Fahrenheit nr 62 - styczeń-marzec 2oo8
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Publicystyka

<|<strona 13>|>

Wstęp do "Przenicowanego świata" Strugackich

  

 

Powieść (oryg. „Obitajemyj ostrow”) napisano w latach 1967-1968 (czyli w szczytowym okresie walki ruchu dysydenckiego w ZSRR). Pisarze byli opozycyjnie nastawieni wobec rządów Leonida Breżniewa. Mamy przekłady ***1/ dwóch wersji utworu: pierwotnej, drukowanej w 1969 roku, w numerach 3-5 miesięcznika Newa”, oraz „ugrzecznionej”, przerobionej po atakach marksistowskich ortodoksów, którą wydano w 1971 roku w Moskwie.

Szkic niniejszy pomyślany jest jako próba dostarczenia danych niezbędnych do historycznie adekwatnego odczytania utworu. Nie tylko analizuje dzieło, ale zawiera też informacje na temat autorów, czasów, w których utwór powstał, gatunku literackiego, do którego przynależy, oraz recepcji krytycznoliterackiej.

 

1.

Arkadij (1925-1991) i Boris (ur. 1933) to synowie rosyjskiego Żyda, Natana Strugackiego – uczestnika rewolucji, pracownika aparatu partyjnego, który zginął podczas blokady Leningradu, i Ukrainki, Aleksandry Litwinczewej. Ukończywszy japonistykę na wojskowej uczelni, Arkadij w latach 1949-1955 służy jako tłumacz, później opuszcza armię i zostaje redaktorem w moskiewskich wydawnictwach. Natomiast Boris w połowie szóstej dekady kończy astronomię na Uniwersytecie Leningradzkim i pracuje naukowo w obserwatorium. Debiutem Arkadija jest napisana wspólnie z L. Pietrowem (oficer, później dziennikarz) dokumentarna tzw. opowieść antyimperialistyczna „Piepieł Bikini” (wyd. 1956), poświęcona skandalowi związanemu z amerykańską próbą termojądrową. Opowieść fantastyczna „Z zewnątrz” (wyd. w miesięczniku „Tiochnika mołodioży” w 1958) o odwiedzinach na naszej planecie statku kosmicznego zbierającego okazy fauny i flory oraz o przygodach ziemskiego „pasażera na gapę” na tym statku – to wspólny debiut braci.

W roku powstania pierwszej redakcji interesującej nas książki – 1967 – Strugaccy mają za sobą 10 wydanych powieści i zbiorów opowiadań, na druk czekają 3 lub 4 pozycje. „Trudno być bogiem” (wyd. 1964) odniosło sukces, po którym pojawiły się opinie w rodzaju: „powszechnym wzorem stały się dzieła braci Strugackich” ***2/. Od trzech lat są członkami Związku Pisarzy Radzieckich – są więc zawodowcami i należą do ścisłej elity kulturalnej. Od tyluż lat obserwują także ciekawą sytuację polityczną.

Z końcem 1964 roku traci władzę Nikita Chruszczow. Był to polityk kontrowersyjny, który z jednej strony (choć niekonsekwentnie) przeprowadzał destalinizację, doprowadzając nawet w 1961 roku do upowszechnienia na XXII Zjeździe KPZR informacji o zbrodniach stalinizmu i usunięcia ciała Stalina z Mauzoleum na Placu Czerwonym (na tejże fali krytyki stalinizmu w 1962 Aleksandrowi Sołżenicynowi udało się opublikować „Jeden dzień Iwana Denisowicza”) – ale z drugiej strony spierał się z wolnomyślną inteligencją i miał na koncie np. nagonkę na Borisa Pasternaka (1958), kompromitujące skrytykowanie nowoczesnego malarstwa i innych sztuk (tzw. „wykład w Maneżu” – 1962), skazanie „za pasożytnictwo” młodego poety – Josifa Brodzkiego (1964). Rządy obejmuje teraz neostalinowska ekipa Leonida Breżniewa, która zaczyna od prób zorganizowania prasowej kampanii rehabilitującej Wodza (1965), później zaś – w latach 1970-1974 – praktycznie rozgromi ruch dysydencki.

Na razie jednak nie daje sobie z nim rady: oto oficjalnie (i bez zezwolenia władz radzieckich) drukujący na Zachodzie Walerij Tarsis zwołuje w Moskwie konferencje prasowe; Julij Daniel i Andriej Siniawski, sądzeni za zagraniczne publikacje, odważnie bronią swoich poglądów, a na znak poparcia udzielanego im przez środowisko pisarskie i inteligencję rozwija się w kraju cała akcja protestacyjna (1965-1966). Odnosi sukcesy samizdat, literaci krajowi drukują na emigracji. „Przełomowy” okaże się dopiero koniec dekady, upamiętniony interwencją w Czechosłowacji (1968), procesami politycznymi w Moskwie oraz wprowadzeniem na szeroką skalę praktyki zamykania opozycjonistów w szpitalach psychiatrycznych, bez sądu, co okaże się skuteczne – będzie „śmiertelnym zagrożeniem dla ruchu” ***3/.

Ale póki co – trudno było to przewidzieć. Natomiast bracia, w chwili gdy myśleli o pisaniu interesującej nas powieści, mieli już doświadczenie w aluzyjnym politykowaniu. I nie chodziło tylko o psikusy w rodzaju postaci Pana Prezydenta z „Pory deszczów” (powieść napisana w 1966, druk emigracyjny – 1972, krajowy – 1987, pierwotny tytuł oryginału – „Gadkije liebiedi”) – wcale udanej karykatury Chruszczowa, kpin ze stalinowskich naukowców-hochsztaplerów w groteskowym „Poniedziałek zaczyna się w sobotę” (wyd. 1965) i urzędników-zamordystów – w „Bajce o Trojce” (wyd. w samizdacie – 1967, oficjalnie – 1968). Rzecz w czym innym: począwszy od „Próby ucieczki” (wyd. 1962) – alegorycznej opowieści o obywatelach przyszłego „świata komunizmu”, którzy na odległej planecie natknęli się na łagier – Strugaccy uparcie drążyli centralny dla radzieckiego świata problem moralnego pragmatyzmu. Dowodzili, że człowiek powinien kierować się nie wskazaniami wielkich ideologii, lecz własnym instynktem moralnym; wykazywali, że nie należy (nawet dla tzw. „wielkich celów”!) poświęcać humanistycznych wartości.

