W wypadku klasycznego dzieła wierny remake byłby wyjściem znacznie lepszym.
Ale skoro tak pięknie rozwineła sie dyskusja, to nie odmówie sobie i prawa do polemiki....
Casper van Dien to najbardziej udaną (IMO) role zagrał w "operze mydlanej" "Titans" pana Aarona Spellinga (od "Dynastii") więc nie wiem skąd zachwyty nad tym aktorem.BMW pisze:Nie wiem dlaczego Casper van Dien zgodził się na udział w tej produkcji?
Jakby Ci tu... Mógł zrobić to samo bez rezygnowania z warstwy technologicznej, która akurat u Heinleina była znakomita i wprowdzania "mydła" oraz naukowych nonsensów, wtedy może chyliłbym czoła. Zresztą trudno walczyć z militaryzmem gdy się z lubością flakami żongluje :P.Dabliu pisze:"Żołnierze Kosmosu" to IMHO jeden z najbardziej niedocenianych filmów SF; zdecydowanie przerósł jednowymiarowy, książkowy oryginał. Sam kiedyś wieszałem na nim psy, a później obejrzałem raz uważnie i film mnie zachwycił, bo z niezbyt mądrej militarystyczno-imperialistycznej książeczki zrobił tragikomiczne dzieło sztuki filmowej.
O to to to.Albiorix pisze:Nigdy nie myślałem o tym filmie jako o "dziele"
Owszem, jak dla mnie gdyby sfilmowali Heinleina wiernie, tylko dodając ten prześmiewczy faszyzm wrazenie byłoby pełniejsze, a ja bym podziwiał w jak subtelny sposób mozna zmienić wymowę powieści o 180 stopni.Małgorzata pisze:Chociaż te komiksowe, niemal plastikowe ryje, ta estetyka faszystowska - to i owszem, śliczne. Ale jakby... nie do końca wykorzystane.