Archiwum FiF
fahrenheit on-line - archiwum - archiwum szczegółowe - forum fahrenheita - napisz do nas
 
Publicystyka

<|<strona 95>|>

Inspiracje Tolkiena II

 

 

Wszyscy lubimy zagadki, ale chyba nikt z nas nie był zmuszony do rozwiązywania zagadek w tak nieprzyjemnych okolicznościach, jak Bilbo Baggins. W Hobbicie napotykamy na scenę, w której Bilbo, błądząc w ciemnościach jaskiń, wpada na Golluma. Od słowa do słowa wszystko prowadzi do pojedynku. Na razie jest to tylko pojedynek na zagadki, bowiem hobbit trzyma w ręku miecz z gondolińskiej stali, co sprawia, że Gollum czuje przed nim odrobinę respektu.

- Sss! – rzekł Gollum i nagle wygrzeczniał. – Może siądziesz i pogadasz z nim troszeczkę, mój ssskarbie. Może on lubi zagadki, może lubi, ccco?i

Wszystko zaczęło się całkiem niewinnie, lecz wkrótce Bilbo zorientował się, że tak naprawdę walczy o życie.

- On tak łatwo zgaduje? Niech on stanie do zawodów. Jeśli mój ssskarb ssspyta, a on nie odpowie, to mój ssskarb go zje.ii

Zagadki posypały się jak lawina i z jednej, i z drugiej strony:

 

Nie ma skrzydeł, a trzepocze,

Nie ma ust, a mamrocze,

Nie ma nóg, a pląsa,

Nie ma zębów, a kąsa.iii

lub też:

Oko, co tkwiło w niebieskiej twarzy, ucieszyło się ogromnie,

Gdy zobaczyło w zielonej twarzy drugie oko.

„Ono jest zupełnie podobne do mnie,

tylko że błyszczy nisko, a ja wysoko”.iv

 

Hobbit tylko z pozoru jest prostą bajką. Gdy zapytano Tolkiena w wywiadzie, czy napisał tę książkę, by zabawiać dzieci przed zaśnięciem, ten odparł:

Nie, oczywiście, że nie. [...] Kiedy jesteś młodym człowiekiem i nie chcesz narazić się na śmieszność, mówisz, że piszesz dla dzieci.v

Daniel Grotta, w książce Tolkien, twórca Śródziemia, pisze:

Dla Tolkiena opowieści kiełkowały ze słów i słowo „hobbit” dało początek bajce, zgodnie z najlepszą tradycją starych nordyjskich sag.vi

Wiele prawdy jest w powyższym stwierdzeniu, bowiem nikt na pierwszy rzut oka nie stwierdzi, co tak naprawdę kryje się za, wydawać by się mogło, dziecinną zabawą w zagadki. Tymczasem w tle słychać szum północnych mórz, rozbijających swe fale o ostre skały fiordów. Głos rogu niesie się w dal, miarowo uderzają o powierzchnię wody wiosła. Na tle ołowianego nieba, po którym pędzą ciężkie, burzowe chmury, krążą kruki. Jednym słowem wypada nam się cofnąć w czasie do wczesnego średniowiecza, a dokładniej do wieku IX, X, bowiem w tym okresie, jak się ocenia, powstały pieśni Eddy Poetyckiej. Gdy śmigłe, smocze łodzie śmiało pruły fale, powstała Vafthrúdnísmál, czyli Pieśń o Wafthrudnirze. Dochodzi w niej do pojedynku na zagadki, bowiem Odyn wyzywa olbrzyma Wafthrudnira na szermierkę słowną, chcąc sprawdzić, który z nich jest mądrzejszy. Stawką pojedynku jest życie tego, który nie udzieli właściwej odpowiedzi na zadane pytanie. Czy w podobnej sytuacji nie znalazł się Bilbo? Ale oddajmy głos Wafthrudnirowi:

 

„Powiedz mi, Gagnrad(Odyn nie podał swego prawdziwego imienia), co na progu stojąc

Sprawności swej chcesz dać dowód,

Jak zwie się rumak, co od wschodu ciągnie

Noc najwyższym bogom?”