Książki ich budowały liczne sytuacje będące ilustracją i przykładem słuszności tych twierdzeń. W „Dalekiej Tęczy” (wyd. 1963) bohaterowie zdecydowali, że dla ratowania wyników badań naukowych nie godzi się poświęcać dzieci, które jeszcze da się ocalić z planetarnej katastrofy; nie wolno – głosił „Ślimak na zboczu” (napisany 1965, druk częściami – 1966 i 1968, całości – 1989) – układać się ze złem, bo ono jest silniejsze niż taktyka; nie wolno – trzymając się ślepo doktryny „bezkrwawego oddziaływania” – narażać życia własnego i innych („Trudno być bogiem”).

Drugim ulubionym motywem było wykazywanie społecznego znaczenia inteligencji, w ZSRR tradycyjnie poniżanej. Inteligenci są „jedynym, realnym zaczątkiem przyszłości, są fermentem, witaminą w organizmie społeczeństwa. Zniszczyć tę witaminę – i organizm zacznie gnić, rozprzestrzeni się społeczny szkorbut [...]. Żadne państwo nie może się rozwijać bez udziału nauki – zniszczą je sąsiedzi. Bez sztuki i ogólnej kultury państwo traci zdolność do samokrytyki, zaczyna popierać błędne tendencje, tworzyć coraz więcej faryzeuszów i szumowin, wyzwalać w obywatelach zadufanie i konsumpcyjny stosunek do życia i w końcu znów padnie ofiarą mądrzejszych sąsiadów” ***4/ – perswadowali. W „Trudno być bogiem” dyktatura Dona Reby wydaje dekrety stawiające poza prawem umiejących czytać i pisać; tym sposobem ów władca osłabia królestwo, przygotowuje grunt pod obcy najazd. Natomiast „Sleg” (wyd. 1965, oryg. „Chiszcznyje wieszczi wieka”) to pierwsza w literaturze radzieckiej (Jewgienij Zamiatin wydał „My” w 1925 roku, przebywając już wtedy na emigracji) antyutopia. Przynosiła wizję społeczeństwa wolnego i bogatego, ale szalejącego z nudów, gdyż pozbawiono je ludzi wykształconych.

W następnych utworach obrona warstwy inteligenckiej nabierała charakteru konkretnych porad dla dysydenctwa. Nadrealistyczne obrazy „Ślimaka na zboczu” mają aktualne jądro: bohaterowie dwóch części powieści – Pieriec i Kandyd – stają samotnie wobec totalitarnych machin. Pierwszy – wobec tzw. Zarządu , drugi – cywilizacji amazonek. Pieriec, mając nadzieję „wykorzystać w dobrej sprawie” nieludzkie struktury, zostanie Dyrektorem Zarządu. Ale stanie się więźniem biurokratycznego systemu i będzie musiał postępować tak, jak poprzednicy. Kandyd natomiast odmówi „współpracy”. Słuchając głosu sumienia nie weźmie udziału w wyczynach „druhen” eksterminujących wieśniaków Lasu . Będzie walczył – choć jest bez szans. „Ślimaka na zboczu” można zatem określić mianem manifestacji i deklaracji politycznej stanowczości.

„Pora deszczów” ma dla odmiany charakter wybitnie konsolacyjny. Nadludzki mędrzec Zurtzmansor tłumaczy bohaterowi tej powieści, tj. opozycyjnemu poecie Baniewowi, że oto on – Baniew – szkodzi dyktaturze już samym swoim talentem, samodzielnością myślenia... po prostu swoim istnieniem.

 

2.

„Przenicowany świat” należy uznać za podsumowanie ówczesnych rozważań Strugackich na temat społecznej roli i moralnych obowiązków jednostek myślących, mimo że jest pozornie tylko rozrywkową prozą (podtytuł oryginału brzmi: „fantasticzesko-prikljuczenczeskij roman”), robinsonadą w groźnym, innoplanetarnym świecie, relacją o przygodach gdzieś w zniszczonym atomową wojną państwie, znajdującym się na (mniej więcej) naszym poziomie rozwoju cywilizacyjnego. Przypomnę, że główny bohater, kosmonauta Maksym Rościsławski, traci statek i wyposażenie, trafia do swego rodzaju ośrodka psychiatrycznego; później, zaprzyjaźniwszy się z kapralem Legionu wojska specjalne, podpora miejscowej dyktatury – Nieznanych Ojców), wstępuje w szeregi i bierze udział w akcjach przeciw opozycji, tak zwanym wyrodkom. „Niedokładnie” rozstrzelany za odmowę przeprowadzenia egzekucji, trafia do terrorystycznego podziemia (tychże wyrodków). Aresztowany, skazany na obóz pracy – ucieka, wędruje po pełnych mutantów puszczach. Znów go aresztują, podczas wojny atomowej walczy w karnej kompanii. Następnie wraca do stolicy, podejmuje pracę w rządowym instytucie i równocześnie – rozpoczyna półlegalną działalność opozycyjną. W finale powieści wysadza Centrum – stację nadawczą promieniowania, które (jak się na katordze dowiedział) działając na mózg ludzki czyni Nieznanych Ojców absolutnymi władcami rządzonych. Przy okazji „psuje robotę” pracownikowi ziemskiego Bezpieczeństwa Galaktycznego, który – zakonspirowany jako Wędrowiec, szef kontrwywiadu Ojców – od lat pracował nad uratowaniem planety.

