Archiwum FiF
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Publicystyka

<|<strona 80>|>

Między młotem a kowadłem (2)

 

 

2. DROGA DO PIEKIEŁ

 

Zanim rozpocznę zapowiedziane wałkowanie warsztatu, przydałoby się małe zabezpieczenie. Tylko po to, drogi Adepcie, żebyś nie mógł mi zarzucić, że Cię nie ostrzegałem:

 

"Jest takie powiedzenie, że im trudniej coś się pisze, tym łatwiej się czyta."

/Patricia McGerr/

 

No, teraz możemy zaczynać. Najlepiej od samego dołu:

 

"Droga do piekieł jest wybrukowana głowami pisarzy, którzy zaczynają opowiadanie (czasem myślę, że jest to regułą, a nie wyjątkiem) nie wiedząc, jak się ono skończy."

/Arthur Gordon/

 

Wiśta-wio, panie Gordon, łatwo powiedzieć. Jeszcze łatwiej zacytować, ale przecież opowiadanie, nie mówiąc już o powieści, to nie wiosenne opryski. Któż z nas nie siada do pisania pod wpływem impulsu, w natchnieniu, z miłości, a nie z wyrachowania. A potem...

 

"Pisanie powieści jest podobne do kręcenia filmu: po ustawieniu kamer dzieją się setki różnych przypadkowych rzeczy."

/Kurt Vonnegut/

 

Otóż to, panie Vonnegut – z ust mi pan wyjął. Jakże więc chwytać za hamulec bezpieczeństwa wtedy, kiedy pociąg dopiero się rozpędza, skoro i tak nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w który wjedzie tunel? Jaka jest przyjemność w pisaniu "od końca"? Gdzie pasja, gdzie płomień, gdzie...

STOP!

Nikt nigdy nie powiedział, że najbrzydsze i najgłupsze opowiadania nie powstawały z najpiękniejszych pobudek. Dla mnie – to jedno zdanie ustawia owe pobudki na właściwym miejscu w szeregu. Zaryzykowałbym też twierdzenie, że złe opowiadania są najczęściej wynikiem amnezji: autor zapomniał o CZYTELNIKU. Sama chęć podróżowania najczęściej wyprowadza turystę na manowce. Jeśli ktoś wychyli się przez okno mknącego pociągu, zamknie oczy i zasłucha w szum rozwiewającego włosy wiatru, to zamiast w Paryżu – ocknie się w Koluszkach. On to jeszcze pół biedy – ma, na co zasłużył. Ale przecież zabrał w tę podróż CZYTELNIKA!

 

"...Podobnie pisał Edgar Alan Poe, podkreślając wielokrotnie w swych szkicach literackich, że jedyną metodą konstruowania noweli jest rozpoczynanie od skutku; przyczyny – i wyjścia – szuka się później."

/Stephen King/

 

Cóż... Coraz mniej w tym płomienia, ale przecież zawodowiec musi się czymś różnić od amatora. Może właśnie tak wygląda pierwsze ze znamion profesjonalizmu: doświadczony podróżnik kupuje bilet jeszcze przed gwizdkiem konduktora. Czy to mu przeszkodzi cieszyć się wiatrem we włosach? Przecież i on nie wie, w który tunel wiedzie pociąg, a właśnie w tej niewiedzy tkwi cały urok tułaczki.

Nasz "bilet" ma też drugą (równie dobrą) stronę:

 

"Jeśli zaraz na początku pracy ustalisz przedmiot (cel) swego opowiadania, to będziesz mógł posuwać się naprzód i pisać niezależnie od przypływu lub odpływu weny. Bo gdy wena cię opuści, to pozostanie ów cel."

/John Nanovic/

 

Znaczenia powyższego cytatu nie docenią jedynie ci, którzy nigdy niczego nie próbowali pisać systematycznie, a przecież:

 

"Zmuszanie się do codziennego pisania jest sprawą najwyższej wagi."