 

Odin rzekł:

 

„Hrimfaxi zwie się ten, co każdą ciągnie

Noc najwyższym, bogom;

Piana z pyska mu pada każdego poranka –

Stąd rosa jest w dolinach”.vii

 

Po serii zagadek olbrzyma przyszła kolej na Odyna:

 

„Powiedz mi pierwszą rzecz, jeśli rozumu starczy,

I ty, Wafthrudnir, wiesz:

Skąd powstała ziemia i sklepienie niebios –

Mądry Olbrzymie!”

 

Wafthrudnir rzekł:

 

„Z Ymira ciała jest stworzona,

A góry z jego kości,

Niebo z czaszki zimnego jak szron olbrzyma,

A z krwi jego – morze”.viii

 

I tak to mniej więcej szło. Tematem zagadek Bilba i Golluma były m.in.: góra, wiatr, słońce, ciemność. Pytania Odyna i Wafthudnira dotyczą również gór (i ziemi), wiatru, słońca (dwa razy) oraz nocy (ciemności). Czy ta zbieżność jest przypadkowa? Oczywiście Tolkien zmienił brzmienie zagadek i kontekst, aby przystosować je do poziomu odbiorcy (czyli dzieci).

Pojedynek się przeciągał, bowiem olbrzym w pełni zasługiwał na miano „wszechwiedzącego”. Jak sam oświadczył:

 

„O dziejach wszystkich bogów i olbrzymów

Prawdę potrafię powiedzieć,

Bom wszystkie światy obszedł,

Dziewięć światów zwędrował aż do Nilfhelu w dół,

Gdzie ci są, co śmiercią umarli”. ix

 

Odyn to również groźny przeciwnik, ponieważ jego mądrość była nieskończona. Zdobył ją na trzy sposoby, m.in. wypijając wodę mądrości ze Studni Mimira, co przypłacił okiem, pierścieniem i naszyjnikami. Ostatecznie Odyn wygrywa pojedynek, zadając, podobnie jak hobbit, pytanie, na które przeciwnik nie odpowiedział, ponieważ po prostu odpowiedzi znać nie mógł. Obaj stosują więc podstęp i nieuczciwy chwyt.

Odyn wypytał olbrzyma o przyszłość. Z odpowiedzi Wafthrudnira dowiadujemy się wiele o przeszłości, ale również i o nadchodzącym zmierzchu bogów, w tym o losach samego Odyna. Na koniec padło pytanie:

[...]

„Co szepnął Odin do ucha synowi,

Nim go na stos złożono?”x

 

Tego niestety mądry olbrzym nie wiedział, bowiem oczywiście tylko sam Odyn mógł wiedzieć, co szepnął do ucha martwego Baldra, żegnając syna na jego ostatniej drodze. Gra była nieczysta, ale Wafthrudnir nie znał odpowiedzi i musiał zapłacić głową.

Bardzo podobną sytuację spotykamy w Hobbicie.

 

Bilbo [...] drugą rękę wetknął do kieszeni. Natrafił tam na pierścień, który przedtem podniósł w tunelu, lecz o którym zdążył zapomnieć.

– Co ja mam w kieszeni? – powiedział głośno. Mówił do siebie, ale Gollum wziął pytanie za nową zagadkę i okropnie się zaniepokoił.

– To nieprzepisssowo, nieprzepisssowo – syknął. – Nieprzepisssowo, żeby on pytał mojego ssskarba, co ma w ssswojej wssstrętnej kieszeni.xi

 

Może i było to nieprzepisowe zagranie, lecz przyznać trzeba, że bardzo skuteczne. Tak oto Gollum przegrał pojedynek na zagadki. Tym sposobem Odyn i Bilbo okazali się sprytniejsi od swych przeciwników. Różnica polega na tym, że pierwszy z nich z rozmysłem, a drugi przez przypadek.

A teraz dla odmiany trochę o krasnoludach. W poprzednim tekście było już to i owo o imionach zaczerpniętych z Eddy Starszej, zwanej Eddą Poetycką. Teraz chciałbym dodać nieco m.in. o ich pochodzeniu.

