Archiwum FiF
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Agata Hołuj Literatura
<<<strona 54>>>

 

Crysral Clear

 

 

PROLOG

 

Stała pośrodku wielkiej tafli jeziora. Ona. Białe, niesamowicie długie włosy, spływały na ramiona niczym delikatne płatki śniegu. Głębokie spojrzenie błękitnych oczu, zimnych jak lodowe sople. Niczym kryształ lodu, czysty jak woda górskiego potoku, piękny jak diament.

Stał naprzeciwko niej. On. Włosy czarne jak pióra kruka, bujne kędziory opadały mu na czoło. W zielonych, kocich oczach, widniała złość, bunt i rozczarowanie. Zacisnął pięści ze złością.

– Jesteś niczym królowa śniegu- stwierdził.

– Nie jestem rządną królową. To wszystko to tylko sen, a ja stałam się twoim złudzeniem, marzeniem, którego nie możesz pojąć ani doścignąć.

– Bez przerwy uciekasz mi we śnie. Nigdy nie mogę cię dogonić i porozmawiać. Dlaczego się ukrywasz?

– Ty robisz to samo. Uciekasz przede mną, bo boisz się tego co chce ci powiedzieć. Tym razem też uciekniesz, jak zawsze. Próbuję do ciebie mówić ale ty nie słuchasz...

– Nieprawda!

– Chcesz poznać odpowiedź?

– Tak.

– Nie mówisz szczerze. Boisz się, czuję to. Wiedzę, jesteś dla mnie jak kryształ przejrzysty. Nie jesteś gotowy na odpowiedź.

Zielone oczy zapałały gniewem.

– Kim ty jesteś, że chcesz mi rozkazywać? Nie znasz mnie!

– Wiem o tobie więcej niż ty sam.

– Nie będę dłużej tego słuchał!

Zielonooki odwrócił się i ruszył szybko drogą lodowych stalaktytów i stalagmitów. Wyszedł na powierzchnie, słońce poraziło go w oczy. Wszyscy czekali na zewnątrz.

– Co ci powiedziała?- zapytał przyjaciel o złotych włosach.

– Nic co miałoby znaczenie- odpowiedział Zielonooki.

 

 

Obok jaskini płynął przejrzysty strumień. Wiosna pachniała intensywnie akacją. Wszędzie wokoło rozpościerały się jej barwy: jasna zieleń, ciemna zieleń, zgniła zieleń...Wszystko monotonne i monochromatyczne. Na dodatek kolor jego oczu nie wnosił nic nowego w wiosenna atmosferę. Zielonooki. Poszedł swoja droga, nie chciał słuchać nikogo, miał dosyć " dobrych rad", nawet, jeśli ci, którzy ich udzielali rzeczywiście mieli rację.

– Więc idziemy w nicość?- odezwał się Złotowłosy.

– Tylko nicość jest przed nami- odburknął Zielonooki.

– Więc idziemy przed siebie, nie wiedząc nawet dokąd- stwierdził beztrosko Sepiowe Oko, przeciągając się w siodle.

– Zawsze możesz zawrócić- zauważył poważnie Błękitno-Szary.

Wszyscy pochodzili z tej samej wioski. Urodzili się każdy pierwszego dnia innej pory roku. Byli wybrani na poszukiwanie magicznego artefaktu, dla swojej wioski, który nazywał się Wieczne Szczęście. Przepowiedziane były ich narodziny, a wraz z nimi obietnica otrzymania magicznego przedmiotu, który warunkował dobrobyt i pokój. Nikt jednak nie wiedział gdzie mają szukać i jaką drogą iść. Jedyne co było wiadome to, by zapytać o drogę(r) niejakiego Samego Siebie. Ale jak odnaleźć Samego Siebie? Gdzie go szukać? Tego nie wiedział nikt. Zielonooki miał świadomość, ze Ona, która nawiedzała go w snach, znała odpowiedź. Odnalazł ją, by dowiedzieć się prawdy, od niej, która sama jest prawdą, ale jednocześnie przerażało go to co mógł usłyszeć. Bal się cierpienia. Wolał ciągle iść bez większego sensu naprzód, ale jego przyjaciele niecierpliwili się i pragnęli, bardziej niż on sam odnaleźć Wieczne Szczęście.

