Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

o filmie, co nietrudno odgadnąć

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Juhani
Laird of Theina Empire
Posty: 3104
Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: Juhani »

Małgorzata pisze:To już wiadomo, dlaczego Kruger ma tyle militarnych gadżetów - czapeczki, gogle w ciapki..
Kruger! Masz Google w ciapki?

e. KNS

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: Kruger »

Miałem, ale uległem hamerykańskiej modzie i teraz mam w piksele :)
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: Małgorzata »

Widziałam, jak JF mówi "Aktywuj Krugera". I to jest najlepszy moment w filmie "Elizjum". Reszta to rozczarowanie.
A miało być tak pięknie! Pierścień-raj, Ziemia-havela (i Matt Damon jako "superman z haveli" - umarłam ze śmiechu i satysfakcji, gdy to stwierdzenie padło w filmie), konflikt biedoty (licznej) i bogatej elity (nielicznej), fajne rozwiązania językowe (chociaż JF mówiąca po francusku z takim twardym akcentem trochę mnie skonfundowała), doskonałe zawiązanie dla dystopii... I KICHA. :(((
To nie dystopia, tylko przygodówka. Co za rozczarowanie.

Za to podobały mi się krwawe sceny. Oczywiście, obrzydliwym mankamentem tego filmu była dwuwymiarowość. Bardziej by mi się podobało 3D, oczywiście.

Teraz chyba wybiorę się na "Grawitację". Żeby sprawdzić, czy rzeczywiście jest dla mięczaków. Zajawka wygląda zachęcająco. I jest w 3D. :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: neularger »

Małgorzata pisze:Widziałam, jak JF mówi "Aktywuj Krugera". I to jest najlepszy moment w filmie "Elizjum". Reszta to rozczarowanie.
Margot, ja Ciebie proszę. SekRed ma znacznie lepszy egzoszkielet niż "superman z haveli" (Takie coś padło w filmie? Nie usłyszałem... :(( ), no i spuszcza manto supermenowi nawet bez egoszkieletu. To też coś warte... :D
Margotta pisze:Oczywiście, obrzydliwym mankamentem tego filmu była dwuwymiarowość. Bardziej by mi się podobało 3D, oczywiście.
Była też, Margo, wersja z podtekstami, poszłaś nie do tego kina. :D
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: Małgorzata »

Neu pisze:Była też, Margo, wersja z podtekstami, poszłaś nie do tego kina. :D
Wiedziałam. NIGDY NIE UFAĆ PROGENITURZE!
Swojej czy cudzej, bez różnicy... :X
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: Kruger »

Chyba dziś pójdę dać się aktywować.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: kiwaczek »

Najfajniejsza postać w filmie. I te wstawki republikopołudiowoafrykańskie pikne. O akcencie nawet słowa nie wspomnę...
No nic, jak by nie patrzeć jeden z moich ulubionych aktorów aktualnie. :D
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: kiwaczek »

Maczeta. Uczucia wielce mieszane.

Z jednej strony kilka niezłych gagów, plejada gwiazd (aczkolwiek panią Gagę to bym sobie darował), a z drugiej strony gorszy scenariusz i brak tego pierwotnego efektu "wow!".
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: nosiwoda »

kiwaczek pisze:brak tego pierwotnego efektu "wow!".
tzn. cycków Lindsay Lohan?
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: Kruger »