Kto stworzył krasnoludy? W Silmarillionie dowiadujemy się, iż uczynił to Aule. Był on jednym z Valarów, znanych jako Potęgi Ardy. Ludzie często nazywali Valarów bogami. A więc krasnoludowie zostali stworzeni przez jednego z bogów. Edda również podaje, że karłów stworzyli bogowie. Czy między skandynawskimi bogami, a Valarem imieniem Aule istnieją jakieś podobieństwa? Odpowiedź jest jasna, gdy porównamy tekst Eddy oraz tekst Tolkiena, który był niewątpliwie nią zainspirowany. Tak więc w pieśni Eddy Poetyckiej, zatytułowanej Völuspá, czyli Wieszczba Wölwy możemy przeczytać:

 

Asowie się zeszli na Idawalexii,

Chram i ołtarze wznieśli wysokie,

Kowalskie zrobili ognisko, złoto obrabiali,

Obcęgi kuli, narzędzia stwarzali.xiii

 

Bogowie zajmują się więc z zamiłowaniem rzemiosłem, co jest cechą charakterystyczną Skandynawów, którzy nigdy nie gardzili pracą fizyczną. To jednak tylko tak na marginesie. Przenieśmy się teraz do świata Silmarillionu:

 

Aule rozporządza mocą [...] on to ukształtował lądy. Jest kowalem i mistrzem wszelkich rzemiosł, lubuje się w kunsztownej robocie, wykonując z równą biegłością najdrobniejsze przedmioty, jak i olbrzymie budowle. xiv

 

Widzimy teraz wyraźnie, jak wiele łączy boga Aule, z bogami mitologii germańskiej, którą znał i z której czerpał pomysły oxfordzki profesor. A teraz skupmy się na samym akcie tworzenia. Żeby rozjaśnić rzecz w tej materii, posłużę się cytatem z Wieszczby Wölwy, który był zresztą już wcześniej przeze mnie przytaczany, gdy mówiłem o krasnoludzkich imionach:

 

Bogowie wszyscy sejm wielki zwołali,

I Nieśmiertelni nad sprawą radzili,

Kto tu ma stworzyć karłów zastępy

Z Brimira krwi i Blaina kości.xv

 

Brimir i Blain to imiona tej samej postaci, a mianowicie olbrzyma Ymira. Żeby coś uściślić, zajrzyjmy do innego miejsca Eddy Poetyckiej, a konkretniej do Grimnismál, czyli Grimnira Pieśni:

 

Z Ymira ciała ziemia jest stworzona,

A z krwi jego – morze,

Góry z kości jego, lasy z włosów,

A z czaszki – niebo.xvi

 

Wniosek, jaki nasuwa się po porównaniu tych dwóch fragmentów, jest następujący: karły (krasnoludy) zostały stworzone z ziemi i kamieni, z Blaina kości. Czy Tolkien skorzystał z tego pomysłu? Wszystko wskazuje na to, że owszem. Wróćmy zatem na Ardę, jak tolkienowscy elfowie nazywali Ziemię. Silmarillion podaje, co następuje:

 

  Mówiono, że to Aule najpierw ukształtował krasnoludów w ciemnościach Śródziemia [...] pracował w ukryciu i tak stworzył pierwszych Siedmiu Ojców Krasnoludzkiego Plemienia w grocie pod górami Śródziemia.

[...] Aule dał krasnoludom krzepę i wytrwałość. Dlatego są twardzi jak kamień, uparci, w przyjaźni wierni, w nienawiści zawzięci; lepiej niż wszystkie inne obdarzone mową stworzenia znoszą trudy, głód i cielesne rany. Żyją długo, o wiele dłużej niż ludzie, lecz nie są nieśmiertelni. Elfy niegdyś sądziły, że krasnoludowie po śmierci wracają do ziemi i kamieni, z których powstali [...]xvii

 

No i teraz mamy już jasność sytuacji. Oto jak wiele Tolkien zaczerpnął z Eddy Poetyckiej. To jednak nie koniec związków skandynawskich karłów z krasnoludami ze Śródziemia. Wiemy już, kto stworzył tę rasę, wiemy, jakim „materiałem” się posłużył, pozostaje nam zatem przyjrzeć się, jak wyglądał sam moment pojawienia się tych brodatych jegomościów w świecie Władcy Pierścieni. Wspominana już wielokrotnie Wieszczba Wölwy podaje:

 

Tam wtedy Modsognir stworzony został,

Najznamienitszy, Durin jako drugi;