I gdzież tu łączność z uprzednio poruszaną przez Strugackich problematyką?... Jest, i to wieloraka. Prawo do poszukiwania tej łączności dają nam tezy od 1964 roku powtarzające sie w wypowiedziach programowych braci. Twierdzili wiec, że fantastyka jest gałezią literatury zajmującą sie taką samą problematyką, jak i inne gałezie, tylko ąe uąywa swoistej metody polegającej na wprowadzeniu w świat utworu elementu niezwykłości. Wiecej! Strugaccy wspominali, że preferujż problematyke współczesną ***5/. W interesującym nas roku 1967 konsekwentnie głosili: „w naszych czasach [...] literatura powinna analizowaą typowe społeczenstwa, czyli – w praktyce – rozpatrywać całą różnorodność związków miedzy ludźmi, kolektywami i tworzoną przez nich „drugą naturą”. Dzisiejszy świat jest tak skomplikowany, związków tych jest tak dużo i tak są one splątane, że literatura wywiązać sie może z tego zadania jedynie drogą dokonania pewnych socjologicznych uogólnień, tworząc socjologiczne modele – z natury rzeczy uproszczone, ale przy zachowaniu najbardziej charakterystycznych tendencji i prawidłowości” ***6/. Żądali wiec (jak każe szeroko pojeta tradycja realizmu) studium socjologicznego, tylko że – w przypadku fantastyki – dokonanego przy użyciu szczególnych narzedzi artystycznych.

W „Przenicowanym świecie” skonstruowano socjologiczny model społeczeństwa totalitarnego: ogół obywateli nie ma ani umysłowej samodzielności, ani – poniekąd – prywatnego życia, skoro częstokroć myślą o tym, o czym im każą, i tak, jak im każą. Nieliczni ludzie, na których promieniowanie nie działa, tj. jedyni prawdziwie myślący, tworzą elitę: albo grupę rządzącą – albo opozycyjne podziemie. Zwalcza się je bezwzględnie, lecz jednak równocześnie jest ono powiązane z Ojcami wieloma nićmi, a co najważniejsze – zamierza nie zniszczyć, lecz przejąć stację promieniowania, by „wychowywać masy w duchu dobra i wzajemnej miłości” ***7/. W powieści występuje zatem bardzo „ziemski” układ sił politycznych: grupka inteligencji tworząca ekipę rządzącą, znająca prawdę, zdemoralizowana i cyniczna; szersza grupa inteligencji domyślająca się prawdy, lecz zbyt słaba czy zdemoralizowana, pełni funkcję nielegalnej lub półlegalnej opozycji; obojętne bądź sfanatyzowane, ogłupione, manipulowane masy.

Szczególnie warte rozpatrzenia są dwa elementy fantastyczne: promieniowanie i wyrodki. Motyw fantastyczny sprzyjał – zdaniem Strugackich – wyrazistości prezentowanego w dziele obrazu („wprowadzenie chwytu fantastycznego niezwykle wyraźnie odsłania podstawowe tendencje rozwoju społeczeństwa” ***8/), a ponadto pozwalał „z maksymalną siłą oddziaływać na wyobraźnię [...]. Chwyt wprowadzenia elementu fantastycznego, nawet jeśli utwór rozpatruje klasyczny literacki problem, zaostrza i koncentruje emocje autora – a więc i czytelnika. Fantastyczny element służy jako pewien katalizator; reakcja czytelnika na to, co czyta przebiega szczególnie gwałtownie” ***9/.

Przyjrzyjmy się promieniowaniu. „Oddziaływało na układ nerwowy każdej istoty ludzkiej z tej planety, [...] jego istota sprowadzała się do tego, że mózg poddany napromieniowaniu tracił skłonność krytycznej analizy rzeczywistości. Człowiek myślący zmieniał się w człowieka wierzącego i zaślepionego, wierzącego fanatycznie, wbrew bijącym w oczy faktom. Człowiekowi, znajdującemu się w polu promieniowania, można było za pomocą najprymitywniejszych środków wmówić każdą rzecz i poddany takiej sugestii uważał wtłaczane mu do głowy brednie za święte i jedyne fakty, gotów był dla nich żyć, cierpieć i umierać. Pole działało zawsze. Niezauważalne, wszechobecne i wszechprzenikające. [...] Niczym tytaniczny odkurzacz wysysało z milionów umysłów wszelkie wątpliwości na temat tego, co krzyczały gazety, broszurki, radio i telewizja. Nieznani Ojcowie kierowali energię i wolę milionowych mas tam, dokąd tylko zechcieli.” ***10/

I cóż tu jest, na dobrą sprawę, fantastycznego? Promieniowanie to typowy pomysł SF (podobnym wynalazkiem jest z jednej strony policja myśli w „Roku 1984” George Orwella, a z drugiej – liczne fantastyczne urządzenia, za pomocą których kieruje się „na odległość” funkcjami ludzkiego mózgu, tylko w samej prozie rosyjskiej znane już wtedy od ponad trzydziestu lat, np. z powieści Aleksandra Bielajewa), jest ono przede wszystkim „zagęszczeniem” niebezpieczeństw realnych, konkretną alegorią, ucieleśnieniem owego „czegoś”, co sprawia, że jesteśmy podatni na oddziaływanie każdej sprawnej propagandy. Tylko że owo „coś” na pewno nie jest promieniowaniem.

Stosunek motywu wyrodków do rzeczywistości pozaliterackiej jest bardziej skomplikowany. Ludzie fizjologicznie nieznoszący wyżej opisanego promieniowania, odporni na propagandowe treści, samotni, potępiani i tępieni przez ogół, skazywani w fingowanych procesach, pozostający poza prawem już za samo „bycie sobą” – musieli radzieckim czytelnikom przypominać dysydentów, którzy bez szans powodzenia, nieomal w pojedynkę walczyli z całą machiną państwową (podobnie wyrodki – władcy, moralne potwory ogłupiające naród ideami, w które same nie wierzyły, musiały wzbudzać jednoznaczne skojarzenia). Tylko że dysydenci nie ze względu na geny – a sami – wybierali swój los, inaczej niż bólem głowy reagowali na propagandę i nie hołdowali terroryzmowi. Rewolucjoniści z planety Saraksz przypominali nie tylko dysydentów, ale i inne, znane z historii i współczesności opozycyjne, bardziej radykalne ugrupowania.

