F&F


new site of Fahrenheit & Fantazin

    Nadeszła wiekopomna chwila, jak mówił Pawlak w "Samych swoich, part III", dwa największe, najbardziej energiczne i najbardziej poczytne periodyki science fiction, dokonały fuzji. Na spotkaniu w Ząbkowicach Śląskich (słynnym Frankensteinie) połączyły się Fantazin i Fahrenheit. Dodajmy skromnie, że nadchodzi nowa era w sieci - powstał Fahrenheit & Fantazin, czyli F&F - ta nazwa głęboko utkwi Wam w pamięci, zobaczycie. No cóż, czasy pionierskie muszą się kiedyś zakończyć, nawet Dziki Zachód powinien zostać ucywilizowany. Pojedyncze wozy ciągnące w kierunku horyzontu na waszych oczach łączą się właśnie w konwoje - razem można zrobić więcej i lepiej. Można skorzystać z wzajemnych doświadczeń. Można też, w razie ataku, zastosować obronę okrężną i ustrzelić z Winchestera krążącego na koniu Billa Gatesa, zanim ten zdąży powiedzieć "Howk"! Dlatego też nie będzie już Fahrenheita w jego obecnej formie. Stay tuned, po commercial break, zaoferowaliśmy Wam nowy produkt: F&F!
    Dziękujemy wszystkim naszym Autorom, Współpracownikom i Czytelnikom. Dziękujemy wszystkim, którzy przez prawie pięć lat pisali do nas chwaląc, podtrzymując na duchu w ciężkich chwilach i ochrzaniając z góry na dół. To Wy kształtowaliście Fahrenheita, to, de facto, Wy go stworzyliście. Miło zerknąć w zwierciadło przeszłości i westchnąć: "Ach, jako pierwsi w Polsce odwaliliśmy ten kawał roboty". Wielu twórców, którzy debiutowali w Fahrenheit'cie opublikowało już swoje prace na papierze. Wielu z tych, którzy kiedyś zwrócili uwagę na maleńkie sieciowe pisemko jest już uznanymi autorami, o których względy zabiegają wydawcy. Potem dołączyli do nas wspaniali plastycy, członkowie zagranicznej Polonii, zaczęliśmy otrzymywać prestiżowe nagrody, rozrastaliśmy się... Trzeba jednak popatrzeć też w przyszłość, trzeba podjąć nowe wyzwania. To już nie Dziki Zachód - udało nam się szczęśliwie dotrzeć do oceanu. Teraz budujemy San Francisco. Choć łezka się w oku kręci, powiedzmy sobie szczerze: czas samotnych rewolwerowców minął. Teraz tworzymy armię zawodowców, będziemy lepsi, bardziej operatywni, sprawni i zorganizowani. Teraz nastała era F&F. Chcesz zadebiutować, otrzymać prawdziwą, redakcyjną opiekę? Ślij teksty do F&F. Chcesz otrzymać potężną dawkę dobrej rozrywki, trochę wzruszeń, coś co oderwie Cię od codziennej szarzyzny? Zerknij na F&F. Chcesz mieć uczucie pewności w te trudne dni? Kup podpaski Allways, nie przerywając lektury F&F.

    OK. Rebiata, rozgadałem się. Teraz komunikat oficjalny:

    W maju 2001 roku redakcja Fahrenheita zwróciła się do najlepszego, naszym zdaniem, pisma SF w sieci, Fantazinu, z propozycją połączenia sił i wykreowania nowego periodyku, który byłby stricte profesjonalny, duży i silny na rynku. Propozycja została przyjęta. Fuzja dokonała się w Ząbkowicach 25 maja 2001. W tej właśnie (niewątpliwie historycznej) chwili powstało nowe pismo sieciowe: Fahrenheit&Fantazin. W blasku fleszów Tomek Pacyński i Andrzej Ziemiański podali sobie ręce tworząc podwaliny pod F&F - pismo, które zapamiętacie do końca życia. Gwarantujemy.

    A teraz prywatnie:
    Chciałbym bardzo serdecznie podziękować wszystkim, którzy tworzyli i pomagali, którzy krytykowali i walczyli, którzy tworzyli pięcioletnią historię dotychczasowego Fahrenheita.
    Dziękuję:
Gienkowi Dębskiemu
Adamowi Nakoniecznemu
Adamowi Cebuli
A. Masonowi
Andrzejowi Drzewińskiemu
Jackowi Inglotowi
Joannie Zielińskiej
Jerzemu Sędziakowi
Michałowi Kubeckiemu
Tomkowi Grychowi
Marcinowi Landowskiemu
Markowi Falzmannowi
Mirkowi Bugowskiemu
Markowi Szyjewskiemu
Januaremu Weinerowi
Tomkowi "Demonkowi" Truszkowskiemu
    I wszystkim innym, dzięki którym, Fahrenheit zajął pozycję, którą zajął. Wiem, że część osób z powyższej listy nie chciałaby się na niej znaleźć ale to nie prowokacja polityczna, tylko naprawdę, szczere wyrazy wdzięczności.
Zapraszamy do F&F!



    Drodzy Czytelnicy, Panie i Panowie - to honor i wielki zaszczyt móc, przez te wszystkie lata, tworzyć Fahrenheita właśnie z Wami. Przychodzą w życiu takie chwile, kiedy ma się wrażenie, że człowiek nie poradzi sobie bez pomocy Przyjaciół. Że nie można iść dalej jeśli ktoś nie wyciągnie pomocnej dłoni. My mieliśmy to szczęście. Dzięki Wam, możemy powtórzyć za Newtonem: "Opieraliśmy się na ramionach gigantów".


    Gdyby Lenin miał co czytać poza pracami Marksa, gdyby przed 1917 istniał F&F... Dziś nie wiedziałbyś co to rewolucja.
Czytaj F&F bo inaczej i Ty możesz w przyszłości doprowadzić do strasznych klęsk jak będziesz brał do ręki nie to co trzeba.

    Gdyby w czternastym wieku istniał F&F to Tatarzy, którzy oblegali Kraków zamiast strzelać do trębacza zasiedliby przed monitorami i dziś słuchałbyś hejnału do końca.



    Pozdro to all! Farewell & Welcome.
    GIN


F&F


new site of Fahrenheit & Fantazin