Ci ulepili z gliny mnóstwo karłów

Na podobieństwo ludzkie – tak zaświadczył Durin.xviii

 

Widzimy więc, że jako pierwsi zostali stworzeni Modsognir i Durin. Byli oni, że użyję określenia samego Tolkiena, „ojcami krasnoludzkiego plemienia”. Porównajmy ten fragment z tekstem, który wyszedł spod pióra twórcy Śródziemia. Gdy w pierwszym tomie trylogii Władca Pierścieni bohaterowie przedzierają się przez ciemne podziemia Morii, krasnolud Gimli śpiewa taką oto pieśń:

 

Świat młodym był w te czasy, góry zaś zielone,

Księżyc nie był naówczas plamami skażony,

Ani imion nie miały głazy ni strumienie,

Gdy Durin przebudzony pierwszy na świat wejrzał.

On bezimiennym wzgórzom nadawał imiona,

Wody źródeł dziewiczych on pierwszy smakował,

[...]xix

 

Cytat ten, moim zdaniem, nie wymaga komentarza.

Dokonajmy zatem krótkiego podsumowania, żeby móc zamknąć temat krasnoludów. Edda Poetycka podaje, iż karłów stworzyli bogowie, którzy kowalskie zrobili ognisko, złoto obrabiali, obcęgi kuli, oraz narzędzia stwarzali. Za materiał posłużyły im m.in. kości Blaina (olbrzyma Ymira), czyli po prostu ziemia i kamienie. Jeden z pierwszych karłów nosił imię Durin. Tolkienowscy krasnoludowie zostali stworzeni przez Valara imieniem Aule, który koniec końców był bogiem. Aule, podobnie jak jego skandynawscy koledzy, to doskonały rzemieślnik, kowal i mistrz wszelkich rzemiosł, a także ten, który lubuje się w kunsztownej robocie. Krasnoludowie Tolkiena powstają z ziemi i kamieni. Uwieńczeniem tych porównań jest fakt, iż, jak wiemy z pieśni Gimlego, jeden z pierwszych krasnoludów nosił imię Durin.

Poświęćmy teraz trochę uwagi smokom. Powszechnie wiadomo, iż Tolkien upodobał sobie te mityczne stwory i darzył je wielką sympatią. Daniel Grotta w książce Tolkien, twórca Śródziemia przytacza następującą anegdotę:

 

[...] któregoś dnia siedzieli w pubie, prowadząc ożywioną rozmowę, i zaciekawiony gość podszedł bliżej, żeby posłuchać, o czym z takim entuzjazmem dyskutują. Lewis rzekomo wtedy powiedział: „Tolkien i ja rozmawialiśmy o smokach” – po czym bez najmniejszego zająknięcia powrócił do konwersacji.xx

 

Mimo całej sympatii, jaką żywił do smoków Tolkien, pojawiają się one w Śródziemiu jako najbardziej niegodziwe i zarazem najbardziej niebezpieczne stwory Morgotha. Można wiele o nich napisać, lecz w tym miejscu ograniczę się jedynie do wymienienia imion tych, które pozostały na kartach kronik, które na zawsze wryły się w pamięć ludów Śródziemia przez swoje okrucieństwo, bezwzględność i nikczemność, a są to Glaurung, zwany Ojcem Smoków, Ankalagon Czarny, którego imię tłumaczy się jako „pędzące szczęki”, oraz Smaug Złoty. Z owej ponurej trójcy najbardziej interesuje nas ten ostatni. Kroniki Krajów Zachodu powiadają, iż pojawił się on w dwudziestym ósmym stuleciu Trzeciej Ery, smoczym płomieniem spustoszył miasto Dal, a także wygnał krasnoludów z królestwa pod Samotną Górą, zagarniając ich skarby. Spróbujemy wykazać, jak wiele wspólnego ma Smaug Złoty, a przez niego całe smocze plemię ze smokami, które gnębiły skandynawskie królestwa i były strapieniem północnych ludów.

Edda poetycka w pieśni Fáfnismál, czyli Pieśń o Fafnirze, opowiada o tym, jak Sygurd i Reginn wybrali się w góry, za namową tego drugiego, by zgładzić smoka Fafnira. Sygurd wykopał dół na ścieżce, którą smok zwykł chadzać do wody, by się w nim schować i zaatakować bestię, gdy ta się tego najmniej spodziewa.