Gra Endera obejrzana.
I teraz przyjdzie mi dużo o tym napisać. W sporej mierze dlatego, że jest to jedna z ulubionych mych książek. A pisać po prostu jest o czym. Postaram się oczywiście niektóre kwestie ująć jako spojlery, choć nie wszystkie, bo przecież niektóre kwestie są dość oczywiste już po obejrzeniu zdjęć czy trailerów.
Pozwolę sobie polać nieco wody na tematy ogólne związane z ekranizacjami książek. A właściwie nad kwestią zmian, które scenarzyści i pozostali twórcy wprowadzają w filmie. I od razu musze zaznaczyć, że w tej sprawie jestem konserwatystą – uważam co do zasady, że zmiany są ZUE. W zdecydowanej większości książka pod względem fabuły jest zamkniętą i doskonałą konstrukcją. Jej elementy są świadomie dobrane by stworzyć pewną całość. Co za tym idzie, grzebalnictwo, usuwanie wątków lub ich zmiana powoduje, że konstrukcja się sypie i traci.
Zmiany takie dzielę sobie na następujące grupy:
1. Zmiany korzystne. Czyli te, które sprawiają, że fabuła filmu jest lepsza od fabuły ekranizowanej książki. To jest grupa w moim pojęciu dość mała. To się wiąże moim zdaniem z tym, że dość mało jest książek (opowiadań, nowel) które w ogóle warto zmieniać. Sztandarowym przykładem był, jest i będzie dla mnie film „Raport mniejszości”, w którym scenarzyści bardzo udanie zmienili fabułę obmyśloną przez autora. Możliwe jest to dzięki temu, ze Dick, choć genialny, nader często partaczył swoje historie. W „Grze Endera” nie odnotowałem zmiany, która byłaby dla fabuły korzystna.
2. Zmiany neutralne. To kategoria obejmująca wszystkie zmiany, które nie wpływają na fabułę i jej interpretacje. Do tej kategorii wrzucam też zmiany związane z technicznymi wymogami narzucanymi przez specyfikę filmu.
Na pierwszy rzut oka wysuwa się tutaj sprawa wieku bohaterów. Oryginalny bohater rozpoczyna swą karierę w wieku 6/7 lat. Bohater filmowy ma lat kilkanaście, w podobnym wieku są jego koledzy-starterzy. Kwestia dla fabuły jest dość istotna, ale są pewne ograniczenia. Domyślam się, że wielką trudnością byłoby znalezienie całej grupy 6/7-latków, którzy mają talent aktorski i potrafią przekonująco zagrać rolę. Tę zmianę więc odpuszczam.
Inną zmianą z tej grupy jest zmiana charakteru legendarnego starcia Mazera Rakhama, w którym pokonał robali w pierwszej inwazji. W książce ma to miejsce w kosmosie (w Układzie Słonecznym) a Mazer niszczy statek królowej pociskiem. W filmie ma to miejsce a atmosferze ziemskiej a Mazer wbija swój myśliwiec (atmosferyczny!) w statek królowej katapultując się moment wcześniej. Zmiana ma pewne znaczenie dla fabuły, ale bardzo, bardzo drobne.
Inna nieistotna zmiana – major Anderson (zastępca Graffa) staje się kobietą. Dla fabuły ma to znaczenie zerowe. Co prawda pewną kwestię związaną z tą postacią ujęto w sposób gorszy, niż książce, ale spuśćmy na to zasłonę milczenia.
Kolejna, drobnostka w zasadzie. Po szkoleniu w Szkole Bojowej Graff z Enderem przybywają na Ziemię. Graff jedzie po Valentine, by przekonała Endera do dalszego szkolenia. W książce zabiera ją ze szkoły nie informując o niczym rodziców. W filmie przyjeżdża do domu, więc rodzice muszą być poinformowani.
I jeszcze jedna – sal bojowych w szkole było kilka (sześć, o ile pamiętam). W filmie jest jedna. Znaczenie to ma niewielkie a sala jest fajnie pokazana, więc autorom odpuszczam.
3. Zmiany niekorzystne, które czasem idą bliżej a czasem dalej, czasem z trudem da się na nie machnąć ręką a czasem nie. I tu same spoilery.
- wyrzezano całkowicie wątek Valentine i Petera przejmujących władzę na Ziemi jako Demostenes i Locke. Co za tym idzie, bardzo ograniczono charakterystyki tej dwójki, a to przecież ma znaczenie z uwagi na wpływ na Endera. I o ile Valnetine się pojawia cześciej (na początku, w myślach i mailach Endera oraz przy wizycie na Ziemi) to Peter pojawia się tylko na początku w zabawie. Jego charakter bardzo na tym traci i rola jako niechciane alter ego Endera staje się niezrozumiała.
- mocno skrócona jest część o Szkole Bojowej. Wyraża się to przez skrócenie albo rezygnację z niektórych wątków: dużo krócej trwa historia grupy starterów i zdobywania zaufania przez Endera w grupie, krótsza jest jego historia w armii Salamandry (Ender już w pierwszej bitwie łamie rozkaz Bonza i bierze udział w walce, w efekcie już po tej bitwie dostaje dowództwo armii Smoka), choć wątek Bonza akurat nie został potraktowany po macoszemu, usunięto wątek armii Szczura, skrótowo przedstawiono historię Armii Smoka – pokazano tylko jedną bitwę, będąca kompilacją dwóch bitew z książki: bitwy z Bonzem, na którą armia Smoka się spóźniła i bitwy przeciwko dwóm armiom), ponadto okrojono inne wątki Szkoły: nie pokazano jak Ender studiuje dawne bitwy z Robalami, jak wygrywa ze starszymi w różne gry (ten element przeniesiono do szkoły ziemskiej, gdzie Ender na początku pokonuje w takiej grze Stilsona), bardzo okrojono wątek gry myślowej – jest Olbrzym, ale to co po Olbrzymie pociachano i skrócono do wersji wypaczającej sens tego wątku, pojawia się Peter Wiggin, ale kwestia dlaczego Ender uważa, że staje się Peterem i dlaczego go to przeraża – jest dla widzów, którzy nie czytali książki, niezrozumiała.
