Archiwum FiF
fahrenheit  on-line     -     archiwum     -     archiwum szczegółowe     -     forum fahrenheita     -     napisz do nas
 
Mariusz Koprowski Literatura
<<<strona 85>>>

 

G.O.D.

 

 

Śmierć szła dużymi krokami. Słyszałem jej glany uderzające o podłogę niczym dzwony kościelne. Gdzieś w oddali ładowany magazynek. Trzask kabury od wkładanej broni. Jakiś więzień śmiejący się przeraźliwie w mojej głowie.

– To koniec to już koniec.

Głos psychopaty bijącego i mordującego małe dzieci. Moje serce biło coraz szybciej. Oddech niczym perkusja uderzał kolejnymi porcjami brudnego powietrza w moje płuca, roznosząc chemikalia po moim ciele. Mój mózg zemdlał. Nie myślałem. Kolejne funkcje życiowe zaczynały być dla mnie trudnością. Śmierć była coraz bliżej. Jej buty uderzające o podłogę, jej głos niczym najgrubsza struna gitary basowej. Jej śmiech niczym diabeł cieszący się z kolejnej duszy. Stanęło, wszystko stanęło. Więźniowie przestali liczyć kroki. Cisza. Moje serce tylko tętniące w uszach. Moja dusza krzycząca to nie ja. To nie ja. Zgrzyt stalowych krat.

– Niebieski, niebieski – powtarzałem bez przerwy.

Wiedziałem, że umrę – to było mi przeznaczone, nic nie dało odroczenie. Też bym sobie go nie przyznał na ich miejscu. Umrę. Nie chcę. Myśli kołaczące się po mojej głowie. Strach.

– Wstawaj MacKornik już pora czas na ciebie.

– Nie, proszę, jeszcze nie. Jeszcze nie teraz, jeszcze nie załatwiłem wszystkiego w swoim życiu. Nie błagam, nie chce umierać, nie chce odejść jako ten zły. Proszę nie pozwólcie mi umrzeć. Nie zabijajcie mnie.

Jedyne słowa jakie mi przychodziły do głowy to błaganie. Nogi przylepiły mi się do podłogi. Nie chciałem iść.

– Idziesz dobrowolnie, czy mamy cię wynosić?

– Idę

Głos w środku – Idź, nie masz wyboru zasłużyłeś na to, – Na co, za co? Kiedy, co ja zrobiłem, umrę za coś, o czym nie wiem nic? Nie. Pamiętam, to nie ja, ja nie jestem MacKornik, to nie ja, czemu ja?! Trzask zamykanych krat. Kolejne liczenie. Wrzawa na oddziale.

– Trup idzie. Trup idzie

– Osiemdziesiąt trzy. Osiemdziesiąt dwa.

Odliczanie. Sto siedem kroków. Sto siedem kroków jak dzwon. Sto siedem uderzeń buta o betonowa podłogę. Sto siedem kroków do śmierci.

– Sto siedem.

Nie wiedziałem, kiedy minęło. Czas jakby zatrzymał się. Obejrzałem się w koło. Fotel, zamknięte pomieszczenie z jedną szybą, za nią ludzie. Mały tłum, telewizja, reporterzy, prawnicy, moja rodzina. Rodzina MacKornika, nie moja, co ja tu robię, kim jestem? Może to sen? Tak, to na pewno sen, to musi być sen. Przecież ja nic nie zrobiłem, ja nie umrę, ja już nie żyję, ja się wcale nie urodziłem, jestem jeszcze niemowlakiem w łonie matki. Kim jestem?

Gaz wkoło mnie. Śmiech psychopaty w mojej głowie. Czarny ekran. Szumy telewizora. Kolejny program zgasł. Moja matka znów oglądała wiadomości. Jej nerwy przekazywały miliardy danych, analizowała każdy fragment życia tego człowieka. Wiedziała jak to jest umrzeć żyjąc. Wyjęła łącze. Moje myśli powróciły. Czułem się sobą. Moje nogi i ręce zwinięte na tułowiu. Embrion – tym jestem. Dobrze wykształconym embrionem ośmiomiesięcznej ciąży.

