Archiwum FiF
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Publicystyka

<|<strona 69>|>

Trylogia Mc Killip

 

 

W trylogii Patricii A. Mc Killip "Mistrz Zagadek z Hed", "Dziedziczka morza i ognia" i "Harfista na wietrze", wydaną przez Wydawnictwo MAG, nie ma szczęku broni, muskularnych bohaterów i potworów z całym sztafażem okropności, jest natomiast powoli snująca się opowieść-zagadka.

To podróż drogi, bardzo częsta w literaturze fantasy, ale jakże inna: bardziej wyprawa w głąb bohaterów niż przemierzanie egzotycznych i różnorodnych światów od przygody do przygody, od bitwy do bitwy, od potwora do potwora. Jest to bowiem opowieść o poszukiwaniu boga, czy też raczej istoty nadającej światu równowagę, ład, a jednocześnie o poszukiwaniu prawdy o sobie samym, nieraz przerażającej i trudnej do zaakceptowania.

McKillip konstruuje swój świat na naszych oczach, wraz z zadawaniem i odkrywaniem kolejnej zagadki, która nie niesie rozwiązania, a tylko staje się kolejnym pytaniem, kolejną zagadką.

Rozbudowuje ten świat sam czytelnik, próbując odpowiadać na stawiane przed nim pytania, uczestnicząc w fantastyczno-kryminalnej grze: kim naprawdę jest główny bohater, książę Morgon, jakie jest jego przeznaczenie, co znaczą trzy gwiazdki na jego czole, jaka jest rola zmiennokształtnych – potężnych, pradawnych, nieprzyjaznych ludziom istot? Kim jest tysiącletni harfista Najwyższego Deth, który wciąga Morgona w podróż? I najważniejsza: co się stało z Najwyższym?

Bowiem świat "Mistrza Zagadek z Hed" jest światem, w którym nie ma Najwyższego i nie ma magii.

Kilkaset lat wcześniej zniknęli bez wieści wszyscy czarodzieje. Magię zastąpiły zagadki, w których zawarta jest cała wiedza, madrość, historia, wzorce postępowania.

A co się stało z Najwyższym, mieszkający w głębi góry Erlenstar? Zaginął, uciekł, został wypędzony, czy opowiedział się po stronie zła? A może los ludzi przestał go interesować albo od początku zrobił sobie z nich okrutną igraszkę – jak lubili to robić greccy bogowie? Nie wiadomo tego do ostatnich kart trylogii – jak w dobrym kryminale.

McKillip traktuje postać Najwyższego bardzo oryginalnie: choć to istota półboska, podlega opresjom, jakie mogą dotknąć każdego człowieka – przemocy, intrydze, podstępowi. Można go zranić, może się zestarzeć, bywa bezsilny. Ale bez Najwyższego świat ulegnie nieodwracalnej destrukcji.

Choć wyznacza los Morgona, stopniowo odkrywając prawdę o nim samym, to jednocześnie jego los zależy od postępowania wystawianego na ciągłe próby bohatera.

McKillip zaczyna swą opowieść w księstwie Hed, które zamieszkują twardogłowi, konkretni i przyziemni kmiecie. Interesuje ich jedynie hodowla i ceny płodów rolnych. Na tej wyspie nie ma bohaterów, wszyscy żyją skromnie, a członkowie książęcej rodziny niewiele poziomem życia i wymaganiami różnią się od swych prostych poddanych. Sami dobijają targu, sami pomagają w załadunku płodów rolnych na statki, księżniczka Tristan – młodsza siostra Morgona, biega na bosaka po murkach otaczających książęcą siedzibę.

Książęta Hed to zakute świńskie łby, kochający, a jakże! – swoje świnie.