 

A gdy Fafnir zczołgał się ze złota, dmuchał jadem i jad ów skropił głowę Sygurda. A gdy Fafnir szedł przez dół, pchnął go Sygurd mieczem w serce. Fafnir zadrżał i bił głową i ogonem. Sygurd wyskoczył z dołu i spojrzeli na siebie.

Fafnir rzekł:

 

„Junaku, ach junaku! Z jakiego męża zrodzonyś?

Powiedz, czyim jesteś synem?

Ty coś Fafnirem zrudził lśniący miecz;

W sercu utkwiła broń”.

 

Sygurd ukrył swe imię, dlatego że, jak wierzono w dawnych czasach, słowa męża zdanego na śmierć mają wielką moc, jeśli przeklnie swego wroga własnym jego imieniem. Rzekł:

„Zwę się Wspaniały Jeleń i zawsze byłem

Dzieckiem bez matki,

Ojca nie miałem, jak inni synowie,

Zawsze chodziłem sam jeden”.xxi

 

Widzimy więc, że Sygurd uchyla się od odpowiedzi na pytanie o swoje imię; wiemy również, dlaczego. Nie jest to jednak wszystko, co interesuje smoka:

 

Fafnir rzekł:

 

„Kto cię podjudził? Czemu pozwoliłeś

Zwieść się, by na me życie godzić?

Bystrooki junaku! Ojca miałeś śmiałego.

Przeznaczenia nie ominie statek”.xxii

 

Z kolejnych wersów dowiadujemy się, jak smok podjudza Sygurda przeciwko Reginnowi:

 

Fafnir rzekł:

 

„Reginn mnie zdradził, zdradzi on i ciebie,

On nam obydwu zgotuje śmierć.

[...]xxiii

 

Pozwólmy teraz dojść do głosu Tolkienowi. Kiedy Bilbo Baggins, jak czytamy w Hobbicie, dotarł do legowiska Smauga, zobaczył taki oto obrazek:

 

Oto leży tu olbrzymi, czerwonozłocisty smok, pogrążony w głębokim śnie; [...] Pod nim, nakryte jego cielskiem i wielkim zwiniętym ogonem, a także wszędzie dokoła rozsypane po ziemi i ginące w ciemnościach, piętrzą się niezliczone drogocenne przedmioty, złoto surowe i kute, rzadkie kamienie i klejnoty, srebro czerwieniejące w rdzawym świetle.xxiv

 

A gdy Fafnir zczołagał się ze złota... opowiada Fáfnismál. Jednym słowem ulubionym zajęciem obu smoków było wylegiwanie się na skarbach. Nie jest to, jak się za chwilę przekonamy, jedyna rzecz, która łączy oba gady. Podobnie jak Fafnir, tak i Smaug chce znać imię swego rozmówcy:

 

– Widzę, że znasz moje imię, ale ja nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek spotkał twój zapach. Ktoś jest i skąd przybywasz, jeśli wolno zapytać?xxv

 

Bilbo, podobnie jak Sygurd, nie chce odpowiedzieć na owo pytanie i wymiguje się w bardzo podobny sposób:

 

– [...] Przybywam spod Pagórka, a droga moja wiodła nad górami i pod górami. Również przez powietrze. Jestem ten, który chodzi po świecie niewidzialny. [...] Jestem znalazcą tropów, przecinaczem pajęczyn, posiadaczem ostrego żądła. Wybrano mnie ze względu na szczęśliwą liczbę. [...] jestem ten, który żywcem grzebie przyjaciół i tropi ich, a potem znów żywych wyciąga z wody. Pochodzę z dna worka, ale nikomu nie udało się nakryć mnie workiem. [...] Jestem przyjacielem niedźwiedzi i gościem orłów, zdobywcą pierścienia i wybrańcem szczęścia. Jestem też mistrzem w jeździe na baryłce – ciągnął dalej hobbit, bawiąc się tą grą w zagadki.xxvi

Fafnir ostrzega Sygurda przed Reginnem, z którym ten wybrał się na wyprawę po smocze złoto. Bilbo również nie przybył sam, bowiem miał kompanów w postaci krasnoludów. Smaug stosuje taktykę swego skandynawskiego kuzyna, próbując zasiać ziarno wątpliwości w sercu hobbita i podburzyć go przeciwko towarzyszom:

 

– [...]W podzięce za smaczną kolację ofiaruję ci dobrą i zbawienną radę: o ile możności, nie zadawaj się z krasnoludami.