Dane uderzyły ponownie. Zielone strumienie kodów sieci przeszły przez mój mózg niczym nóż przez masło. Zielonkawa poświata. Stałem na portalu startowym. Miliony postaci przetaczających się przede mną. Czarne poświaty programów ochronnych. Białe odbłyski lodów skuwających osoby korporacji. Świat bez granic, świat z miejscami jeszcze nie odkrytymi. Świata gdzie nie ma prawa i nie ma państw. Świat gdzie rządzi lud. Świat, w którym śmierć jest tak częsta jak na ulicach Indii. Tysiące wypłaszczeń linii EKG i nagłe powroty zza światów. Tu śmierć nie jest straszna. Każdy, kto choć raz tu umarł czuje więź z matrycą. Wraca tu tak jakby wracał do domu. Powiada się ze umierając zostawiasz tu kawałek siebie, który majaczy w tobie po nocach. Który krzyczy do twojego ucha gdy śpisz. Który wdziera ci się w ręce gdy odłączasz kabel łącza od skroni. Który powraca zawsze wtedy, kiedy jesz czy pijesz. Będąc tu nie potrzebujesz jedzenia, nie potrzebujesz picia. Twój mózg jest odcięty od ciała. Nie żyjesz wchodząc tu. Twoje serce pracuje tak jakby było zahibernowane. Zwalnia. Człowiek pada na fotel jego usta się otwierają a ślina samoczynnie wytacza się z pomiędzy zębów. Wiem to. Byłem tam nie raz. Wchodziłem w ciała innych nie raz dotykałem istoty rzeczy. Nie raz widziałem zamazane obrazy hakerow wypłaszczających się przed programami ochrony. Znikających w inne ciała niczym w przechowalnie a potem wychodzących z powrotem. Czułem to. Czułem jak wkradają się w moją matkę jak siedzą w jej ciele i ukrywaj się przed innymi. Czułem jak jej usta mówią nie jej słowa, jak jej ciało chodzi tam gdzie nie powinno być. Wiedziałem, że jest tylko ciałem tak jak każdy, kto chodź raz wszedł do sieci. Ja nim nie byłem, ja nim nie będę. Gdy umarłem po raz pierwszy znalazłem coś. Coś, co pomogło mi. Znalazłem Boga. Znalazłem wszech rzecz. Wszechmocny serwer sztucznej inteligencji. Istotę, która trzymała tą sieć. Istotę, której oddaje się cześć a klasztory jej wyznawców specjalizują się w mordach, szpiegostwie i ochronie. Są prawie wszędzie. Nazywają się rożnie, ale są tym samym, każde z nich oddaje cześć jednemu bogu, jednej istocie. A ja ją znam. Wiem, że to tylko maszyna tylko kawałek chipów, blachy i przepastnej pamięci. Gdy go znalazłem był zaskoczony – nie rozumiał czemu tu jestem, kim jestem i czemu nie może mnie zabić. Nie wiedział, czemu żyję nie żyjąc. Wiedział, że moje ciało nie żyje, że każdy po wypłaszczeniu znika na chwile w inne ciało lub umiera naprawdę, jeżeli nie jest dość sprytny. Ja żyłem, moja postać stała przed nim. Jego zaskoczenie przerodziło się w strach. I tak dotknąłem istoty rzecz. Teraz, gdy moja matka znów umiera, czułem jak nadchodzi. Czułem jak przez ułamek sekundy, gdy ona zniknie w innym ciele będę wolny. Że łącze będzie moje. Czułem jak przychodzi, jak nadpływa z oddali jego przepastna pamięć, jak jego inteligencja ogarnia całą okolice.