To swojski świat, głęboko związany z ziemią, szanujący ją i rozumiejący. I jedyne księstwo w królestwie, gdzie nie wymyśla się zagadek, a to bardzo poważna wada, wręcz kalectwo. Miejsce, którego mieszkańców nie stać na zagadki, nie ma bowiem dla tamtego świata żadnego znaczenia. Zresztą, jakie może mieć znaczenie, skoro władcy Hed nie mają nawet swojej korony?

Jednak bardzo szybko przekonujemy się, że "nic nie jest takie, jak się państwu zdaje" i do czego się przyzwyczailiśmy w przeciętnym fantasy, które stosami zalega księgarskie półki.

Nawet jeśli dość szybko dowiadujemy się, kto opowiedział się po złej stronie, to nadal nie jesteśmy bliżej rozwiązania zagadki.

To, co wydaje się nam silne – okazuje się bezradne, to, co wydaje się słabe – okazuje się mocne.

Bo to poczciwy Morgon, młody władca Hed, zadaje zagadkę uwięzionemu w wieży upiorowi króla Pavena, której ten nie zdołał rozwiązać i zdobywa starodawną koronę królów Aum. A takiej sztuki nie mógł dokonać nikt przez pięćset lat.

Wtedy właśnie McKillip zaczyna tkać swoją zagadkę: uderzają złe moce, a Morgon – choć bardzo tego nie chce – rozpoczyna wędrówkę w poszukiwaniu Najwyższego i prawdziwej istoty swej natury. Wędrówkę rozpoczyna także jego ukochana, księżniczka Raederle, druga co do urody kobieta w królestwie i protagonistka drugiego tomu trylogii.

Morgon, któremu wędrówka odbiera niewinność, zaufanie, miłość, przebywa bardzo długą drogę od spokojnego mieszkańca nic nie znaczącego dla świata księstwa, aż do....

Ale zagadka jest zagadką.

U McKillip nie ma potworów. Są za to zmiennokształtni, istoty obdarzone ogromną, pierwotną mocą i wrogie człowiekowi. Bardzo oryginalnie i konsekwentnie potraktowała McKillip ten motyw, częsty w literaturze, także fantasy.

Zmiennokształtni nie dlatego budzą grozę, że przybierają kształty potworów, tylko dlatego, że mogą przybrać kształt przyjaciela, kogoś komu się ufało i kochało, i uderzyć podstępnie. Ale przecież zmiennokształtni są też ludzcy bohaterowie "Mistrza Zagadek z Hed", bo nie tylko zmieniają się wewnętrznie, ale także przybierają ciągle to nowe postacie: zwierzęcia, ptaka, drzewa. Rzec by można, że cała powieść McKillip, w której nikogo i niczego nie możemy być pewni, jest zmiennokształtna.

Jest to jednocześnie powieść bardzo kobieca i piękna powieść o miłości i wierności, w której nie ma ani jednej sceny "łóżkowej", a wszystko oparte jest na czułym geście, spojrzeniu i delikatnym dotknięciu.

Powieść McKillip powstawała w końcu lat siedemdziesiątych, a więc wtedy, gdy Ursula K. Le Guin pisała swego "Czarnoksiężnika z Archipelagu".

Obie są podobne, obie wywodzą się z tego samego ducha, ciszy i zadumy, prezentujący kunsztowny świat opisany precyzyjnym, oszczędnym, wyciszonym językiem. Obie są po prostu inteligentne.

U McKillip los bohaterów spełnia się przez długą wędrówkę, w której muszą się rozpoznać i zaakceptować. Ged Krogulec – czarnoksiężnik z Archipelagu u Le Guin w ciągu wieloletniej, nieustającej pielgrzymki – dojrzewa do swej prawdziwej natury, dorasta do człowieczeństwa i śmierci.

Trylogię poleca we wstępie do "Mistrza Zagadek z Hed" Andrzej Sapkowski.

I wie, co robi.

 

Jolka

 

W    N U M E R Z E
Valid HTML 4.01 Transitional Valid CSS!

< 69 >