-

Z krasnoludami? – spytał Bilbo z udanym zdziwieniem.

-

Nie zawracaj mi głowy! – odparł Smaug. – Znam zapach i smak krasnoludów;

[...] Źle skończysz, jeśli będziesz przystawał z takimi kompanami, o złodzieju, pogromco beczek!xxvii

 

Po tych słowach smok kontynuował:

 

- Myślę, że dobrze ci zapłacili za ten wczorajszy puchar, co? – mówił dalej. – Powiedz, dużo dostałeś? Nic? Tak, to do nich podobne. Oni tam pewnie kryją się tchórzliwie na górze, a na ciebie zwalili niebezpieczną robotę i kazali ci, korzystając z chwil mojego roztargnienia, porywać, co się da, i przynosić sobie. Obiecali ci pewnie udział w zyskach? Nie wierz im! Dobrze będzie, jeśli w ogóle wyjdziesz z tej historii żywy. xxviii

 

Widać teraz doskonale, iż szkielet, schemat całej rozmowy Bilba ze smokiem Smaugiem, wraz z głównymi jego punktami, zaczerpnął Tolkien z Pieśni o Fafnirze. Edda Poetycka, z której owa pieśń pochodzi, stanowiła dla niego skarbnicę pomysłów, elementów oraz motywów, które po odpowiedniej obróbce doskonale wpasowały się w świat hobbitów. Tolkien czasami dostawał wszystko na tacy, jak na przykład krasnoludów, a czasami znajdował jedynie maleńką wskazówkę, w którą stronę należy popuścić wodze wyobraźni, by stworzyć... na przykład orków. Na dowód powyższego stwierdzenia przyjrzyjmy się bliżej tym ostatnim.

Żeby prześledzić proces „od Eddy do Śródziemia”, zajrzyjmy do pieśni Skirnismál, co tłumaczy się jako Wyprawa Skirnira. Gwoli wprowadzenia, pokuszę się o krótkie streszczenie. Otóż bóg Frey wypatrzył sobie pewnego razu dziewczę przecudnej urody i zapałał do niej miłością. Wybranką boga okazała się piękna olbrzymka imieniem Gerda. Skirnir, sługa Freya, został czym prędzej wysłany, by pozyskać względy dziewczęcia dla swego pana. Gdy stanął przed jej obliczem, szybko stało się jasne, iż zadanie nie będzie zbyt łatwe, gdyż wybranka Freya nie ma bynajmniej zamiaru się z nim wiązać. W ruch poszły prośby, pochlebstwa, a na końcu groźby, i właśnie te ostatnie interesują nas najbardziej. Oto Skirnir, używając sugestywnych opisów, roztacza przed Gerdą wizję tego, co się z nią stanie, jeśli nie ulegnie jego namowom:

 

Rózgą czarów cię dotknę, i ujarzmię

Według mojej woli;

Tam pójdziesz, gdzie syny człowiecze

Nigdy już cię nie ujrzą.

 

Na orlej perci wieki żyć będziesz,

Zwrócona ku cieniów krainie,

Jadło wstrętem cię przejmie

Niż śliski płaz.

 

Dziwolągiem będziesz, gdy stamtąd powrócisz,

Hrimnir oczy w ciebie wlepi;

Bardziej wszystkim znana niż stróż Asów

W bramie stać będziesz półślepa.

 

Obłęd i szał, rozczarowanie i żal,

Siądź tu, a opowiem tobie

O męce tęsknoty

I zdwojonym bólu.

 

Złe moce gnać cię będą co dzień

Po grodzie olbrzymów,

Nie radość lecz rozpacz bez miary

Płacząc w sobie nosić będziesz.

 

[...]