W tych momentach uwidacznia3a sie trzecia funkcja fantastycznego motywu, o której Strugaccy nie mogli wspomnieæ otwarcie: funkcja dostarczania skutecznego „alibi” na wypadek oskar?en o krytyke radzieckich realiów.

Kiedy na przykład zaatakowano „Ślimaka na zboczu” za „antyradzieckość” – obrońca pisarzy ripostował, że tylko winą recenzenta jest, iż mu się biurokratyczne bezsensy Zarządu kojarzą z jego krajem ***11/. Po raz kolejny dowodząc słuszności przysłowia o „nożycach i stole” ośmieszył się również socrealista twierdzący, że w „Przenicowanym świecie” Strugaccy „wdają się w nadzwyczaj mętne, dziwne rozważania o krańcowej dla narodu szkodliwości jednego, politycznego centrum” ***12/. Niestety, w 1979 roku wysunięto postulat, któremu bracia ani nie mogli, ani nie chcieli sprostać, a mianowicie wymóg zaznaczania przy budowaniu fantastycznych światów, że nie mogą być one utożsamiane a nawet tylko porównywane z rzeczywistością ZSRR. Niespełnienie tego wymogu, zdaniem niektórych krytyków ***13/, było dowodem antypaństwowych knowań. W warunkach tzw. „ideologicznej konfrontacji między Wschodem i Zachodem” już sama możliwość niewygodnego dla władz interpretowania dzieła miała się równać politycznemu przestępstwu.

Na koniec trzeba zaznaczyć, że interesująca nas powieść (mimo pozornie tylko rozrywkowego charakteru) wyraźnie kontynuuje znane z poprzednich książek Strugackich rozważania etyczne. Znów występuje w niej pytanie: czy w dobrej sprawie można użyć niemoralnych środków? Maksym jednak nie zważa na żadne „ale”. Dokonuje czynu nierozsądnego, ale jedynie słusznego moralnie. Będąc sam przeciw wszystkim – gdyż nawet Wędrowiec nie miał zamiaru likwidować emisji, przynajmniej tak prędko. Z „Trudno być bogiem” łączy „Przenicowany świat” to, że Rościsławski staje przed tymże dylematem co Anton-Rumata, dylematem powstrzymania się lub niepowstrzymania od aktywnego, „na serio” uczestniczenia w życiu planety (choć diametralnie odmiennie go rozstrzyga). Z „Porą deszczu” i „Ślimakiem na zboczu” – obecność motywu nadczłowieka i charakterystyczne rozwiązanie akcji: formalnie optymistyczne, lecz wskazujące w gruncie rzeczy na polityczny pesymizm pisarzy.

W „Porze deszczów” Zurtzmansorowi i innym „mokrzakom” uda się stworzyć nowy, sprawiedliwy świat bez przemocy, a więc tak, aby nie groziła recydywa dyktatury. Ale zwyciężą sposobem zgoła bajecznym. Także i Maksym zdecyduje się na walkę w sytuacji beznadziejnej (co z kolei czyni go podobnym do Kandyda z „Ślimaka na zboczu”) i wygra... ale znów dzięki czemuś cudownemu, dzięki temu, że na miarę planety Saraksz oraz dwudziestowiecznej Ziemi jest praktycznie supermanem. I rzecz nie tylko w tym, że będąc odpornym na działanie promieniowania, mógł dojść prawdy. Nie dokonałby ostatniego wyczynu, gdyby nie dysponował fizyczną sprawnością i umiejętnością walki zgoła nadludzką, pozostawiającą daleko w tyle dzisiejsze granice ludzkich możliwości. Ostatecznie więc zło (nam bliższe, prawdopodobniejsze) zostaje pokonane, ale za sprawą czegoś jaskrawie niemożliwego. Zakończenie „Przenicowanego świata” to pozorny, przygnębiający happy end.

 

3.

Przejdźmy do omówienia konkretnych różnic między tekstami obu wersji powieści. Nie będą nas tu jednak interesować odmienności będące oczywistym rezultatem tego faktu, że wersja czasopiśmienna krótsza jest od książkowej (np. w „Newie” nie znalazły się rozdziały XV, XVI, XVII wydania książkowego, gdzie opisywano przygody Maksyma wśród mutantów, jego kontakt z białą łodzią podwodną i udział w atomowej wojnie; w wersji z miesięcznika nie ma też w rozdziale XIII fragmentów wiążących się z ważnym dla następnych powieści Strugackich tematem głowanów). Dla nas pierwszorzędne znaczenie będą miały te fragmenty, które w „Newie” były – a w wersji książkowej ich brak, jak również to, co w wersji drugiej, książkowej zmieniono. Trudno określić datę tych poprawek (czy dokonano ich jeszcze w 1968, czy też rok później – po nagonce na pisarzy przeprowadzonej przez konserwatywną krytykę). Nie sposób także precyzyjnie określić, jakiego konkretnie typu naciski leżały u ich genezy. Ale nie ulega wątpliwości, że poprawiający swą powieść pisarze liczyli się z nadciągającym ostrym „przymrozkiem” w polityce kulturalnej ZSRR.

Omawiając poprawki, podaję kolejno w nawiasach: oznaczenie literowe (w nawiasie kwadratowym), lokalizację (numer strony w tekście) danego fragmentu w wydaniu polskim z 1971 roku oraz (po przecinku) lokalizację w wydaniu polskim z 1987 roku.

Pierwszą grupę ([A]) stanowią zmiany i skreślenia tych motywów, które nieomal wprost, w sposób mechaniczny nawiązywały do radzieckich realiów. Tak więc:

– wymieniono Nieznanych Ojców na Płomiennych Chorążych, aby uniknąć skojarzeń ze zwrotami typu: „ojcowie rewolucji”, „nasi ojcowie” itd. ([A1] 25-26, 19 itd.);

– zrezygnowano z podania rozległości czasowej między wydarzeniami akcji a ostatnią wojną na planecie, ponieważ między 1945 a 1969 rokiem również upłynęły 24 lata ([A2] 103, 60);

– ze względu na podobieństwo brzmienia tytułów dzieł klasyków marksizmu i książek z biblioteki dentysty Gobbiego skreślono jej opis ([A3] 117-118, 67);

– w nowej wersji brak także charakterystyki Dzielnic Które Na Razie Nie Osiągnęły Rozkwitu ([A4], 96-97, 57) – być może z powodu owego Na Razie?