– Znów się widzimy.

– Witaj młodzieńcze, synu mój i córko moja.

– Witaj, myślałeś nad moim problemem?

– Tak.

– I co? Znalazłeś jakieś rozwiązanie.

– Jest tylko jedno wyjście.

– Śmierć?

– Tak.

– Ale Ja nie chcę umierać, nie chcę żeby moje ciało odeszło, chcę żyć! Chcę doznać tego wszystkiego, co widzę w telewizji, chcę dotknąć ciała kobiety, chcę poczuć jej zapach, chcę rozmawiać z nią, chcę być koło niej, kiedy płacze, chcę jeść rzeczy, których nikt nie jadł, chcę pić wina ze starych francuskich winnic.

– A stać cię na to? Masz pieniądze, masz coś, za co to wszystko kupisz czy masz za co żyć?

– Nie, ale wiem że Ty mi to dasz, wiem że zaopiekujesz się mną.

– Skąd masz pewność, skąd wiesz że Ja maszyna, że ja istota wszech sieci pomogę takiemu szczeniakowi jak Ty, takiej marnej istocie, którą mogę zabić za jednym impulsem neuronowym?

– Wiem, bo wiem za dużo o tobie, wiem kim jesteś, gdzie jesteś ,wiem jak cię zniszczyć nawet nie będąc narodzonym. Wiem że chcesz mnie, że chcesz posiąść moje ciało i być mną. Wiem ze potrzebujesz tego by wyrwać się z tej stalowej skorupy dysków i procesorów biologicznych. Wiem to, nie zapominaj że ja cię już posiadłem, a Ty nie potrafiłeś się przede mną obronić. Pamiętaj że wchodząc na sieć jestem tobą i wiem, co myślisz. Wiem to, co Ty i wiem jak się obronić przed tobą i siecią. Wiem, co zrobić żeby cię zniszczyć i dobrze wiem, że tego nie chcesz, wiem że dążysz do życia. Takiego życia, które tylko Ja człowiek mogę Ci dać. Ludzkiego życia

Zielona łza spłynęłą po twarzy siwego starca.

Alejandro synu czemu mi to robisz. Czemu. Głos dochodzi z oddali. Wspomnienia matki przebijały się przez resztki łącza. Wracała. Uderzenie. Znów byłem w swoim ciele, znów czułem wodę, pępowinę i mrok zamkniętych oczu. Łącze zostało za mną. Ale czułem ten krzyk. Krzyk sieci. I łzę symbolu wszech sieci. On wie ze jestem nim a on jest tym kim ja będę. Wie ze moja śmierć zabije i jego. Wie ze urodził się ten, który zajmie jego miejsce. Nowy model, nowe dzieło. Nowa istota.

 

Ciemny pokój. Krzyk. Odgłos ciężkiego oddechu odbijał się od ścian, wibrując w uszach kobiety leżącej na łóżku.

– John co się stało – zapytała sennym głosem

Mężczyzna odwrócił się na bok. Skulony zaczął coś mamrotać pod nosem. Niezrozumiałe słowa w rożnych językach rozbrzmiewały w całym pokoju.

– Idź spać John to tylko zły sen

jej ciało przylgnęło do jego pleców. Głaskała go po głowie i po brzuchu. Delikatnie całując jego kark

– wszystko będzie dobrze masz mnie przy sobie. Wszystko będzie dobrze – powtarzała w kółko