Złotowłosy był może bardziej cierpliwy niż inni, ale Zielonooki wiedział że to nie potrwa długo.

Nagle przed nimi zaczął krążyć ogromny ptak o wielkich czarnych skrzydłach. Sepiowe Ono szybko sięgnął po kusze i wycelował, lecz zawsze spokojny Błękitno- Szary powstrzymał go. Ptak miał przenikliwe ludzkie spojrzenie.

– Dokąd zmierzacie synowie słońca?- odezwał się ptak. Określenie którym ich zaszczycił znaczyło ludzi dobrych, kroczących w świetle, nie zaś droga ciemności.

– Szukamy Samego Siebie, czy wiesz gdzie on mieszka?

Ptak zatoczył szerokie koło i znowu powrócił do podróżników.

– Wiem, ale on przyjmuje tylko ludzi godnych zaufania, którzy wiedzą co znaczy poświęcenie. Czy jesteście takimi ludźmi?- zapytał.

– Oczywiście- odparł bez namysłu Złotowłosy.

– Więc chodźcie za mną.

– Zaczekaj- Zielonooki powstrzymał ptaka przed odlotem.- Jak ci na imię?

– Nazywam się Cisza- odparł ptak.

 

Stanęli przed wrotami, ozdobionymi dziwnymi ornamentami. W portalu umiejscowiona była ozdobna płaskorzeźba, przedstawiająca mężczyznę z czymś, co przypominało kłębek w ręku. Twarz miał dumną, wzrok zapatrzony gdzieś w dal. Za nim stali jego towarzysze, trochę wystraszeni, inni kompletnie zdezorientowani, tylko on był pewny swoich decyzji. Dwa potężne filary stały po obu stronach, strzegąc wejścia.

– Za tymi wrotami mieszka ten, którego nazywają Samym Sobą. Musicie pokonać wszystko co tam napotkacie, by go odnaleźć. Złotowłosy, Sepiowe Oko i Błękitno- Szary razem otworzyli wrota. Tymczasem Cisza zniżył lot i wręczył Zielonookiemu mały flakoniki.

– Masz- powiedział.- Bez tego nie przetrwacie przeprawy przez pustynie.

– Co to? – zapytał Zielonooki.

– Woda Autorytetu.

 

Nicość. Miał rację Złotowłosy, gdy mówił o tym dokąd podążali. Tu nie było absolutnie nic, tylko żółty piasek i błękitne bezchmurne niebo. Żar jaki panował poi drugiej stronie wrót otumaniał zmysły i doprowadzał do szaleństwa. Znaleźli się w samym środku pustki, zdani tylko na siebie, jak ktoś kogo wrzuca się na głęboką wodę by nauczył się pływać. Suchy wiatr wysysał z ich gardeł głos. Szli więc w milczeniu, pogrążeni tylko w swoich rozważaniach.

– Mam dosyć! – powiedział pewnego razu Sepiowe Oko.- Nie chcę szukać Wiecznego Szczęścia, wystarczyło mi to co miałem! Wracam do wrót.

Nim Zielonooki zdołał poczęstować go Wodą Autorytetu on już dawno zniknął im z oczu. Szli więc dalej wśród stosów kamieni, po spękanej od zmęczenia ziemi.

– Daj mi pić Zielonooki- poprosił Złotowłosy. – Nie wytrzymam dłużej.

Zielonooki spełnił życzenie przyjaciela. Po chwili Złotowłosy odzyskał siły i pełen wigoru zaczął opowiadać cos swoim towarzyszom. Lecz po pewnym czasie rzekł:

– Zbyt trudna jest ta sroga. Wątpię czy uda mi się być na tyle silnym, by przez nią przejść. Nie, jestem zbyt słaby. Wracam z powrotem. Przykro mi.

Złotowłosy oddalił się, wtapiając w krajobraz pustyni.

Nagle sceneria zmieniła się. Zaczął wiać silny północny wiatr i w jednym momencie zrobiło się biało. Płatki śniegu tańczyły wokół nich w śmiertelnym tańcu. Szli dalej, pomiędzy śnieżnymi zaspami aż do jaskini w której było przejście do krainy wiosny. Błękitno- Szary skierował się w tamta stronę, chciał namówić Zielonookiego by poszedł z nim, lecz ten pozostał wierny drodze, którą wybrał na początku.