– wspomina się o profesorze Zefie bez podania – jak kazał radziecki obyczaj – jakiej państwowej nagrody jest laureatem ( [A5] 155, 86);

– zmieniono Ojcom – Chorążym pseudonimy, aby nie przypominały czytelnikom o fakcie istnienia rodzinnych powiązań w elitach władzy ZSRR: Tato został Kanclerzem, Teść – Baronem, Szwagier – Sułtanem ( [A6] 297-298, 218);

– pominieto wzmianki: o niecheci Maksyma do uroczystych śpiewów chóralnych ([A7] 119,68) oraz o otrzymywaniu przez niego poborów w niebieskiej kopercie ([A8] 293-216); śpiewy nieodparcie kojarzą sie z tzw. „pieśnią masową”, bardzo cenioną w latach stalinizmu, czym zaś raziły koperty – trudno orzec;

– na koniec Maksyma Rościsławskiego zastąpiono Maksymem Kammererem, a Pawła Grigoriewicza (Wędrowca) – Rudolfem, z Rosjan czyniąc Niemców ([A9] 41, 28; 44, 29; 231, 127; 184, 102; 342, 241; 351, 246 itp.).

Ingerencji podobnych powyższym jest dużo, dużo więcej, niż wyznaczyłem, ale nie zmieniły one poważniej treści dzieła, zwłaszcza że i tak wiele prostych aluzji pozostało.

Bardziej znaczące było usunięcie opisów politycznych zachowań mieszkańców planety Saraksz ([B]), gdyż za pomocą tych motywów Strugaccy najwyraźniej pokazywali i oceniali swoich współczesnych. Nie znalazły się zatem w wydaniu książkowym:

– rozmyślania Maksyma o kłamstwie jako fundamencie polityki Nieznanych Ojców i o reżyserowaniu procesów sądowych ([B1] 138-139, 78);

– wypowiedź Gaja manifestująca jego wiarę w słowa przemówień i inną propagandę ([B2] 144, 81);

– przypuszczenia Rady, że dobrych Ojców muszą oszukiwać niżsi, źli urzędnicy ([B3] 219, 121) – tak właśnie „prosty człowiek radziecki” tłumaczył sobie całe lata np. niesprawiedliwości czasów Stalina;

– dokonane przez Maksyma porównanie fanatyzmu politycznego i religijnego wraz z wstępną konstatacją przyczyn tak ślepej wiary w Ojców ([B4] 220-221, 121);

– rozmyślania Maksyma przeprowadzające porównanie dyktatury na planecie oraz analogicznych przykładów historii ziemskiej ([B5] 253-254, 139).

Po tych skreśleniach powieść utraciła wiele treści aktualnych, ale skutki można dwojako oceniać. Od momentu wprowadzenia tych zmian „Przenicowany świat” co prawda mówił już o rzeczywistości radzieckiej o wiele mniej, niż sobie bracia życzyli, gdy tworzyli pierwszą wersję książki – w zamian za to jednak stał się bardziej uniwersalny.

Niestety, nie obyło się bez poprawek kaleczących utwór. Poważnie zubożyło jego wymowę usunięcie zbyt wyraźnych napomknięć o możliwości wykorzystania promieni na rzecz sił innych niż faszystowskie ([C]). W konsekwencji tych poprawek spłyceniu uległa problematyka moralna, bo w sytuacji, gdy nikt nie miał zamiaru wykorzystywać tego podłego narzędzia „w dobrych celach” – końcowy wyczyn Maksyma rzeczywiście stał się tylko smarkaczowską partyzantką (jak oceniał Wędrowiec), podczas gdy w wersji pierwotnej stanowił bezkompromisowy i jedynie słuszny protest przeciw złu. Chodzi mi konkretnie o dwa fragmenty, które najprawdopodobniej nie znalazły się w oryginalnym wydaniu rosyjskim z 1971 roku, ale polski tłumacz – choć zwykle w drugim wydaniu polskim (tj. wersji z 1987 r) wierny ocenzurowanej wersji rosyjskiej – jednak je zachował. W jego tłumaczeniu więc czytamy:

„- Jakie są te inne cele? – zapytał Maksym.

– Wychowanie mas w duchu dobra i miłości – powiedział Dzik.

Przez kilka sekund patrzyli sobie w oczy.” ([C1] 156)

„- Pański program polityczny jest mi w ogólnych zarysach znany: wykorzystanie Centrum do zmiany świadomości narodu, wychowania go w duchu humanizmu i głębokiej moralności, a w następstwie do skłonienia go do ustanowienia sprawiedliwego ustroju. Nie oponuję.” ([C2] 229)

W znanym mi wydaniu rosyjskim ***14/ ocenzurowanej wersji „Przenicowanego świata” brak słów powyżej wyróżnionych wytłuszczoną kursywą. Polski tłumacz jednak (świadomie lub nie) uratował dla czytelnika ostateczną wymowę dzieła.

 

 4.

Dla odbiorcy polskiego najmniej zrozumiałe są poprawki ([D]) polegające na usunięciu z pierwotnego tekstu:

– opisu komunistycznego życia na Ziemi ([D1] 47, 31);

– zadeklarowania się Maksyma jako komunisty ([D2] 351, 245).

