Archiwum FiF
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Publicystyka

<|<strona 44>|>

Z wiatrem, z morzem za pan brat

 

 

Nie mają się dobrze młodzi fantaści, oj, nie mają... Zresztą, nie tylko oni, a młodzi ogólnie, ale na wszystko na raz nie sposób narzekać. A czemu fantaści? Bo trafi taki jeden na starego wygę i zaczyna się przesłuchanie: to czytałeś, a tamto, a siamto, a jeszcze to... NIE?! NIE CZYTAŁEŚ?! Wypada opuścić głowę i cierpliwie wysłuchać zrzędzenia, że młodzi to teraz ignoranci, bo czytają pierdoły, a klasyki nie znają. Rzecz jasna jeden z drugim nie pomyśli, że tej klasyki nazbierałaby się cała biblioteka i jednak trochę czasu trzeba, żeby przez to przebrnąć, tym bardziej, że każdy co innego za klasykę uważa.

Mnie ostatnio skrzyczano za nieznajomość Kresa. Znów pewnie ktoś mi zwróci uwagę, że recenzuję starocie, ale tym razem jestem usprawiedliwiony – po prostu musiałem. Tak się złożyło, że nie wybrałem sobie do czytania jakiejś nowszej książki pana Feliksa, a wręcz odwrotnie, jedną ze starszych, ale za to nagrodzoną Zajdlem – więc teoretycznie powieść co najmniej świetną. Teoretycznie, bo, jak wiadomo, z gustami różnie bywa. Ale jak zaczynać, to najlepiej od takich – zawsze mniejsza szansa, że się sparzę.

Poza tym znów zachęciła mnie notka z okładki, mówiąca o morzu i piratach. Mam chyba sentyment do książek marynistycznych, pamiętam, że moja fascynacja literaturą rozpoczęła się właśnie od takiej ("Kapitan Blood" Sabatiniego, jakby się kto pytał). Nie miałem niestety okazji przeczytać o piratach wiele, być może dlatego, że trudno takie powieści dostać. Tym bardziej warto sobie "Króla bezmiarów" przypomnieć, książkę – uwaga, marudy! – dziesięcioletnią.

"Król bezmiarów" to drugi tom cyklu "Księgi całości", choć z powodzeniem można go czytać bez znajomości poprzedniego – to pierwszy duży plus. Przygoda rozpoczyna się w momencie, gdy postrach mórz, kapitan K.D.Rapis, zwany Demonem Walki, na najwspanialszym okręcie wszechczasów przybija do brzegu niewielkiej wyspy. Tam rabuje wioskę rybacką i zabiera na pokład okrętu niewolników. Wśród nich znalazła się pewna kobieta, której kapitan początkowo nie poznaje, a która staje się bezpośrednią przyczyną późniejszych wydarzeń. Dość powiedzieć, że Rapis umiera, pozostawiając niemały spadek – wspaniały okręt i skarb, o którym krąży wiele plotek. Rozpoczyna się krwawa rywalizacja.

Głównymi kandydatkami do spuścizny są trzy córki Rapisa, przy czym koligacje rodzinne można uznać za co najmniej... nietypowe. Nie chcę psuć Wam zabawy, więc nie zdradzę, o co chodzi. To jeden z przykładów fabularnych smaczków, które sprawiają, że czytana powieść nie jest ani przez moment sztampowa, lecz oryginalna i, co chyba najważniejsze, tętniąca życiem. Ludzie z "Króla bezmiarów" są ludźmi prawdziwymi – szarpanymi namiętnościami, czasem niezdecydowanymi, okrutnymi, a zarazem kochającymi... Bohaterowie Kresa mówią o tym często – nie ważne, czy pływasz na statku królewskim, czy pirackim. Nie ważne, czy rabujesz, czy bronisz przed najazdami – wciąż jesteś takim samym człowiekiem. Nie ma złych, nie ma dobrych. Są tylko ludzie, którzy dla osiągnięcia swoich celów potrafią uczynić bardzo wiele, czasem – zbyt wiele.

Momentami Kres przeskakuje mniej ciekawe epizody życia córek kapitana, napomykając jedynie o tym, co jest dla fabuły istotne. Nie powinno to dziwić, zważywszy, że od momentu śmierci kapitana do odnalezienia skarbu mija kilka lat. Nie poszukiwania są jednak w książce najistotniejsze – kosztowności stanowią tylko środek, który pozwoli siostrom zrealizować swoje plany, palny zaskakujące rozmachem. Stanowią one pretekst, aby nieco dokładniej opowiedzieć historię Szereru, a konkretniej południowej jego części, części wyspiarskiej – Garrę oraz Agary. Przeczytamy sporo – o przeszłych konfliktach, o społeczeństwie, o codziennym życiu... I o tym wszystkim, co pozwoli nam w wyobraźni nakreślić wyraźny i barwny obraz morskiej krainy.

Kres serwuje również Czytelnikowi niewielką dawkę filozofii. Postawione przez niego tezy jak żywo wpasowują się w motywy działania córek Rapisa, przez co zyskują na wiarygodności. A więc, oprócz ciekawie przedstawionej historii Szereru, poznajemy również Szerń – siłę sprawczą świata i praprzyczynę jego istnienia. Mogłoby się wydać komuś nietypowe umieszczanie obok opisów krwawych bitew filozoficznych wywodów; nietypowe, a nawet ryzykowne. Kres jednak wiąże je zręcznie z fabułą, sprawiając, że nie przelatujemy tych kilku-kilkunastu stron w pośpiechu, lecz czytamy je uważnie i z przyjemnością.

Przy okazji recenzowania książki Kresa nie wypada ominąć warstwy militarnej. Pewnie zawiodę teraz zagorzałych militarystów, lecz... nie powiem nic więcej, ponad to, że jest, przedstawiona dobrze i, jak dla mnie (a o temacie mam niewielkie pojęcie!), wiarygodnie. Nie tego jednak w "Królu bezmiarów" szukałem i nie to znalazłem. Czego szukałem? Zapachu morskiej bryzy, łopotu żagli i wrzasków surowego bosmana. Tego z pewnością nam nie zabraknie.

 

 

W    N U M E R Z E
Valid HTML 4.01 Transitional Valid CSS!

< 44 >