- skrócono część o Szkole Dowodzenia, nie pokazano, jak Ender uczy się symulatora (w filmie Ender poznaje symulator w chwili, gdy dowiaduje się, że są tam jego przyjaciele, nie uczy się go tylko od razu z nimi zaczyna rozgrywać symulacje Rakhama), bardzo pobieżnie też potraktowano starcia w których dowodzi dziećmi w symulatorze (te, w których, jak się potem okazuje, dowodzi inwazją), między innymi nie pokazano jego zmęczenia, wyczerpania i snów, w których widzi kombinację robali i gry myślowej, snów, które w książce mają kolosalne znaczenie. Nie pokazano, że ludzie się łamali (Petra) i że musiał ich wymieniać, że sam stracił przytomność podczas walki.
- jest trochę zmian drobnych, które mają znaczenie, powiedzmy, marginalne, choć to zależy od interpretacji. Np. Groszek jest od początku w grupie startowej Endera. Jego charakter i ich relacja to kwestie usunięte. Z kolei konflikt z Bernardem jest potraktowany bardzo skrótowo a w dodatku zostaje rozwiązany pozytywnie i Bernard znajduje się potem w Armii Smoka oraz w grupie dzieci, którymi Ender dowodzi w Szkole Dowodzenia.
- z takich drobnostek najbardziej bolesną jest sprawa Bonza. Aktor dobrany fatalnie. Z jednej strony gra rewelacyjnie i oddaje to co trzeba. Ale z drugiej, i to kasuje wszelkie korzyści, JEST NIŻSZY OD ENDERA! W efekcie ich konflikt wygląda nieco inaczej. A finałowa walka w łaźni, choć brutalna, przybiera inny obraz. W książce Ender z trudem pokonuje silniejszego i technicznie lepszego przeciwnika, w filmie dominuje od początku, ba, daje szansę Bonzowi wycofać się, gdy wykręca mu rękę. Potem obserwuje operację Bonza i wcale nie zostaje powiedziane, ze Bonzo umarł, wręcz przeciwnie, wygląda to tak, jakby jak najbardziej miał szansę przeżyć!
Czy tak trudno znaleźć do tej roli kogoś wyższego niż Ender? Tym bardziej, że ze Stilsonem się udało. W efekcie starcie ze Stilsonem wypadło o wiele naturalniej i wiarygodniej.
- NAJWIĘKSZE przegięcie pały ma miejsce jednak, gdy dochodzimy do wylotu do Szkoły Dowodzenia. Ender pisze do siostry, że będzie kierował inwazją i że wylatuje do miejsca, gdzie się nauczy to robić i skąd będzie kierował flotą. A miejscem tym jest… planeta robali w pobliżu ich macierzystego systemu. Potem w niektórych rozmowach pojawia się nazwa Erosa i ansibla, ale bez wytłumaczenia o co chodzi. Filmowcy stracili kontrolę nad zmianami które wprowadzili, IMHO. Potem, po rozwaleniu planety robali i dowiedzeniu się, że to było naprawdę, Ender zaczyna się buntować, krzyczy na Graffa, wali umoralniające gadki itp. Jego reakcja jest nielogiczna i przesadzona, pokazano w ten nieszczęsny sposób to, co w książce dzieje się głównie w jego głowie. Czemu nielogiczna? W książce bardzo dobitnie wbito mu do głowy, że inwazja będzie gdzieś tam, kiedyś, że tu i teraz to symulacja prowadzona przez Rakhmama. W filmie, nie powiem, starali się to oddać, ale IMHO się nie udało. Przez to Ender marudzący, że zniszczył żyjącą rasę robi wrażenie idioty, który powinien wiedzieć, że takie było jego zadanie, nawet jeśli nie wiedział, ze to już się dzieje.
- na sam koniec, ostatnia zmiana. Nie ma żadnej kolonizacji. Nie ma walk w gronie zwycięzców. Ender odzyskuje przytomność i zaczyna jarzyć, że to co widzi przez okno na planecie robali jest zamkiem z gry myślowej. Więc oczywiście idzie tam i znajduje jajo. A przy okazji spotyka ostatnią żyjącą królową, na szczęście umierającą, choć i tak nie kumam, po jaką cholerę ją wprowadzono do fabuły.
I jeszcze kilka uwag stricte filmowych.
Ender daje radę. W znaczeniu – ani genialny, ani nieudolny. Wolałbym kogoś lepszego w tej roli. Podobnie jest z pozostałymi dzieciakami. Aktorsko najlepiej wypada Bonzo. Żeby jeszcze był większy…
Harrison Ford niestety pozostawia pewien niedosyt. Mało zaangażowania w tej roli. Mało poczucia, kim jest dla niego Ender.
Dużo lepiej kobieta w roli majora Andersona. Chyba najlepiej zagrana postać, plus oczywiście…
Ben Kingsley. Mazer Rakham nie do pobicia.