Wszak to, co skreślono, mówiło radzieckiemu czytelnikowi, że Rościsławski jest przybyszem z szczęśliwej planety, że komunizm jest możliwy, a Saraksz reprezentuje po prostu niższy stopień rozwoju historycznego; że „Przenicowany świat” należy do gatunku powiest’ – prieduprieżdienije stanowiącego jedyną w radzieckiej literaturze dopuszczalną formę utopii negatywnej (tzn. szczególną „antyutopię w utopii”, która ukazuje ewentualne przyszłe społeczne zło jako wyjątek na tle ogólnej i koniecznej przyszłej szczęśliwości). Były więc skreślone fragmenty czymś, co mogło się decydentom spodobać, czymś dla nich zwyczajnym, przez nich nawet pożądanym... Dlaczego zatem je usunięto? Kwestia tych pozornie bezsensownych ingerencji jest jednak wcale poważna; ma swój i genologiczny, i cenzuralno-polityczny wymiar.

Aby ją jednak wyjaśnić, podać należy uprzednio dodatkowe informacje. Proces przenikania się utopii technologicznej (w typie Julesa Verne’a) i socjologicznej (H. G. Wellsa), a następnie ewolucji tak powstałej hybrydy w stronę SF – gatunku popularnego, wykorzystującego skonwencjonalizowane, utopijne światy jako miejsce dla dominującej akcji (tylko przygodowej, lub dodatkowo niosącej istotniejszą zawartość problemową) – dobiegł końca w literaturach Zachodu już w latach 30. XX wieku. W ZSRR opóźnił się o ćwierćwiecze, mimo iż w pierwszym, porewolucyjnym dziesięcioleciu fantastyka rozwijała się normalnie (Aleksy Tołstoj, Aleksander Bielajew i in.). Ale później, wyrosła z socrealistycznej doktryny, normatywna „teoria granicy” zahamowała ów rozwój; twierdzono mianowicie, że funkcją gatunku jest politechnizacja młodzieży, a dopuszczalnymi tematami fantastyki – wynalazki możliwe do realizacji w ciągu 15 lat od daty napisania utworu. Do pomyślenia była ewentualnie powieść fantastyczno-produkcyjna, osnuta wokół realizacji nadzwyczajnego przedsięwzięcia (np. ocieplenia Arktyki).

Zasadniczo tolerowano więc tylko specyficzną formę utopii technologicznej; do utopii społecznej przekonały się władze (i krytycy) po opublikowaniu w 1957 roku „Mgławicy Andromedy” Iwana Jefremowa, przynoszącej wizję świata zbudowanego ściśle według założeń tzw. „komunizmu naukowego”. Co więcej, ekipa Chruszczowa, która na XXII Zjeździe KPZR w 1962 roku ogłosiła plan zbudowania w ZSRR komunizmu w ciągu dwudziestu lat, postanowiła propagandowo wykorzystać marginesowy dotąd gatunek. Stworzono możliwości wydawnicze i na przełomie dekad zadebiutowało – wraz ze Strugackimi – całe nowe pokolenie radzieckich fantastów. Naturalnie zażądano od nich (tylko początkowo z powodzeniem) pisania „jak Jefremow”, w miarę upływu czasu coraz ściślej określając kryteria, jakim powinien sprostać wizerunek przyszłego „człowieka komunizmu”, jego społeczeństwa i cywilizacji.

Przypomnę, że komunizm rozumiany jako formacja ustrojowa miał się charakteryzować obfitością dóbr, brakiem zapotrzebowania na pracę fizyczną, zastąpieniem państwowego aparatu przymusu przez poczucie obowiązku u obywateli, wolnością i równością. Natomiast uwolniona z więzów podziału pracy jednostka ludzka powinna rozwinąć się harmonijnie: fizycznie, emocjonalnie i umysłowo (a w każdej z tych dziedzin – w stopniu niezwykłym). Mówiono i o konkretach. Na przykład „człowiek komunizmu” nie miał być zdolnym do zabójstwa... nawet w samoobronie. Ba! Nie mógł klnąć!

Strugaccy zaczynali od utopii technologicznej (ale wyraźnie polemicznej w odniesieniu do „teorii granicy”), opiewali loty kosmiczne, genetyke, cybernetyke itd. Wymienie: powieść „W krainie purpurowych obłoków” (wyd. 1959), zbiory opowiadan: „Sześć zapałek” i „Droga na Amaltee” (wyd. 1960), Napisali nastepnie utopie socjologiczne: o rozwinietym komunizmie – „Wozwraszczenije (Połdien 22-j wiek)” (napisana 1960, wyd. 1962) oraz o jego początkach – „Stażiory” (wyd. 1962). Później jednak w ich twórczoźci (a zarazem w fantastyce radzieckiej) zachodzi wyraźny i w pełni przez braci sobie uświadamiany przełom gatunkowy. „Próba ucieczki” i „Daleka Tecza” w coraz to mniejszym stopniu są utopiami. Ich światy (zaczynające wraz z rzeczywistościami innych książek składać sie na jakąś jedną, rozległą panorame przyszłości) nabierają cech konwencjonalnego tła akcji, która z kolei staje sie teraz głównym nośnikiem problematyki. Momentem przełomowym ewolucji jest „Trudno być bogiem”. Tego dzieła – jeśli uważa sie je za utopie – nie można odczytaą adekwatnie, zgodnie z zamierzeniem autorów.

Tym bardziej nie można jak komunistycznej utopii czytać „Przenicowanego świata”. Poprawki [D] starają się wyeliminować z tekstu to, co takiemu traktowaniu sprzyja. I to w sytuacji, gdy powieść rzeczywiście zawierała pozostałości po tradycyjnych utopiach typu jefremowskiego, jak np. fizyczne możliwości Maksyma, które – obok predyspozycji artystycznych – posiadał. Dzięki tym poprawkom przynajmniej uniknięto podkreślania faktu istnienia tych pozostałości, co było istotne w sytuacji, gdy Strugackim dla potrzeb budowanego w powieści uogólnienia nie był potrzebny „ideał człowieka komunizmu” – lecz nadczłowiek.

