Polecac? Odradzac? Sama nie wiem
Moderator: RedAktorzy
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Bezdennie durne są, to fakt, tylko - dzięki żonglującemu swoją świeżo obcątą główą truposzowi, ale i widocznemu cały czas przeszarżowaniu - ocieramy się tu jak dla mnie o klimaty w stylu "Evil Dead", czyli tandety tak tandetnej, że prawie przestaje być szmirą ;-), i daje się obejrzeć.
Choć oczywiście "Mumia" Sommersa jest filmem i głupim, i kiepskim, i gdyby nie powstała świat by nic nie stracił.
Choć oczywiście "Mumia" Sommersa jest filmem i głupim, i kiepskim, i gdyby nie powstała świat by nic nie stracił.
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
- terebka
- Dwelf
- Posty: 562
- Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56
Idiokracja Mike'a Judge. Uczucia mam dość mieszane. Wyszła szmira, ale tylko dlatego, że film amerykański od lat wielu przejawia tendencje do moralizatorstwa. Zaczynając od dramatów, kończąc na głupiutkich komedyjkach, każdy musi przekazywać górnolotne treści, aby przeciętny amerykański kinoman wyniósł z kina coś więcej, prócz tutki z popcornem i ręcznika z toalety.
Wyszła szmira, ale pomysł, choć może niezbyt oryginalny - prawdę powiedziawszy noszący cechy dokumentu bo ludzkość wcale nie robi się mądrzejsza jako ogół - dawał nadzieję. Ten film z powodzeniem mógłby przekuć na coś z mądrą głębią Michael Moore. Wówczas sens moralizowania zostałby zachowany. Z drugiej strony, scenariusz do filmu napisał Etan Coen i aż musiałem sprawdzić, aby się przekonać, że to nie literówka, że to nie ten Coen.
To miała być niezobowiązująca komedia z wątkiem fantastycznym. Gdyby twórcy na tym poprzestali film byłby zjadliwy - nie wspaniały, ale dobry.
Wyszła szmira, ale pomysł, choć może niezbyt oryginalny - prawdę powiedziawszy noszący cechy dokumentu bo ludzkość wcale nie robi się mądrzejsza jako ogół - dawał nadzieję. Ten film z powodzeniem mógłby przekuć na coś z mądrą głębią Michael Moore. Wówczas sens moralizowania zostałby zachowany. Z drugiej strony, scenariusz do filmu napisał Etan Coen i aż musiałem sprawdzić, aby się przekonać, że to nie literówka, że to nie ten Coen.
To miała być niezobowiązująca komedia z wątkiem fantastycznym. Gdyby twórcy na tym poprzestali film byłby zjadliwy - nie wspaniały, ale dobry.
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
A cholera wie jako co ta "Mumia" powstała, bo ciężko mi uwierszyć, że ktoś taki kretynizm, z tak przeszarżowanymi scenami kręcił w sierioznej intencji.Albiorix pisze:Evil dead to inna jakość durnoty bo 1 powstał jako horror, 2 jako parodia 1 a 3 jako parodia 2 :)
(Choć na 100% nic nigdy nie wiadomo...)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Radioaktywny
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1706
- Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51
A ja akurat pierwszą i drugą "Mumię" bardzo miło wspominam - jako kino rozrywkowe sprawdza się doskonale, można się też pośmiać - również z niektórych efektów specjalnych, ale taki był chyba zamysł twórców. Obie części to filmy z kategorii "tak głupie, że aż śmieszne" ^^ (trójki nie widziałem, bo ponoć szmira straszliwa).
