce przestępstwa. Wieczór tuż przed zamknięciem banku, pusty park, półmrok i obrzydliwie zamożna kobieta niosąca w torebce wodzące na pokuszenie banknoty. Że też się nie bała, że ktoś ją okradnie... tak właśnie musiał myśleć złoczyńca. Za głupotę zapłaciła najwyższą cenę. Chłopak widział cielęce spojrzenie ofiary, gdy lina zaciskała się na jej gardle, i czuł konwulsyjne ruchy ciała, gdy z konającej uchodziło życie. A potem nieoczekiwanie pojawiało się dwóch mundurowych i wizja się rozmywała.

– Powinien dyndać, skurwysyn! – wycedził przez zaciśnięte zęby.

Pyzaty uśmiechnął się dziwnie, nie spuszczając z rozmówcy wzroku.

– Wszystko w swoim czasie.

– Tym razem się nie wywinie – dodał tyczkowaty, ponownie pochylając się w stronę Asurena.

– Macie go?!

– Taaa... – zachichotał chudzielec i łypnął na kolegę. – Jeszcze dzisiaj przyzna się do zabójstwa pani Ceenter.

– Jak to? Przecież mówiliście, że zatarł wspomnienia? Wykrywacz kłamstw potwierdzi, że jest niewinny!

– Cóż, dowcip polega na tym, że tym razem przedobrzył z obchodzeniem wymiaru sprawiedliwości.

– Przedobrzył?

– Zaraz panu wyjaśnię, co mam na myśli. Otóż morderstwo Tare miało miejsce 13 lipca około godziny 19:00. Jak wykazało śledztwo, 14 lipca o 11:30 przestępca skorzystał z kolei temporalnej. Dzisiaj również mamy 14 lipca, a ekspres, którym jedziemy, wyruszył z dworca o godzinie 10:45, prawda?

– Prawda.

– Pan, na przykład, wybrał opcję podróży do zeszłego roku. Zatem gdy dotrzemy do celu, co nastąpi niebawem, pana pamięć zostanie wyczyszczona z wszelkich wspomnień aż do 14 lipca poprzedniego lata, godziny 10:45. – Ostry zgrzyt hamującego pociągu zagłuszył ostatnie słowa.

Asuren poczuł narastający niepokój. Policjanci zachowywali się inaczej niż na początku wspólnej jazdy. Pyzaty przesiadł się bliżej drzwi prowadzących na korytarz i zastygł w oczekiwaniu, zaś jego kolega czujnie śledził każdy ruch chłopaka. O co im chodzi? Dlaczego tak dziwnie łypią? Skąd to napięcie? Przecież... Nie, niemożliwe! Niemożliwe! Boże, nastąpiła jakaś straszna pomyłka! Ale wizje zbrodni... tak namacalne, niemal prawdziwe... z każdym kilometrem zbliżającym ich do stacji docelowej prawdziwsze... Bogactwo, półmrok, samotna kobieta... Jaka Tare była głupia, idąc przez park z masą szmalu. Że też się nie bała, że ktoś ją okradnie... Tak. Tak właśnie myślał wtedy, przemykając w ciemności między drzewami. I znów miał przed oczyma cielęce spojrzenie ofiary, gdy zaciskał linę na jej gardle, znów czuł konwulsyjne ruchy ciała, gdy z konającej uchodziło życie. A potem zauważył przechodzący nieopodal patrol i w panice czmychnął z parku, porzucając łup. Pieniądze. Pieniądze, dla których zabił.

– Nie! – krzyknął i rzucił się do ucieczki, jednak zażywny mundurowy był szybszy i zdążył zatarasować wyjście.

– A więc mamy 14 lipca, godzinę 10:45 – drugi mężczyzna kontynuował niezrażony. – Już pan zabił, ale jeszcze nie wyruszył w pierwszą podróż zapomnienia. Pomysł obejścia prawa dopiero świta w pana głowie. Paradoksalnie, nie pamięta pan, że pan zapomniał, zatem wciąż pan pamięta...

– To niedorzeczne! Nie wierzę, że raz wymazane wspomnienia mogą być przywrócone! – chłopak bronił się desperacko, podczas gdy funkcjonariusze nakładali czapki i przygotowywali się do wyjścia.

– W tej sprawie proszę się zwrócić do kolei. Być może uznają pana roszczenie w procesie cywilnym.

– Śmieszne! Zamierzacie mnie oskarżyć?

– O morderstwo, owszem. Niestety, nie o kradzież i nieudzielenie pomocy potrzebującemu.

– Jaką znów kradzież?!

– No tak, poranny napad na Famy Raust dla pana już nie istnieje. Całe szczęście, że zdążyliśmy udzielić poszkodowanej pomocy, inaczej miałby pan dwie ofiary na sumieniu.

– A wam umknęło, że zapomniałem. Niebawem sami stracicie rozeznanie, po co tu jesteście! – Asuren zaśmiał się złośliwie.

– Nic z tego. Wykupiliśmy bilet opiewający na okres minuty – rzucił chłodno policjant stojący bliżej drzwi sięgając po kajdanki. – A teraz, panie Asuren, proszę pójść z nami. Jest pan aresztowany za morderstwo.

 


< 16 >