Żądza cię zeżre, niedosyt cię zniszczy,

[...]xxix

 

Cóż owe groźby wspólnego mogą mieć z orkami? Jeśli się lepiej przyjrzeć, okazuje się, iż wiele. Żeby rozjaśnić temat, zajrzyjmy do Silmarillionu i przypomnijmy sobie, jak powstali orkowie:

 

[...] zdarzyło się wielokrotnie, że elf, który odłączył się od współbraci i zabłąkał zbyt daleko zbyt daleko z sam lub z paroma tylko towarzyszami, ginął i nigdy już nie wracał. Wśród Quendich mówiono z lękiem, że porwał go Łowca. Najstarsze pieśni elfów, po dziś dzień rozbrzmiewające echem na Zachodzie, wspominają o cieniach czy widmach błąkających się po górach nad Kuivienen lub przelatujących nagle między gwiazdami, a także o Czarnym Jeźdźcu, który na dzikim koniu ściga samotnych wędrowców, aby ich pożreć. To właśnie Melkor [...]

O nieszczęśnikach, którzy dali się usidlić Melkorowi, nic prawie na pewno nie wiadomo. Któż bowiem z żyjących zstąpił w głębokie lochy pod Utumno, kto zbadał nikczemne zamysły Melkora? Jednak według mniemania mędrców z Eressei wszyscy Quendi, którzy przed zburzeniem twierdzy Utumno wpadli w ręce Melkora, trzymani tam byli w więzieniu i sztuką powolnego okrucieństwa zostali upodleni i zniewoleni. W ten sposób Melkor, dając upust zawiści i szyderstwa z Pierworodnych, wyhodował ohydne plemię orków, które miało być później najzawziętszym wrogiem elfów.xxx

 

Porównując powyższe fragmenty Wyprawy Skirnira oraz Silmarillionu można dojść do wniosków następujących: wszystkie groźby, jakimi tytułowy bohater straszył olbrzymkę Gerdę, Melkor w stosunku do elfów po prostu spełnił. Tak oto Melkor, zwany przez elfów Morgothem, czyli Czarnym Nieprzyjacielem Świata, zakpił w okrutny sposób z Iluvatara, zmieniając jego dzieło, pięknych elfów, w wynaturzone, monstrualne istoty, kreatury z piekła rodem. W swym działaniu Melkor podobny jest do biblijnego szatana, który stara się dzieła Boga zeszpecić, zdeformować i splugawić.

Pozostając jeszcze przy Wyprawie Skirnira, warto zaznaczyć, iż T.A. Shippey w książce Droga do Śródziemia sugeruje, że Tolkien zaczerpnął z niej nie tylko pomysł na orków, ale również na Góry Mgliste. Przypomnijmy, że góry te, zwane również Górami Mgieł, lub też Hithaeglir, czyli „Linia Omglonych Szytów”, od słowa hith, „mgła”, zostały wzniesione przez Melkora, aby przeszkodzić Oromemu w jego wyprawach do Śródziemia. Czy istotnie jest w Wyprawie Skirnira jakiś element, świadczący o tym, że Tolkien zaczerpnął swoje Góry Mgieł z Eddy Poetyckiej? Ciężko jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć. Jedyny fragment, który może nas zainteresować w tym temacie, brzmi:

 

Skirnir rzekł do konia:

 

„Ciemność nocy wkoło, czas nam w drogę

Przez wilgotne szczyty górskie,

Oszronionych Thursów kraj;

Obaj przebrniemy, lub obu nas weźmie

Olbrzym okrutny”.xxxi

 

Wilgotne szczyty górskie i Góry Mgliste to wyrażenia dość pokrewne znaczeniowo, a różnica może wynikać po prostu z tłumaczenia. Tolkien czytał Eddę Poetycką w oryginale, w języku staroislandzkim, a nie można wykluczyć, iż w języku tym, pojęciom „wilgotny” i „mglisty” odpowiada to samo słowo. Może jednak było inaczej? Może po prostu Tolkien, jako człowiek obdarzony żywą wyobraźnią, dał się ponieść ciągowi skojarzeń, i tak wilgotne szczyty górskie, czyli góry często przykryte zasłoną mżawki, góry, nad którymi nisko przetaczają się brzemienne deszczem chmury, gdzie wiecznie unoszą się opary i mgły, stały się Górami Mglistymi, Linią Omglonych Szczytów.