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Tak sobie westchnę... Bogowie Lema! Co to za czasy, że wystarczy, coś nazwać "rozrywkowym", by ludzie (ze mną włącznie!) dowolną bzdurę przełknęli...Radioaktywny pisze:jako kino rozrywkowe sprawdza się doskonale
(NMSP)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- terebka
- Dwelf
- Posty: 562
- Rejestracja: ndz, 13 lip 2008 23:56
Obejrzałem fragment, albo dwa, "Mumii", obejrzałem kilka - dwójki i utwierdziłem się w przekonaniu, że miodzio Rachel Weisz to wciąż za mało, abym z zapartym tchem poświęcił na owe dzieua więcej niż kilkanaście minut. Poziomem i stylem, charakteryzacją, układem walk za bardzo "Mumie" przypominają Xenę i Sorbo-Herculesa. A kostiumologa należałoby powiesić na suchej gałęzi - za palce, najlepiej te, na które nakłada naparstek, aby więcej zła czynić nie mógł.
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Prawda. I kiedyś byłem dla tandety równie surowy co sam Mistrz Lem (z jednym wyjątkiem, "Star Trekowi" wybaczałem to czy owo), ale kiedy zobaczyłem jak często powstaje tandeta, a jak rzadko dobre filmy fantastyczne odkryłem perwersyjną radość z karmienia się takimi paskudztwami.terebka pisze:Poziomem i stylem, charakteryzacją, układem walk za bardzo "Mumie" przypominają Xenę i Sorbo-Herculesa. A kostiumologa należałoby powiesić na suchej gałęzi - za palce, najlepiej te, na które nakłada naparstek, aby więcej zła czynić nie mógł.
I to dowodzi, że dałem się zniewolić tandeciarzom z Hollywoodu i okolic, bo ostatecznym etapem niewoli jest gdy niewolnik zacznie kochać swoją niewolę ;-)
NMSP
Swoją drogą symptomatyczne, że nad filmami lepszymi od niej przeszliśmy szybko do porządku dziennego, a o arcytandetnej "Mumii" kolejny dzień gadamy...
A tymczasem znów wspomnieniom się oddam. Nt. chały pod nazwą 'Dzień niepodległości". Oglądałem ową brednię z niejaka przyjemnością dokąd te spodki robiły za żarównki OSRAM (znaczy wisiały i groziły) a na Ziemi panowała pełna konsternacja.
Patrzyłem też z przyjemnościa na to jak ufoki (jeszcze szczęśliwie nie pokazane) rozpirzały w drobny mak miasta, budynki i samoloty. Może i było to hollywoodzkie, wtórne i ograne (tzn napewno było), może i statki ichnie wisząc tak nisko pod wpływem grawitacji by się rozłamały (gdyby nie chroniące je pole siłowe, dzieło spółki inżynierskiej Plott-deVice ), może i słyszałem, że na pokazach filmowych Lem (u nas) i Clarke (u siebie) dostali ataków śmiechu, ale magia obrazu trzymała mnie za gardło i widziałem w tym jakiś swoisty "realizm", jakiś w-końcu-przyzwoity-film-"inwazyjny".
Ale gdy tylko dzielni Ziemianie do kontrataku ruszyli zadki wraże kopiąc (dosłownie i w przenośni), gdy powiało humorem, patosem i niemaskowanym nonsensem (wirus komputerowy z laptopa mnie osłabił), a z atmosfery grozy i tajemnicy nie zostało nic, tom się zniesmaczył i obiecał sobie nic więcej tego pana nie oglądać...
Z rozczarowania zresztą taka zgryźliwość. Z rozczarowania, że coś co zaczynało się b. przyzwoicie zeszło w ostatnią szmirę, tym niemniej gdyby film zakończyć sceną zagłady miast i budynków, wyszło by z niego poruszające, przesycone nastrojem nieuchronnej zagłady (to odliczanie) dzieło SF. Dlatego - mimo wszystko - trafił tu.
ps. tak mi się zdaje, że jedne co uczyniło z Emmericha i mu podobnych szmirusów (wspominany Sommers, czy - zdolniejszy jednak od nich - Bay chociażby) znanych reżyserów, to duży budżet. Gdyby posiadali możliwości finansowe na miarę swych talencików to by produkcje w stylu TROMY im wychodziły, że zaś dostają zielone na F/X to 200% kicz treści przesłania monumentalizm (bo nie artyzm przecie) formy i ludziska na to do kin walą... I błędne koło się nakręca.