Na dodatek, od 1969 roku ocenianie „Przenicowanego świata” wedle kryteriów właściwych dla oceny utopii mogłoby okazać się dla Strugackich politycznie niewygodne. Mogłoby sprawić, że zostaną wyartykułowane groźne wówczas pretensje o to, że Maksym (wszak „człowiek komunizmu”) i komunistyczna Ziemia, z której przybył – są nie do pogodzenia z obowiązującą polityczną normą. Zaś krytyka „Przenicowanego świata” wedle kryteriów używanych dla oceniania utopii (mimo swej jawnej absurdalności) była wówczas w ZSRR całkiem prawdopodobna. Całe starsze pokolenie radzieckich pisarzy-fantastów i krytyków zajmujących się SF nie mogło jeszcze wtedy (jak i długo potem) pojąć, że radzieckie SF i komunistyczna utopia to niekoniecznie to samo.

 

 

PRZYPISY

 

***1/ A. i B. Strugaccy, „Przenicowany świat”, tłum. T. Gosk, Warszawa 1981; wyd. II zmienione, Warszawa 1987.

***2/ Cyt. za: W. Żurawliewa, „Trudnosti rosta”, „O litieraturie dlja dietiej” 1965, nr 10, s. 205-207.

***3/ Cyt. za: W. Bukowski, „I powraca wiatr...”, Warszawa 1990, s. 253. O historii radzieckiego dysydenctwa drugiej połowy lat sześćdziesiątych por. strony: 161, 171-179, 184-189, 194-198, 209, 215-219, 242, 253-256, 263-264, 283, 296-301. Wiadomości o radzieckich ruchach opozycyjnych zawarte są także m. in. w: J. Smaga, „Narodziny i upadek imperium. ZSRR 1917-1991”, Kraków 1992; A. Drawicz, „Spór o Rosję”, Warszawa 1987 (oraz wznowienia oficjalne po 1989 roku); Roj. A. Miedwiediew, „Chruszczow. Biografia Polityczna”, tłum. W. Zagórska, Warszawa 1990; A. Adżubej, „Tamte dziesięć lat”, tłum. E. Biedka, Warszawa 1989.

***4/ A. i B. Strugaccy, „Trudno być bogiem”, tłum. I. Piotrowska, Warszawa 1883, s. 120-121.

***5/ Np. w wypowiedziach: „Czeriez nastojaszcze – w buduszcze” (zob. „Woprosy litieratury” 1964, nr 8, s. 73-75) i „Fantastika – litieratura” (s. 131-142).

***6/ Cyt. odpowiedź Strugackich na ankietę „Poczemu ja stał fantastom”, „Inostrannaja litieratura” 1967, nr 1, s. 257.

***7/ Zob. dalej w tekście i przypis 14.

***8/ Cyt. wywiad J. Miedwiediewa ze Strugackimi, „Dorogi naucznogo proricanija...”, „Tiochnika – Mołodioży” 1967, nr 7, s. 30-31

***9/ Zob. przypis ***7/

***10/ A. i B. Strugaccy, „Przenicowany świat”, Warszawa 1971, s. 264.

***11/ Ripostował A. Liebiediew w artykule: „Riealisticzeskaja fantastika i fantasticzeskaja riealnost’”, „Nowyj Mir” 1968, nr 11.

***12/ Cyt. za: A. Biełousow, „Zabywaja o socialnoj obusłowiennosti”, „Litieraturnaja Gazieta” 1969 nr 22, s. 6.

***13/ Por. np. W. Swininnikow, „Bliesk i miszczota fiłosofskoj fantastiki”, „Żurnalist” 1969, s. 46-48.

***14/ To jest w (opartym na wydaniu moskiewskim z 1971) tekście wchodzącym w skład wyboru twórczości Strugackich „Żuk w murawiejnikie. Powiesti”, Kisziniew 1983. (Por. tam strony: 157 i 228). Nie jest wykluczone, że fragmenty, o które chodzi, usunięto dopiero w wydaniu kisziniowskim. Ale z metodologicznego i merytorycznego punktu widzenia różnicy to nie czyni. Gdyby tak było – oznaczałoby to jedynie, że kaleczenie utworu rozciągnęło się w czasie.

***15/ W sposób najbardziej szczegółowy gatunkami fantastycznymi i teorią fantastyki zajmuje się słownik: A. Niewiadowski, A. Smuszkiewicz, „Leksykon polskiej literatury fantastycznonaukowej”, Poznań 1990. Zawiera bibliografię. Zaznaczam w tym miejscu, że najbardziej przemawiają do mnie poglądy na fantastykę A. Zgorzelskiego wyrażone w książce: „Fantastyka. Utopia. Science fiction. Ze studiów nad rozwojem gatunków”, Warszawa 1980.

Osobiście proponuję przeprowadzić klasyfikację gatunków fantastycznych w oparciu o trzy kryteria:

I – o stopień braku możliwości stwierdzenia zgodności między światem przedstawionym utworu (lub częścią tego świata) a obowiązującą, ogólnie uznaną za prawdziwą, wizją świata rzeczywistego;

II – o fakt zachowania lub nie w całym utworze tzw. „immanentnej konsekwencji przedmiotowej”, czyli po prostu ontologicznej jednolitości świata przedstawionego (zachowywanie raz w nim przyjętych praw istnienia rzeczywistości i praw rządzących ludzkim życiem);

III – o fakt skonstruowania rzeczywistości utworu tak, aby panująca w niej przyczynowość była konsekwentnie zgodna lub niezgodna (wypadek utopii negatywnej) z wymogami moralności.

Jeśli chodzi o kryterium „I”, należy dodać, że do pomyślenia są przede wszystkim trzy możliwości:

Ia: gdy przed przystąpieniem do czytania utworu przyjmujemy a priori, że nigdzie i nigdy wypadki składające się na to, co w świecie tego utworu jest fantastyczne, nie są, nie były i nie będą prawdopodobne;

Ib: gdy wiemy, że nie może się tak zdarzyć tu i teraz, ale ewentualnie mogłoby tak być gdzie indziej;

Ic: gdy wydarzenia utworu nie są prawdopodobne teraz, ale niewykluczone, iż będą w przyszłości lub że bywało tak kiedyś.