W sumie więc Gra Endera ląduje tutaj. Bo czy polecać czy odradzać, nie wiem.
Jako ekranizację książki, dla jej fanów, oceniam film nisko. Jako film sam w sobie… nie umiem się wypowiedzieć.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: Małgorzata »

Nie ma. Nie ma "Gry Endera" w 3D. Przeziębiłam się, więc dopiero teraz zamierzam poleźć, a tu NIE MA! :(((
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
mr.maras
C3PO
Posty: 839
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 14:34

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: mr.maras »

To jakiś dramat, że nie ma w trzyde? "Ojca chrzestnego" też nie ma w trzyde i idzie przeżyć ;))))
po przeczytaniu spalić monitor

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: Małgorzata »

Oczywiście, że dramat! Przecież nie idę na film, żeby obejrzeć historię - wiadomo, że jest zepsuta, zresztą znam przecież - jak my wszyscy.
Chciałam więc przynajmniej oglądać ŁADNE OBRAZKI W 3D! :P
A tu nie ma... :(((
So many wankers - so little time...

Juhani
Laird of Theina Empire
Posty: 3104
Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: Juhani »

I k....a nie bęzie! Co za ludzie, jak pragnę zakwitnąć! Ładne obrazki, efekty i żeby dużo huku było. I krew, koniecznie z jelitami najlepiej:) Maaaaargo!!!!

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Polecac? Odradzac? Sama nie wiem

Post autor: Małgorzata »

No, co? Jakąś przyjemność z chodzenia do kina trzeba mieć, prawda? A kino to medium wizualne. OBRAZKOWE, znaczy. Więc ja chcę ładne obrazki! Nie wymagam już przecież spójnej fabuły, najlepiej jeszcze z puentą, świetnych dialogów czy innych takich - rozumiem, że to przestało się dawno temu liczyć w sztuce filmowej.
Więc niech przynajmniej będą ŁADNE OBRAZKI! :P
So many wankers - so little time...

ODPOWIEDZ