E: poprawki
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Eeetam. "Mystery Science Theatre 3000" nie jest taki zły - okrojoną wersję "Milczącej gwiazdy" (niektorzy twierdzą, że najlepszego filmu SF przed "Odyseją...") i paru innych klasyków zawierał.
(A Emmericha i Sommersa nie broń. Ed Wood miał więcej stylu.)
(A Emmericha i Sommersa nie broń. Ed Wood miał więcej stylu.)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Obejrzałam "Efekt motyla II". Jeżeli ktoś oglądał "Efekt motyla I", to niech nawet nie próbuje zasiąść przed ekranem - to jest ten sam film, tylko drobne szczegóły różnią fabułę od poprzedniej. No, i zakończenie jest z otwarciem na "Efekt motyla III".
Tak naprawdę, to nie jest zły film, problem raczej w tym, że dla tych, co już widzieli pierwowzór, kontynuacja jest po prostu nudna (wiadomo, jak to się skończy, nie może się skończyć inaczej), od pierwszych epizodów już wszystko jest jasne, bo widziało się "Efekt motyla", więc w kontynuacji będzie tak samo - nie, to nie spoiler, przysięgam, że wystarczy obejrzeć pierwsze przejście bohatera, żeby wiedzieć.
Ale że "Efekt motyla" to naprawdę niezły film, nie sposób wrzucić go po prostu do niepolecanek...
Tak naprawdę, to nie jest zły film, problem raczej w tym, że dla tych, co już widzieli pierwowzór, kontynuacja jest po prostu nudna (wiadomo, jak to się skończy, nie może się skończyć inaczej), od pierwszych epizodów już wszystko jest jasne, bo widziało się "Efekt motyla", więc w kontynuacji będzie tak samo - nie, to nie spoiler, przysięgam, że wystarczy obejrzeć pierwsze przejście bohatera, żeby wiedzieć.
Ale że "Efekt motyla" to naprawdę niezły film, nie sposób wrzucić go po prostu do niepolecanek...
So many wankers - so little time...
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Niedawno w TV znów był "Virus". Sensu - poza złośliwym spojrzeniem na paskudną naturę homo sap. to w nim nie ma, ale film nadaje się do objerzenia, zwłszcza jeśli sie kto baardzo nudzi...
Nadmieniony "Virus" ma oryginalnie zwichniętą strukturę fabularną. Oto Pozaziemski Rozum odkrywa, że na Ziemi zalęgły się Ohydki Szaleje i przybywa wytępić robactwo, zanim mu się po Kosmosie rozlezie. Ale, że jest:
1. nieudolny (co dziwi), może jak się przesyłał to sobie kod po drodze jakoś spaskudził (zakłócenia były, abo co),
2. na tyle antypatyczny, że na jego tle te Ohydki jawią się jednak mniej ohydnymi...
To dzielna ludzkość (te Ohydki znaczy) daje mu łupnia. Twórcy niby nie mogą się zdecydować komu mamy kibicować, lecz od początku do końca i tak kibicujemy "swoim" (i sugerowaną głębie diabli z miejsca biorą). Przez co teoretycznie dający do myslenia (i to w Mistrzowym stylu) wątek sprawdza sie tu w praktyce do schematu z lemowego "Kalkulatora" rodem, w dodatku podanego w sosie wyprodukowanym z elementów jawnie podpatrzonych a to w "Alienie", a to w "Predatorze", a to w horrorach o zombies, a to w "Star Treku" (wątek Borg). Czyli otrzymujemy niezgorszy (choć nieoryginalny, a w dodatku spłycony do granic możliwości) pomysł podany najgorszy możliwy sposób... Jest to "twórcze" rozwinięcie tzw. - używając terminologii Lema - "metody Asimova". (Asimov bowiem spłycał, i uciekał od Problemów ku przygodom, ale sensu ani oryginalności nie tracił...) Co gorsza cała fabuła opiera się na tzw. idiot plot (czyli toczył w przewidzianym przez scenarzystów kieunku tylko dzięki temu, że ten Obcy - zachowywał się jak idiota)...