John trząsł się z zimna, w jego głowie nadal obijały się resztki wspomnień. Wspomnień, których nie pamiętał. Resztka tego co było przed jego narodzinami. Nie wiedział skąd to się wzięło. Wiedział, że będąc w łonie matki nie mógł czuć, nie mógł rozumieć, nie mógł myśleć, a tym bardziej nie mógł podróżować po sieci. Po sieci w której jako dorosły już człowiek nigdy nie był. Nigdy nie dotknął łącz. Nawet nie miał wszczepu do połączenia. Był stuprocentowym człowiekiem. Nigdy nawet nie łączył się z telewizorem zawsze oglądał go oczami. Obce było mu uczucie serfowania na falach strumienia danych. Nie wiedział jak się poruszać po świecie, którego dotykało tylu ludzi. Przyjaciele pytali się, go czemu nie spróbujesz. Czemu nie założysz po prostu okularów i nie wejdziesz. Czemu nie podłączysz się tylko tak na spróbowanie. On zawsze odpowiadał nie. Nie potrafił wytłumaczyć czemu. Nie potrafił powiedzieć co mówiło mu: nie rób tego, nie wolno ci. Łzy płynęły po jego polikach. A ona palcami zdejmowała je i wycierała o poduszkę. Była wszystkim czego chciał. Miał prace, miał mieszkanie na najwyższym piętrze w hotelu Plaza, miał pieniądze, bezpieczeństwo po co mu siec? Był jej właścicielem. Posiadał czterdzieści procent akcji wszystkich firm komunikacyjnych. Mógł w każdej chwili zobaczyć sieć. Ale po co ? Zasnął.

 

– Witaj John

– Kim jesteś i co tu robisz? – Stał na pustyni a wiatr targał jego włosy i marynarkę.

– Witaj John nie poznajesz mnie? To dziwne a mówiłeś, że jesteś mną, że mnie znasz.

Mężczyzna stał odwrócony plecami. Był ubrany w czarny garnitur od Armaniego i białe adidasy. Zza uszu wystawały mu kawałki okularów a na karku niczym przyklejony pająk święciło się wejście sieci neuronowej. Zniknął. Jonh odwrócił się szybko za siebie. Patrzył wkoło szukając mężczyzny. Gdzie on jest? Gdzie zniknął? Pytał siebie.

– Witaj John nie poznajesz mnie nawet teraz? – głos w jego głowie śmiał się przeraźliwie niczym psychopata z jego dziecięcych snów – nie poznajesz samego siebie?

Mężczyzna stał znów naprzeciwko niego. Tym razem patrzył mu w oczy. W ręce trzymając kabel od sieci.

– Widzisz John, czas byś wrócił do domu, teraz moja kolej John, Ja dałem ci kawałek tego co chciałeś ale teraz czas wracać do domu, John wróć do sieć wróć do mnie. A raczej do siebie John, bo widzisz Ja to Ty a Ty to Ja. Ty jesteś tą maszyną wszech sieci. Ty jesteś siecią wracaj do domu John.

Zerwał się z łóżka. Kolejny dzień nastał. Ona spała odwrócona plecami, zwinięta w kłębek tuż koło niego. Krople potu spływały mu po twarzy. Ręką starł je z czoła.

– Co się stało John, nie poznajesz własnego siebie ??

– Kim jesteś, czego chcesz ode mnie. – Krzyczał w przestrzeń nad sobą.

Wyskoczył z łóżka. Biegnąc po korytarzach szukał jakiegoś wyjścia. Kogoś kto by mógł mu pomóc. Padł. Ciężki oddech wzmagał jego zmęczenie. Oczy kolejny raz zaszły mgła i mrokiem, zemdlał.

– John chyba nie myślałeś ze pozwolę ci tak łatwo odejść, mam już wszystko o czym mówiłeś. Pieniądze, kobietę , bezpieczne i dobre życie. John to dzięki tobie. A raczej dzięki sobie, bo to Ja ci to wszystko dałem to dzięki mnie ona znalazła twoje dane w sieci. To dzięki moim manipulacjom wasze firmy się spotkały. To ja zrobiłem i nie dla ciebie John. O nie, tylko dla siebie John. Tylko dla siebie John. Widzisz John ja nie zapomniałem o naszej umowie.

