Archiwum FiF
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
publicystyka

<|<strona 53>|>

Korybcja

 

 

– No i reasumując suma sumarum – chrząknął sum, kończąc swoją wypowiedź – muszę z przykrością stwierdzić, że ryby biorą.

Woda zawrzała. Mimo braku głosu, ryby zaczęły dyskutować, ostro gestykulując.

– A kto teraz nie bierze? – wzruszył płetwami lin.

– Chyba, że leszcz – zmarszczyła czoło ukleja.

– No tak, chyba, że leszcz – zgodził się lin.

– Ja też nie biorę! – piszczał, wijąc się piskorz – Ja też nie biorę!

– Zamilcz, bracie – zganił go kaznodziejskim tonem ciernik – bo, jak mówi pismo, i na ciebie haka znajdą.

– Pewnie – uśmiechnął się nieprzyjemnie szczupak. – Na każdego jest hak. Łyknij takiego brudnego haka, to zaraz robaków dostaniesz...

– Przez co społeczeństwo wodne nam się psuje! – wszedł mu w słowo ciernik. – I to od głowy.

– Cierniki i dzieci głosu nie mają – rzucił żartowniś pstrąg i zabulgotał.

– Skrzek! – wtrąciła się żaba, wykorzystując chwilę ciszy. – Miało być o skrzeku.

– Weźcie ją, bo ona nic nie kuma – prychnął szczupak.

– Kum – kumknęła w odpowiedzi żaba i odpłynęła kawałek krytym kraulem. – Możesz mi nadmuchać!

Szczupak splunął pogardliwie i chciał wzruszyć ramionami. Po kilku próbach zrezygnował.

– Zupełny brak kultury – tragizował ciernik. – Dno, wodorosty, szlam i muł.

– Muł? – zdziwił się idiota karaś. – A skąd tu muł?

– Słuchajcie – odezwała się konspiratorskim tonem milcząca dotąd sieja. – A okoń sika do wody.

Ryby skrzywiły się z obrzydzeniem i spojrzały na okonia z wyrzutem.

– To nieprawda – stanął okoń okoniem. – Wcale nie.

– Ciekawe! – zdenerwował się szczupak. – No to powiedz, gdzie sikasz, no?! Fuj, a potem ja to piję!

– Są ważniejsze sprawy – wrócił do tematu sum. – Panuje straszna korupcja.

– A mnie to ryba – warknął pająk topik. – Po co te wasze gadki? Lejecie wodę, lejecie do wody! Ciernik ma rację. Dno! A ty, co taki zdziwiony? – rzucił w kierunku karpia.

– Zabierzcie ten krzyżacki pomiot – syknął szczupak. – Bo mu wszystkie nogi z odwłoka powyrywam, albo drania utopię!

– Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe – wyrecytował podniosłym głosem ciernik. – Boć powiadam wam, miłujcie nieprzyjacioły swoje!

– Zabierzcie go – złapał się za głowę okoń.

– Albowiem – ciernik zerknął na okonia z wyższością i wzmocnił jeszcze swój natchniony monolog – toczy was rak ...

– Tak jest – podchwycił pstrąg. – Rak to stary skorumpiak!

Rak, widząc, co się święci, zaczął wycofywać się tyłem.

– Nie ma autorytetów – posmutniał lin. – Nic, tylko pakować manatki i spływać.

– A leszcz? – podniosła do góry płetwę ukleja.

– Nie ma leszcza – pokiwał głową lin. – Patrz, co się dzieje.

Działo się – wszystkie wodne stworzenia jęły obrzucać się obelgami. Karaś idiota stwierdził, że żadnej korupcji nie ma i chyba się komuś przyśniło, na co rak zaoferował się, że chętnie tego kogoś uszczypnie. Wtedy raptus piskorz warknął, że jest taki zdziwiony postawą wszystkich, że chyba strzeli karpia, w związku z czym karp nabrał wody w usta i się w ogóle nie odzywał. Tutaj pstrąg żartowniś powiedział, że karpie to tylko w wigilię gadają i że trzeba to jeszcze wyśledzić. „Okoń sika do wody” – powtórzyła wtedy sieja, co słysząc karp, wypuścił całą wodę z ust nosem, aż się zachłysnął. Wtedy stary węgorz zagaił, że umoczył swoje życie i że od tej wody to go stawy bolą. „Co pan narzekasz” – odparł okoń z nutką zazdrości – „Jak na swój wiek to pan i tak jesteś stary węgorz i może”. Pstrąg dowcipniś rzucił wtedy, że jak jest zimno, to węgorze się na zakrętach łamią i aż się za brzuch chwycił ze śmiechu. „Milcz, bezbożniku” – zgromił go ciernik. – „Będziesz się za te swoje żarty na oleju piekielnym i w demonicznej panierce smażył!”. „Leszcza!” – wznosił ktoś płetwy do nieba – „Leszcza!” Leszcz się nie pojawił. Był węgorz, też elektryk, jednak już za stary, aby zapanować nad całą ławicą. W dodatku sum z sandaczem zaczęli się rzucać szczupakiem, a piranie ogłosiły dźgnijhak, czyli śniętą wojnę przeciw wędkarzom.

Wtem pojawił się rekin finansjery i połknął, kogo mógł, a kogo nie mógł, to podpłacił. I okazało się – ryby faktycznie biorą, zwłaszcza, gdy nie ma leszcza.

Na sam koniec, kiedy już wszystkie nadzieje utonęły albo się rozpuściły, przypłynęła złota rybka i rzekła, że chętnie spełni ze trzy życzenia, jednak płotki zakrzyczały ją chórem, skandując: „Ty nie bądź taka fisza” i „Tombak, tombak”. Obrażona złota rybka zmieliła przekleństwo w ustach i wyszeptała: „Bagno”.

I stało się bagno.

 

 

W    N U M E R Z E
Valid HTML 4.01 Transitional Valid CSS!

< 53 >