Po przeprowadzeniu klasyfikacji otrzymamy następującą tabelę:

 

Cechy Baśń Fantasy F. grozy Utopia SF
I a NIE TAK TAK NIE TAK
b NIE TAK
c TAK
II NIE TAK NIE NIE TAK
III TAK NIE NIE TAK NIE

Możemy więc zauważyć, że utwory baśniowe charakteryzują się dwudzielnością świata przedstawionego; ma on sferę podobną do rzeczywistości empirycznej i sferę fantastyczną, którą traktować należy jako absolutnie nieprawdopodobną, a w związku z tym w świecie przedstawionym istnieje wyraźna granica (las, granica wioski, z której wyrusza bohater), poza którą rzeczywistością rządzą nieznane przedtem bohaterowi prawa (czarownice, smoki, zwierzęta mówią ludzkim głosem oraz występują jeszcze inne zjawiska, które w domu i wsi bohatera – gdzie na odmianę panował porządek w pełni prawdopodobny życiowo – nie występowały). Ponadto w baśni dobro zawsze zwycięża.

Natomiast bohaterowie (nie czytelnicy!) świata utworów typu fantasy (gdzie np. magia jest na porządku dziennym) nie napotykają w nim „niemieszczących się w głowie” niespodzianek (świat przedstawiony utworu jest ontologicznie jednolity), ale mogą ponieść klęskę.

W pozbawionych „immanentnej konsekwencji przedmiotowej” dwudzielnych, na początku lektury wręcz demonstracyjnie (ale – okaże się później – pozornie) realistycznych światach opowieści grozy bohater panicznym strachem zareaguje na pojawienie się drugiego, skrajnie nieprawdopodobnego oblicza znanego mu świata – zaprzeczających jego poglądowi na istotę rzeczywistości wampirów i upiorów; natomiast nie przestraszy się mieszkańca innych planet kosmonauta z utworu SF ani go to spotkanie nie zdziwi – bo to w jego (znowuż jednorodnym, a nie dwudzielnym) świecie zjawisko normalne. Dziwił się również napotkanej gdzieś na odległej wyspie (w późniejszych wersjach – w przyszłości lub na innej planecie) krainie bohater utopii lub dystopii, ale tu jego zdziwienie wywołane było konsekwentnie dobrym lub konsekwentnie niedobrym urządzeniem tego społeczeństwa, czego „u siebie” (w sferze świata przedstawionego, która naśladowała potoczną empirię) raczej nie miał okazji zaobserwować. Inną jest sprawą, że stopnie nieprawdopodobieństwa upiora, kosmity i szczęśliwego, dobrze urządzonego społeczeństwa są całkiem różne.

Koniecznie należy zwrócić uwagę na fakt ewoluowania fantastycznych gatunków. Na przykład fantasy opisać można jako baśń, którą pozbawiono swoistych reguł moralnych, za to wyposażono ją w immanentną konsekwencję przedmiotową. Fantastykę naukową natomiast – jako utopię lub antyutopię, która także nabrała tej konsekwencji (uważa się, że zjawisko zaszło skutkiem powszechnego przeniknięcia do świadomości odbiorców wynalazków vernowsko-wellsowskiej utopii), zatraciła funkcje poznawcze i stała się po prostu tłem dla przygód bohaterów, na które w nowym, rozrywkowym już gatunku zaczęto zwracać szczególną uwagę. „Przenicowany świat”, którego sensy mieszczą się głównie w przygodach i moralnym wyborze Maksyma, jest już (ambitną) powieścią SF, ale ze względu na również duże znaczenie charakterystycznych cech rzeczywistości państwa Nieznanych Ojców (w której kryją się aluzje do stosunków radzieckich) – jest jeszcze utopią (negatywną).

 

NOTA BIBLIOGRAFICZNA

Obecnie dysponujemy (dopisek po latach: tzn. dysponowaliśmy w 1994, od tego czasu sytuacja się zmieniła – W. K.) już dwiema monografiami polskimi braci Strugackich: T. Dudek, „Twórczość Arkadego i Borysa Strugackich (do roku 1985)”, Kielce 1991; W. Kajtoch, „Bracia Strugaccy (zarys twórczości)”, Kraków 1993. Należy także wymienić obszerne artykuły: A. Drawicz, „Pełznij ślimaku, pełznij... O pisarstwie braci Strugackich”, „Dialog” 1992, nr 4, s. 108-112; W. Kajtoch, „Strugaccy a historia współczesności”, „Eurocon 91. Księga Konwentowa” pod red. M. P. Jabłońskiego, t. 2, „Dodatek Literacko-krytyczny”, Kraków 1991, s. 285-291; tegoż, „Arkadij i Boris. Bracia Strugaccy”, „Lektura. Miesięcznik Literacki” 1991, nr 1, s. 18-19, 21; W. Serbinienko: „Trzy wieki tułaczki w świecie Utopii”, „Nowa Fantastyka” 1991, nr 6, s. 52, 57-59 i nr 7, s. 68-70. Najnowszą monografią zagraniczną jest – o ile wiem – L. Kellera „The Political Science Fiction of The Strugatski Brothers”, Victoria 1997.

W Polsce artykuły i szkice o twórczości Strugackich ogłaszali ponadto m. in.: M. Brzeszczynski, L. Bugajski, A. Goreniowa, L. Jeczmyk, P. Kwiatkowski, P. Kuncewicz, M. Oramus, M. Rymuszko, M. Troszynski, M. Wielopolski, M. Wydmuch, A. Ziembicki – pełną bibliografie podaje T. Dudek na stronie 117 swojej monografii.

 

Uwaga! Tekst artykułu jest nieco zmodyfikowaną wersją broszury: „Wstep do „Przenicowanego świata” Arkadija i Borisa Strugackich”, Kraków 1994. Jej wersja skrócona to także: „Fantastyka i prawdy moralne w »Przenicowanym świecie« Arkadija i Borisa Strugackich” [w:] „Jezyk Polski w Szkole Œredniej”, R. VII, rok szkolny 1992/93, z. 2(26), Kielce 1992, s. 54-65.

 


< 13 >