A najzabawniejsze, że tego "virusa" wcale się źle nie ogląda... Są - niestety - znacznie gorsze filmy SF...
ps. schemacik "Virusa" wzięty z Kalkulatora:
Nadmieniony "Virus" ma oryginalnie zwichniętą strukturę fabularną. Oto Pozaziemski Rozum odkrywa, że na Ziemi zalęgły się Ohydki Szaleje i przybywa wytępić robactwo, zanim mu się po Kosmosie rozlezie. Ale, że jest:
1. nieudolny (co dziwi), może jak się przesyłał to sobie kod po drodze jakoś spaskudził (zakłócenia były, abo co),
2. na tyle antypatyczny, że na jego tle te Ohydki jawią się jednak mniej ohydnymi...
To dzielna ludzkość (te Ohydki znaczy) daje mu łupnia. Twórcy niby nie mogą się zdecydować komu mamy kibicować, lecz od początku do końca i tak kibicujemy "swoim" (i sugerowaną głębie diabli z miejsca biorą). Przez co teoretycznie dający do myslenia (i to w Mistrzowym stylu) wątek sprawdza sie tu w praktyce do schematu z lemowego "Kalkulatora" rodem, w dodatku podanego w sosie wyprodukowanym z elementów jawnie podpatrzonych a to w "Alienie", a to w "Predatorze", a to w horrorach o zombies, a to w "Star Treku" (wątek Borg). Czyli otrzymujemy niezgorszy (choć nieoryginalny, a w dodatku spłycony do granic możliwości) pomysł podany najgorszy możliwy sposób... Jest to "twórcze" rozwinięcie tzw. - używając terminologii Lema - "metody Asimova". (Asimov bowiem spłycał, i uciekał od Problemów ku przygodom, ale sensu ani oryginalności nie tracił...) Co gorsza cała fabuła opiera się na tzw. idiot plot (czyli toczył w przewidzianym przez scenarzystów kieunku tylko dzięki temu, że ten Obcy - zachowywał się jak idiota)...
A najzabawniejsze, że tego "virusa" wcale się źle nie ogląda... Są - niestety - znacznie gorsze filmy SF...
ps. schemacik "Virusa" wzięty z Kalkulatora:
Ziemia -> zaatakowana jest przez -> ... -> potwory spoza galaktyki -> urządzenia mechaniczne / istoty pozaziemskie /różne dziwaczne przedmioty -> które -> rozumieją nas doskonale -> i są -> nieradioaktywni -> i -> mogą być zniszczeni przez -> tłum chłopów z pochodniami (koniec)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Miasto ślepców. Wczoraj skończyłam książkę, dziś obejrzałam film. I sama nie wiem, co myśleć — i o książce, i o filmie. Wiadomo, nie wszystkie wątki zostały na ekran przeniesione. Niektóre nieco zmieniono, co niezbyt przypadło mi do gustu.
O ile w książce spokój, wolne tempo i pewna monotonia mi nie przeszkadzały, o tyle w filmie momentami mnie drażniły. Zdecydowanie stawiam na książkę.
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- Varelse
- Dwelf
- Posty: 511
- Rejestracja: czw, 13 lip 2006 11:12
"Wyspę" sobie ostatnio obejrzałem w TV. Z początku zalatywało Zajdlem, ale potem się z tego zrobił typowy akcyjniak z wesołymi dziurami logicznymi (upadek z 70. piętra nie zakończony śmiercią dzięki siatce, akcja z kołami od pociągu, podczas gdy pociągi kół już nie miały), w dodatku jedna z nich zapchana tanią pseudo-metafizyką (bo skąd niby klony miały umiejętności oryginiałów? Pamięć genetyczna? Dusza?)
Ale tak naprawdę nie miałbym nic przeciwko umieraniu, gdyby nie następowała po nim śmierć - Thomas Nagel
Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009
Szczury z Princeton, Nowa Fantastyka 9/2009
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11