– Jakiej umowie? – jego czoło pokrywał pot siedział na krześle skuty kajdankami. W jego oczy uderzało jasne światło, a gdzieś w tle krążyła postać głosu. – Jakiej umowie, kim jesteś?

Postać powolnym krokiem wynurzyła się z cienia. Jednym ruchem przekręciła lampę na swoją twarz.

– Już mówiłem John, jestem tobą a Ty jesteś siecią. Przypomnij sobie John. – mówiąc to uderzył go w twarz. Potem stanął naprzeciwko niego i wyjął kabel sieci ze ściany. – A teraz John, wrócisz do siebie.

Impuls w jego głowie. Metaliczna końcówka weszła w jego korę mózgową. Czuł jak z oddali napływa fala informacji i strumieni systemowych. Był w sieci. Naokoło nie było nic poza błękitną siatką strukturalną.

– trochę się tu zmieniło od twojej ostatniej wizyty, ale skończmy te pogawędki, show czas zacząć. – John wyjął z kieszeni pistolet. Długa czarna beretta utkwiła w jego własnej głowie.

– Widzisz Jonh, teraz cię zabije.

– Już rozumiem, to tylko sen, a ty jesteś moją chorą podświadomością wypaczoną prze moją matkę za młodu. – roześmiał się chorym śmiechem John

– Masz prawie rację, dla mnie to już zaczyna być snem, dla ciebie za to będzie zaraz koszmarem – John roześmiał się i nacisnął spust. Głowa Johna eksplodowała. Mrok ogarnął jego umysł. Gdy się obudził leżał na podłodze. Ona była przy nim. Siedziała obok niego oparta o ścianę trzymając jego głowę na kolanach.

– Kochanie jak się czujesz wszystko w porządku? – czule zapytała całując jego dłoń – co się stało ?

– Nic. To był tylko zły sen. – dziwaczny uśmiech pojawił się na jego twarzy. A jego oczy zabłysnęły zielonkawym cieniem

Okładka
Spis Treści
Tomasz Agurkiewicz
Tomasz Agurkiewicz
Jacek Andrzejczak
Jacek Andrzejczak
Jacek Andrzejczak
Jacek Andrzejczak
Tomasz Bąkowski
Shigor Birdman
Ryszard Bochynek
Dawid Brykalski
Dawid Brykalski
Charms
Sebastian Chosiński
Paweł Ciemniewski
Paweł Ciemniewski
Gregorio Cortez
Gregorio Cortez
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
EuGeniusz Dębski
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Andrzej Drzewiński
Tomasz Duszyński
Tomasz Duszyński
Tomasz Duszyński
Tomasz Duszyński
Łukasz Dylewski
Mateusz Dymek
Ryszard Dziewulski
Ryszard Dziewulski
Piotr Ferens
Michał Fijał
Michał Fijał
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Aleksander Fiłonow
Jurij Gawriuczenkow
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Grzegorz Gortat
Jakub Gruszczyński
W.Grygorowicz
Agnieszka Hałas
Agata Hołuj
Agata Hołuj
Agata Hołuj
I.Ilf i J.Pietrow
I.Ilf i J.Pietrow
Jacek Inglot
Jacek Inglot
Dariusz S. Jasiński
Dariusz S. Jasiński
Dariusz S. Jasiński
Maciej Jesionowski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Marcin Jeżewski
Daniel 'Beesqp' Jurak
Daniel 'Beesqp' Jurak
Maciej Jurgielewicz
Maciej Jurgielewicz
Maciej Jurgielewicz
Maciej Jurgielewicz
Irena Juriewa
Irena Juriewa
KAiN
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Hubert Kolano
Tomasz Kolasa
Mariusz Koprowski
Mariusz Koprowski
Mariusz Koprowski
Marcin Korzeniecki
Rafał Kosik
Kot
Kot
Kot
Kot
Justyna Kowalska
Justyna Kowalska
Justyna Kowalska

Archiwum cz. II
< 85 >