/John Grisham/

 

Reasumując, jeśli chcemy pisać dobrze, musimy określić kierunek, w którym zmierzamy. Nie jest to jednoznaczne ze szczegółowym szkicem opowiadania czy powieści, gdyż szkic taki – jak sądzę – odebrałby tekstowi duszę. Jest to ukłon w stronę Czytelnika, którego – nota bene! – guzik obchodzi wiatr w naszych włosach; on chce go poczuć we własnych. Chce czuć go jeszcze długo po odłożeniu lektury. Zaufał nam w tym względzie, a przecież właśnie jego zaufanie jest stawką w tej grze.

 

"Sprecyzowanie zamierzenia wskazuje kierunek, który autor musi obrać przy pisaniu powieści, ale nazywanie takiego zamierzenia tematem oznaczałoby niedostrzeganie różnicy między przyczyną a skutkiem."

/Robert C. Meredith i John D. Fitzgerald/

 

Czy wiesz, drogi Adepcie, co to takiego "dyblowanie"? Jeśli nie wiesz, to raczej nie szukaj w słownikach, bo to dość nieprzystojne określenie (a skoro już musisz, to sprawdź w Słowniku Wiedzy Tajemnej pod hasłem "ligatura"). Wczuj się w znaczenie tego słowa intuicyjnie, a do tego aż nadto wystarczy, jeśli nadmienię, że chodzi o pewną niemożność fizjologiczną. Dlaczego o tym piszę? Gdyż program dzisiejszej lekcji przewiduje również zajęcia z BHP. Pragnę Cię przestrzec przed bardzo groźnym niebezpieczeństwem: NIGDY NIKOMU NIE POKAZUJ BILETU!

 

"Oto powód, dla którego odmawia (pisarz) odpowiedzi na pytanie, na jaki temat zaczął właśnie pisać. Wie, że gdyby określił temat, on i jego bohaterowie staliby się więźniami."

/Robert C. Meredith i John D. Fitzgerald/

 

Jeśli zdarzyło Ci się kiedyś "wygadać" opowiadanie lub powieść, to doskonale wiesz, o czym mowa. Ja – ulegam wtedy zadyblowaniu na minimum dwa miesiące. Trudno mi nawet podejść do klawiatury. Przytrafiło mi się to ze trzy razy w życiu i mam nadzieję, że już więcej się nie przytrafi. Problem ten dotyczy wszystkich, którym nieobce jest twórcze pisarstwo.

 

"Bo powieść wyartykułowana – czy to na piśmie, czy w rozmowie – jest powieścią skończoną. Miała powód, by powstać: komunikację, i obecnie ten powód straciła."

/Taylor Caldwell/

 

Z tym przepadaniem wyartykułowanych pomysłów to chyba jednak lekka przesada. Przeważnie udaje nam się wziąć w garść (oddyblowanie zawsze jest spontaniczne i charakteryzuje się niewiarygodnym zapałem do pracy) i pozbierać do kupy wygadane projekty. Powiem nawet, że często dyblowanie działa jak catarsis – im jest dłuższe, tym bardziej oczyszcza. Zyskujemy dystans, dostrzegamy wady niektórych zamysłów i, zastąpiwszy je oryginalniejszymi rozwiązaniami, zdobywamy nowy atut.

Jeśli nie wierzysz w dyblowanie, to (chociaż odradzam!) spróbuj wygadać jakiś pomysł znajomemu. Twój postępek podobny będzie do zachowania dziecka wsadzającego paluszek do gorącej herbaty, więc nie zdziw się, kiedy zaboli. Być może jednak warto to uczynić świadomie, gdyż uchroni Cię to przed powtórnym popełnieniem tego błędu. Ja – dochodziłem do tego sam, dwukrotnie nie rozumiejąc przyczyny nagłej straty zainteresowania własną powieścią.

Pora zakończyć drugą lekcję, a na pożegnanie – co zaczyna już być tradycją – cytat z mego ulubieńca. Myślę, że właśnie to zdanie najszybciej przeniesie nas z rejonów piekieł na nieco wyższe poziomy wtajemniczenia:

 

"Jesteś pisarzem. A to lepiej niż być milionerem. Bo w pisarstwie jest coś świętego."

/Harlan Ellison/

 

Za kowala

Ryszard Dziewulski

W    N U M E R Z E
Valid HTML 4.01 Transitional Valid CSS!

< 80 >