– PO co szukać Samego Siebie? Chcesz iść przez ten śnieg? Twoja Woda Autorytetu na nic już ci się nie przyda. Choć razem ze mną, wstąpisz w krainę wiosny. Tak będzie lepiej. Wieczne Szczęście nie istnieje, top tylko ułuda, a nawet gdyby istniało, droga do niego nie byłaby tak trudna. Choć ze mną i zapomnij o cierpieniu.

– Nie idź tam Błękitno- Szary. Nie daj się zwieść. Razem przejdziemy przez pustynie- błagał Zielonooki.

– O nie bracie! Idź prostą drogą jeśli chcesz, ja nie zostanę dłużej w tym zimnie. Żegnaj.

Błękitno- Szary oddalił się. Zielonooki został sam i gorzko zapłakał. Teraz przed nim była prawdziwa nicość.

 

EPILOG

 

Nie wiedział jak iść dalej. Drzewa zasypał śnieg i nie było nikogo, kto mógłby mu wskazać drogę, wszyscy zapadli w głęboki sen.

– Nie ma nikogo- powiedział cicho.- Wszyscy zasnęli wiecznym snem, opuścili mnie.

– Jestem ja- powiedziała Ona.

– Powiedz mi kim jestem?

– Wystraszonym młodym wilkiem. Białym krukiem. Czarnym diamentem...

– Gdzie mam iść dalej? Nie widzę drogi, wszystko zasypał śnieg...

– Podaruję ci wiosenny kwiat nadziei.

– Ale ja chcę wiedzieć! Chcę odnaleźć Wieczne Szczęście! Gdzie mam dalej iść?

– Weź nadzieję i o nic się nie martw. Idź już i nie marnuj czasu na bezsensowne wątpliwości. Niech prowadzi cię twoja muzyka.

I tak odszedł w świat. Uzbrojony jedynie w wątły kwiat nadziei i ufność w lepsze jutro. Przyszłość była niepewna i za to ją kochał, obojętnie jaka by była, należała do niego. Czysta niczym kryształ lodu, jak woda w górskim potoku, przejrzysta i piękna jak diament. Crystal Clear.

1

Selene 2001

Okładka
Spis Treści
Tomasz Agurkiewicz
Tomasz Agurkiewicz
Jacek Andrzejczak
Jacek Andrzejczak
Jacek Andrzejczak
Jacek Andrzejczak
Tomasz Bąkowski
Shigor Birdman
Ryszard Bochynek
Dawid Brykalski
Dawid Brykalski
Charms
Sebastian Chosiński
Paweł Ciemniewski
Paweł Ciemniewski
Gregorio Cortez
Gregorio Cortez
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Tomasz Duszyński
Tomasz Duszyński
Tomasz Duszyński
Tomasz Duszyński
Łukasz Dylewski
Mateusz Dymek
Ryszard Dziewulski
Ryszard Dziewulski
Piotr Ferens
Michał Fijał
Michał Fijał
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Jurij Gawriuczenkow
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Jakub Gruszczyński
W.Grygorowicz
Agnieszka Hałas
Agata Hołuj
Agata Hołuj
Agata Hołuj
I.Ilf i J.Pietrow
I.Ilf i J.Pietrow
Jacek Inglot
Jacek Inglot
Dariusz S. Jasiński
Dariusz S. Jasiński
Dariusz S. Jasiński
Maciej Jesionowski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Daniel 'Beesqp' Jurak
Daniel 'Beesqp' Jurak
Maciej Jurgielewicz
Maciej Jurgielewicz
Maciej Jurgielewicz
Maciej Jurgielewicz
Irena Juriewa
Irena Juriewa
KAiN
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Tomasz Kolasa
Mariusz Koprowski
Mariusz Koprowski
Mariusz Koprowski
Marcin Korzeniecki
Rafał Kosik
Kot
Kot
Kot
Kot
Justyna Kowalska
Justyna Kowalska
Justyna Kowalska

Archiwum cz. II
< 54 >