Na zakończenie naszych rozważań chciałbym przytoczyć ciekawostkę, o jakiej możemy przeczytać we wspomnianej wcześniej książce Droga do Śródziemia. Otóż chyba mało kto wie, iż swego czasu Tolkien był żywo zainteresowany Indianami, łukami, strzałami i puszczą.xxxii Czy Władca Pierścieni może mieć coś wspólnego z Ostatnim Mohikaninem Jamesa Fenimore’a Coopera? Z pozoru niewiele, ale jeśli porównać pewne wydarzenia z obu powieści, to można znaleźć zaskakujące zbieżności. Mam tu na myśli podróż drużyny Pierścienia z Lórien do Tol Brandir, strzelających do podróżników orków, przenoszenie łodzi. Wszystko to przypomina sceny z książki Coopera. We książce tej bohaterowie uciekają łodziami, są ostrzeliwani przez ścigających ich Indian, w końcu przenoszą łodzie suchym lądem tak, jak czynią to Aragorn z towarzyszami. Ktoś może wysunąć zarzut, iż jest to porównanie naciągane. Cóż, może i racja. Czy Tolkien zaczerpnął coś od swego amerykańskiego kolegi po piórze? Wydawać się to może nieprawdopodobne, ale nie jest niemożliwe.

J.R.R. Tolkien był geniuszem. Wielu krytyków może się z tym nie zgadzać, ale jest to, jak słusznie zauważył Terry Pratchett, rzucanie kamieniami w Mt. Everest – nie czyni mu to krzywdy, a jedynie sprawia, że jest większy. Powyższy tekst był próbą odpowiedzi na pytanie, co inspirowało ten wielki umysł, co dawało mu natchnienie. Tak więc czytajmy książki Tolkiena po raz drugi, piąty, czy dziesiąty i odkrywajmy coraz to inne płaszczyzny historii, opowiadanych przez profesora literatury staroangielskiej z Oxfordu. Wszystkich, którzy mają własne spostrzeżenia i przemyślenia, zapraszam do dyskusji.

 

 

 

W    N U M E R Z E
Valid HTML 4.01 Transitional Valid CSS!

< 95 >
i J.R.R. Tolkien, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Warszawa 1960, s. 60. ii J.R.R. Tolkien, Hobbit, czyli tam i z powrotem, s. 61. iii J.R.R. Tolkien, Hobbit, czyli tam i z powrotem, s. 61. 4 J.R.R. Tolkien, Hobbit, czyli tam i z powrotem, s. 62. 5Daniel Grotta, Tolkien, twórca Śródziemia, Warszawa 1998, s. 103 vi D. Grotta, Tolkien, twórca Śródziemia, s. 103 vii Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, Wrocław 1986, s. 55. viii Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, s. 57. ix Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, s. 61. x Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, s. 63. xi J.R.R. Tolkien, Hobbit, czyli tam i z powrotem, s. 65. xii Idawall - równina, na której leżał Asgard, siedziba skandynawskich bogów. xiii Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, s. 5. xiv J.R.R. Tolkien, Silmarilion, Warszawa 1990, s. 25. xv Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, s. 5. xvi Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, s. 74. xvii J.R.R. Tolkien, Silmarilion, s. 45. xviii Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, s. 5. xix J.R.R. Tolkien, Władca Pierścieni, Drużyna Pierścienia, Warszawa 2002, s. 416. xx D. Grotta, Tolkien, twórca Śródziemia, s. 99. xxi Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, s. 261. xxii Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, s. 261. xxiii Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, s. 264. xxiv J.R.R. Tolkien, Hobbit, czyli tam i z powrotem, s. 166. xxvJ.R.R. Tolkien, Hobbit, czyli tam i z powrotem, s. 172. xxvi J.R.R. Tolkien, Hobbit, czyli tam i z powrotem, s. 172. xxvii J.R.R. Tolkien, Hobbit, czyli tam i z powrotem, s. 173. xxviii J.R.R. Tolkien, Hobbit, czyli tam i z powrotem, s. 173. xxix Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, s. 84. xxx J.R.R. Tolkien, Silmarilion, s. 53. xxxi Edda Poetycka, przekład A. Załuska - Strömberg, s. 80. xxxii T.A. Shippey, Droga do Środziemia, Poznań 2001, s. 375. ?? ?? ?? ??